Hej.
Zapraszam na przedostatni rozdział tego opowiadania. Za tydzień się z nim pożegnamy a później nie wiem, albo dodam znowu coś dłuższego albo krótkiego (raptem 4-5 rozdziałów) napisanego w mojej starej pracy. Jeszcze będę musiała pomyśleć co i jak.
*******************************
Didier
wyszedł z łazienki wycierając wilgotne włosy w ręcznik. Rozejrzał się po swojej
części pokoju w poszukiwaniu zielonej koszulki na ramiączkach, która przeważnie
służyła mu jako część pidżamy. Spodenki zabrał, ale koszulki nie. Leżała na
jego łóżku. Wypuścił głośno powietrze z płuc i sięgnął po nią. Ubrał ją na
siebie i wrócił do suszenia niesfornych włosów. Chyba je obetnie. Zaczynały go
powoli denerwować.
Ponownie
wypuścił głośno powietrze z płuc i spojrzał z wyrzutem na gapiącego się na
niego od dłuższego czasu chłopaka. John siedział przed stolikiem opierając
dłonie za swoimi plecami.
-
Czego?- Zapytał prostując się. John zmierzył go od góry do dołu i siadając w miarę
poprawnie wypuścił wstrzymywane od dłuższego czasu powietrze z płuc.
-
Pogadajmy.
-
Nie mamy o czym. Nie gap się na mnie.- Warknął Francuz wchodząc na chwilę do
łazienki. Odwiesił wilgotny ręcznik na wieszak i zabierając swoją szczotkę
wrócił do pokoju. Od razu wyczuł na sobie jego spojrzenie.
-
Pogadajmy.
-
Głuchy jesteś?! Nie będę z tobą rozmawiał!
-
Didi. Proszę. Porozmawiajmy.- Powiedział cicho John zaciskając palce na swoich
kolanach. Wpatrywał się w niego z jawnym oczekiwaniem wymalowanym na twarzy.
Didier spojrzał na niego w zwolnionym tempie. Przyglądał mu się dłuższą chwilę.
Chłopak musiał coś wypić albo coś w tym rodzaju.
-
W głowie ci się klepki poprzestawiały? Didi?! Proszę?! Już nie per Pedale?!
Lachociągu?! Nie…
-
Siadaj.- Warknął chłopak i zacisnął palce na nasadzie nosa. Znowu zaczęła go
boleć głowa. Kiedy otworzył ponownie oczy Didier siedział naprzeciwko niego.
Rozdzielał ich tylko stolik.
-
Słucham.
-
Jak twoje palce?- Zadał pierwsze lepsze pytanie jakie przyszło mu do głowy. Nie
mógł przecież tak od razu wyjechać mu z grubej rury.
-
Co? O co ci znowu chodzi?
-
Pytam jak twoje palce. Luigi mówił, że ostatnio przesadziłeś…- Doszedł do
wniosku, że jak będzie udawał, że nadal nic nie pamiętał może wtedy Didier
normalnie będzie z nim gadał. Dopiero teraz zauważył jak chłopak trzymał go na
dystans i atakował za każdym razem kiedy ten próbował się do niego odezwać.
Wytarł spocone dłonie o swoje uda i przełknął dyskretnie ślinę.
-
Uszkodziłem je sobie grając ostatnio na fortepianie. W szpitalu powiedziano mi
że już nigdy nie będę mógł zagrać na żadnym instrumencie. Nawet wieloletnia
rehabilitacja nie przywróci ich do stanu pierwotnego.- Odparł obojętnie
przyglądając się dokładnie twarzy swojego słuchacza.
-
Przepraszam za to, że ci je połamałem.- Powiedział John. Didier wypuścił głośno
powietrze z płuc.
-
Nie przepraszaj za coś czego nawet nie pamiętasz.- Odpowiedział Francuz i
zabrał się za rozczesywanie swoich włosów.
-
Byłem bardzo zdenerwowany. Znowu widziałem jak… tamta osoba lizała się z tym…
osobnikiem na korytarzu. Chciałem coś rozwalić. Roznosiło mnie od środka. A na
domiar złego wkurwiała mnie ta wesoła melodia wydobywająca się z salki
muzycznej. Co przerwę kilka dni w tygodniu musiałem jej słuchać. Co takiego
było wesołego w tym… świecie i życiu? Dlaczego ktoś burzy i tak... mój świat i
włazi do niego z takim… utworem do mojej głowy. Kiedy wpadłem do tej Sali i
powiedziałem ci abyś przestał, a ty mnie zignorowałeś… coś we mnie pękło. Być
ignorowanym przez takiego… ciebie. Nie zastanowiło mnie to, że przecież zawsze
mnie ignorowałeś. W tamtej chwili chciałem abyś przestał… w te klawisze. Więc
sam cię uciszyłem. Na zawsze, niestety.- Powiedział cicho wykręcając swoje
palce i patrząc uważnie na zaskoczoną twarz Didiera. Chłopak przestał
rozczesywać włosy w połowie jego wypowiedzi. Odchrząknął cicho i wysunął
szczotkę ze swoich włosów.
-
W…- Znowu odchrząknął kiedy głos uwiązł mu w gardle.- W miejsca gdzie nie
kończyłeś zdań…
-
Dodaj niecenzuralne słowa.- Powiedział John i przetarł twarz dłońmi.
-
No… dobra?
-
Przepraszam za to, że musiałeś użerać się z Edgardem.
-
Nie musiałem…
-
Musiałeś. A wiem, że nie chciałeś.
-
Skąd wiesz? Może tego mi trzeba było, aby taki hetero zrobił takiej pizdzie jak
ja…
-
Nie mów tak o sobie.- John z całych sił powstrzymał się przed głośnym krzykiem.
Wciągnął głośno powietrze przez nos. Chciał mu tak wiele powiedzieć. Chciał
paść przed nim na kolana i błagać o wybaczenie za wszystkie słowa, które
powiedział oraz za wszystkie czyny, których się dopuścił. Wiedział, że jeżeli
Francuz tego od niego zażąda zrobi to z uśmiechem na ustach. Sięgnął po swoją
torbę, która znajdowała się za nim na jego łóżku. Otworzył ją i wyciągnął z
niej białą, nieopisaną kopertę. Otworzył ją i wyciągnął z niej parę zdjęć.
Rozłożył je na stoliku. Didier przyglądał im się uważnie z każdym kolejnym
pojawiającym się na stole zdjęciem oddychając coraz szybciej. Zdjęcia z ich
wycieczki do Włoch. Zdjęcia z ich wypadu do pizzerii. Zdjęcia zrobione w parku.
Zdjęcia z ich pokoju. Na każdym tylko on i niebiesko włosy. Na ostatnim zdjęciu
znajdowała się jego uśmiechnięta buzia. Na nosie znajdowała się bita śmietana.
Zdjęcie zrobione w mieszkaniu należącym do John’a. White popukał palcem
ostatnią fotografię.- To ty przychodziłeś raz w tygodniu do tego mieszkania,
sprzątałeś w nim i dbałeś o kwiaty?
-
N… Nie.- Pisnął cicho Didier i spojrzał spanikowany w stronę drzwi wyjściowych.
John pokazał mu co trzyma w dłoni. Klucz od ich pokoju. Znak, że drzwi są
zamknięte. Wiedział, że chłopak będzie chciał uciec i gdzieś się zaszyć kiedy
tylko zacznie z nim rozmowę. Za pewne uciekłby do pokoju Włocha i Niemca i nie
wychodził z niego aż cała sprawa ucichnie. Didier był przewidywalny jak
zeszłoroczny śnieg. Nic się nie zmienił ten cholerny słodziak. Tylko głupi John
musiał stracić pamięć i nie dostrzegać jego wcześniejszego zachowania, które
przecież nic się nie zmieniło.
Ale
teraz pamiętał. I widział. I drżał na całym ciele przebywając z nim w jednym
pokoju, a nie mogąc go dotknąć.
Powoli.
Małymi kroczkami. Tak sobie obiecał, kiedy zakradł się do łazienki i zabrał stamtąd
koszulkę. Biorący prysznic Francuz ani nie zauważył, ani nie usłyszał inwazji
obcego na łazienkę. Pewnie po zauważeniu braku górnej części garderoby zdziwił
się bardzo i wrócił do pokoju odnajdując ją ma łóżku.
John
zawsze mu tak robił. A to zabierał z łazienki spodenki lub koszulkę do spania.
Teraz nic nieświadomy Didier nawet nie mógł podejrzewać o to ciemnowłosego.
Zapewne pomyślał, że zostawił koszulkę na łóżku. Że o niej zapomniał. On i
zapomnienie czegokolwiek! To śmieszne. Przecież John bardzo dobrze wiedział, że
gdyby tylko zapytał Didiera o to, aby wymienił po kolei kolory bokserek jakie
nosił od kiedy zaczęli się spotykać chłopak bez zastanowienia i bez wahania
wypowiedziałby całą plejadę barw na jednym wydechu.
-
Pytałem sąsiadów. Mówili, że przychodzi tam ten chłopiec co zawsze. Pokazałem
im twoje zdjęcie. Powiedzieli, że to ty. Mówili prawdę?
-
N… nie?
-
Mówili prawdę?- Zapytał z naciskiem niebiesko włosy. Przyglądał się dokładnie
francuzowi. Chłopak nerwowo przygryzał dolną wargę. Po chwili delikatnie kiwnął
głową przyznając mu rację. John wyciągnął z koperty dobrze znaną im obu mangę.
To właśnie tą mangę Didier czytał w pokoju kiedy John wrócił ze szpitala.
Położył ją na stoliku koło zdjęć. Popukał w nią palcem.- Johen…
-
Tak.
-
Rozumiem.- Spodobało mu się to, że teraz odpowiedział szybciej. Spojrzał na
niego uważnie. Ciekawe jak zareaguje na kolejną rzecz jaką wyciągnie z koperty?
Koło mangi wylądowało pudełko z płytą do DVD. Didier spojrzał na nie i wciągnął
głośno powietrze w płuca odsuwając się od stolika. Uderzył plecami o swoje
łóżko.- Była w odtwarzaczu DVD. Nie zapytam co robiłeś kiedy ją oglądałeś.
-
Przestań.
-
Didier…- Powiedział cicho John. Coś czuł, że nie wyjdzie z tego pokoju żywy.
Wyciągnął ze swojej torby skurzany, czarny portfel. Otworzy go i pokazał
zdjęcie znajdujące się w jego wnętrzu-niczym policjant pokazujący swoją
odznakę. Zdjęcie przedstawiało Didiera oraz John’a zatopionych w namiętnym
pocałunku. Zrobiono je na plaży. Ktoś- obaj wiedzieli kto- schludnym pismem w
lewym górnym rogu zdjęcia naskrobał dwa słowa niebieskim długopisem. „Mon Fou”.
Nie zdążył się uchylić. Poczuł ostry ból kiedy drewniana szczotka chłopaka
zatrzymała się z głośnym uderzeniem na jego czole. Złapał się za nie
upuszczając portfel na stoli. Spojrzał w stronę chłopaka. Didier stał cały
czerwony na środku pokoju oddychając ciężko. Jego oczy były szeroko otwarte.
Przyjął pozycję obronną.
-
Ty draniu! Przypomniałeś sobie wszystko i teraz odpierdalasz takie szopki! Nienawidzę
cię! Nie odzywaj się do mnie! Zabije cię! Zabije!- Didier wrzeszczał na niego
co sił w płucach i ciskał w jego stronę wszystkim co wpadło mu w ręce. John
osłaniał głowę przed lecącymi w jego kierunku rzeczami. Chyba nawet gdzieś koło
głowy śmignęły mu metalowe kajdanki. Przez jego ciało przeszedł silny prąd.
Wiedział do czego używali tych kajdanek. I chciał je jeszcze kiedyś
wykorzystać. Tyle, że najpierw musi uspokoić rozszalałego chłopaka. Chyba
powiedział mu to w nieodpowiedni sposób. Wypuścił głośno powietrze z płuc i podszedł
szybkim i pewnym krokiem do chłopaka.- Gdzie się pchasz na moją stronę pokoju?!
Nie masz prawa… prawa…
-
Przestań jęczeć.- Warknął John obejmując go mocno w swoich ramionach. Ciało
niższego chłopaka drżało w jego objęciach. Słyszał przy uchu głośny szloch.-
Nie płacz.
-
Zabiję cię. Zbiję. Ty draniu. Ty chamie. Ty… ty… ty…- Nie mogąc znaleźć już
więcej słów godnych obrażenie niebieskowłosego najnormalniej w świecie kopnął
go w piszczel. Chłopak odskoczył od niego łapiąc się za bolące miejsce.
-
Zwariowałeś?! To boli!- Krzyknął i spojrzał na skuloną postać stojącą na środku
pokoju. Didier stał z opuszczoną głową. Zaciskał mocno palce na krawędzi
koszulki. Drżał na całym ciele. Z jego gardła wydobywał się cichy szloch.-
Didier…
-
Nie… odzyyyyyyyyyyyyywaj się do m-hyc-mnie.- Zapłakał czkając głośno. John bez
słowa podszedł do niego i znowu go przytulił. Odetchnął z ulgą kiedy tym razem
nie został odepchnięty ani skopany. On był po prostu za słodki. Nie potrafił
się na niego długo gniewać. Ale wiedział, że jego grzechy nie zostały mu
jeszcze wybaczone.
-
Kiedy obudziłem się w szpitalu czułem irytację. Dlaczego musi tam być ten
wstrętny Żabol. Kiedy dowiedziałem się, że jestem z tobą w tym samym pokoju
również czułem irytację i nieznaną dla mnie złość. Kiedy dowiedziałem się, że
siedzimy razem w jednej ławce. Miałem ochotę roznieść cały świat. Kiedy
zobaczyłem ciebie i tego… skurwiela… oh. Szalałem ze złości. Dwa tygodnie temu
zrozumiałem dlaczego. Gdybym wcześniej zaczął słuchać tego co mówiło do mnie
moje ciało… gdybym dotykał cię wtedy kiedy chciałem nawet przez przypadek i
odzywał się do siebie wtedy kiedy chciałem… ale ja byłem głupi.
-
O czym ty gadasz?- Zapytał cicho wtulony w jego ramie chłopak. John objął go
mocniej zatapiając twarz w jego wilgotnych włosach. Zaciągnął się jego
jabłkowym zapachem. Tak za tym tęsknił.
-
Teraz już wiem, że moja złość i irytacja były wywołane tym, że byłem zazdrosny.
Sam chciałem cię dotykać, przytulać. Ale nie mogłem. Bo jak to. Ja hetero z
gejem. Ale ja byłem głupi! Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Dlaczego milczałeś
i pozwoliłeś abym tak cię traktował?! Dlaczego pozwoliłeś mi dotykać Amandę i
dlaczego pozwoliłeś się dotykać temu upośledzeńcowi?! Na to ostatnie jestem
najbardziej zły. Nie dlatego, że ukrywałeś przede mną prawdę i mnie
okłamywałeś, a dlatego, że on cię dotykał.
-
A co miałem zrobić?! Twoi rodzice powiedzieli, że jeżeli pozwolimy ci odzyskać
całą pamięć od razu możesz przeżyć szok i się załamać, więc jak…
-
Przecież wiesz jacy są moi rodzice! Im chodzi tylko o kasę i ich dobre imię, a
nie moje dobro!
-
John, ja nie jestem lekarzem! Jeżeli by mi powiedzieli, że bardziej komfortowe
byłoby dla ciebie to, że wyniosę się z miasta zrobiłbym to!
-
Nawet się nie waż! Nie wypuszczę cię! Nie pozwolę ci odejść!
-
Ale ja już odszedłem…
-
Nie przypominam sobie nic takiego.
-
Już nie jesteśmy…
-
Ja pierdole.- Warknął John i uniósł jego głowę do góry. Wpił się w jego wargi
całując go zachłannie. Przyciągnął go bardziej do siebie, aby chłopak nie
uciekł mu nigdzie. Całował go namiętnie ocierając swoje wargi o jego. Lizał go
językiem od czasu do czasu kąsając najpierw dolną później góra wargę zębami.
Didier jęknął głośno w jego usta pozwalając mu na to czego ten chciał. Uchylił
delikatnie usta pozwalając aby ciekawski język John’a zaczął penetrować je
dokładnie badając policzki, podniebienie. Trącił swoim językiem drugi organ
zachęcając go do zabawy. Didier ponownie jęknął.
Oddał
delikatnie pocałunek. Bał się tego, że ta chwila za moment może się skończyć.
Wszystko zniknie, a John znowu go odepchnie. Tęsknił za nim. Za jego zapachem,
dotykiem, smakiem. O tak. Za smakiem najbardziej. Zassał się na jego języku
opierając się bardziej o jego tors. Pragnął go całym sobą. Zadrżał na całym
ciele kiedy chłopak zassał się na jego dolnej wardze kończąc po chwili
pocałunek.
Sunął
swoimi ustami coraz niżej obsypując pocałunkami jego policzki, żuchwę oraz
szyję. Zatrzymał się na niej dłużej kręcąc językiem kółeczka po rozgrzanej skórze.
Didier odchylił delikatnie głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp do miejsca badanego
przez jego usta i język. Dobrze słyszał ciężki oddech chłopaka.
-
John, proszę.- Jęknął cicho chłopak zaciskając palce na jego ramionach. Szyja
to jego słaby punkt.
-
Mhhhh.
-
Nie przestawaj. Błagam.- Powiedział czerwony na twarzy. Poczuł ciepłe powietrze
na szyi, kiedy niebiesko włosy zaśmiał się cicho. John zaczął delikatnie
prowadzić go w stronę łóżka. Kiedy jego łydki uderzyły o drewnianą krawędź
usiadł na nim i jęknął kiedy usta John’a zniknęły z jego szyi.
-
Spokojnie. Nie patrz tak na mnie.- Powiedział i pochylił się delikatnie nad
nim. Pocałował go namiętnie i wsuwając ręce pod jego koszulkę wciągnął głośno
powietrze przez nos, kiedy wzdłuż jego kręgosłupa przebiegł przyjemny prąd.
Zadarł koszulkę do góry odrywając się od ust chłopaka. Ściągnął z niego
przeszkadzający mu materiał i rzucił go za siebie. Uklęknął przed chłopakiem i
ponownie zaczął obsypywać jego szyje pocałunkami schodząc powoli coraz niżej.
Jego usta zatrzymały się na lewym sutku chłopaka. Trącił go zaczepnie
koniuszkiem języka, a ten po chwili stwardniał. John uśmiechnął się wrednie i
zakrył go swoimi ustami ssąc go delikatnie i trącając od czasu do czasu swoim
językiem. Drugim sutkiem zajęły się jego ciekawskie palce. Masował go, zataczał
na brodawce kółeczka od czasu do czasu podszczypując ją mocniej. Każdy taki
jego zabieg wyrywał z ust francuza gorące jęki. A niebiesko włosy wiedział, że
chłopak potrafił jęczeć głośniej i bardziej pociągająco.
Didier
zanurzył palce w jego włosach drapiąc go delikatnie po głowie. Przyglądał mu
się zza przymrużonych powiek łapiąc głośno powietrze do płuc. Jego ciało drżało
pod dotykiem drugich rąk. A miejsca których dotknęły usta albo język paliły
żywym ogniem. Czuł co się z nim działo. Pewna bardzo ciekawska część jego ciała
była bardzo zadowolona przez zaistniałą sytuację. Jego kutas drgał delikatnie,
budząc się powoli do życia.
Cholera!
A John nawet go tam nie dotknął!
-
Ah! Oh! John mmmmmmmm.- Jęczał cicho nie przejmując się tym, że ktoś go
usłyszy. W Akademiku były grube ściany. Nikt go nie usłyszy. A nawet jeżeli
tak, to miał to gdzieś.
-
Podoba ci się to?- Zapytał niebiesko włosy wysuwając język z jego pępka.
Chłopak uniósł się na łokciach i spojrzał na niego.
-
Jeszcze pytasz?- Zapytał łapiąc głośno powietrze do płuc. Spojrzał na
klęczącego przed nim chłopaka. Pochylił się w jego stronę i pocałował go
zachłannie ciągnąc nerwowo za jego koszulkę aby jak najszybciej się jej pozbyć.
-
Niecierpliwy jesteś.- Zaśmiał się wyższy chłopak i pomógł mu ściągnąć
przeszkadzający materiał. Spojrzał na niego i zaśmiał się widząc jego nadymane
powietrzem policzki. Pochylił się i ugryzł go w brzuch. Didier krzyknął głośno
by po chwili jęknąć kiedy język chłopaka załagodził obolałe miejsce.
-
Nie masz… prawa… mówić… że jestem… niecierpliwy.- Powiedział oddychając z trudem
kiedy drugie ręce zaczęły masować wewnętrzną część jego ud.
-
A to dlaczego?- Zapytał zaczepnie John gryząc go w udo i polizał obolałe
miejsce. Powtarzał tą czynność wielokrotnie napawając się najpierw krzykiem, a później
jękiem francuza.
-
Bo wiele razy chciałem… mmmmm….. cię dotknąć, a nie mogłem.- Didier jęknął
głośno rozsuwając bardziej uda kiedy John zostawił na jego udzie piekący ślad
jego dłoni.
-
Mogłeś…
-
A ty dałbyś mi w dziób.- Powiedział oburzony, kiedy chłopak podciągnął się do
góry i zawisł kilka centymetrów nad jego twarzą.
-
Dałbym. I tak dałem. Za co bardzo cię przepraszam. Po wszystkim będziesz mógł
mi oddać.- Powiedział John gładząc delikatnie jego policzek. Didier wtulił
twarz w jego dłoń.
-
Wiesz, że nie dam rady.- Powiedział i przyjrzał się dokładnie jego twarzy.
kiedy zatrzymał swoją rękę na jego kroczu. John zamknął oczy z przyjemności
wciągając głośno powietrze między zaciśniętymi zębami. Didier pocierał powoli
swoją dłonią jego nabrzmiałe krocze uciskając je od czasu do czasu.
-
Mówię, że niecierpliwy, to będzie się spierał, że… o tak!- John urwał w połowie
zdania, kiedy Didier zanurzył swoją rękę pod jego spodenki. Zaśmiał się cicho
kiedy chłopak warknął na niego.
-
Bokserki.- Powiedział niezadowolony Didier. Nie lubił kiedy chłopak w nich
spał. Sam osobiście pod spodenki do spania nie ubierał bielizny. Gdyby nie ten cholerny
materiał już teraz mógłby go dotknąć, a tak. Jego ciekawskie palce zakradły się
pod gumkę. Wpatrując się w oczy Johna owinął palce na jego trzonie.
-
Oh!- John upuścił głowę i oparł się na zgiętych łokciach. Położył głowę na
barku francuza chuchając gorącym powietrzem na jego wrażliwą szyję. Czuł jak
ręka jasnowłosego przesuwa się delikatnie po jego nabrzmiałej męskości. Zatacza
kółeczka dookoła wrażliwej główki by po
chwili popukać koniuszkiem palca dziurkę i zacisnąć się mocno tuż pod główką.
Chłopak z premedytacją przesuwał ręką tylko kilka milimetrów pod główką i
wracał do góry. John poruszał delikatnie biodrami na tyle na ile pozwalał mu
uścisk dłoni.- Didier. Proszę cię.
-
O co?- Zapytał chłopak i chuchnął mu powietrzem do ucha co wyrwało z ust
ciemnowłosego cichy pisk. Didier zaśmiał się cicho i przeciągnął językiem po
prawym uchu chłopaka po czym zaczął je maltretować swoimi ustami jednocześnie
przyspieszając ruchy dłonią.
-
Nie, nie, nie. Przestań bo ja za raaaaazzz…. Ah!!!!!!- Z ust Johna wyrwał się
głośny krzyk kiedy w jego napięte jądra uderzył silny orgazm. Jego ciało
trzęsło się w spazmach, w oczach mu pociemniało. Z ledwością łapał oddech.
Gdyby nie świadomość, że pod nim leży francuz położyłby się z chęcią na łóżku,
ale nie chciał zgniatać biednego chłopaka, który nie przestając poruszać ręką
zaczął go na nowo pobudzać.
-
I jak?- Zapytał rozbawiony chłopak patrząc na podnoszącego się
niebieskowłosego.
-
Jesteś… niemożliwy.
-
I tak wiem, że ci się podobało.
-
Bo się podobało, ale teraz moja kolej.- Powiedział i łapiąc go za nadgarstek
wysunął ze swoich bokserek jego rękę.- Nowe bokserki zostały ochrzczone.-
Mruknął wyginając usta w bok po czym bez problemu zsunął z siebie spodenki i
bokserki. Stanął przed na wpół leżącym na wpół siedzącym Didier’em. Chłopak
zmierzył go i uniósł zaskoczony brew do góry kiedy dostrzegł w jakim stanie
jest jego towarzysz.- No co? Mam swoje potrzeby.
-
Jak zawsze.- Zaśmiał się i wciągnął głośno powietrze kiedy jego spodenki
podzieliły los swoich sióstr i kuzynek. Leżał teraz przed nim całkowicie nagi.
Podciągnął się na dłoniach kładąc się całkowicie na łóżku. Spojrzał na
chłopaka.
-
I po co się zasłaniasz jak i tak wiem co tam masz?- John zapytał go zaczepnie
kiedy chłopak okrył strategiczne miejsce poduszką.
-
Skąd wiesz, może coś się zmieniło.
-
Mówisz, że zmalał.- Powiedział zaczepnie John i otworzył dolną szufladę biurka
Didier’a. Chłopak był jak zawsze poukładany. Wyciągnął z jej wnętrza
truskawkowy żel intymny. Przekręcił go między palcami i uśmiechnął się do
chłopaka, który znowu zrobił swoją wcześniejszą minę. Położył buteleczkę koło
jego głowy po czym położył się na nim stykając każdy cal ciała z jego. Zaczął
obsypywać jego szczękę delikatnymi pocałunkami masując jednocześnie jego boki
swoimi dłońmi. Didier jęczał cicho masując jego plecy, ramiona i od czasu do
czasu pośladki. Kiedy tylko jego palce zaciskały się na pośladkach
ciemnowłosego jego biodra wbijały się mocniej w niego. Ich członki ocierały się
delikatnie o siebie. Francuz zapragnął poruszać biodrami, ale John nie pozwolił
mu na to leżąc na nim i zaciskając palce na jego biodrach całował jego szyję.
Schodził pocałunkami coraz niżej obserwując reakcje leżącego pod nim chłopaka.
Kiedy jego pocałunki zaczęły pojawiać się na pachwinie chłopaka ten zaczął
cicho piszczeć i patrzeć na niego błagalnie.
-
Proszę. John, proszę cię.
-
Witaj Mon Fou.- Powiedział chłopak i pocałował jego główkę najdelikatniej jak
potrafił. Do jego uszu dotarł stłumiony jęk. Uśmiechnął się pod nosem i nie
bawiąc się już dłużej wziął go całego do ust.
Didier
myślał, że umiera. Tak bardzo kochał to uczucie i tak bardzo za nim tęsknił. To
ciepłe i wilgotne miejsce sprawiało, że mógłby płakać z rozkoszy. Chciał
poruszać biodrami wbijając się w te chętne usta, ale John mu na to nie pozwolił
przytrzymując go mocno jedną ręką drugą masował jego jądra liżąc go po całej
długości. Przez ciało francuza przechodziły przyjemne dreszcze. Od pół roku
nikt mu tego nie robił. Wiedział, że nie wytrzyma długo. Otworzył szeroko usta
i łapał w nie głośno powietrze kiedy jego kutas zniknął w ustach White’a który
zassał się na nim mocno dociskając go językiem do podniebienia i sunąc nim do
samego gardła. Didier zaczął szybciej oddychać. Zaciskał to prostował palce od
nóg.
John
wiedział co się dzieję i z jawną premedytacją wypuścił go z ust z głośnym
mlaśnięciem. Oblizał wargi i podciągnął się do niego uśmiechając się
zadziornie. Wytarł mu jedną, zbłąkaną łzę płynącą po policzku.
-
Wiesz, że tego nie znoszę.- Powiedział cicho chłopak i wciągnął głośno
powietrze do płuc kiedy John bez problemu zmienił ich pozycję i to teraz on
leżał pod nim. Didier oparł dłonie po obu stronach jego głowy przyglądając mu
się dokładnie.
-
Jak chcesz to możesz teraz dojść.
-
Nie chcę tak.- Warknął do niego i ugryzł go w krzywiznę żuchwy, kiedy tamten
zaśmiał się cicho. Zaczął obsypywać jego szyję pocałunkami. John tak samo jak
Didier miał wrażliwą szyję. Chociaż w jego przypadku wygrywały uszy. Didier
maltretował jego szyję ustami kąsając ją, przygryzając, liżąc i zasysając się
na niej od czasu do czasu jednocześnie badał palcami prawej ręki jego lewe
ucho.
Po
pokoju rozniósł się przyjemny zapach truskawek, kiedy John otworzył pojemnik z
żelem. Wylazł go sporo na dłoń i rozmasował na pośladkach chłopaka, który
syknął cicho.
-
Zimne.- Chuchnął mu do ucha. Po ciele ciemnowłosego przebiegł silny dreszcz.
-
Zaraz się rozgrzeje. Wracaj do mojej szyi.- Powiedział głosem nie znoszącym
sprzeciwów. Didier tylko zamruczał i wrócił do całowania jego szyi. W tym samym
momencie White zabrał się za masowanie jego pośladków. Ugniatał je i masował
okrężnymi ruchami rozsuwając je czasami. Zaciskał na nich palce i klepał go po
nich delikatnie. Zakradał się palcami pomiędzy jego pośladki pocierając jego
chętną dziurkę palcami. Czasami naciskał na nią opuszkiem palca po czym
zabierał go i wracał do masowania pośladków. Leżący na nim chłopak oddychał
głośną pojękując od czasu do czasu.
Didier
wyginając rękę do tyłu położył ją na dłoni chłopaka, która właśnie zakradała
się pomiędzy jego pośladki. Nakierował ją tam gdzie chciał aby była i unosząc
głowę do góry spojrzał na John’a.
-
Zrób to.
-
Jeszcze nie.- Odparł John masując jego dziurkę swoim palcem. Wciągnął głośno
powietrze do płuc i jęknął, kiedy Didier za pomocą swojego palca wciągnął jego
do środka.
-
Ja w łazience… sam…- Didier odwrócił zawstydzony twarz. John przełknął głośno
ślinę. Był u niego w łazience, ale nie widział i nie słyszał nic co by
wskazywało na to, że chłopak sam się zadawalał. Może i lepiej, że nic nie
widział i nie słyszał bo z miejsca by się na niego rzucił.
Wiedział,
że by tak zrobił.
Znał
to z autopsji.
Jego
plecy też. Kiedy po wszystkim Didier tłuk go packą na muchy aż ten wykrzykiwał
przeprosiny i prosił o wybaczenie. Oczywiście przeprosiny nie były szczere. Nie
było mu żal. Jakby miało być skoro chciał tego i cieszył się za każdym razem,
kiedy Didier wił się pod prysznicem wbijając mu palce w ramiona kiedy ten go
mocno pieprzył.
-
To dlatego tak łatwo weszły.- Powiedział i wyciągając z niego palec zabrał jego
dłoń by po chwili zatopić w nim od razu trzy palce. Didier krzyknął głośno
wysuwając w kierunku ręki biodra. Jęczał mu głośno do ucha pieprząc się jego
palcami. Było mu tak dobrze. Za dobrze.- Usiądź na chwilę.- Powiedział po
chwili John wyciągając z niego palce. Poczekał aż chłopak spełnił jego prośbę
po czym podciągając się na rękach usiadł na łóżku. Uparł plecy o ścianę i
spojrzał na Didier’a.
-
Tak chcesz to zrobić?
-
Jak na razie tak.- Odparł i obserwował dokładnie poczynania chłopaka. Jak ten
bierze żel i pochylając się nad nim najpierw kilka razy polizał go po
nabrzmiałym członku zasysając się mocno na jego czerwonej i wilgotnej główce by
po chwili wyciągnąć go z ust i wylać na niego sporą część żelu. Rozsmarował go
dokładnie na jego członku i przybliżając się do niego ukucnął nad nim. John
położył mu ręce na biodrach i pomógł mu się ustawić powoli opuszczając go na
dół.
Czuł
znajome rozciąganie oraz znikome ilości bólu. Oddychał spokojnie opuszczając
swoje biodra na jego naprężonego kutasa. Zatrzymał się w połowie kiedy poczuł
silniejszy ból rozciągania. Pół roku bez prawdziwego seksu robi swoje. Palcówka
to nic w porównaniu z tym co teraz w niego wchodziło.
Wszak
palce nie były ani tak długie ani nawet tak grube jak… Mon Fou.
John
wyczuł mocniejszy uścisk mięśni zaciskających się na jego przyrodzeniu. Zaczął
obsypywać francuza pocałunkami, gładząc jednocześnie wolną dłonią jego na wpół
miękkiego członka. Wystarczyło tylko kilka ruchów aby ten na nowo stwardniał, a
kierowany rychłą przyjemnością Didier nadział się na niego do końca.
-
Jesteś piękny, taki idealny. Najlepszy w tym co robisz.- Szeptał do jego ucha
niebiesko włosy. Czuł jego dłonie na swoich plecach. Oddychał spokojnie
próbując się przyzwyczaić do tego co się w nim znajdowało. Poruszył delikatnie
biodrami w przód i w tył czując jak penis chłopaka porusza się w nim
delikatnie. Zadrżał na całym ciele. Zrobił kilka kółek biodrami po czym począł
poruszać się szybciej wypuszczając go prawie całego z siebie by po chwili
wpuścić go w siebie pozwalając mu się zagłębić aż po same jądra. Jęczał głośno,
sapał i stękał. Już nic się dla niego nie liczyło tylko to aby jak najszybciej
dojść. Przyjemność nie do opisania ogarnęła jego ciałem wprawiając jego biodra
w zawrotną prędkość.
John
bez problemu położył chłopaka na plecach od razu wbijając się w niego aż po
samą nasadę. Poczuł jak pięty chłopaka wbijają się w jego pośladki aby przyjąć
go mocniej w swoją stronę.
Odnalazł
jego usta zasysając się na nich. Pozwolił aby ciekawski język ciemnowłosego
dostał się do ich wnętrza. Przez jego ciało przeleciał prąd uderzając boleśnie
w jego jądra. Poczuł jak jego mięśnie zaciskają się mocniej na poruszającym się
w nim członku. Wszystkie jego mięśnie zacisnęły się na drugim chłopaku, kiedy
Didier doszedł z głośnym krzykiem, który został połknięty przez łapczywe usta
niebieskowłosego.
Oddychał
ciężko próbując uspokoić oddech. Spojrzał przed siebie wpatrując się w
wykrzywioną przyjemnością twarz John’a. Chłopak nadal się w niego wbijał
dochodząc z głośnym „Ja pierdole” na ustach w jego wnętrzu.
Wbił
się w jego wnętrze jeszcze kilka razy po czym opadł na niego oddychając ciężko.
Poczuł jak jedna z rąk Didier’a oplata się dookoła jego pasa.
-
I jak było?- Usłyszał cichy szept przy uchu.
-
Jak w niebie. Kurwa jak ja mogłem zapomnieć o czymś tak dobrym i o tobie.
Osobie, która pokazała mi co to prawdziwa miłość i prawdziwe życie.- Jęknął i
podciągnął się do góry. Didier jęknął cicho odwracając głowę w bok. John
przyglądał mu się uważnie przez chwilę po czym czerwony na twarzy wysunął się z
niego i położył ponownie na nim.- Przepraszam. Zapomniałem.
-
No tak. Miałeś prawo zapomnieć. W końcu nie ty miałeś to coś w tyłku tylko… co
się śmiejesz?- Zapytał oburzony Didier kiedy John zaśmiał się głośno.
-
Przypomniały mi się właśnie słowa twojej siostry.
-
Leżąc ze mną w łóżku i robiąc te wszystkie rzeczy myślisz o mojej siostrze?
-
O słowach, które kierowała do mnie po tym jak jej coś powiedziałem o tobie.-
Sprostował i odgarnął jego spocone włosy z czoła.
-
Jakie słowa?- Zapytał zaciekawiony Didier zgarniając wolną ręką koc leżący obok
nich. Okrył nim John’a- tym samym i siebie- po czym wrócił do masowania jego
pleców.
-
Kiedyś powiedziałem do twojej siostry, że mam cię w dupie. Ona się zaśmiała. A
jak się jej zapytałem dlaczego się śmieje, to mi powiedziała, że kiedyś
zrozumiem.- Powiedział i uśmiechnął się szeroko. Didier zmarszczył czoło.
-
Nie rozumiem.
-
Co by nie patrzeć nie ja ciebie miałem w dupie tylko ty mnie i to dosłownie.-
Powiedział i wyszczerzył zęby w łobuzerskim uśmiechu.
-
Ty zboczeńcu jeden.- Warknął Didier i spróbował go z siebie zepchnąć. John bez
problemu unieruchomił mu ręce swoimi tuż nad jego głową po czym pocałował go
namiętnie.
W
ich pokoju kolejny raz tej noc rozniósł się donośny jęk.
Był
to jeden z wielu jakie nawiedziły ten pokój do czasu aż Didier i John musieli
zacząć się zbierać na sobotnie śniadanie do Akademickiej stołówki.
***********************************
I jak wam się podobało? Mam nadzieję, że zakończenie nie wyszło tak jakoś płąsko.... za tydzień zapraszam na ostatni rozdział.
Pozdrawiam Gizi03031