Tak od 6 godzin zabieram sie za dodanie rozdzialu. I tak sie za nie zabralam ze wyladowałam na 5 godzin na SOR'ze. dopiero co wrocilam wiec dodaje opozniony o kilka godzin rozdzial. Zycze milego czytania:)
***********************
-
Powiedz mi…- Znowu się zaczyna. Wypuściłem głośno powietrze i poprawiłem sweter
na ramionach zerkając w stronę tej dziwnej kobiety. Czekałem. Wiedziałem, że i
tak się odezwie czy ja tego chciałem czy też nie.- Jesteś gejem.- Nie zapytała.
Po prostu stwierdziła fakt. Zmarszczyłem czoło. Nie podobało mi się to, że
potrafiła czytać we mnie jak w otwartej księdze. No normalnie jak jakiś jasnowidz
w dupe kopany.
-
Tak już od dwóch tygodni się nad tym zastanawiam. Powiedz mi… kim ty jesteś?
-
Hitoshi.
-
Wiem jak masz na imię.
-
Ty, a myślałam, że znowu zapomniałeś.- Odgryzła mi się po czy po upiciu kilku
łyków ciepłej herbaty spojrzała na mnie.- Jestem wykładowcą na uczelni jeżeli o
to ci chodziło.- Odparła. Spojrzałem na nią jakby stała przede mną tak jak ją
Bóg stworzył.- Mówiłam ci. To moje życie, nie kogoś innego. Więc mam w dupie to
co kto o mnie pomyślał. Lubię tak się ubierać i czesać więc nie mam zamiaru
tego zmieniać bo „komuś to nie pasuje”. Nikt za mnie życia nie przeżyje.
-
Niech zgadnę. Wykładasz psychologie albo coś w tym rodzaju.
-
Psychologia oraz interakcje międzyludzkie. Sprawdziłeś moje dokumenty?
-
Nie. Gadasz jak potłuczona więc coś się musiało za tym kryć, ale jeszcze nie
wiedziałem dokładnie co to miało być.
-
Stąpasz po cienkim lodzie.
-
A ty dawno wpadłaś do wody pod tym cienkim lodem.- Odgryzłem się i zamknąłem
czytaną przeze mnie książkę. Syknęła cicho pod nosem.
-
Dobra. Koniec. Chodź.- Trzy słowa, które wcale mi się nie podobały. Co znowu te
cholerne babsko… wymyśliłoooooo…..
-oooo
nie. Nie.- Powtórzyłem kiedy zatrzymała się przed moją (serio to jej, ale jak
na razie moją) szafą. Zaczęła w niej grzebać wywalając sporą ilość ciuchów na
podłogę, łóżko i w różne dziwne miejsca. Zapiąłem swoje nerwy w salowe kajdany
i nie pozwoliłem im wyleźć na powierzchnie. W końcu przecież musi jej się to
znudzić. Zmierzyła mnie oceniającym spojrzeniem po czym kiwnęła kilka razy
głową i zamknęła szafę. Podała mi zawiniątko i uśmiechnęła się.
-
Ubierz się w to.
-
Nie.- Powiedziałem. Nie mam zamiaru robić tego co ona chciała. Podeszła do mnie
i zabrała się za rozpinanie moich spodni. Odskoczyłem od niej jak poparzony
cały czerwony na twarzy.- Co ty odwalasz?
-
Skoro ty nie chcesz to postanowiłam ci pomóc.
-
Nikt mi nie musi pomagać w przebieraniu się, ja po prostu nie mam zamiaru
ubierać się
w tak dziwnie skomponowany ubiór.
w tak dziwnie skomponowany ubiór.
-
Sorry Młody, nie chce tego mówić, ale to ty się dziwnie ubierasz, a nie moje
ciuchy są źle skomponowane. Gdybyś miał przyjaciół to by ci powiedzieli, że
ubierasz się jak wieśniak.
-
Nie potrzebuje przyjaciół aby to usłyszeć.
-
Skoro inni ci to mówili to dlaczego….
-
Bo mam głęboko w dupie co myślą o mnie inni!- Krzyknąłem odwracając się do niej
plecami. Zacmokała zrezygnowana.
-
Daje ci pięć minut na to abyś się w to ubrał. Jeżeli tego nie zrobisz sama ci pomogę.-
Powiedziała wychodząc z pokoju. Jęknąłem głośno przeciągając dłońmi po swoich
starannie uczesanych włosach. Co to babsko wymyśliło??
**
Mimo,
że byłem ubrany czułem się jakbym był kompletnie nagi. Wszyscy się na mnie
Lampili chociaż wiedziałem, że i tak nikt nie rozpozna w tym wizerunku
prawdziwego mnie. Ciemne rurki ciasno opinające się na moim tyłku przyozdobiła
starym paskiem swojego byłego. Czarny pasek
z ćwiekami. Ciemno fioletowa koszulka przylegająca do ciała i koszula w niebiesko-zieloną kratę. Do tego ciemne trampki. Włosy potargane, (ona to nazwała artystyczny nieład). Zabrała mi okulary
i kazała ubrać tak bardzo znienawidzone przeze mnie kontakty. Jadąc z nią w nieznane zatrzymaliśmy się na chwilę przed centrum handlowym. Kazała mi czekać w samochodzie, do którego wróciła uradowana po jakiś czterdziestu minutach. Kiedy zapytałem ją dlaczego tak długo psiknęła mnie jakimś perfumem i rzuciła w moim kierunku flakonik z „To dla ciebie” na ustach. Zapach ładny, delikatny, trafiał nawet w mój gust, ale co z tego skoro teraz musiałem tutaj z nią siedzieć.
z ćwiekami. Ciemno fioletowa koszulka przylegająca do ciała i koszula w niebiesko-zieloną kratę. Do tego ciemne trampki. Włosy potargane, (ona to nazwała artystyczny nieład). Zabrała mi okulary
i kazała ubrać tak bardzo znienawidzone przeze mnie kontakty. Jadąc z nią w nieznane zatrzymaliśmy się na chwilę przed centrum handlowym. Kazała mi czekać w samochodzie, do którego wróciła uradowana po jakiś czterdziestu minutach. Kiedy zapytałem ją dlaczego tak długo psiknęła mnie jakimś perfumem i rzuciła w moim kierunku flakonik z „To dla ciebie” na ustach. Zapach ładny, delikatny, trafiał nawet w mój gust, ale co z tego skoro teraz musiałem tutaj z nią siedzieć.
Rozejrzałem
się po klubie do którego mnie zabrała. Długi bar z masą alkoholu. Przyciemnione
światła. Głośna muzyka na parkiecie, do którego dojść można było tylko po kilku
schodkach prowadzących w dół. Kilka stolików i loże dla vipów. Pierwszy raz
tutaj byłem. Ogólnie pierwszy raz byłem w takim miejscu dlatego nie wiedziałem
jak mam oceniać owy lokal.
Spojrzałem
na nią kiedy postawiła przede mną bluetkę z piwem. Uniosłem lewą brew do góry.
-
Ja jestem niepełnoletni.
-
Ale ja nie. To dla mnie, ale pij.
-
Ty jesteś wykładowcą?
-
Jestem.
-
A jakoś się tak nie zachowujesz.- Powiedziałem patrząc niepewnie na butelkę
stojącą przede mną.
-
Nie marudź tylko pij.
-
Doniosę na ciebie do władz uczelni.- Zagroziłem i sięgnąłem po butelkę. Upiłem
z niej łyk
i skrzywiłem się nieznacznie. Jak ludzie mogą pić to gówno?!
i skrzywiłem się nieznacznie. Jak ludzie mogą pić to gówno?!
-
A ja na ciebie do władz twojej szkoły za to, że chlejesz piwsko.
-
Które ty mi postawiłaś!
-
No już, już księżniczko. Pijemy spokojnie i się trochę rozerwiemy.
-
Nie wiem jak ty, ale ja uważam, że jestem bardzo rozerwany.
-
Jasne. Z życia prywatnego i towarzyskiego to ty jesteś wręcz obdarty nerdzie
jeden.
-
Nie jestem nerdem.
-
Skąd ta pewność?- Zapytała i przyjrzała mi się dokładniej kiedy znowu wypiłem
łyk piwa
i ponownie się skrzywiłem.
i ponownie się skrzywiłem.
-
Bo nawet nerd w szkole ze mną nie gada.
-
Porażka człowieka.
-
Miło mi.- Pokazałem jej język i upiłem łyk piwa.
-
To porażko człowieka, powiedz mi….
-
Noooo??- Zapytałem kiedy nic więcej nie powiedziała tylko się na mnie gapiła.
-
Jakim cudem masz kolczyka w języku?- Zapytała. Podrapałem się zmieszany po
czole.
-
Zrobiłem go sobie rok temu jako objaw buntu.
-
Ojciec widział?
-
Nawet jakbym się na łyso ogolił to by nie zobaczył.- Prychnąłem odstawiając pustą
butelkę na stole. Trochę zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się ciepło, ale
jak na razie wszystko dobrze widziałem.
Chyba
za dobrze.
Jęknąłem
głośno osuwając się w dół kanapy, na której siedziałem. Hitoshi podążyła za
moim wzrokiem po czym uśmiechnęła się szeroko i pomachała wysoko ręką, aby
zwrócić na siebie uwagę ludzi, których miałem nadzieję nie przywoływała.
-
Po co ich tutaj wołasz?!- Syknąłem oburzony. Spojrzała na mnie zaskoczona jakby
czegoś nie rozumiała.
-
To moi znajomi. Widzisz tego wysokiego w czerwonych włosach. Chodzę z jego
bratem, który aktualnie znajduje się w Ameryce i tam kończy studia.- Szepnęła
mi do ucha i uśmiechnęła się szeroko do osób, które podeszły do naszego
stolika. Trójka chłopaków i dwie dziewczyny. Uśmiechali się do niej. Obniżyłem
się jeszcze bardziej na kanapie stykając swój nos z krawędzią stolika. Mieszkam
z tykającą bombą, która na pewno wpędzi mnie w kłopoty. Dlaczego nikt mi
wcześniej nie powiedział, że ona chodzi z bratem tego kolesia?!
-
Siema! Co ty tutaj robisz?!- Wysoki dobrze zbudowany chłopak o czerwonych
włosach postawionych do góry na żel próbował przekrzyczeć głośną muzykę.
-
Zabrałam młodego na imprezę. Niech się trochę rozerwie!- Powiedziała skupiając
tymi słowami całą ich uwagę na mojej osobie. Jęknąłem w duchu marząc o
możliwości zapadnięcia się pod ziemie.
-
Nowy znajomy?!- Zapytał ten sam chłopak. Zerknąłem na niego. Nie rozpoznał
mnie?
-
Syn mojego brata!- Krzyknęła. Spojrzałem na nią opuszczając koparę aż do samej
ziemi. Kopnęła mnie delikatnie pod stolikiem.
-
Siema! Daiichi jestem!- Krzyknęło moje szkolne nemezis wyciągając w moim
kierunku prawą rękę. Oddałem uścisk z lekkim opóźnieniem.
-
…Iichi!- Krzyknąłem starając się uwolnić rękę z jego ciepłego i silnego
uścisku. Jego dłonie były strasznie szorstkie i suche. Jakby często nimi
pracował. To pewnie od ciągłego gnojenia takich jak ja. Tak chciałem myśleć
chociaż znałem po części prawdę dlaczego jego dłonie tak wyglądały, ale nie
chciałem tego przyjąć do swojej świadomości. Drań miał takie ręce od gnojenia
ludzi. Koniec kropka.
-
To jest Ukyu, Yoshihisa, Kochiyo oraz Sue.- Powiedział siadają koło mnie i
pokazują kolejne oby, które zaczęły się
sadowić koło niego. Niski chłopak o zielonych włosach i z kolczykiem w nosie
nazywał się Ukyu. Yoshihisa był troszkę wyższy ode mnie i miał przydługawe
blond włosy, które zaczesał do tyłu opaską. Kochiyo oraz Sue były
bliźniaczkami. Niskie dziewczyny. Jedna naturalna brunetka, druga farbowana
ruda. Cała czwórka bardzo wredna i mściwa. Lubiąca się znęcać nad słabszymi i
innymi.
Cała
piątka chodziła ze mną do klasy od jakiś trzech lat…
To
oni uprzykrzali mi życie w budzie.
-
Pochodzisz z Tokio?- Daiichi w jakiś
dziwny sposób był zainteresowany moją osobą. Kiwnąłem twierdząco głową patrząc
na kolejne piwo jakie wciśnięto mi dzisiaj w rękę.
-
To ostatnie na dzisiaj.
-
Nie przesadzaj, baw się, ja wiecznie żyć nie będę.
-
Kiedy w końcu umrzesz? Może będę miał chwilę świętego spokoju.
-
Ty przeklęty gówniarzu!- Kopnęła mnie pod stolikiem. Spojrzałem na nią
oburzony.
-
Natapirowana wiedźma.- Odgryzłem się jej. Uderzyła mnie mocno w ramię. Syknąłem
cicho odsuwają się od niej delikatnie. Wpadłem na siedzącego obok mnie
Daiichiego. -Przepraszam.- Dodałem odsuwając się od niego delikatnie.
-
Spoko. Nic się nie stało.- Uśmiechnął się do mnie delikatnie i sięgnął po coś
do kieszeni. Zmarszczyłem czoło kiedy wsunął do ust jednego papierosa i odpalił
go czarną zapalniczką. Spojrzał na mnie dostrzegając moje spojrzenie.- Palisz?
-
Nie.
-
A chcesz spróbować??- Zapytał i spojrzał zaskoczony na Hitoshi, która próbowała
go powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
-
Ochujałeś do reszty? Chcesz aby wpierdoliły mnie komórki rakowe? Spoko. Chcesz
być impotentem do końca życia pal sobie ile wlezie, ale mnie tym gównem nie częstuj.-
Warknąłem na niego i wziąłem porządny łyk piwa. Zmarszczył brwi.
-
Impotentem?
-
To znaczy, że ci nie stanie.- Powiedziała cicho moja aktualna „opiekunka”.
Zerknąłem na nią, później na niego i znowu na nią. Zaśmiałem się cicho pod
nosem. No w sumie czego ja się spodziewałem po najgorszym uczniu w szkole.
-
Mówisz, że mi nie staje?
-
Mówię, że ci nie stanie jak dalej będziesz palił to gówno.- Wzruszyłem
obojętnie ramionami odwracając się w stronę tańczących.
-
Sprawdzałeś to na swoim przykładzie?
-
Nie. Tego uczą dzieci w przedszkolu. Że papierosy szkodzą zdrowiu.
-
Alkohol tak samo.- W jego obronie stanęła Sue. Spojrzałem na nią.
-
Mi to nie zaszkodzi.- Odbiłem piłeczkę.
-
Myślisz, że takich jak ciebie alkohol nie zabije?
-
Na pewno pije go mniej niż ty, więc to mi nie grozi.
-
O jaki święty się…
-
Dobra, dobra. Wystarczy. Młody, wiem, że możesz się trochę stresować tym, że
pierwszy raz jesteś w takim miejscu i pijesz, ale weź trochę przystopuj i wrzuć
na luz.
-
Ależ ja jestem wyluzowany. Nie widać?- Zapytałem pijąc do końca swoje drugie
piwo.- Idę.
-
Gdzie?
-
Tam gdzie ty ze mną nie pójdziesz.- Odpowiedziałem swojej opiekunce.
-
Chcesz się przekonać?- Zapytała. Zmierzyłem ją wzrokiem i wzruszyłem obojętnie
ramionami. Wstałem z kanapy chwiejąc się delikatnie na boki. Nie spodobało mi
się to uczucie.- My za chwilę wracamy. Trzymajcie nam miejsce.- Dodała i
ruszyła za mną. Przeciskaliśmy się przez tańczących ludzi zmierzając w jednym
kierunku. Hitoshi przystanęła jak wryta, kiedy otworzyłem jej drzwi od męskiej
toalety.
-
Wchodzisz?
-
Poczekam tutaj.- Powiedziała. Zaśmiałem się cicho i wszedłem do środka.
**
Ciche
pukanie do drzwi sprawiło, że z ociąganiem otworzyłem oczy. Rozejrzałem się po
pomieszczeniu, w którym się znajdowałem. Skrzywiłem się kiedy rozpoznałem w nim
toaletę w moim nowym domu.
-
Zajęte.- Jęknąłem pochylając się nad muszlą klozetową. Nigdy więcej alkoholu.
Obiecuje.
********************
za tydzien zapraszam na kolejny rozdzial:)
pzdr Gizi03031;*