niedziela, 30 października 2016

5. „Druga strona lustra.” 5.

no hejka:)
bez żadnych wstępów i niepotrzebnego gadania zaprosiłabym was do czytania ale póki co:
 no:). wiem. Dzień za wcześnie, ale cóż... miłego straszenia jutrzejszego dnia. Ja pozostaje na warcie przy drzwiach z miską słodyczy dla dzieciaków xD
Ale póki to nastąpi, najpierw pora na rodział:P
**********************************************************
Siedziałem u siebie na łóżku w szpitalnym pokoju i gapiłem się oniemiałym spojrzeniem na Harutou. On wyglądał dokładnie tak samo jak ja z tą małą różnicą, że on gapił się właśnie na Josh’a. Co by nie mówić, znali się, czy tego chcieli czy też nie. Zerknąłem na mojego psychoterapeutę. Czyżby również łączyły go takie same relacje z Harutou jak i mnie?
- Harutou mówiłem ci przecież, że dzisiaj będę dłużej w pracy więc co ty tutaj robisz? Jak coś ode mnie chcesz to poczekaj u mnie w gabinecie.- Powiedział Yonazawa. Znają się! Teraz jestem tego pewny.
- Wiem, że masz dzisiaj więcej pracy. Ja nie do ciebie. Kumpla z klasy odwiedzam.- Powiedział Harutou i pokazał na mnie końcem brody ciągle gapiąc się na Josh’a. Ten z kolei Zaskoczyny spojrzał na mnie.
- To wy się znacie?- Zapytał. Kiwnąłem twierdząco głową.
- Jakoś tak wyszło.
- Rozumiem.- Uśmiech na jego twarzy mnie zaskoczył.- Harutou proszę cię abyś poczekał chwilę na zewnątrz. Musze dokończyć rozmowę z Nishiramakazotarukifui ’m.- Powiedział na jednym wydechu. To właśnie on był pierwszy spoza mojej rodziny, który nauczył się płynnie wymawiać moje pełne imię.
- Dobra. Ja tylko na chwilę wpadłem. Shin mnie prosił o przyniesienie mu lekcji. Więc zostawiam je i lecę.
- Dobrze. Tylko wróć dzisiaj wcześniej.- Powiedział Josh. Zmarszczyłem czoło.
- A ty co? Mój ojciec, że będziesz mi rozkazywał?- Prychnął pod nosem ciemnowłosy.
- Ojciec nie, ale brat już tak.- Powiedział Josh patrząc się w moją historię „choroby”. Ja oniemiałym spojrzeniem gapiłem się na drzwi, za którymi przed chwilą zniknął ten but.
Mój psychoterapeuta i mój „udawany” chłopak byli rodziną!?
Gorzej już chyba być nie mogło…

**
Nie spodziewałem się jak bardzo się pomyliłem.
Jakiś tydzień po moim powrocie do szkoły ze szpitala kiedy wszyscy na nowo przyzwyczaili się do mojej osoby zdarzyło się coś co wywróciło mój świat do góry nogami, ale to stało się na koniec dnia w szkole.
Ludzie ze szkoły szybko zapomnieli o tym, co się stało w mojej klasie. Szkoda tylko, że ci co ze mną siedzieli w jednym pomieszczeniu tak szybko nie zapomnieli. Nikt się do mnie nie odzywał, nikt mnie nie zaczepiał, nikt nawet na mnie nie patrzył. W sumie to dla mnie nawet i lepiej. Nie musiałem im odpowiadać na żadne durne pytania, na które nie chciałem im odpowiadać. I miałbym święty spokój, gdyby nie fakt, że nadal siedziałem z Harutou i Keisuke. Tak na marginesie ten drugi również jakoś dziwnie się zachowywał. Po ostatnim razie nie odwiedził mnie w szpitalu. A na każde moje przywitanie z nim w klasie kiwał delikatnie głową i gapił się gdzieś w bok.
Pokręciłem przecząco głową. Będę musiał z nim porozmawiać po szkole. Będę musiał? Chcę z nim porozmawiać. Przetarłem mocno twarz. Oczywiście musiałem również powiedzieć kto był moim nowym katalizatorem. Tak więc Harutou, ja, jego brat jak i moi bracia no i nasz wychowawca skończyliśmy na początku tego tygodnia w oddzielnej klasie na poważnej rozmowie. Z niej zrozumiałem jedno. Jeżeli zacznie mi odpierdalać nieważnie gdzie bym nie był Harutou ma mnie pocałować. Co bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobało.
No i najważniejsze. Od tego tygodnia jestem już normalnie wpisany do dziennika szkolnego. Nie jako ostatni tylko zgodnie z jakimiś pokręconymi zasadami tej szkoły jestem 34. Nie wnikam jak oni mnie tam wpisali. W klasie panował lekki harmider. Nasz wychowawca i jednocześnie biolog zapisywał coś na tablicy. Zerknąłem na nią zza palców. Jakaś tabelka. Oparłem czoło na ławce i wypuściłem głośno powietrze.
- Coś mojego misiaczka męczy.- Powiedział Harutou. Spojrzałem na niego.
- Hę?!- Warknąłem i odwróciłem się w drugą stronę patrząc na Keisuke. Gdy tylko to uczyniłem tamten odwrócił głowę w drugi bok patrząc się w przeciwny róg klasy. Zazgrzytałem zębami.
- Dobrze! Proszę o ciszę!- Krzyknął Ritsukou-sensei. Uniosłem od niechcenia głowę i spojrzałem na niego. W klasie zapanowała cisza.- Począwszy od dzisiejszej lekcji daje wam dwa miesiące na zrobienie tego projektu. Każdy za sprawą dość oczywistego losowania został przydzielony do różnych grup. Grupy są trzyosobowe. Skład grup jak i przydział do jakiego są dopasowane nie ulegają żadnym zmianą. Jeżeli samowolnie coś zmienicie praca zostanie niezaliczona. Ocena z tej pracy to 60% oceny rocznej z biologii. Reszta tematu jest napisana na tablicy jak i przydział.- Powiedział i spojrzał na nas. Zerknąłem na tablicę. Na samym jej szczycie widniał napis:

Fobie- Różne lęki. Ich opis, występowanie, oddziaływanie na człowieka i jego środowisko.

Lęk
Przed czym
Kto robi (nr z dziennika)
Skolionofobia
Przed szkołą
1, 13, 25
Algofobia
Przed bólem
2, 14, 26
Arachibutyrofobia
Bakteriofobia
Farmakofobia
Przed zarazkami
Przed bakteriami
Przed lekarstwami
3, 15, 27
Mysofobia/ rupofobia
Przed brudem
4, 16, 28
Antropofobia
Przed ludźmi
5, 17, 29
Brontofobia
Przed burzą
6, 18, 30
Chinofobia
Przed śniegiem
7, 19, 31
Homichlofobia
Przed mgłą
8, 20, 32
Hydrofobia
Przed wodą
9, 21, 33
Pirofobia
Przed ogniem
10, 22, 34
Aerofobia
Akrofobia
Przed powietrzem
Przed wysokością
11, 24, 35
Hemofobia
Przed widokiem krwi
12, 25, 36
          Opis ogólny fobii
          Jej występowanie
          Dlaczego taka fobia może występować?
          Przykłady znanych osób które cierpią na tą fobie.
          Oddziaływanie danej fobii na psychikę człowieka.
          Fobia, a życie prywatne oraz zawodowe człowieka.
          Fobia czy paranoja?
          Jak leczymy daną fobie?
          Zdjęcia (może być krótkometrażowa prezentacja) osób, które cierpią na daną fobię.
          Wywiad z chociaż jedną osobą.
Mrugałem oniemiały oczyma gapiąc się na tablicę z szeroko otwartą buzią. Mój numer 34 widniał w rubryce podpisanej „Pirofobia”. Przełknąłem głośno ślinę.
- Tak więc do końca tej lekcji możecie omówić wstępnie ze swoimi zespołami co będziecie robić, jak i gdzie. Mam nadzieję, że poważnie weźmiecie się do roboty. Chciałbym również , aby każdy z was napisał co robił dla swojej grupy, aby nie było przypadku, że ktoś coś robi a inni się obijają i praca zostanie zaliczona. W takim przypadku tylko ta osoba, która coś robiła będzie miała zaliczone zadanie. Nie zaliczę tego zadania komuś, kto nic nie będzie robił.- Dodał nasz wychowawca i usiadł przed biurkiem. Zajrzał do swoich papierów pozwalając nam robić to czego nasze dusze sobie żywnie zapragną.
- Kei wiem, że ty masz numer 10 ale kto ma 34?- Zapytał Harutou wychylając się nad moją głową aby mógł spojrzeć na swojego kumpla.- No a ty Kotek w jakiej grupie jesteś?- Zapytał kładąc mi rękę na ramieniu. Strąciłem ją wstając ze swojego miejsca. W klasie zapanowała cisza. Każdy gapił się na mnie ukradkiem oczekując kolejnego wybuchu.
- Nii? Coś się stało?- Zapytał Hikari. Obrzuciłem go spojrzeniem godnym nie jednego psychopatycznego zabójcy po czym spakowałem się i wyszedłem z klasy. Oddychałem spokojnie. W uszach mi dudniło. Zwariował? Do reszty go pojebało? Sperma w kutasie mu mózg wyżarła? Zatrzasnąłem mocno drzwiami chowając się na dachu. Usiadłem na tyłku i wyciągnąłem z kieszeni telefon. Spojrzałem na bezchmurne, błękitne niebo. Słońce grzało delikatnie. W powietrzu można było wyczuć przyjemny zapach koszonej trawy. Zaciągnąłem się nim kilka razy i wybrałem TEN numer. Nie musiałem długo czekać.
- Nii? Coś się stało?- Usłyszałem po drugiej stronie głos mojego psychoterapeuty. Wypuściłem głośno powietrze. Ręce zaczęły mi drżeć.
- Josh. Możemy się dzisiaj spotkać?
- Kolejną wizytę mieliśmy zaplanowaną dopiero na poniedziałek. Za trzy dni.
- Wiem. Ale chcę się z tobą spotkać.- Powiedziałem zaciskając palce lewej dłoni na kolanie.
- To nie spotykane, abyś ty chciał się ze mną spotykać. Coś się stało?
- Nie chcę o tym rozmawiać przez telefon!
- Dobrze.- Powiedział. Po drugiej stronie zapanowała względna cisza. Słyszałem jak przerzucał jakieś kartki. Drzwi na dach otworzyły się. Po chwili naprzeciwko mnie stał Harutou. Cały spocony. Oddychał ciężko. Spoglądał na mnie wkurwionym rodzajem spojrzenia.- Jesteś tam?
- Jestem.
- O której kończysz lekcje? Tak jak Harutou?
- Mogę je skończyć nawet teraz.
- Wiesz, że nie powinieneś opuszczać lekcji…
- A wiesz, że ja mam na to wyje…
- Rozumiem. To jak chcesz to przyjdź do mnie za godzinę.
- Do szpitala?
- Spotkamy się u mnie w domu. Dzisiaj mam wolne w pracy więc…
- Do ciebie?
- Tak.
- Wyślij mi esem adres.
- Spoko. Czekam na ciebie.
- Dobra.- Powiedziałem i się rozłączyłem. Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem przed siebie.- Czego?
- Ritsukou kazał cię poszukać. Cała klasa lata jak poparzona po szkole i cię szuka. Co ty odpierdalasz? Tak wyłazić sobie z zajęć?! Na łeb upadłeś?! W tej chwili wracaj na lekcje!- Krzyknął na mnie. Zaśmiałem się cicho i zarzuciłem plecak na ramie.
- Wiesz? Zabawnie to brzmi w twoich ustach. „W tej chwili wracaj na lekcje!”Ja już na dzisiaj skończyłem zajęcia. Wracam do domu.
- Nii nie wkurwiaj mnie.- Powiedział. Podszedłem do niego i stając na palcach pocałowałem go delikatnie w policzek. Nieprzemyślany odruch.
- Bywaj.- Powiedziałem i ruszyłem pędem w stronę schodów. Nie poszedł za mną. Czyli uzyskałem efekt jakiego chciałem. Zamurowało go tak jak mnie za pierwszym razem. Nie mam ochoty wracać na lekcje. Nie mam ochoty nikogo oglądać. Nie chcę widzieć teraz nikogo oprócz Josh’a.

**
Zatrzymałem się przed wielkim domem z równie wielkim ogrodem, garażem i basenem. Zagwizdałem cicho pod nosem i nacisnąłem na domofon tuż przy wielkiej czerwonej bramie. Nikt się nie odezwał, ale brama została otwarta. Bez chwili zawahania i namysłu wszedłem do środka. Przeszedłem sporą część ścieżki wysypanej białymi kamyczkami, kiedy na progu domu stanął mój psychoterapeuta ubrany w białe dresy i luźną białą bluzkę. Oparł się o futrynę i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy do niego podszedłem.
- Hej.- Powiedział delikatnym głosem uśmiechając się szeroko.
- No hej.- Powiedziałem. Otworzył szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka. Wypuściłem głośno powietrze spoglądając na niego.
- No to zapraszam do mnie.- Powiedział i wskazał mi drogę. Kiwnąłem głową i ruszyłem za nim. Czułem się w tym domu trochę nieswojo i tak jakby przytłoczony. Może gdybym nie wiedział, że on tutaj mieszka nie reagowałbym tak na tą sensację, że jestem w tym domu.

**

Wszedłem do swojego domu. W środku roznosił się miły zapach kolendry i bazylii oraz pieczonego kurczaka. Senou gotował? Przekrzywiłem delikatnie głowę i zdjąłem buty.
- Nii?- Senou wystawił głowę z kuchni. Ubrany był w fartuszek.- Idź prosto do salonu.- Dodał i schował się w kuchni. Zerknąłem na zegarek. Była już piąta po południu. Skrzywiłem się. Wszedłem do salonu. W środku siedział Go i jego kochanek, a za razem mój wychowawca. Oglądali jakiś film w telewizji.
- Chciałeś mnie widzieć?- Zapytałem głosem wypranym z emocji. Go spojrzał na mnie siadając wygodnie na kanapie. Hikari który leżał mu na kolanach również poprawił swoją pozycję poprawiając włosy. Migdalili się?
- Siadaj.- Powiedział mój brat wyłączając jednocześnie telewizor. Usiadłem na fotelu po jego lewej wyciągając jednocześnie z plecaka zeszyt od matematyki. To tam ukryłem usprawiedliwienie od Josh’a. Położyłem je na stole i delikatnie palcem wskazującym lewej ręki przesunąłem je w stronę Go. Spojrzał na owy świstek i podniósł go ze stołu wczytując się w niego dokładnie. Podał go później mojemu wychowawcy.
- Możesz mi wyjaśnić swoje zachowanie?- Zapytał Go. Wypuściłem głośno powietrze.
- Ja rozumiem, że wy się spotykacie, ale czy on na serio z każdym problemem, który mnie dotyczy musi lecieć do ciebie? Sam sobie ze mną nie może poradzić?- Zapytałem opierając łokcie na oparciu fotela. Przyglądałem się uważnie mojemu wychowawcy, który unikał mojego wzroku.
- Patrz się na mnie, a nie na niego.- Powiedział Go. Prychnąłem i skierowałem zmęczone spojrzenie na niego.- A teraz odpowiedz mi na moje pytanie?
- Bo mam spaczony umysł i zjebany charakter?- Zapytałem. Podniósł się gwałtownie. Ani drgnąłem.- Wyluzuj. Jeszcze nie jedną będziesz miał dzisiaj okazję aby sobie poskakać po salonie.
- Stałeś się ostatnio strasznie pyskaty.
- Bywa.- Powiedziałem. Splotłem palce ze sobą i zerknąłem na niego zza nich.- Będę powtarzał rok.- Dodałem. W salonie zapanowała cisza. Spojrzałem na niego zaskoczony.- Co? Nie skaczesz?
- Czekaj… czekaj… czekaj… czekaj… co to znaczy, że będziesz powtarzał rok?!- Zapytał oburzony. Spojrzałem na niego unosząc jedną brew do góry.
- No, że drugi raz będę w tej samej klasie. Chyba to oznacza powtarzanie roku?
- Ja wiem co to oznacza! Ja się pytam dlaczego ty masz go powtarzać?!
- Eh. Ponieważ nie zaliczę biologii.- Powiedziałem i spojrzałem na mojego biologa. Przyglądał mi się uważnie.- Co nie… RITSUKOU-SENSEI?
- O co wam znowu chodzi?!
- Sensei powiedział, że to co teraz robimy na lekcji będzie stanowiło większą część naszej oceny semestralnej. Jeżeli ktoś nie będzie nad tym pracował nie zaliczy roku. A ja nie mam zamiaru nawet zerkać w stronę tego projektu.- Powiedziałem i sięgnąłem po swój plecak.
- Co to znaczy, że nie masz zamiaru. Zrobisz to i zdasz do następnej klasy! I siadaj, bo jeszcze z tobą nie skończyłem!
- Ale ja skończyłem! Nie będę brał udziału w tym durnym projekcie, tym bardziej jeżeli ta zakuta pała wpakowała mnie do takiego tematu, a nie innego!- Wydarłem się na niego. Mój lewy policzek przeszył ból kiedy uderzył mnie otwartą dłonią. Złapałem się za niego i spojrzałem na swojego brata zaszczutym spojrzeniem.
- Uważaj na to co mówisz!
- Nienawidzę cię idioto! I nie wezmę udziału w tym projekcie!- Wydarłem się na niego i szybkim krokiem ruszyłem w stronę schodów. Go zawołał mnie jeszcze kilka razy, ale się nie zatrzymałem i nie odwróciłem. Na korytarzu wpadłem na Keisuke. Spojrzał na mnie zaskoczony. Z resztą nie tylko on. Senou również gapił się na mnie takim samym rodzajem spojrzenia. Bez słowa ich wyminąłem i zacząłem zmierzać ku górze. Wszedłem do swojego pokoju trzaskając z impetem drzwiami. Nie zmienię zdania!

**
Stałem w łazience ubierając na siebie swoje luźne dresy. Zawiązałem sznurek od spodni na kokardkę i spojrzałem przelotnie w stronę lusterka. Skrzywiłem się i odwróciłem głowę w bok sięgając po luźną prostą koszulkę na ramiączkach. Ubrałem ją a na nią zapodałem długą, czarną bluzę z kapturem. Przemyłem jeszcze kilka razy twarz. Czerwone oczy nie chciały zniknąć. Jeszcze płakałem na oczach Keisuke. Tego było za wiele. Chociaż lepiej, że na jego oczach, a nie na oczach tego idioty Harutou. Uderzyłem kilka razy otwartymi dłońmi w moje policzki i wypuściłem głośno powietrze. Jakieś dziesięć minut temu Senou zawołał mnie na późny obiad.
Zszedłem na dół poprawiając bluzę. Z kuchni dochodziły jakieś śmiechy. Zajrzałem tam wciskając do środka tylko głowę. Przy stole siedzieli już moi bracia jak i wychowawca oraz Keisuke. Ten ostatni był delikatnie zmieszany. Wszedłem do kuchni i bez słowa zająłem swoje miejsce.
- A w pracy jak?
- A jak może u mnie w pracy być. Cieszę się, że już nie musze udawać hosta tylko pracuję tak jak każdy normalny policjant.- Powiedział Go. Tak. To, że jest hostem to była ściema. Pracował wtedy pod przykrywką, aby zdobyć jakieś informacje o kimś tam.
- Też się cieszę.
- Ohm. Ciekawe dlaczego?- Zapytał zaczepnie patrząc na Hikari.
- Oh weźcie przestańcie. Rzygam tęczą, sram brokatem.- Powiedział Senou. Spojrzałem na niego. Wiedziałem, że nie znosi zbyt wielkiej ilości czułości, ale żeby reagować aż tak.
- A ty to co? Spotykasz się z nieletnim…
- Przepraszam, ale ja mam już osiemnaście lat.- Wtrącił cicho Keisuke. Otworzyłem szerzej oczy i pochyliłem się delikatnie nad stołem, aby móc spojrzeć w jego stronę. Unikał mojego spojrzenia. A wiec o to mu chodziło.
- I on dobrze wie, że do póki nie ukończy szkoły nie ma co liczyć na więcej niż…
- Dobra! Przestań pieprzyć i jedz.- Przerwałem mu sięgając po jedną pierś z kurczaka.
- Taki wstydzioch z ciebie, a pewnie już dalej zaszedłeś ze swoim chłopakiem.- Powiedział. Nie odpowiedziałem na jego zaczepkę. Nawet na niego nie spojrzałem.
- Nie poruszaj przy mnie tego tematu.- Powiedział oburzony Go. Zajadałem się po woli swoim obiadem ignorując to, co mieli w tym temacie do powiedzenia.
- Co? Dalej nie pogodziłeś się z tym, że nasz braciszek ma chłopaka?
- Senou nie wkurwiaj mnie bardziej niż to ustawa przewiduje.
- Czyli jednak nie. Keisuke twój telefon drze się od jakiegoś czasu.- Senou nawet nie spojrzał w stronę chłopaka. Mam nadzieję, że Luźny przetrwa jego okres próbny. Wszystkim może się wydawać, że Senou jest zimnym draniem, który by tylko posuwał to na co ma ochotę, ale to nie prawda. On naprawdę bardzo szybko się angażuję tylko nie okazuje tego aby nie zostać jeszcze bardziej zranionym. Napatrzałem się wiele lat na jego nieudane związki i na to jak je przechodził, więc wiedziałem jaką jest osobą. Jeżeli chodzi o Go od siedmiu lat spotyka się z Hikari więc za bardzo nie pamiętam aby spotykał się z kimkolwiek innym niż on. Spojrzałem na nich. Jedli w ciszy rzucając w swoją stronę ukradkowe spojrzenia. Na noc muszę sobie zamontować stopery czy coś.
- Eh.- Keisuke wrócił na swoje miejsce. Kulturalnie wyszedł z kuchni kiedy rozmawiał przez telefon. Uśmiechnął się przepraszająco i zabrał się za jedzenie.
- Co się stało?
- Kolega dzwonił.
- Kolega?- Zapytał Senou. Uśmiechnąłem się. Był zazdrosny. Wiele razy słyszałem ten rodzaj głosu.
- Mhy. Harutou. Mamy razem prace domową do zrobienia i dzwonił aby się czegoś dowiedzieć.
- Mam nadzieję, że tan Harutou jest kumaty.- Powiedział Senou. Pokazałem mu język kiedy się na mnie nie patrzył. Keisuke uśmiechnął się pod nosem widząc moją reakcję.
- Jest inteligentny, ale daleko mu do Nii.- Powiedział Kei. Spojrzałem na niego. Uśmiechnął się delikatnie.
- No to czego chciał?
- Senou. Nie kontroluj dzieciaka.
- Ja go nie kontroluje. Po prostu zapytałem, co chciał jego kumpel.
- Kontrolujesz go.
- Właśnie, że nie. Jeżeli nie będzie chciał, to nie będzie musiał mi odpowiadać na to pytanie.- Powiedział Senou. Go przecząco pokręcił głową. Keisuke podrapał się zmieszany po głowie.
- On… on w sumie chciał rozmawiać albo z tobą albo z Nii.- Powiedział. Spojrzałem na niego zaskoczony. Wyciągnąłem z kieszeni swój telefon. Nie było na nim żadnego połączenia ani sms’a.
- Dlaczego jak chciał ze mną gadać nie zdzwonił do mnie tylko do ciebie?
- Bo jeżeli ty byś nie chciał to ja miałem to załatwić, ale że ja nie chcę to pewnie zadzwoni do ciebie ale wie, że i ty się nie zgodzisz.- Powiedział. Zmarszczyłem delikatnie czoło.
- Co on znowu kombinuje?
- My kombinujemy.
- Co?
- Nic.
- Kei.- Powiedziałem ciężkim głosem. Naprawdę nie miałem ochoty się z nim teraz o to spierać.
- Um… chciał, abym zapytał czy Senou…- Przerwał. W kuchni zapanowała cisza. Przyglądałem mu się uważnie.
- Senou… co ja?- Zapytał chłopak. Kei spojrzał na niego nieznanym mi rodzajem spojrzenia.
- Czy za dwa tygodnie udzieliłbyś nam wywiadu i pozwolił się… sfotografować. Chociaż mi się to nie podoba.
- Jakiego wywiadu?
- Musimy zrobić z kimś wywiad. I on wpadł na pomysł, że najpierw zapytamy się ciebie, a później dla porównania znajdziemy kogoś z naszą fobią i z tamtą osobą przeprowadzimy wywiad. Taki kontrast.
- Ale na jaki temat ma być ten wywiad?- Zapytał zaciekawiony Senou. Odłożyłem głośno sztućce na stole i wstałem z krzesła.
- Na temat twoich poparzeń.- Powiedziałem podchodząc do drzwi.
- A więc pirofobie masz ty i Harutou?- Zapytał Hikari. Keisuke odpowiedział cichym, twierdzącym szeptem.- A kto jest trzeci?
- Nie wiemy. Kto ma numer 34?- Zapytał. Hikari zaciągnął się głośno powietrzem. Spojrzałem przez ramie, aby zobaczyć jego minę. Gapił się przerażony na swoje ręce. Wypuściłem głośno powietrze.
- Ja.- Powiedziałem i wyszedłem z kuchni udając się powolnym krokiem w stronę swojego pokoju.

*****************************************************

i jak? podobało wam się tym razem? chociaż, czy to w ogóle się komukolwiek podoba?? ;/
a z resztą co ma być to będzie:)
Pozdrawiam gizi03031

niedziela, 23 października 2016

4. „Kajdany przeszłości” 4

Hejka.
Bez większych wstępów obolała i wykończona zapraszam na kolejny rozdział:)
*********************************************
Otworzyłem powoli oczy. Poczułem ostry ból w swojej lewej skroni. Rozejrzałem się dookoła. Leżałem w jakimś pokoju z zielonymi ścianami i kafelkami na podłodze jak i na suficie. W kącie naprzeciwko mnie stał stolik i kilka krzeseł. Nad stolikiem wisiał telewizor. Leżałem na jednoosobowym łóżku. Po mojej prawej zaraz koło okna stała szafeczka. Po lewej znajdował się zlew.
Chyba miałem owiniętą czymś głowę ponieważ na skórze poczułem szorstkość materiału. Uniosłem rękę… a raczej spróbowałem ją unieść do góry. Spojrzałem w dół. Moje dłonie zostały przykute szerokimi, skórzanymi pasami do łóżka. Spróbowałem podkulić nogi, ale mi się nie udało. Podejrzewam, że również zostały przykute. Rozejrzałem się po pokoju. Byłem sam.
- Halo?- Zawołałem cicho. Zaschło mi w gardle. Pomyślmy. Wiem, że na bank nie jestem ani w szkole ani w domu. Pokój przypominał mi pokoje szpitalne. Musiałem zostać uderzony w głowę, ale dlaczego mnie przykuli?- Czy jest tam kto?- Zawołałem ponownie. Nie było żadnego odzewu. Zacząłem szarpać rękoma wykręcając je na różne strony aby tylko się uwolnić. Nie mogłem złapać oddechu. Skóra na nadgarstkach zaczęła piec niebezpiecznie.
- Nii! Przestań!- Usłyszałem krzyk od strony drzwi. Spojrzałem tam od razu. Leżałem teraz pod dziwnym kątem na swoim lewym boku. Spojrzałem szybko na swoje ciało. Okryty kołdrą z długą bluzą na sobie. Spojrzałem znowu na drzwi, w których stał przerażony Shin. W ręku trzymał butelkę wody.- Nie rób tak.- Powiedział spokojniej zamykając za sobą drzwi. Podszedł do mnie.
- Co… dlacz… eh… jest tutaj Go albo Senou?
- Rozmawiają z lekarzem. Myślałem, że zdążę wrócić przed tym jak się obudzisz.
- Nie udało ci się.- Warknąłem. Drgnął patrząc na mnie zaskoczony.- Możesz mnie odpiąć?
- Wybacz, ale nie.- Powiedział cicho. Spojrzałem na niego przyglądając mu się uważnie.
- Co? Dlaczego?
- Twoi bracia powiedzieli, że mam tego nie robić.
- Shin nie wygłupiaj się.- Powiedziałem spanikowanym głosem. Cofnął się o kilka kroków w tył.
- Nawet jeżeli będziesz, błagał, rozkazywał, groził mam tego nie robić.- Powiedział. Szarpnąłem rękoma próbując usiąść.
- ROZWIĄŻ MNIE KURWA!!!!- Wydarłem się na niego. Stał już pod ścianą. Obejmował swoje ramiona drżącymi rękoma. Patrzył na mnie przerażony.
- Nie… mogę…
- SHIN!!!!! KURWA!!! KURWA!!! KURWA!!! KURWA!!! KURWA!!!- Z każdym wykrzykiwanym przeze mnie słowem siadałem gwałtownie na łóżku aby później z mocnym impetem rzucić się na łóżko uderzając głową w twardą poduszkę. Shin patrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma, z których po woli leciały łzy.
- Nii… proszę… przestań…- Szlochał. Spojrzałem na niego z furią w oczach.
- GŁUCHY JESTEŚ?! ROZWIĄRZ MNIEEEEE!!!!!!- Ryknąłem na niego. Wybiegł pospiesznie z pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Darłem się za nim zdzierając sobie gardło. Poczułem ostry ból twarzy. Spojrzałem w stronę z której nadszedł atak. Nade mną pochylał się Go. Miał uniesioną rękę aby w razie czego uderzyć mnie jeszcze raz. Opadłem spokojnie na poduszki.
- Uspokój się kurwa!- Warknął. Podszedł do drzwi i zamknął je trzaskając nimi. Kątem oka zauważyłem Senou i Shin’a siedzących na krzesłach. Przypatrywali mi się uważnie.
- Rozepnij. Mnie.- Powiedziałem oddychając ciężko. Uwierzcie mi. Takie szarpanie się jest strasznie męczące.
- Nie.- Padła krótka odpowiedź.
- Go. Rozepnij. Mnie.
- Rozepnę cię dopiero jak dostarczą mi ponownie naprawione okulary.- Powiedział. Drgnąłem. Okulary. A więc o to mu chodziło. Zaśmiałem się głośno. Śmiałem się tak długo, że dźwięk ten słyszałem i wręcz nawet czułem w najdalszych zakamarkach mojego ciała. Spojrzałem na niego. Zamilkłem, ale szeroki uśmiech nie znikał z mojej twarzy.
- To nie będzie już więcej konieczne.- Zacząłem. Milczał. Przyglądał mi się.- Są takie rzeczy których nie da się naprawić. Nawet jeżeli będę nosił okulary ten zjeb dowie się dlaczego byłem pierwszy w gimnazjum Akukou.- Senou i Go skrzywili się. Shin siedział z szeroko otwartymi ustami. Uśmiechnąłem się złośliwie.- Wasz kochany braciszek w końcu się obudził!- Krzyknąłem i zaśmiałem się głośno z ich min. Znowu dostałem w twarz. Spojrzałem wkurwionym spojrzeniem na Go. Cofnął się o krok.
- Nawet tak nie żartuj! Po tym co się stało w podstawówce i po tym co zacząłeś odpierdalać w gimnazjum dałbyś nam odetchnąć! Myślisz, że jakaś inna szkoła będzie chciała cię przyjąć jeżeli z tej wylecisz?! Nii przecież wiesz, jak to się skończyło w gimnazjum!- Krzyczał na mnie. Uśmiechnąłem się.
- Taaa… wiem. Miłe wspomnienia.- Odparłem. Spojrzałem na Shin’a.- Kiedy się z Nim spotkasz przekaż mu, że pożałuje dnia, w którym do mnie zagadał.
- O kim ty mówisz?- Zapytał Senou. Zamknąłem oczy.- O kim mówi mój brat?
- O…- Shin urwał kiedy na niego spojrzałem.- Przepraszam, ale ja już muszę iść. Nii wpadnę jutro z lekcjami.- Powiedział i już go nie było. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Błahahahahahahahahahaha!!!!- Zaśmiałem się jak psychopata. Na sobie czułem tylko ich przerażone spojrzenia.

^^~^^

To już trzeci dzień od kiedy tutaj leże. Jeszcze nie zdjęli mi pasów. Do pokoju jakby nigdy nic wszedł Shin. Uśmiechnął się do mnie ciągnąc za sobą krzesło. Czyli zapowiada się długie posiedzenie.
- Jak się czujesz?- Zapytał cicho. Gapiłem się w okno. Nie chciało mi się z nim gadać.
- Jakby mnie ktoś do łóżka przykuł.- Zauważyłem inteligentnie. Zaśmiał się cicho.
- Wiesz już kiedy wyjdziesz?- Zapytał ponownie. Pokręciłem przecząco głową.- W szkole się o ciebie pytają.
- Kto?
- Nauczyciele, ludzie z twojej klasy, pani z bufetu, inni…- Spojrzałem na niego. Grzebał w swoim plecaku.
- Co za inni?
- Natsu codziennie się mnie pyta co u ciebie jak tylko wrócę do domu. Kei tak samo.
- A pozostali?
- Miki przeważnie jest u nas w domu więc słucha uważnie jak odpowiadam Natsu.- Powiedział chociaż wiedział, że nie do końca o to mi chodzi.
- Aki?
- Aki… przywozi mnie do ciebie i odbiera.
- Jest tutaj?
- Nie. Pojechał na przejażdżkę.
- A…- Urwałem kiedy odwrócił głowę w bok. Wiedziałem, że nie odpowie mi na to pytanie.- Już nie ważne.
- Niedługo mamy egzaminy więc musisz wyjść jak najszybciej.
- Najpierw muszą znaleźć inny katalizator. Okulary nie działają.- Powiedziałem. Zerknął na półkę na której leżały już naprawione okulary.
- Widzisz coś bez nich?
- To są zerówki. Mam bardzo dobry wzrok.
- Aha.- Wyciągnął z torby plik kartek.- Zrobiłem ci kserówki.
- Mhy.
- A. I mam coś dla ciebie.- Powiedział uśmiechając się delikatnie. Spojrzałem na niego. Głowę tego zjeba?- Nie wiem czy ci się spodoba…
- Jeżeli to nie Jego głowa to nie…- Przerwałem widząc jego zbolałą minę. Spojrzałem na jego dłonie. Trzymał je luźno splecione na udach. W dłoniach trzymał paczkę gum maoam.- Maoam!- Zawołałem zadowolony. Dopiero po chwili zorientowałem się co zrobiłem. Spojrzał na mnie.
- Chcesz?
- Chorego się pytasz?- Zapytałem i otworzyłem buzie. Nie było innego sposobu aby dostać to co trzymał w ręku. Rozpakował pospiesznie jedną z gum.
- Otwórz szerzej buzie. Nie zmieści się.- Powiedział. Otworzyłem szerzej. Zaśmiał się.- Tylko mnie nie gryź.- Ostrzegł. Kiwnąłem głową. Wrzucił delikatnie gumę do moich ust. Zamknąłem je i zacząłem mruczeć.
- Fyśne.- Powiedziałem niewyraźnie.
- Nie mów z pełnymi ustami.
- Mówię, że jest pyszne.- Dodałem. Zacząłem cmokać gumą w ustach.
- Kei pyta czy może jutro przyjść?
- Dlaczego o to pyta?
- Doszedł do wniosku, że lepiej ciebie zapytać o zgodę niż wylecieć z tego pokoju na zbity pysk.
- Nawet jakbym chciał go stąd wykopać nie dałbym rady.- Powiedziałem. Dla potwierdzenia swoich słów szarpnąłem nogami i rękoma. Klamry przy pasach uderzyły w metalowe elementy łóżka.
- Nie rób tak.
- Dlaczego?
- Bo to cię rani.
- No i? Mnie. Nie ciebie.
- Jak ciebie to i mnie. Lubię cię.
- L-Lubisz?- Zapytałem zaskoczony. Spojrzał na mnie.
- Nie tak. Lubię jako kumpla. I nie dlatego, że masz jakiś związek z Harutou. Chociaż przyznam, że to dzięki niemu cię poznałem. Więc jeżeli widzę, że ktoś kogo darze ciepłym uczuciem się rani też cierpię.
- Lubisz tylko powłokę. Nie znasz prawdziwego mnie.- Powiedziałem patrząc w okno. Chyba będzie padać?
- To nie prawda. Wiem o tobie wystarczająco dużo.
- Na pewno.
- Masz na imię… nie powtórzę tego ale potrafię napisać. Wszyscy mówią na ciebie Nii. Szanujesz starsze osoby, jesteś dobry z matematyki. Ogólnie dobrze się uczysz. Masz dwóch braci i z tego co się dowiedziałem jedną siostrę. Jesteś miły. Delikatny. Masz takt. Lubisz gumy maoam. Coś tam trenowałeś bo umiesz się bić. Wiem gdzie mieszkasz. Podejrzewam, że jesteś pedantem. Lubisz kwaśne rzeczy. Nie przepadasz za, za bardzo za słodkimi rzeczami. Nie palisz. Nie lubisz jak ktoś to robi. Jesteś zaborczy. Uczyłeś się w Akukou. Jak dla mnie to wystarczy.- Powiedział. Przyglądałem mu się uważnie.
- Nie uważasz, że to wszystko nie pasuję do tego co powiedziałeś na samym końcu?- Zapytałem. Pokręcił energicznie głową.- Mam trzy siostry.- Dodałem patrząc w okno. Nie wiem dlaczego ale wyczułem, że się uśmiechnął.
- Przepraszam, mogę na chwilę pana wyprosić.- Usłyszałem głos pielęgniarki. Spojrzałem w tamtą stronę.
- Z chęcią bym wyszedł, ale musiałaby pani mnie odpiąć.- Spróbowałem ją podejść. Zaśmiała się cicho.
- Niezła próba, ale nie tym razem.
- Che. A myślałem, że teraz mi się uda.- Zaśmiałem się cicho.- Jakie świństwo dostanę tym razem?
- Lek na uspokojenie.
- Ale ja jestem spokojny.
- Zalecenie lekarza.- Powiedziała. Pokręciłem przecząco głową.- Niech pan z kolegą poczeka na korytarzu.- Dodała zerkając na Shin’a. Otworzył szerzej oczy.
- Z kolegą?- Zapytałem.
- Nie wiesz? Przychodzi tutaj codziennie od kiedy tutaj leżysz. Zawsze czeka na zewnątrz koło twoich drzwi.- Powiedziała. Zerknąłem na Shin’a, ale już go nie było.
- Co za kolega?- Zapytałem pielęgniarkę.
- Rozumiem, że jeszcze się nie zebrał aby cię odwiedzić.
- Oprócz Shin’a nikt tutaj nie przychodzi.
- Przychodzi.- Powiedziała wkuwając mi się w nadgarstek. Nawet się nie skrzywiłem. W całym swoim życiu dostałem więcej zastrzyków niż ta starsza pielęgniarka sama zrobiła.
- Jak będzie pani wychodzić niech pani zawoła. Obu.
- A jak nie będzie chciał wejść?
- To niech mu pani powie, że ma w ogóle nie przychodzić, a ja go w szkole dorwę.- Powiedziałem. Co ten Kei odpierdala? Skoro przyłazi tutaj to dlaczego nie wejdzie do środka?
- Dobrze. Jakby coś się działo to…
- Będę wołał.- Wtrąciłem. Nie ma szans abym przycisnął przycisk na ścianie. Zaśmiała się i wyszła. Po chwili do środka wszedł Shin. Nie zamknął drzwi.- A on nie ma zamiaru wejść?
- Chciałem ci powiedzieć, że też tutaj przychodzi.
- Spoko. Niech włazi i zamknijcie te drzwi. Nie lubię jak ktoś się na mnie gapi kiedy jestem przykuty do łóżka.- Powiedziałem. Kiwnął głową. Przyglądał mi się uważnie kiedy do pokoju wszedł jego towarzysz. Otworzyłem szeroko oczy. Zacisnąłem mocno zęby. Napiąłem wszystkie mięśnie siadając prawie na łóżku. To nie był Kei.
- Nii nie siadaj.- Powiedział Shin. Miał spokojny głos. Warknąłem na niego nie spuszczając spojrzenia z Harutou. Patrzył na mnie z miną której nie mogłem odczytać. Wziąłem kilka głębokich wdechów. Spojrzałem w okno.
- Daj mi gumę.- Powiedziałem wkurwionym głosem. Po chwili żułem już swoja ukochaną gumę.
- Widzę, że nie go się spodziewałeś.- Powiedział Shin. Spojrzałem na niego mrużąc oczy.
- No widocznie nie go.- Warknąłem. Zakląłem pod nosem patrząc na niego.- Ta stara baba wiedziała co mi podać.
- A co ci podała?
- Leki na uspokojenie.
- Aż tak?
- Nie każdy ma przywilej wyjścia ze szpitala po opatrzeniu ran, co nie? KOTEK?- Zapytałem sarkastycznie.
- Gdyby ci nie odpierdoliło w klasie to byś tutaj nie leżał.- Odparł. Prychnąłem pod nosem. Oczywiście. Cała wina poszła na mnie.
- Gdybyś nie zaczął to by mi nie odpierdoliło. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie rucham wszystkiego co się rusza i na drzewo nie spierdala. A z moją siostrą miałem prawo się spotkać i gówno cię to obchodzi w ogóle z kim się spotykam. Nie jestem taki jak ty. Nie prześpię się z kimś kto mnie poprosi bo mam taką ochotę na jebanie więc nie klasyfikuj mnie ze sobą. Nawet jeżeli to udawany związek przez myśl mi nie przyszło aby cię zdradzić, a tobie już nie jedna pewnie obciągnęła od kiedy zaczęliśmy się spotykać.- Powiedziałem gapiąc się w okno. Lek uspokajający zaczął działać. Chciałem się na niego zdenerwować, ale nie mogłem.
- Jaki pyskaty się zrobił, co nie Shin. A skąd mam mieć pewność,  że już się z kim nie bzykałeś?
- Bo jeżeli mi odmówił to i innym również.- Powiedział Shin. Spojrzałem na niego zaskoczony. Z resztą nie tylko ja. Harutou spoglądał na niego z szeroko otwartymi ustami. Shin schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko.- Aki już na mnie czeka.- Dodał jakby nigdy nic. Podszedł do mojej szafki nocnej i położył na niej gumy.- Zostawiam twoją miłość życia na szafce. Jak będziesz grzeczny może pielęgniarka coś ci da. Lecę i nie świruj.
- Nie zamierzam. Leki, pamiętasz?
- Poczekaj. Chyba coś musisz mi wyjaśnić.- Powiedział Harutou. Shin spojrzał na niego zaskoczony.
 - Co? Aaaa. To. Nie martw się.
- Jak mam się nie martwić? Jeżeli Aki…
- To mu nie mów. Zapytałem go z ciekawości. Po prostu chciałem wiedzieć jakby na to zareagował. Bez chwili wahania mi odmówił.- Powiedział Shin. Uśmiechnął się do mnie.- No to pa.- Dodał i już go nie było. Gapiłem się oniemiały w zamknięte drzwi. Nie spodziewałem się, że powie to na głos.
- Świr.- Mruknąłem pod nosem.
- Co to miało znaczyć?
- A co cię to interesuję?- Warknąłem na niego odwracając głowę ponownie w stronę okna. Usłyszałem jak siada na krzesełku na którym wcześniej siedział Shin. Oddychałem spokojnie. Milczał. Czułem na sobie jego przeszywające spojrzenie.- Długo masz zamiar tak tutaj siedzieć?
- Przeszkadzam ci w czymś?
- Tak.
- W czym? Oglądaniu okna?
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jakie to jest zajebiste zajęcie.
- No wyobrażam to sobie. Nie ma to jak leżeć przykutym do łóżka niczym świr i gapić się w przestrzeń od ponad tygodnia.- Zadrwił. Drgnąłem. Odwróciłem gwałtownie głowę w jego stronę.
- A myślisz, że czyja to kurwa wina?!
- Pielęgniarka powiedziała, że jeżeli za bardzo będziesz się rzucał mam ją wezwać. Wtedy dadzą ci coś na sen.
- Pierdol się Harutou.
- Czekam aż wyjdziesz, wtedy będę mógł to robić do woli.
- Grabisz sobie.- Warknąłem. Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na szafkę nocną, na której leżały wcześniej pozostawione przez Shin’a gumy oraz bezużyteczne już okulary.
- Gumy rozpuszczalne? Co ty dzieciak?- Zadrwił. Usiadłem gwałtownie na łóżku. Pasy boleśnie wbiły mi się w nadgarstki. Oddychałem ciężko.
- Zabiję cię jak stąd wyjdę!- Wydarłem się na niego. Zaśmiał się cicho i podszedł do mnie. Oparł rękę koło mojej. Siedzenie w sztywnej pozycji sprawiało mi ból w rękach.
- Spróbuj.- Powiedział i pochylił się nade mną. To co stało się później zaskoczyło mnie bardziej niż mogłem się tego spodziewać. Miał bardzo gorące jak i miękkie usta. Delikatne. Takie nie pasujące do niego. Serce zabiło mi szybciej. Ścisnęło mnie w dołku. Po plecach przebiegły ciarki kiedy otarł swoimi wargami o moje. Całował mnie delikatnie ocierając naszymi wargami o siebie. Powolne i mozolne ruchy wprowadzały mnie w stan otępienia. Przełknąłem głośno ślinę i odwróciłem gwałtownie głowę w bok.
Co to kurwa było?!
- Lecę Kotek. Zdrowiej szybciej. Chcę się z tobą zabawić.- Dodał i nie odwracając się w moją stronę ruszył ku drzwiom. Wyszedł bez żadnych innych słów zamykając za sobą drzwi. Opadłem na poduszki oddychając ciężko. Usta mi ścierpły. Czułem się tak jakby przebiegły po nich miliony mrówek. Zadrżałem na całym ciele czując jak cały płonę. Ten skończony idiota miał czelność mnie pocałować!
- Brat! Co tam…- Senou urwał w połowie zdania wpadając do mojego pokoju jak burza. Spojrzałem na niego powolnym wzrokiem. Przyglądał mi się z szeroko rozdziawioną miną.
- Tak?- Zapytałem. Wypuściłem głośno powietrze. Wiedziałem o co mu chodzi. Znalazł się nowy katalizator. Skrzywiłem się delikatnie. Senou zamknął za sobą drzwi i podbiegł do krzesełka które chwile temu było zajęte.
- Masz mi coś ciekawego do powiedzenia?- Zapytał opierając zainteresowany łokcie na kolanach i pochylając się w moją stronę.
- To chyba ty musisz mieć coś ciekawego skoro przyszedłeś do mnie w porze kiedy powinieneś mieć korki.- Zauważyłem inteligentnie. Senou skrzywił się odwracając głowę w bok.
- Eh. Daj spokój. Nie wiem co mu wczoraj odbiło.
- Co się stało?- Zapytałem przyglądając mu się uważnie. Unikał mojego wzroku.- Albo ty mi powiesz albo go się zapytam.
- Nawet się nie waż.- Warknął. Zaśmiałem się cicho pod nosem.- Chodzi o to, że… no tego… wczoraj go pocałowałem…- Powiedział drapiąc się zmieszany po głowie. Otworzyłem szerzej oczy. No tego się nie spodziewałem. Wiedziałem, że Senou lubi Keisuke oraz odwrotnie ale nie sądziłem…- No i on się popłakał i uciekł, a dzisiaj mi napisał, że nie przyjdzie na korki.
- Powiedziałeś mu, że jesteś bi?- Zapytałem. Pokiwał przecząco głową. Wypuściłem głośno powietrze.
- No chyba dałem mu jasno do zrozumienia, że…
- Nie wiem o co dokładnie w tym chodzi, ale Keisuke ma pecha co do facetów. Wcześniej miał takie akcje, że nawet hetero z narzeczoną go całował więc to, że mu nie powiedziałeś namieszało. Jego rodzice nie będą zadowoleni jeżeli się dowiedzą, że… no… ten… tego.- Powiedziałem patrząc mu głęboko w oczy. Zmieszany spojrzał gdzieś w bok.
- Chyba będę musiał z nim pogadać.
- Chyba nawet teraz.- Powiedziałem i wskazałem głową na drzwi. W przejściu stał przerażony Keisuke. Pod jego lewym okiem widniała sporych rozmiarów śliwa. Spojrzał na mojego brata przerażonym spojrzeniem po czym odwrócił się na pięcie i uciekł.
- Sorry Nii!- Krzyknął Senou i już go nie było. Wypuściłem głośno powietrze i wróciłem do swojego wcześniejszego zajęcia jakim było kontemplowanie szyby.

**
Siedziałem na łóżku w szpitalu i rozmasowywałem delikatnie obolałe nadgarstki. Były czerwone. Gdzieniegdzie poranione. Skrzywiłem się i schowałem je w rękawie bluzy. Naprzeciwko mnie stał młody, wysoki oraz szczupły mężczyzna. Blondyn o złotych oczach. Miał delikatne rysy twarzy. Zero zarostu. Ubrany w biały kilt lekarski. Wiedziałem, że prywatnie nosi w lewym uchu kolczyka. Josh Yonazawa. Psychoterapeuta. Dokładniej mówiąc MÓJ psychoterapeuta. Za nim stał Go i Senou. Przyglądali mi się uważnie.
- Wiesz Nii bardzo mnie interesuje co było nowym katalizatorem? Możesz mi zdradzić ten sekret?- Zapytał ponownie Yonazawa-sensei. Wypuściłem głośno powietrze.
- Jeżeli ci tego nie powiem, to mnie stąd nie wypuścisz?
- Nii co to za „ci”? Kolegę znalazłeś?- Zapytał oburzony Go. Spojrzałem na niego unosząc do góry brew.
- O co ci chodzi? Od pierwszej gimnazjum Yonazawa-sensei mówi mi, że mam do niego mówić po imieniu. Josh. Więc w czym problem?
- Trochę szacunku…
- W porządku panie Mabuchi. Więc jak, Nii? Powiesz?
- Zostałem po raz pierwszy pocałowany przez swojego chłopaka.- Powiedziałem dość cicho zaciskając palce na swoich udach. Cała trójka spojrzała na mnie zaskoczonym spojrzeniem.
- Ch… ch… chłopak?!- Krzyknął Go. Opuściłem ramiona. Spodziewałem się takiej reakcji.
- Nie drzyj się tak na mnie.
- Jak mam się nie drzeć skoro…
- A ty to co?! Sam nie jesteś lepszy! Ani ty ani Senou nie macie prawa mnie w tej kwestii pouczać!
- To ten srebrno włosy dzieciak, który tutaj ciągle do ciebie przyłaził?!- Go nie dawał za wygraną.
- Nie mieszaj go do tego! To kolega ze szkoły!
- Więc kto to jest?!
- Nie twój interes!- Wydarłem się na niego. Dwoma szybkimi krokami podszedł do mnie i złapał mnie za przód bluzy. Potrząsnął mną dwa razy. Położyłem mu rękę na przegubie dłoni, która mnie trzymała i zacisnąłem na niej palce. Puścił mnie krzywiąc się przy tym delikatnie.- Myślisz, że kogo szarpiesz, hę?!- Warknąłem na niego. Odepchnąłem jego rękę. Prychnąłem pod nosem i usiadłem ponownie na swoim łóżku.
- Rozumiem, rozumiem. Nie musisz mówić jeżeli nie chcesz.- Powiedział Josh. Kiwnąłem twierdząco głową. Ktoś delikatnie zapukał do drzwi. Josh kiwnął twierdząco głową zachęcając mnie do tego abym zaprosił swojego „gościa” do środka.
- Proszę.- Powiedziałem. Drzwi otworzyły się delikatnie.
- Taki miły z samego…- Harutou przerwał w połowie zdania zatrzymując się w przejściu. Wpatrywał się osłupiałym wzrokiem na mojego psychoterapeutę.- Josh?! Co ty tutaj robisz?!- Zapytał oburzony. Spojrzałem na niego zaskoczonym spojrzeniem. Skąd on do cholery jasnej znał Josh’a?!
**********************************************
i jak? co myślicie?
za tydzien zapraszam na  kolejna czesc opowiadania ;)
pozdrawiam gizi03031