Zapraszam na kolejny rozdział:)
****************************
Oczywiście
ojciec chciał to jakoś odkręcić, tłumaczyć, że miałem przewidzenia, że on po
prostu gadał z moim nauczycielem o mnie. I jako troskliwy ojciec chyba powinien
mieć spokój. Że to moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle. Że to nie tak. Że
jestem w błędzie. Skoro przyszedłem na świat z nim wszystko było w porządku.
Mina mu
trochę zrzedła kiedy kazałem mu się zamknąć i powiedziałem donośne „wejdź”, a
po chwili w moim tymczasowym pokoju oprócz ojca i ciotki stał też mój historyk.
Spojrzał na mnie przepraszająco po czym obrzucił mojego ojca zbolałym
spojrzeniem
i wyszedł trzaskając drzwiami.
i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Co on
tutaj robi?!
- Skoro nic
was nie łączy i to tylko mój historyk to o co ci chodzi. Przynajmniej
wyjaśniliśmy sobie to nieporozumienie, które rzekomo mi się przewidziało…
- Keiichi,
kurwa! Nie wpierdalaj się do mojego życia cholerny gówniarzu! Po chuj
przylazłeś na ten świat?!- Krzyknął i wybiegł z pokoju za nauczycielem. Nie
powiem. Zabolało. Nie tak jak kiedyś, ale jednak… zabolało. Przetarłem twarz i
wypuściłem głośno powietrze z płuc.
- Keiichi on
tak nie myśli, on…
- On tak
myśli.- Przerwałem Hitoshi patrząc na nią z dołu.- Zawsze tak myślał.
- Mylisz
się, on cię kocha tylko…
- Przestań.
Prędzej uwierzę w to, że w przyszłości jakimś cudem będę chodził
z Daiichim niż w to, że mój własny ojciec mnie kocha.
z Daiichim niż w to, że mój własny ojciec mnie kocha.
- Nie znasz
ich. Ani jednego, ani drugiego.
- Wydaje mi
się, że znam ich lepiej niż ty.- Odparłem chłodno. Pokręciła przecząco głową.
- Daj im
szansę, pozwól się poznać, a zobaczysz…
- Co
zobaczę?! Co?! Kurwa! Może niech oni najpierw poznają mnie, a dopiero później
żądają tego samego ode mnie!- Wrzasnąłem stając na prostych nogach. Otworzyłem
z rozmachem szafę.- Idę pobiegać.
z rozmachem szafę.- Idę pobiegać.
- Do klubu
nie idziesz?
- Wiesz,
jakoś nie mam ochoty się w nim pojawiać.
- Już prawie
dwa miesiące cię w nim nie było.
- Ktoś
tęsknił? Wątpię. Jeszcze miesiąc i będę mógł się wyrwać z tego cholernego
miasta.
- I gdzie
pójdziesz? Przecież tutaj w Tokio masz lepsze szanse, na…
- Wynoszę
się do Hachinohe.
- Czyś ty
zwariował?! Myślisz, że ojciec ci na to pozwoli?!
- Sam opłaci
mi bilet w jedną stronę.- Mruknąłem wciskając nogi w swoje buty do biegania.
- No bez
przesady, nie wiem co ci się uroiło, że mój brat coś takiego zrobi?! Fakt, jest
skurwielem, ale bez przesady!
- Chcesz się
założyć? Poczekamy kilka dni jak ojciec pogodzi się z historykiem, bzyknie go
kilka razy albo on jego i kiedy w końcu stary będzie miał trochę dobrego humoru
wtedy się go zapytam czy mogę studiować w Hachinohe?
- Wiesz, że
to…- Nie usłyszałem reszty jej wypowiedzi bo zamknąłem za sobą drzwi.
Wierzyłem w
swoje słowa, tak samo jak w to, że bieg po parku pozwoli mi się uspokoić i
zebrać myśli.
Jak bardzo
się pomyliłem, jeżeli chodziło o moje drugie przypuszczenia. Bieg po parku
tylko pogorszył mój stan fizyczny i emocjonalny…
**
Przekręciłem
się na drugą stronę i spojrzałem na leżącego
koło mnie chłopaka. Oddychał spokojnie. Czerwone włosy zasłaniały mu połowę
twarzy. Drgnął kilka razy
i zmarszczył nos po czym wypuścił powietrze przez usta i znowu spał spokojnie. Musiałem się stąd ulotnić nim ten idiota się obudzi. Jakoś nie chciałem go teraz oglądać bądź z nim rozmawiać. Wygrzebałem się z pościeli i syknąłem cicho kiedy moje biodra przeszył ból. Mogłem mu powiedzieć, że to był mój pierwszy raz. Może wtedy nie potraktowałby mnie tak ostro.
i zmarszczył nos po czym wypuścił powietrze przez usta i znowu spał spokojnie. Musiałem się stąd ulotnić nim ten idiota się obudzi. Jakoś nie chciałem go teraz oglądać bądź z nim rozmawiać. Wygrzebałem się z pościeli i syknąłem cicho kiedy moje biodra przeszył ból. Mogłem mu powiedzieć, że to był mój pierwszy raz. Może wtedy nie potraktowałby mnie tak ostro.
Jaaasne.
Ktoś taki
jak on…
Pokręciłem
przecząco głową i zapiąłem zamek bluzy. Na szafce nocnej koło jego głowy
położyłem białą kopertę i nim wyszedłem z pokoju usunąłem z jego telefonu swój
numer, sms’y oraz wszystkie połączenia wychodzące i przychodzące.
Ciekawe co
teraz zrobisz, wielki i silny bokserze?
Wychodząc z
hotelu, w którym wynajęliśmy pokój na tą jedną noc zapłaciłem
w recepcji za nocleg z „to kłopotliwe, ale w końcu klient płaci za pokój” na ustach po czym zostawiłem zszokowanego młodego chłopaka za biurkiem i naciągając kaptur na głowę wyszedłem z budynku.
w recepcji za nocleg z „to kłopotliwe, ale w końcu klient płaci za pokój” na ustach po czym zostawiłem zszokowanego młodego chłopaka za biurkiem i naciągając kaptur na głowę wyszedłem z budynku.
Zobaczymy
jak się teraz z tego wykaraska nasza szkolna gwiazda? Uśmiechnąłem się wrednie
pod nosem po czym skręciłem w boczną uliczkę pozwalając aby ukryła mnie
ciemność. Tam już się nie uśmiechałem, tylko krzywiłem z bólu.
Już
myślałem, że ten idiota nigdy nie skończy.
I pieprzył
mój tyłek i pieprzył i jak jakiś cholerny impotent nie mógł dojść, a ja tylko
o to błagałem w duszy udając jednocześnie, że jest mi bardzo dobrze.
o to błagałem w duszy udając jednocześnie, że jest mi bardzo dobrze.
Nie było.
Nie z tym
człowiekiem, który zniszczył mi trzy lata szkoły, a ostatnio pobił mnie do
nieprzytomności w parku tylko dlatego, że koło niego przebiegłem.
**
Siedziałem w
ławce na stołówce i kątem oka obserwowałem jego stolik. Każdy miał tutaj swoje
miejsce, w którym musiał siedzieć. Nawet ja posiadałem takie miejsce. Wąski
i zniszczony stolik niedaleko śmietnika. Miejsce odpowiednie dla śmieci jak to mi powtarzano od trzech lat. Jego stolik znajdował się na środku Sali, ale na tyle blisko mojego, że mogłem usłyszeć o czym gadali.
i zniszczony stolik niedaleko śmietnika. Miejsce odpowiednie dla śmieci jak to mi powtarzano od trzech lat. Jego stolik znajdował się na środku Sali, ale na tyle blisko mojego, że mogłem usłyszeć o czym gadali.
- Zaliczyłeś
go?- Zaskoczenie w głosie Yoshihisy nawet mnie oburzyło. Nie on mnie zaliczył
tylko ja go, nie ważne że byłem pasywem w tym stosunku, ale to ja zaliczyłem go
i jeszcze mu za ten seks zapłaciłem. Jak rasowej dziwce.
i jeszcze mu za ten seks zapłaciłem. Jak rasowej dziwce.
- Nie
wspominaj mi tego zdarzenia. Jak go dorwę to mu tak dupę przeoram, że własna
matka go nie pozna.- Warknął Daiichi dłubiąc pałeczkami w ryżu. Sorry stary,
ale moja matka nie żyje.
- Aż tak
dobry był?- Zapytał Ukyu. Daiichi prychnął na pół stołówki i odgarnął swoje
zbłąkane kosmyki za ucho.
- Pierdolony
prawiczek myślał, że się nie skapnę, że to był jego pierwszy raz. Był chujwy,
ale nie dlatego go zerżnę.
- A
dlaczego?- Drążył jego kumpel. Yoshihisa spojrzał w moją stronę i wypuścił
głośno powietrze z płuc. Ciekawe kiedy im powie, że tutaj siedzę. No i Daiichi
uważał, że byłem chujowy, ale to on nie potrafił sprawić abym doszedł. Więc
to z nim było coś nie tak, a nie ze mną.
- Bo ten
skurwiel zostawił mi na szafce kopertę z pieniędzmi jak jakiejś dziwce, a jak
chciałem zapłacić za pokój to koleś z hotelu powiedział, że „mój klient uiścił
już opłaty za nocleg”!- Warknął. Cały jego stolik zaczął się śmiać, ale biedny
Daiichi nie wiedział, że to dopiero początek tego co go spotka. W tydzień odwdzięczę
mu się za całe trzy lata.
- Żartujesz?
- Sue
zamknij ryj a nie rżysz jak gwałcona locha!
-
Spierdalaj.- Warknęła do niego dziewczyna po czym przysunęła się do swojej
siostry.
- Jesteś
pewny, że na tym się tylko skończyło?- Zapytał Yoshihisa. Drgnąłem. Powie im!
Powie! W sumie to nawet lepiej. Daiichi zabije mnie wcześniej niż dojdzie do
szafek szkolnych. Bo jeżeli zobaczy co dla niego przygotowałem nie zabije mnie
jednym ciosem jakby to zrobił teraz tylko wypruje mi wszystkie flaki i powiesi
na maszcie szkoły.
- W wakacje
go znajdę. Będę miał na to miesiąc. A później będzie błagał o to, aby….- Urwał
i spojrzał za siebie kiedy ktoś się zaśmiał za jego plecami. Zmarszczył czoło i
złapał jakiegoś przechodzącego koło nich pierwszaka. Szarpnął nim w dół i
powiedział mu coś na ucho. Ten przecząco pokiwał głową. Chyba lepiej będzie jak
się ewakuuje czym prędzej
i udam się do klasy. W sumie widzieli mnie na stołówce. Więc nie będę podejrzany o to,
o co…
i udam się do klasy. W sumie widzieli mnie na stołówce. Więc nie będę podejrzany o to,
o co…
-
Przepraszam.- Szepnąłem cicho i pomogłem pozbierać dziewczynie z klasy niżej
jej rzeczy.
- Uważaj jak
łazisz.- Warknęła na mnie. Szacunek do starszych, nie ma co. Spojrzałem na
jedną z trzymanych przeze mnie kartek i rozejrzałem się pospiesznie dookoła
siebie.
-
Zapomniałaś… czegoś…- Zawołałem za nią, ale zdążyła uciec zostawiając mnie na
środku stołówki z ową kartką w dłoni.
Przecież
jeżeli mnie z nią znajdą…
Rozejrzałem
się dookoła siebie. Ci co dokładnie mi się przyglądali wiedzieli co znajduję
się na kawałku papieru. Pozostali którzy gapili się na mnie z zaciekawieniem
nie wiedzieli co się dzieje, ale przypuszczali, że będzie to niezłe
przedstawienie. Oj będzie, będzie.
- Rusz dupę,
śmieciu.- Usłyszałem za sobą. Podskoczyłem i schowałem za sobą kawałek papieru
puszczając przodem świtę Daiichi’ego. Raptownie kartka zniknęła z moich rąk.
Spojrzałem zaskoczony za siebie. Za mną stała Kochiyo i trzymała kawałek
papieru przed sobą.
- Co też
nasz śmieć ukrywa? Liścik miłosny od jakiejś pindy?- Zapytała i uśmiechnęła się
szeroko.
- Nie
radzę…- Urwałem kiedy spojrzała na owy kawałek papieru i z jej twarzy zniknął
głupkowaty uśmiech. Ostrzegałem ją, ale ona oczywiście wiedziała lepiej.
- Ty śmieciu
co ty nosisz przy sobie?!
- To nie
moje! Tylko tej dziewczyny, na którą wpadłem! Ja to tylko podniosłem
z ziemi!- Krzyknąłem na nią cofając się dwa kroki w tył. Wpadłem na ludzką ścianę w formie Daiichi’ego, który objął moje ramię swoim i pochylił się przeze mnie w kierunku swojej przyjaciółki.
z ziemi!- Krzyknąłem na nią cofając się dwa kroki w tył. Wpadłem na ludzką ścianę w formie Daiichi’ego, który objął moje ramię swoim i pochylił się przeze mnie w kierunku swojej przyjaciółki.
- Pokaż.-
Powiedział i wyciągnął w jej stronę rękę. I ona i ja przecząco pokiwaliśmy
głowami.- Nie każ mi się powtarzać.
- Daiichi to
ci się nie spodoba.- Powiedziała dziewczyna, ale po chwili podała mu ową
kratkę. Ten spojrzał na nią, a moje ramie przeszył potworny ból kiedy zacisnął
na nim swoje palce. Spróbowałem się odsunąć, ale mi to uniemożliwił.
- Co to
kurwa ma być?!- Warknął na całą salę. Uszy mnie zabolały gdyż darł tą swoją
japę tuż koło nich. Skuliłem się w sobie kiedy spojrzał na mnie.- Co ty
odpierdalasz śmieciu?!
- To nie ja!
Ja to tylko podniosłem z ziemi!- Krzyknąłem. Zaparłem się mocno nogami kiedy
zaczął mnie ciągnąć w stronę wyjścia. Zaklął pod nosem i zarzucił mnie sobie na
ramię bez najmniejszego problemu zmierzając teraz w stronę drzwi. Złapałem się
za ich futrynę byle tylko nie wyciągnął mnie z miejsca pełnego ludzi.
-
Yoshihisa.- Warknął do chłopaka idącego za nami. Moje palce bez słowa i bez
udziału mojej woli zostały odczepione od futryny, która była dla mnie swoistą
deską ratunku.- Inaczej sobie śmieciu pogadamy!
- TOOOOOOOOOOOOOO
NIIIIIIIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-
Zacząłem drzeć się na całe gardło. Wiedziałem, że pół szkoły mnie usłyszało.
Upadłem boleśnie na podłogę.
- Zamknij ryj!
-
TOOOOOOOOOOOOOOOOOOO NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!- Powtórzyłem
jeszcze głośniej. Po chwili mój krzyk został stłumiony przez jego dłoń. Zapiekła
mnie twarz. Nie chcę aby ten człowiek mnie dotykał, bo wtedy wbrew własnej woli
przypomina mi się jak dotykał mnie w nocy. Jak delikatnie głaskał mnie po
twarzy i włosach, jak delikatnie mnie całował, pieścił.
- Kurwa! Kto
cię nauczył tak głośno krzyczeć!- Warknął na mnie przyciskając mnie do podłogi.
Wstrzymałem głośno oddech. Nie będę więcej pod nim leżał! Zamachnąłem się
z całej siły uderzając go ręką w twarz. Jego głowa odskoczyła tylko delikatnie w bok. Nie miałem na tyle siły aby go powalić. Boże ja byłem zwykłym molem książkowym, nie tak jak oni. Spojrzał na mnie mrużąc oczy. Odepchnąłem jego rękę od siebie.
z całej siły uderzając go ręką w twarz. Jego głowa odskoczyła tylko delikatnie w bok. Nie miałem na tyle siły aby go powalić. Boże ja byłem zwykłym molem książkowym, nie tak jak oni. Spojrzał na mnie mrużąc oczy. Odepchnąłem jego rękę od siebie.
- Kurwa to,
że jakaś laska nie chciała ci dać nie znaczy, że znowu możesz mnie lać! Chyba
ostatnio w parku się wyżyłeś!- Krzyknąłem zasłaniając twarz w dłoniach. Po policzkach
bezwiednie poleciały mi łzy.
- Gdybym cię
zabił w tym parku miałbym teraz spokój!- warknął mi w twarz. Nawet nie wiedział
jak bliski był prawdy. Wciągnąłem głośno powietrze przez nos.
- DAIICHI!!-
Yoshihisa odciągnął go ode mnie i popchnął mocno w stronę szafek.
- Bronisz
tego śmiecia?!- Zapytał oburzony chłopak.
- Nie masz
dowodów, że to on wysłał to zdjęcie po szkole!
- Trzymał je
w łapach więc…!
- Ogarnij
się! Tyle razy ci powtarzałem, że masz nad sobą panować! Chcesz aby skończył
jak twoja młodsza siostra?!
- Ta ciota
nie ma na tyle jaj aby to zrobić!
- Jesteś
pewny?!- Yoshihisa wydarł się na niego po czym podciągnął mnie do góry
zmuszając do tego abym stanął na prostych nogach. Szarpnął za rękawy mojej koszuli
wyrywając z niej guziki po czym podwinął je brutalnie do góry. Próbowałem się
wyszarpnąć, ale nie byłem w stanie. On był silniejszy niż Daiichi. Albo to ja
przez łzy miałem mniej siły. Spojrzał na moje ręce. Wiedziałem co to ujrzał.-
Czy tak według ciebie wyglądają ręce osoby która nie ma jaj aby się zabić?!
Twoja siostra też była tchórzem, a jednak nie żyje!- Krzyczał chłopak. Poczułem
kolejny dotyk na swoich rękach. Spojrzałem tam i drgnąłem. Nie chciałem aby on
mnie dotykał i oglądał moje ręce.
- Co to
jest?- Zapytał słabym głosem. Oddychał ciężko przez nos.- Co. To. Kurwa. Jest?
- Zostaw.-
Pisnąłem próbując się im wyrwać.
To moja
przeszłość!
Nie mają
prawa się do niej mieszać!
Nie mogą do
niej włazić jak im się podoba!
Nie wolno
im!
- KEIICHI!!!
- Zostawcie
mnie w spokoju! Mało wam?! Jeszcze tego chcesz się przyczepić?! Z tego będziesz
sobie kpił?! Co?! Daj mi spokój! Jeszcze tydzień i nigdy więcej mnie nie
zobaczysz! Nigdy!- Wyrwałem z trudem swoje dłonie z ich uścisku i uciekłem w
stronę szafek szkolnych. Zabrałem stamtąd swoje buty ignorując zdjęcie, które i
u siebie wcisnąłem do środka. Wszak widziałem tą akcję w Realu, a nie na
papierze. Tutaj było tylko widać jego twarz i mojego penisa w jego ustach. A
dookoła tego piękny napis „Moja ulubiona
kiełbaska na śniadanie”. Widziałem tą akcje i sam ją przeżyłem. Co mi z
jednego głupiego zdjęcia?
Jak to jest,
że kiedy chcę się na nim zemścić, on rani mnie mocniej?
Dlaczego to
zawsze ja muszę cierpieć?
Trzeba było
się zabić dwa lata temu, tak jak planowałem, ale nie. Oczywiście ojciec
z gospodynią musieli się napatoczyć i znaleźli mnie w moim pokoju jak wisiałem na sznurku z podciętymi żyłami, a dookoła mnie znajdowały się puste opakowania po wszystkich tabletkach jakie znalazłem w domu.
z gospodynią musieli się napatoczyć i znaleźli mnie w moim pokoju jak wisiałem na sznurku z podciętymi żyłami, a dookoła mnie znajdowały się puste opakowania po wszystkich tabletkach jakie znalazłem w domu.
Gdyby mnie
wtedy nie znaleźli miałbym w końcu święty spokój.
****************************
coraz bliżej końca tek króciutkiego opowiadania. Później nie wiem kompletnie co mam dodawać;/
;(
Zapraszam za tydzień
Pozdro
Gizi03031