niedziela, 30 lipca 2017

Ostatnia klasa 3

Hejka!
Tak od 6 godzin zabieram sie za dodanie rozdzialu. I tak sie za nie zabralam ze wyladowałam na 5 godzin na SOR'ze. dopiero co wrocilam wiec dodaje opozniony o kilka godzin rozdzial. Zycze milego czytania:)
***********************
- Powiedz mi…- Znowu się zaczyna. Wypuściłem głośno powietrze i poprawiłem sweter na ramionach zerkając w stronę tej dziwnej kobiety. Czekałem. Wiedziałem, że i tak się odezwie czy ja tego chciałem czy też nie.- Jesteś gejem.- Nie zapytała. Po prostu stwierdziła fakt. Zmarszczyłem czoło. Nie podobało mi się to, że potrafiła czytać we mnie jak w otwartej księdze. No normalnie jak jakiś jasnowidz w dupe kopany.
- Tak już od dwóch tygodni się nad tym zastanawiam. Powiedz mi… kim ty jesteś?
- Hitoshi.
- Wiem jak masz na imię.
- Ty, a myślałam, że znowu zapomniałeś.- Odgryzła mi się po czy po upiciu kilku łyków ciepłej herbaty spojrzała na mnie.- Jestem wykładowcą na uczelni jeżeli o to ci chodziło.- Odparła. Spojrzałem na nią jakby stała przede mną tak jak ją Bóg stworzył.- Mówiłam ci. To moje życie, nie kogoś innego. Więc mam w dupie to co kto o mnie pomyślał. Lubię tak się ubierać i czesać więc nie mam zamiaru tego zmieniać bo „komuś to nie pasuje”. Nikt za mnie życia nie przeżyje.
- Niech zgadnę. Wykładasz psychologie albo coś w tym rodzaju.
- Psychologia oraz interakcje międzyludzkie. Sprawdziłeś moje dokumenty?
- Nie. Gadasz jak potłuczona więc coś się musiało za tym kryć, ale jeszcze nie wiedziałem dokładnie co to miało być.
- Stąpasz po cienkim lodzie.
- A ty dawno wpadłaś do wody pod tym cienkim lodem.- Odgryzłem się i zamknąłem czytaną przeze mnie książkę. Syknęła cicho pod nosem.
- Dobra. Koniec. Chodź.- Trzy słowa, które wcale mi się nie podobały. Co znowu te cholerne babsko… wymyśliłoooooo…..
-oooo nie. Nie.- Powtórzyłem kiedy zatrzymała się przed moją (serio to jej, ale jak na razie moją) szafą. Zaczęła w niej grzebać wywalając sporą ilość ciuchów na podłogę, łóżko i w różne dziwne miejsca. Zapiąłem swoje nerwy w salowe kajdany i nie pozwoliłem im wyleźć na powierzchnie. W końcu przecież musi jej się to znudzić. Zmierzyła mnie oceniającym spojrzeniem po czym kiwnęła kilka razy głową i zamknęła szafę. Podała mi zawiniątko i uśmiechnęła się.
- Ubierz się w to.
- Nie.- Powiedziałem. Nie mam zamiaru robić tego co ona chciała. Podeszła do mnie i zabrała się za rozpinanie moich spodni. Odskoczyłem od niej jak poparzony cały czerwony na twarzy.- Co ty odwalasz?
- Skoro ty nie chcesz to postanowiłam ci pomóc.
- Nikt mi nie musi pomagać w przebieraniu się, ja po prostu nie mam zamiaru ubierać się
 w tak dziwnie skomponowany ubiór.
- Sorry Młody, nie chce tego mówić, ale to ty się dziwnie ubierasz, a nie moje ciuchy są źle skomponowane. Gdybyś miał przyjaciół to by ci powiedzieli, że ubierasz się jak wieśniak.
- Nie potrzebuje przyjaciół aby to usłyszeć.
- Skoro inni ci to mówili to dlaczego….
- Bo mam głęboko w dupie co myślą o mnie inni!- Krzyknąłem odwracając się do niej plecami.  Zacmokała zrezygnowana.
- Daje ci pięć minut na to abyś się w to ubrał. Jeżeli tego nie zrobisz sama ci pomogę.- Powiedziała wychodząc z pokoju. Jęknąłem głośno przeciągając dłońmi po swoich starannie uczesanych włosach. Co to babsko wymyśliło??

**
Mimo, że byłem ubrany czułem się jakbym był kompletnie nagi. Wszyscy się na mnie Lampili chociaż wiedziałem, że i tak nikt nie rozpozna w tym wizerunku prawdziwego mnie. Ciemne rurki ciasno opinające się na moim tyłku przyozdobiła starym paskiem swojego byłego. Czarny pasek
z ćwiekami. Ciemno fioletowa koszulka przylegająca do ciała i koszula w niebiesko-zieloną kratę. Do tego ciemne trampki. Włosy potargane, (ona to nazwała artystyczny nieład). Zabrała mi okulary
i kazała ubrać tak bardzo znienawidzone przeze mnie kontakty. Jadąc z nią w nieznane zatrzymaliśmy się na chwilę przed centrum handlowym. Kazała mi czekać w samochodzie, do którego wróciła uradowana po jakiś czterdziestu minutach. Kiedy zapytałem ją dlaczego tak długo psiknęła mnie jakimś perfumem i rzuciła w moim kierunku flakonik z „To dla ciebie” na ustach. Zapach ładny, delikatny, trafiał nawet w mój gust, ale co z tego skoro teraz musiałem tutaj z nią siedzieć.
Rozejrzałem się po klubie do którego mnie zabrała. Długi bar z masą alkoholu. Przyciemnione światła. Głośna muzyka na parkiecie, do którego dojść można było tylko po kilku schodkach prowadzących w dół. Kilka stolików i loże dla vipów. Pierwszy raz tutaj byłem. Ogólnie pierwszy raz byłem w takim miejscu dlatego nie wiedziałem jak mam oceniać owy lokal.
Spojrzałem na nią kiedy postawiła przede mną bluetkę z piwem. Uniosłem lewą brew do góry.
- Ja jestem niepełnoletni.
- Ale ja nie. To dla mnie, ale pij.
- Ty jesteś wykładowcą?
- Jestem.
- A jakoś się tak nie zachowujesz.- Powiedziałem patrząc niepewnie na butelkę stojącą przede mną.
- Nie marudź tylko pij.
- Doniosę na ciebie do władz uczelni.- Zagroziłem i sięgnąłem po butelkę. Upiłem z niej łyk
i skrzywiłem się nieznacznie. Jak ludzie mogą pić to gówno?!
- A ja na ciebie do władz twojej szkoły za to, że chlejesz piwsko.
- Które ty mi postawiłaś!
- No już, już księżniczko. Pijemy spokojnie i się trochę rozerwiemy.
- Nie wiem jak ty, ale ja uważam, że jestem bardzo rozerwany.
- Jasne. Z życia prywatnego i towarzyskiego to ty jesteś wręcz obdarty nerdzie jeden.
- Nie jestem nerdem.
- Skąd ta pewność?- Zapytała i przyjrzała mi się dokładniej kiedy znowu wypiłem łyk piwa
i ponownie się skrzywiłem.
- Bo nawet nerd w szkole ze mną nie gada.
- Porażka człowieka.
- Miło mi.- Pokazałem jej język i upiłem łyk piwa.
- To porażko człowieka, powiedz mi….
- Noooo??- Zapytałem kiedy nic więcej nie powiedziała tylko się na mnie gapiła.
- Jakim cudem masz kolczyka w języku?- Zapytała. Podrapałem się zmieszany po czole.
- Zrobiłem go sobie rok temu jako objaw buntu.
- Ojciec widział?
- Nawet jakbym się na łyso ogolił to by nie zobaczył.- Prychnąłem odstawiając pustą butelkę na stole. Trochę zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się ciepło, ale jak na razie wszystko dobrze widziałem.
Chyba za dobrze.
Jęknąłem głośno osuwając się w dół kanapy, na której siedziałem. Hitoshi podążyła za moim wzrokiem po czym uśmiechnęła się szeroko i pomachała wysoko ręką, aby zwrócić na siebie uwagę ludzi, których miałem nadzieję nie przywoływała.
- Po co ich tutaj wołasz?!- Syknąłem oburzony. Spojrzała na mnie zaskoczona jakby czegoś nie rozumiała.
- To moi znajomi. Widzisz tego wysokiego w czerwonych włosach. Chodzę z jego bratem, który aktualnie znajduje się w Ameryce i tam kończy studia.- Szepnęła mi do ucha i uśmiechnęła się szeroko do osób, które podeszły do naszego stolika. Trójka chłopaków i dwie dziewczyny. Uśmiechali się do niej. Obniżyłem się jeszcze bardziej na kanapie stykając swój nos z krawędzią stolika. Mieszkam z tykającą bombą, która na pewno wpędzi mnie w kłopoty. Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że ona chodzi z bratem tego kolesia?!
- Siema! Co ty tutaj robisz?!- Wysoki dobrze zbudowany chłopak o czerwonych włosach postawionych do góry na żel próbował przekrzyczeć głośną muzykę.
- Zabrałam młodego na imprezę. Niech się trochę rozerwie!- Powiedziała skupiając tymi słowami całą ich uwagę na mojej osobie. Jęknąłem w duchu marząc o możliwości zapadnięcia się pod ziemie.
- Nowy znajomy?!- Zapytał ten sam chłopak. Zerknąłem na niego. Nie rozpoznał mnie?
- Syn mojego brata!- Krzyknęła. Spojrzałem na nią opuszczając koparę aż do samej ziemi. Kopnęła mnie delikatnie pod stolikiem.
- Siema! Daiichi jestem!- Krzyknęło moje szkolne nemezis wyciągając w moim kierunku prawą rękę. Oddałem uścisk z lekkim opóźnieniem.
- …Iichi!- Krzyknąłem starając się uwolnić rękę z jego ciepłego i silnego uścisku. Jego dłonie były strasznie szorstkie i suche. Jakby często nimi pracował. To pewnie od ciągłego gnojenia takich jak ja. Tak chciałem myśleć chociaż znałem po części prawdę dlaczego jego dłonie tak wyglądały, ale nie chciałem tego przyjąć do swojej świadomości. Drań miał takie ręce od gnojenia ludzi. Koniec kropka.
- To jest Ukyu, Yoshihisa, Kochiyo oraz Sue.- Powiedział siadają koło mnie i pokazują  kolejne oby, które zaczęły się sadowić koło niego. Niski chłopak o zielonych włosach i z kolczykiem w nosie nazywał się Ukyu. Yoshihisa był troszkę wyższy ode mnie i miał przydługawe blond włosy, które zaczesał do tyłu opaską. Kochiyo oraz Sue były bliźniaczkami. Niskie dziewczyny. Jedna naturalna brunetka, druga farbowana ruda. Cała czwórka bardzo wredna i mściwa. Lubiąca się znęcać nad słabszymi i innymi.
Cała piątka chodziła ze mną do klasy od jakiś trzech lat…
To oni uprzykrzali mi życie w budzie.
-  Pochodzisz z Tokio?- Daiichi w jakiś dziwny sposób był zainteresowany moją osobą. Kiwnąłem twierdząco głową patrząc na kolejne piwo jakie wciśnięto mi dzisiaj w rękę.
- To ostatnie na dzisiaj.
- Nie przesadzaj, baw się, ja wiecznie żyć nie będę.
- Kiedy w końcu umrzesz? Może będę miał chwilę świętego spokoju.
- Ty przeklęty gówniarzu!- Kopnęła mnie pod stolikiem. Spojrzałem na nią oburzony.
- Natapirowana wiedźma.- Odgryzłem się jej. Uderzyła mnie mocno w ramię. Syknąłem cicho odsuwają się od niej delikatnie. Wpadłem na siedzącego obok mnie Daiichiego. -Przepraszam.- Dodałem odsuwając się od niego delikatnie.
- Spoko. Nic się nie stało.- Uśmiechnął się do mnie delikatnie i sięgnął po coś do kieszeni. Zmarszczyłem czoło kiedy wsunął do ust jednego papierosa i odpalił go czarną zapalniczką. Spojrzał na mnie dostrzegając moje spojrzenie.- Palisz?
- Nie.
- A chcesz spróbować??- Zapytał i spojrzał zaskoczony na Hitoshi, która próbowała go powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
- Ochujałeś do reszty? Chcesz aby wpierdoliły mnie komórki rakowe? Spoko. Chcesz być impotentem do końca życia pal sobie ile wlezie, ale mnie tym gównem nie częstuj.- Warknąłem na niego i wziąłem porządny łyk piwa. Zmarszczył brwi.
- Impotentem?
- To znaczy, że ci nie stanie.- Powiedziała cicho moja aktualna „opiekunka”. Zerknąłem na nią, później na niego i znowu na nią. Zaśmiałem się cicho pod nosem. No w sumie czego ja się spodziewałem po najgorszym uczniu w szkole.
- Mówisz, że mi nie staje?
- Mówię, że ci nie stanie jak dalej będziesz palił to gówno.- Wzruszyłem obojętnie ramionami odwracając się w stronę tańczących.
- Sprawdzałeś to na swoim przykładzie?
- Nie. Tego uczą dzieci w przedszkolu. Że papierosy szkodzą zdrowiu.
- Alkohol tak samo.- W jego obronie stanęła Sue. Spojrzałem na nią.
- Mi to nie zaszkodzi.- Odbiłem piłeczkę.
- Myślisz, że takich jak ciebie alkohol nie zabije?
- Na pewno pije go mniej niż ty, więc to mi nie grozi.
- O jaki święty się…
- Dobra, dobra. Wystarczy. Młody, wiem, że możesz się trochę stresować tym, że pierwszy raz jesteś w takim miejscu i pijesz, ale weź trochę przystopuj i wrzuć na luz.
- Ależ ja jestem wyluzowany. Nie widać?- Zapytałem pijąc do końca swoje drugie piwo.- Idę.
- Gdzie?
- Tam gdzie ty ze mną nie pójdziesz.- Odpowiedziałem swojej opiekunce.
- Chcesz się przekonać?- Zapytała. Zmierzyłem ją wzrokiem i wzruszyłem obojętnie ramionami. Wstałem z kanapy chwiejąc się delikatnie na boki. Nie spodobało mi się to uczucie.- My za chwilę wracamy. Trzymajcie nam miejsce.- Dodała i ruszyła za mną. Przeciskaliśmy się przez tańczących ludzi zmierzając w jednym kierunku. Hitoshi przystanęła jak wryta, kiedy otworzyłem jej drzwi od męskiej toalety.
- Wchodzisz?
- Poczekam tutaj.- Powiedziała. Zaśmiałem się cicho i wszedłem do środka.


**
Ciche pukanie do drzwi sprawiło, że z ociąganiem otworzyłem oczy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałem. Skrzywiłem się kiedy rozpoznałem w nim toaletę w moim nowym domu.
- Zajęte.- Jęknąłem pochylając się nad muszlą klozetową. Nigdy więcej alkoholu. Obiecuje.

 ********************
za tydzien zapraszam na kolejny rozdzial:)
pzdr Gizi03031;*

1 komentarz:

  1. Hej,
    czy ona nie zdaje sobie sprawy jak Hitori jest przez nich traktowany w szkole, nie wiedział kim jest i zupełnie inne traktowanie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń