niedziela, 16 października 2016

3. Cisza przed burzą”3

Tak ostatnio się zorientowałam w czymś. Ogólnie nienawidzę matematyki (bardziej od niej nie znoszę chemii), ale czasami ten przedmiot może mi się do czegoś przydać w życiu- nie mówię tutaj o niezrozumiałych całkach czy znienawidzonych funkcjach tylko o prostych rachunkach. No i tak ostatnio doszłam do wniosku, że mimo iż na początku prowadzenia tego bloga napisałam, że rozdziały będę dodawała co dwa tygodnie jednak dodaje je co tydzień. Mianowicie wyliczyłam sobie, że z aktualną liczbą rozdziałów z wszystkich skończonych już opowiadań jakie mam na kompie prowadzenie tego bloga zajmie mi ponad... rok. Jeżeli bym dodawała rozdziały co dwa tygodnie przedłużyłoby się to do ponad dwóch lat, a nie wiem co się może zdarzyć w przeciągu tych lat w moim życiu a nie mam zamiaru przerywać prowadzenia bloga w jego połowie, więc postanowiłam zminimalizować czas oczekiwania i żywotności jego (pokręcona jestem. Ledwo zaczęłam go prowadzić, a już gadać o jego śmierci xD) trwania.
No i to tyle z mojego wywodu. Zapraszam na kolejny rozdział przygody Nii i jego... "chłopaka".
***************************************************
 Chodziłem do tej szkoły już miesiąc. Rozpoznawałem większość uczniów z imienia, a tych których nie znałem z imienia kojarzyłem chociaż z poszczególnych klas. Poznałem wszystkich nauczycieli oraz pozostałych pracowników szkoły. Mogę nawet przyznać, że miałem plecy u pani bufetowej po tym jak kilka razy pomogłem jej wtachać towar na drugie piętro do bufetu. Oczywiście robiłem to bezinteresownie, ale jeżeli mam mieć u niej plecy za takie coś to nie będę marudził.
W szkole każdy wiedział, że jestem domniemanym chłopakiem Harutou. Chociaż oni myśleli, że to na poważnie. Wiele osób mi współczuło radząc szybkie zerwanie z tym osobnikiem, ale znalazły się też takie osoby, które otwarcie stawały po stronie „mojej drugiej połówki” mówiąc, że na niego nie zasługuje i marnuje się przy kimś takim jak ja.
Na takie teksty reagowałem wzruszeniem ramienia. Nie interesowało mnie co kto mówił. Wiedziałem, że mogłem od niego odejść… o ludzie jak to brzmiało, ale po co? Sam dałem mu warunek do spełnienia. Wypełnił go więc się zgodziłem. W sumie jak to powiedział zapowiadała się ciekawa zabawa. Wiem, przeważnie to ja byłem w niej tym dręczonym, ale nie omieszkało się bez akcji gdzie to ja zbierałem laury.
Harutou był bardzo upartym idiotą. Jego słowo było święte. Mogłeś je złamać jeżeli byłeś na tyle silny aby z nim wygrać bądź szybki by spierdolić. O jego złych cechach mogłem rozmyślać nawet godzinami. Był… nie on jest osobą wredną, zarozumiałą, arogancką, nerwową wręcz nawet agresywną. Jest niecierpliwy, a co za tym idzie bardzo impulsywny. Jego nieugiętość oraz porywczość wiele razy sprawiała, że lądowałem u pielęgniarki kiedy w trakcie pokazowej sprzeczki kochanków za mocno popchnął mnie na pobliską ścianę, szafkę, ucznia. Nie mówię, że mnie bił. Tego nigdy nie zrobił. Nie podniósł na mnie ręki, ale popchnięcie to przecież nie podnoszenie na kogoś ręki, co nie?  
A najgorsza z jego wad była nadmierna duma.
Mogę też przyznać, że wynalazłem u niego kilka pozytywnych cech co było bardzo trudne
i zajęło mi kilka długich dni. Był pracowity. Mógł rozwalać to nad czym pracował wielokrotnie, ale nigdy nie przestał dopóki nie dopiął swego. Ambitny. Kreatywny i to nawet za bardzo. Zastanawiałem się nad oryginalnością i jakimś cudem ta cech wylądowała na jego kartce po stronie plusów. Szczery to był aż do bólu. W stosunku do całej szkoły (pomijając mnie oczywiście) odznaczał się zaskakującą jak u niego charyzmą oraz cechą którą ja nazwałbym koleżeństwem.
W stosunku do przyjaciół był w dziwny sposób wyrozumiały, delikatny oraz… czuły. Ale to tylko do tej grupki, która jadła z nim na dachu. Oczywiście wykluczając mnie.
Przebywając z nim nie było szans abym nie poznał lepiej jego paczki. Byłbym idiotą gdybym tylko siedział potulnie jak puste opakowanie po ciastkach. Przyglądałem im się ukradkiem ucząc się ich na pamięć.
Aki… Hmmm… to człowiek… określając go użyłbym sześciu słów: inteligentny (był w pierwszej dziesiątce w szkole), zwariowany (wiele razy przekonałem się o tym na własnej skórze), szczery, agresywny, wierny oraz zajebiście zaborczy. Go wolałem nie obserwować. Nadal widział we mnie zagrożenie, które odbierze mu Shin’a. Nawiasem mówiąc on i Shin nie byli w żadnym związku. Łączyła ich wspólna zabawa, seks oraz znajomi.
Shin był jego całkowitym przeciwieństwem. Był strachliwy, małomówny, ponury, uległy, pomocny i taki… bez wyrazu. Nie wiem jak to nazwać. Shin to Shin. Tabula Rasa. Wiedziałem o nim coś co wiedziała cała jego paczka pomijając Aki’ego. Mianowicie tylko Aki uważał, że łączy ich to co ich łączyło. Shin darzył tego agresywnego drania większym uczuciem, ale ten nie chciał nawet o tym myśleć.
Natsu była mieszkanką swojego brata i Aki’ego. Mało co z nią rozmawiałem. Uważała, że nie musi nawiązywać ze mną komunikacji skoro i tak niedługo pęknę i ta szopka jaką odgrywaliśmy przestanie mieć rację bytu. Natsu kochała Miki’ego z czym wcale a wcale się nie kryła.
Miki nie pasujący mi do tego grona facet też ją kochał, ale nie wiem dlaczego nie są razem. Przyjaźń to , to co u nich widzę cały czas. Żadnych postępów. Nic. Miki… Miki… Miki to Miki. Nie da rady go opisać.
Keisuke to z kolei cholernie słodki koleś którego po bliższym poznaniu pokochałby nawet jego największy wróg. Z nim mogę sobie normalnie gadać, dokuczać sobie nawzajem.
Nikt nie wie o tym, kto jest jego korepetytorem do którego chyba zaczął czuć coś więcej, ale nie robi żadnego kroku w tą stronę.
Przeciągnąłem się chowając swój notatnik do torby. Poczułem na ramieniu ciepło czyjeś dłoni. Spojrzałem do góry.
- Shin?
- Przyszedłem po ciebie.
- Co mój chłopak boi się, że go wystawię?- Zapytałem. Pokręcił przecząco głową.
- Byłem w toalecie i pomyślałem, że pomogę ci przynieść to co miałeś kupić.- Powiedział. Przyjrzałem mu się uważnie.
- Aki będzie o to delikatnie powiedziawszy wkurwiony.- Zauważyłem wstając ze swojego miejsca. Wzruszył tylko ramionami.- Skoro ci to nie przeszkadza.
- A tobie?
- Co? Ty czy Aki?
- Aki?
- On? Jakby ci to powiedzieć…?- Zamyśliłem się na chwilę idąc korytarzem w stronę bufetu.- On jest dla mnie jak ksenon jeżeli wiesz o co mi chodzi.
- 0,000008%?- Zapytał. Kiwnąłem głową. Zmarszczył czoło.- To bardzo mało.- Zauważył.
- I tyle dla mnie znaczy.
- Mało.
- Chciałbyś żeby znaczył dla mnie więcej?- Zapytałem. Za chwilę będziemy w bufecie.
- Nie.
- No to po co ten temat?
- A…?- Zapytał. Spojrzałem na niego.- A ja?
- Jak już porównuje was do składu powietrza to jak dla mnie ty i Keisuke jesteście tlenem podzielonym na pół.- Powiedziałem uśmiechając się z jego miny. Milczał kiedy weszliśmy do bufetu. Miła, starsza pani spojrzała w stronę wejścia. Uśmiechnęła się kiedy okazało się iż nie jest to kolejna banda chamskich baranów. Sięgnęła pod ladę.
- To samo co zawsze, Słoneczko?- Zapytała. Kiwnąłem głową i podałem jej wyliczoną wcześniej kwotę.
- Dziękuje bardzo.- Powiedziałem skłaniając się delikatnie. Złapała mnie za rękę.
- To gratis.- Szepnęła i wróciła do swoich zadań. Spojrzałem na swoją dłoń w której trzymałem gumy maoam. Uśmiechnąłem się delikatnie. Podszedłem do Shin’a. Wziął ode mnie torbę z napojami.
- Jesteś tego pewny?- Zapytałem. Kiwnął głową. Rozpakowałem gumę wysuwając przy tym język pomiędzy zęby. Już nie mogłem się doczekać kiedy poczuje ten słodko-kwaśny smak na języku.- Chcesz?- Zapytałem wyciągając w jego stronę rękę z pojedynczymi gumami zapakowanymi w papierki. Kiwnął głową.
- Dziękuje.- Powiedział. Uśmiechnąłem się. Rozpakowałem jedną gumę i wcisnąłem szybko do ust. Skrzywiony z uśmiechem na twarzy zadrżałem z rozkoszy czując ten upragniony smak.- Nie sądziłem, że tak można lubić zwykłą gumę.- Zauważył. Zbliżaliśmy się do drzwi prowadzących na schody na dach. Korytarze świeciły pustkami. Wszyscy wyszli na zewnątrz ciesząc się ostatnimi cieplejszymi dniami.
- Mama mi je kiedyś kupowała. Jak byłem mały.- Powiedziałem otwierając kolejną gumę. Podsunąłem mu dwie gumy na dłoni aby wziął jedną, ale pokiwał przecząco głową biorąc między zęby gumę która nadal miał w ustach. Wzruszyłem rękoma chowając gumy do kieszeni.- Gumy Maoam.- Zamruczałem otwierając drzwi i puszczając go przodem.
- A teraz? Nadal ci je kupuje?- Zapytał. Drgnąłem, ale nie mógł tego zauważyć gdyż był przede mną.
- Teraz już nie.- Powiedziałem tylko. Spojrzał na mnie przez swoje ramię, później na szczyt schodów i znowu na mnie. Oparł się o ścianę w połowie schodów.
- Mogę… mogę cię o coś zapytać?
- Mhy. Ale nie obiecuję, że odpowiem.- Powiedziałem dając sobie możliwość wykręcenia się od udzielenia odpowiedzi.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
- Mhy.
- Wtedy zaśmiałeś się jak Aki podejrzewał, że ty i ja… no wiesz.
- Wiem. Zaśmiałem się. I??
- Dlaczego wydało ci się to takie zabawne?- Zapytał patrząc na swoje buty. Takie pytanie musiało go wiele kosztować. Wywnioskowałem to po jego rumianych policzkach. Podrapałem się zakłopotany po szyi.
- Pasyw.
- He?
- Um. Chodzi o to, że jesteś ewidentnym pasywem.
- Więc ty też…- Urwał zerkając na mnie ukradkiem. Zaśmiałem się nerwowo. Nie spodziewałem się, że to właśnie z nim będę gadał na takie tematy.
- I tutaj jest problem. Bo ja sam nie wiem.
- Chcesz powiedzieć, że ty nigdy…?
- Nawet się nie całowałem.
- Dlaczego? Jesteś przecież przystojny.
- Nie znasz mnie.
- Ale mam oczy.- Zaprzeczył. Znowu zabrał speszony spojrzenie z mojej twarzy. Co jest znowu?- To dlatego nie wiedziałeś o co chodziło z obciąganiem?
- Ta.- Przyznałem ze złością w głosie.- Myślałem, że go ze schodów zepcham albo wyrzucę
z dachu jak się dowiedziałem o tym, że ci powiedział.
- Keisuke mi zaufał. Wie, że ja nikomu tego nie powiem.
- A on?
- Jakby powiedział wiedziałbyś o tym.- Powiedział. W sumie miał rację. Jakby ktoś inny się
o tym dowiedział… zadrżałem.
- Idziemy?- Zapytałem. Zerknąłem na zegarek.
- A. Tak. Sorry.
- Spoko.- Powiedziałem wkładając kolejną gumę do buzi.
- Chciałbyś… ze mną spróbować?- Zapytał. Guma wylądowała na schodach. Kaszlałem głośno trzymając się za serce. Nie widziałem jego twarzy.
- Czyś ty zwariował?! Nie wiem kto by mnie pierwszy zabił. Aki? Harutou? W ogóle co ci strzeliło do łba pytać mnie o takie coś?! Lubię z tobą gadać, jesteś fajnym, uroczym nawet chłopakiem, ale nie działasz na mnie tak jak byś chciał.
- Ja nie chciałbym na ciebie tak działać.- Powiedział. Zamurowało mnie na chwilę. Zrównałem się z nim.
- Co się stało? Aki znowu coś zrobił? W taki sposób chcesz się na nim zemścić?
- Ostatnio… on ostatnio powiedział…że obciągam jak baba.- Powiedział na jednym wydechu. Opuściłem głowę w dół aby się nie zaśmiać
- A skąd on może wiedzieć jak robi to baba? Obciągała mu jakaś?
- Chyba tak skoro mnie do niej porównał.- Powiedział. Pokręciłem przecząco głową
i pociągnąłem go za mankiet koszuli. Weszliśmy na dach. Zabrałem palce z jego koszuli kiedy wyczułem na sobie ten typ spojrzenia.
- Długo ci… wam… to zajęło.- Zauważył Keisuke. Obdarzyłem go przelotnym spojrzeniem. Nawet na mnie nie patrzył. Podszedłem do Harutou podając mu torbę z jedzeniem. Shin tą z napojami postawił na środku naszego okręgu sięgając po swój sok. Usiadł koło siostry. Musiały go zaboleć słowa brązowowłosego jeżeli nawet podświadomie nie pragnął obok niego usiąść. Ja nie miałem możliwości wyboru miejsca. Miałem już swoje miejsce w tym gronie. Po lewej stronie mojego chłopaka.
- Byłeś produkować tą żywność?- Zapytał Aki.
- Kolejka była.- Odpowiedziałem. Sięgnąłem po swoją bułkę rozwijając ją starannie. Od tygodnia nie nosiłem jedzenia do szkoły.
- Aż taka, że zahaczyłeś białaska po drodze z kibla?- Zapytał kpiąco. Obdarzyłem go chłodnym spojrzeniem.
- Tak się składa, że spotkaliśmy się na schodach.- Powiedziałem wymijająco. Keisuke spojrzał na mnie marszcząco czoło. Przebywając w moim domu na korkach u Senou nauczył się jak nikt inny w tej szkole czytać między wierszami w moich wypowiedziach  jak i czytać moją twarz.- Kei?
- Noooo?- Zapytał leniwie sięgając po swoją kanapkę.
- Powiedz mi jaka jest twoim zdaniem różnica pomiędzy obciąganiem przez kobietę a obciąganiem przez mężczyznę, bo ja tam żadnej różnicy nie widzę.- Wypaliłem ze swoim pytaniem. Spojrzał na mnie pospiesznie przyglądając mi się zza przymrużonych powiek. Starałem się ignorować krztuszącego się sokiem Shin’a.
- A skąd ja mam to kurwa wiedzieć? Żadna mi nie robiła laski. Pytaj innych.- Powiedział oburzony. Wiedziałem, że tak będzie. Spojrzałem na wiecznie milczącego Miki’ego.
- Nie powiem ci jaka jest różnica, bo mi koleś tego nigdy nie robił.- Powiedział wzruszając ramionami. Uśmiechnąłem się przesuwając spojrzeniem po czerwonej Natsu. Odetchnęła z widoczną ulgą kiedy nie zadałem jej tego pytania.
- A ty Shin?
- Nie wiem.- Pisnął cicho. Spojrzałem na swojego chłopaka.
- Po co ci to wiedzieć?
- Wiedziałem, że u ciebie nie mogę liczyć na żadną odpowiedź. Aki w tobie moja jedyna nadzieja.- Skierowałem spojrzenia na chłopaka wiedząc, że mogę oberwać.
- A skąd mam wiedzieć. Żadna mi nie obciągała!- Warknął. Widziałem coś czego on nie mógł zobaczyć. W sumie tylko on tego nie widział. Uradowane spojrzenie i odprężony wyraz twarzy Shin’a. Wytarł pospiesznie łzę z policzka. Usta poruszyły się bezgłośnie układając w proste i krótkie słowo „Dziękuje”. Uśmiechnąłem się.
- Chodzi o to…- Zaczął Harutou. Wszyscy spojrzeli na niego. Widocznie nie tylko laska mu obciągała.- Facet lepiej wie co ma robić i jak to robić. Z kolei kobieta ma bardziej pojemne usta i u każdej wlezie cały prawie do gardła. Chociaż facet nie ma aż takich oporów jak kobieta. Mmmm…- Machał raz prawą raz lewą ręką próbując ukryć zażenowanie jakie pojawiło się na jego twarzy kiedy tylko zaczął mówić, a wszyscy wlepili w niego spojrzenie.
- Aha. Spoko.- Powiedziałem tylko.

^^~^^

Dwa dni później siedziałem na Sali gimnastycznej ze swoją klasą jak i pozostałymi drugimi klasami. Dzisiaj nie mieliśmy wf’u.  Siedzieliśmy na specjalnie wysuniętych wcześniej ławkach. Siedziałem w najdalszym kącie tego całego zamieszania. Moja tzw. „paczka” siedziała trzy rzędy niżej niż ja chcąc lepiej widzieć co się będzie działo. Na środek Sali, na której godzinę wcześniej pierwsze klasy rozłożyły maty wyszedł nasz wychowawca oraz… zakaszlałem głośno ukrywając usta
w dłoniach. Kilka osób obejrzało się na mnie, ale nikt nic nie powiedział.
Koło Ritsukou stała niska, szczupła kobieta. Czarne oczy radośnie rozglądały się po Sali. Czarne włosy, długie z tyłu krótsze po bokach zakończone grzywką zaczesaną na bok związane
w luźną kitkę cienką, czarną wstążką. Ubrana w czarne skórzane spodnie, czarne trampki i białą koszulkę bokserską. Na to kamizelkę w tym samym kolorze co spodnie. Wykonana nawet z tego samego materiału. Kończyła się w połowie płaskiego i zgrabnego brzucha. Długie, srebrne kolczyki
w kształcie łzy. Na lewym ramieniu przewiązana czerwona wstążka. Z tylnej kieszeni spodni wystawała para czarnych, skórzanych rękawiczek. Po pomieszczeniu rozniósł się cichy szmer podniecenia.
Co ona tutaj kurwa robiła?! Ułożyłem palce w piramidkę wcześniej opierając łokcie na kolanach. Zgarbiłem się z nadzieją, że mnie nie dojrzy.
- Proszę o ciszę!- Krzyknął wuefista. Po chwili dostał to o co prosił.- Mam przyjemność przedstawić wam panią…- Przerwał i spojrzał na nią. Pokiwała przecząco głową.- ehem… panią Calm. W zeszłym miesiącu nasza szkoła wygrała konkurs którego nagrodą był dwutygodniowy kurs samoobrony, który zostanie przeprowadzony przez panią Calm.- Mówił lekko speszony.- Kurs ten jest obowiązkowy.- Dodał jakby zobaczył, że otwieram usta z zamiarem zapytania czy każdy musi na niego uczęszczać.- Pozwólcie, że przekaże głos waszej instruktorce.
- Ehem.- Odchrząknęła kobieta. Zadrżałem.- Witam was wszystkich.- Mówiła bardzo cicho, ale i tak była idealnie słyszalna.- Z góry muszę zawieść niektórych ślicznych chłopców którzy zaczepili mnie godzinę wcześniej na korytarzu proponując wspólny wypad do kina. Mam męża.- Powiedziała. Skuliłem się jeszcze bardziej. Jakbym mógł to bym się płasko pomiędzy ławkami położył.- Może wam się wydawać, że ktoś mojej postury i do tego mojej płci jest bezbronnym stworzonkiem które nie poradzi sobie w życiu. Otóż muszę was zawieść. Udowodnię wam, że osoby które z pozoru wyglądają na groźne mogę być słabsze ode mnie, z kolei te osoby które sami byście bronili mogą was pokonać za pomocą jednej ręki. Chociaż w moim przypadku może być trudniej bo pomijając kurs z samoobrony posiadam również 1. do 4. Poom w Taekwondo. Z powodów prywatnych nie podchodziłam do egzaminu na najwyższy poziom. Proszę się jednak nie martwić. Nie mam zamiaru stosować tutaj jakichkolwiek ruchów które nie mają związku z samoobroną.- Zamilkła
i rozejrzała się po Sali.- Potrzebuje dwóch ochotników. Żeby nie było, że sami się zgłoszą powiem jakie cechy muszą posiadać, a resztą zajmie się społeczeństwo szkolne.- Dodała. Odetchnąłem z ulgą. Odchrząknęła kilka razy.- Na sam początek poproszę, o kogoś kto budzi największy respekt w tej szkole. Ktoś kogo słuchają się wszyscy, a wręcz nawet boją. Kogoś kto ma siłę aby mnie pokonać. Jak już mówiłam użyje tylko samoobrony.- Dodała. Po Sali rozniósł się pomruk zaskoczenia po czym wszyscy zgranie i chórkiem krzyknęli.
- Harutou!- Spojrzałem na jego plecy. Wzruszył ramionami i podszedł do kobiety. Stanął koło niej.
- Garuto?
- Harutou.- Powiedział chłodno. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. Drgnąłem.
- Dobrze. Wyobraź sobie że jesteś oprychem, który chcę zaatakować biedną mnie w ciemnym zaułku.
- Hę?
- Pani Calm mówi, żebyś ją zaatakował.
- Ale to jest kobieta.- Powiedział cicho. Przewróciłem oczami.
- Masz jaja to mnie zaatakuj, szczylu!- Krzyknęła. Skuliłem się w sobie. Harutou uniósł nogę do góry próbując wyprowadzić kopnięcie. Kobieta złapała go za kostkę i jedną z nóg kopnęła w jego wolną kostkę. Harutou upadł na mate. Nie wyglądał na zaskoczonego z kolei kobieta tak. Tak samo jak cała szkoła.- Trenujesz coś?- Padło pytanie idealnie słyszalne w ciszy jaka zapadła po tym pokazie.
- To samo co pani.
- Jaki masz kup? Gdybyś był wyżej pokonałbyś mnie.
- 2. Kup.- Powiedział podnosząc się z maty. Skłonił się przed nią. Szacunek starszej koleżance o wyższym pasie w Taekwondo. Nie wiedziałem, że coś trenował. Kobieta oddała gest.
- Rozumiem.- Powiedziała. Spojrzała po Sali.- Teraz widzicie. Ktoś kogo wytypowaliście legł jak długi przy mnie. Pamiętajcie pozory mogą mylić. A teraz jeżeli możecie chcę kogoś kto jest jego całkowitym przeciwieństwem.- Dodała. Poczułem na sobie spojrzenie kilkunastu par oczu.
- Nii. Idź.- Syknął Keisuke. Pokiwałem przecząco głową.
- Chłopcze podejdź.- Zawołała kobieta. Nie ruszyłem się ani o milimetr. Może jak tego nie zrobię stanę się niewidzialny? Ta, jasne! Jak w zwolnionym filmie widziałem zbliżającego się do mnie Harutou. Złapał mnie pod ramię i bezceremonialnie wywlekł na środek Sali. Spojrzałem na stojącą przede mną kobietę. Przez chwilę można było dojrzeć na jej twarzy szok oraz nieznaczne napięcie mięśni. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie bój się Kotek.- Powiedział kpiąco Harutou wisząc mi na ramieniu. Widać miał z tego niezłą zabawę.
- Garuto twój Kotek, to…?
- Jestem Harutou. A to mój Kotek, Nii.- Powiedział pokazując na mnie palcem. Kobieta sięgnęła po rękawiczki z tylnej kieszeni spodni.
- A więc… Kotku… tym razem to ja będę zbirem, który cię zaatakuję, a ty będziesz musiał się obronić.- Powiedziała ubierając powoli rękawiczki.
- Mogę podziękować?
- Nie.- Powiedział Harutou.
- To chociaż być napastnikiem.
- Nie martw się jak będziesz w niebezpieczeństwie rzucę ci się na ratunek.- Zadrwił. Zerknąłem na niego. Cieszył się. Ten świr się cieszył.- Może ściągniesz okulary?
- Nie.- Powiedziałem stanowczo. Po chwili stałem po środku Sali. Naprzeciwko mnie stała ta kobieta.
- Może jednak ściągniesz?- Zapytała. W jej głosie dosłyszałem nutkę kpienia. Pokręciłem przecząco głową odsuwając się gwałtownie w tył kiedy jej ręka zacisnęła się na powietrzu w miejscu w którym przed chwilą co stałem.
- Dlaczego ubrała… pani… rękawiczki?- Zapytałem cofając się przed każdym jej atakiem.
- Bo teraz ja atakuję. A bez broni nie wybieram się na łowy.- Powiedziała chłodno. Zrobiłem kolejny krok w tył kiedy świat zachwiał mi się niemiłosiernie.Musiałem sobie nadepnąć na nogawkę. Złapała mnie za rękę. Uśmiechnęła się z triumfem.- Złapałam cię. Teraz ściągnę ci pory przy całej szkole i wleje na gołą dupę.- Dodała szeptem. Moje ciało zareagowało odruchowo. Złapałem ją za rękę pod ramieniem i przerzuciłem przez siebie. Upadła na matę. Uklęknąłem przed nią i przyłożyłem jej rękę do mostka tym samym kończąc tą całą farsę. Wyprostowałem się i cofnąłem kilka kroków od niej. Usiadła. Spojrzała na mnie od dołu. Uśmiechnęła się promiennie.- Jakie posiadasz Kuy?
- 1. kyu.- Odpowiedziałem. Mina Harutou położyła by mnie na łopatki gdyby nie sytuacja w jakiej się teraz znalazłem.- Proszę o wybaczenie.- Dodałem i skierowałem się w stronę wyjścia z Sali. Szybkim krokiem zmierzyłem w stronę miejsca najbardziej cichego i ustronnego.

^^~^^

Pod wieczór przestałem się pałętać po mieście bez celu. Doszedłem do wniosku, że jednak powinienem wrócić do domu. Stanąłem na jednym z mijanych przeze mnie wcześniej przystanków. Oparłem się o jego boczną ścianę. Autobus powinienem mieć za jakieś pięć minut. Sięgnąłem do kieszeni. Przypomniało mi się, że nie włączyłem dźwięków kiedy wychodziłem ze szkoły. Spojrzałem na wyświetlacz i skrzywiłem się delikatnie. 50 połączeń nie odebranych oraz dwa razy więcej smsów. Spojrzałem na listę połączeń.
2 połączenia nieodebrane od Shin:D.
5 połączeń nieodebranych od Kei:p
10 połączeń nieodebranych od Senou.
10 połączeń nieodebranych od Go.
20 połączeń nieodebranych od D.W.T.I.M
3 połączenia nieodebrane od Risa.

Wypuściłem głośno powietrze. Mogłem się tego spodziewać. Nawet nie chciałem myśleć, o tym co znajdę w skrzynce odbiorczej. Chociaż nie powiem, że podświadomie miałem nadzieje znaleźć tam wiele reklam. Chciałem już zacząć przeglądać skrzynkę odbiorczą kiedy na wyświetlaczu pojawiła się nazwa osoby, która do mnie dzwoniła.
D.W.T.I.M

Skrzywiłem się ale odebrałem.
- Tak?- Zapytałem cicho.
- Odebrał.- Usłyszałem po drugiej stronie.- Czemu kurwa nie odbierasz moich telefonów?!
- Miałem wyłączone dźwięki.
- Wpadaj do parku koło budy.
- Nie dam rady.
- Mnie nie interesuje czy nie dasz rady. Nudzi mi się i potrzebuje swojego Kochanie koło siebie.
- Jak ci się nudzi to ściągnij ubrana i go pilnuj.- Warknąłem. Koło mnie zatrzymał się autobus. Wszedłem do środka i pokazałem kierowcy bilet. Kiwnął głową. W całym autobusie nie było nikogo.
- Pyszczysz tak tylko dlatego, że jesteś daleko.
- Nie mam dzisiaj humoru na żadne kłótnie, twoje wygłupy i tym podobne.
- Wiesz, że mnie to gówno obchodzi?
- A wiesz, że mnie też, że ciebie to tyle obchodzi. Jestem zmęczony, zmarznięty i głodny dlatego nigdzie nie przyjdę.
- TO ZAPIERDALAJ DO KUCHNI COŚ ZJEŚĆ!!!- Wydarł się. Odsunąłem na chwilę słuchawkę od swojego ucha. Spojrzałem na nią wzruszając ramionami.
- Właśnie tam jadę.- Warknąłem do niego.
- To gdzie ty jesteś?- Zapytał. Nie odpowiedziałem tylko się rozłączyłem. Wiedziałem, że dostane od niego za to, ale miałem to w dupie. Ja naprawdę nie miałem dzisiaj humoru na jego bzdurne zachciewajki!
Wysiadłem centralnie pod swoim domem. Kierowca był na tyle miły, że zatrzymał się
w połowie drogi do przystanku. Chyba odczytał mój adres na bilecie.
- Dziękuje. Dobranoc.- Powiedziałem podchodząc do drzwi. Nacisnął jakiś przycisk.
- Nie ma za co mały. Leć coś zjeść i się ogrzać.- Dodał. Zerknąłem na niego kiedy stałem już na chodniku. Poczekałem, aż odjedzie. Dopiero wtedy odwróciłem się w stronę domu. Przeszedłem krótki odcinek pomiędzy chodnikiem, a dziwami z takim trudem jakbym szedł na bosaka po rozbitym szkle. Otworzyłem drzwi wchodząc na holl. Nie zdążyłem nawet ściągnąć jednego buta kiedy objęły mnie silne ale delikatne ramiona. Wtulona w mój tors twarz śmiała się głośno. Zerknąłem w dół.
- Witam panią, pani Calm.- Powiedziałem chłodno. Kobieta z samoobrony podniósł głowę do góry i spojrzała na mnie promienną twarzą.
- Oj nie gniewaj się. Ciesz się, że poprosiłam aby podali tylko nazwisko mojego męża a nie moje.- Powiedziała. Z salonu wyłonił się Go. Miał potargane włosy i wymiętoloną koszulę.
- Hikari jest?- Zapytałem.
- Nie?- Odwdzięczył się pytaniem na pytanie. Spojrzałem wymownie na jego wygląda. Skapnął się o co mi chodzi.- To sprawka tej żmii.- Zawołał.
- Jak ty się odzywasz do swojej starszej siostry gówniarzu!- Krzyknęła kobieta i skoczyła mu na plecy przewracając go na ziemię. Założyła mu blokadę na szyi z własnych rąk wyginając się niebezpiecznie do tyły. Kręgosłup brata wyglądał prawie jak „U”. Zdjąłem buty i ich wyminąłem wchodząc do góry po schodach.
- Przyjdź… na… obiad…- Wycharczał Go. Machnąłem ręką, na znak, że zrozumiałem. Wszedłem do swojego pokoju. Pospiesznie przebrałem się w luźne dresy i luźną bluzkę z długim rękawem bez żadnego nadruku. Włosy zaczesałem wczoraj zakupioną opaską do tyłu. Zszedłem na dół. Już nikt nikogo nie maltretował pod drzwiami wejściowymi. Wszedłem do kuchni.
- Szkoda, że nie mogłem zobaczyć jego miny.- Powiedział Senou nakładając kolejną porcję obiadu na talerz i stawiając go na stole.
- W sumie ja też nie widziałam. Tak się schował, że dojrzałam go jak wyszedł na środek.- Powiedziała.
- Hikari mówił, że niezłe przedstawienie daliście.- Dodał Go. Stał oparty o szafki. Masował sobie szyje.
- Nie przywitasz się ze swoją kochaną siostrzyczką?- Zapytała kobieta. Spojrzałem na nią. Podszedłem do niej. Pociągnąłem ją w swoją stronę sprawnie kładąc jej tułów na stole. Sięgnąłem po deskę do krojenia. Zamachnąłem się, ale Go złapał mnie pospiesznie za rękę.
- Co ty wyprawiasz?- Zapytał zaskoczony. Kobieta po chwili oprzytomniałą i spojrzała na mnie wykręcając głowę w tył.
- Jak to co? Witam się z nią prawie tak samo jak ona chciała się ze mną w szkole przy wszystkich przywitać.- Odpowiedziałem. Wyprostowała się gwałtownie.
- Osz ty mały szkodniku!- Zawołała. Zaśmiałem się i objąłem ją delikatnie w ramionach.
- Hej Risa-onesama.- Powiedziałem czule. Zaśmiała się cicho.
- Siema Nii-chin.- Odpowiedziała.
- Jak ty się chciałaś z nim przywitać?- Zapytał Senou.
- Oj, już tak nie dramatyzujcie.- Machnęła ręką jakby nic się nie stało. Usiadłem na swoim stałym miejscu przy stole nadal trzymając jej ciepłą rękę w swoich dłoniach jakbym się bał, że tylko zniknie kiedy przestanę czuć ciepło jej ciała. Nie przeszkadzało jej to. Opowiadała o sobie, o tym czym się teraz zajmowała, o swoim mężu Johnie oraz ich bliźniaczkach nadal trzymając mnie za rękę.

** godzinę później**

Wycierałem ostatni talerz. Senou grzebał coś w lodówce. Spojrzał na mnie z nadzieją
w oczach. Coś czuje, że szykuje mi się mały spacerek.
- Skończyłeś już?
- Tak.
- Podskocz do sklepu.- Poprosił. Wypuściłem głośno powietrze odwieszając ściereczkę na miejsce.
- A ty nie możesz?
- Chcę zrobić desery, ale brakuje mi kilku składników.- Powiedział składając ręce w błagalnym geście.
- No dobra.- Powiedziałem. Spojrzałem na siebie. Przebierać się?
- Tak jest dobrze. Ale ubierz arafatkę na szyję.
- Dres i arafatka?- Zapytałem. Uśmiechnął się.
- To ubierz jeansy. Ale szybko.- Dodał i porwał z półki kartkę oraz ołówek. Poszedłem szybciej niż normalnie do góry. Wciągnąłem na siebie ciemne jeansy. Na szyi obwiązałem swoją arafatkę. Spojrzałem na swoje odbicie lustrzane. No tak mogę iść. Zbiegłem na dół kiedy Senou zirytowany zbyt głośno wypowiedział moje imię.
- Bo zaraz sam pójdziesz.- Warknąłem ubierając na siebie trampki.
- Gdzie idziesz?- Zapytała moja siostra. Spojrzałem na nią jednocześnie wciskając sznurówki do butów.
- Do sklepu. Chcesz coś?- Zapytałem.
- Iść z tobą.- Odpowiedziała. Opuściłem na chwilę głowę.
- Ja wrócę za piętnaście minut, więc…
- Ale ja chce.- Tupnęła nogą. Kto tutaj był najmłodszy bo chyba zapomniałem? Pokręciłem przecząco głową.
- Masz minutę.- Powiedziałem. Uśmiechnęła się. Zgarnęła z komody w salonie swój telefon. Podbiegła do mnie wciągając na nogi swoje ciężkie buty. Wziąłem od Senou listę oraz pieniądze.
- Czekaj.- Zatrzymał mnie. Spojrzałem na niego. Czyżby o czymś zapomniał? Ale on nie podszedł do kuchni tylko podszedł do mnie. Złapał tył mojej arafatki. Kilkoma ruchami poprawił ją aby „dobrze wyglądała”. Napiąłem wszystkie mięśnie.- Teraz możesz iść.
- Na pewno?
- Tak.
- Jesteś pewny?
- Tak.
- Ale tak na sto procent?- Zapytałem nie patrząc na niego. Milczał chwilę po czym obrócił mnie w swoją stronę. Zmierzył mnie dokładnie.
- Rozporek zapnij.- Powiedział. Złapałem się pospiesznie za swoje krocze. Zaśmiał się głośno.- Żartowałem. Możesz iść.- Dodał. Wyszedłem z domu nie oglądając się za siebie.
- Daleko macie sklep?- Zapytała Risa zrównując się ze mną po chwili. Zwolniłem trochę.
- Jakieś pięć minut drogi stąd moim tempem.
- A moim?- Zapytała rozradowana. Poczułem na swojej dłoni ciepło jej palców.
- Nie jestem już dzieckiem.- Powiedziałem oburzony, ale nie zabrałem ręki.
- Jak dla mnie jesteś. W domu jakoś ci to nie przeszkadzało.
- W domu nikt nas nie zobaczy.
- Wstydzisz się? Mnie?- Zapytała. Spojrzałem na nią zaskoczony.
- Weź przestań tak gadać bo cię cofnę do domu.
- Ale ty się pyskaty ostatnio zrobiłeś. Go coś wspominał, że od kiedy tutaj przyjechaliście stałeś się bardziej…”żywiołowy”. Tak to chyba dobre określenie.
- Dlaczego Go coś takiego powiedział?
- Ponieważ…- Urwała. Spojrzała na mnie.- …chciałam cię zabrać do siebie. Ale widzę, że już z tobą lepiej.
- Zabrać mnie? Ale jak to?- zapytałem zaskoczony. Skręciliśmy w lewo. W oddali widziałem już budynek sklepu.
- Rozmawiałam z Nanoka’om i Kare.- Powiedziała obserwując moją reakcję. Napiąłem całe mięśnie ciała. Minęła chwila, aż przestałem miażdżyć jej palce o czym dowiedziałem się dopiero po chwili.- Tak się zastanawiałyśmy czy dobrze zrobiłyśmy pozwalając ci mieszkać z Senou i Go.
- Dobrze mi się z nimi mieszka.
- Nie przeczę, że to źli bracia. W końcu wcześniej ja i nasze siostry dobrze ich wychowaliśmy ale tutaj chodzi o to, że… no wiesz… dwóch facetów wychowujących dziecko…
- Nie jestem dzieckiem. A jak trzy dziewczyny zajmowały się trzema chłopakami to było dobrze.
- Nie chcę się z tobą kłócić.- Powiedziała krzywiąc się przy tym.- Daj mi dokończyć.
- Dobra.
- Użyłam słowa „chciałam” jakbyś nie zauważył. Chodząc po szkole rozglądałam się. Słuchałam. Rozmawiałam z Go i Senou. Dowiedziałam się, że bardzo się zmieniłeś. Jakbyś zaczął się budzić…- Urwała kiedy obdarzyłem ją nad wyraz chłodnym spojrzeniem.
- Nie mam zamiaru się budzić. W moim kokonie jest mi bardzo dobrze.
- Tylko uważaj… abyś nie obudził się zbyt gwałtownie. Pamiętasz jak to się skończyło ostatnim razem?
- Jakbym nie pamiętał to bym nie wiedział dlaczego jestem w tym mieście.- Tymi słowami zakończyłem naszą rozmowę. Weszliśmy do sklepu. Krążyłem między pułkami szukając tego co mi napisał na liście Senou. Risa podbiegła do mnie.
- Pamiętasz to?- Zapytała trzymając w ręku kilka opakowań gumy maoam. Uśmiechnąłem się.
- Pamiętam.
- Chcesz?- Zapytała. Chorego się pytała. Kiwnąłem twierdząco głową.- Tylko nic nie mów Senou. Mówił, że na deser zrobi coś mocnego więc mamy mieć na to miejsce.
- Spoko.- Uśmiechnąłem się. Wyszliśmy ze sklepu trzymając się za ręce. Śmiałem się głośno
z jej opowieści jak to jedna z jej córek chciała umyć swoje rybki i wlała im do akwarium pół butelki mydła w płynie. Później zaczęła snuć inną opowieść. Starsza z bliźniaczek śpiesząc się na wieczorynkę zawisła na żyrandorze zrywając go ze sporą częścią sufitu. Wieczorynek na całej ulicy nie było przez trzy dni, aż elektrycy nie naprawili szkód jakie wyrządziła.
Gdzieś niedaleko usłyszałem odgłos pędzącego motoru. Zamyśliłem się na moment. Pokręciłem głową. Spojrzałem na nią uśmiechając się szeroko. Kocham ją jak i moje pozostałe dwie siostry, ale nie wyobrażam sobie, abym miał z nimi zamieszkać na stałe. Że niby miałbym nie widzieć Senou i Go. Jakoś nie mogłem tego przyjąć do wiadomości. Nawet jak jeździłem do któreś z sióstr zawsze towarzyszyli mi oni. Nanoka była najstarsza. Później lecąc po kolei była Risa, Kare, Go, Senou i ja. Najmłodszy z klanu Mabuchi. Zaśmiałem się głośniej.
- Z czego się śmiejesz?- Zapytała przerywając swoją opowieść.
- Z niczego ciekawego.- Odpowiedziałem otwierając jej drzwi od domu. Za moimi plecami po ulicy z zawrotną prędkością przejechał jeden ze ścigaczy. Nim się odwróciłem już go nie było. Wzruszyłem ramionami i zamknąłem za sobą drzwi. Ciekawe kto szalał w tym mieście na takich maszynach?

^^~^^

Wszedłem na dach z lekkim ociąganiem. Dzisiaj Go miał wolne więc ponownie mogłem jeść śniadanie jego domowej roboty, a nie żarcie z bufetu po które i tak musiałem pójść dla reszty. Dzisiaj
z Risa’om mieliśmy zrobić desery po obiedzie. Przegraliśmy wczoraj w karty i taka była nasza kara. Chociaż jak dla mnie była ona większa zważywszy to jak ona gotowała (jej mąż był szefem kuchni to sobie wyobraźcie).
Postawiłem na środku tak jak zawsze siatki z napojami i kanapkami. Z tym co było zapisane
w porannym sms’ie od Kei ‘a. Kei zerknął na mnie po czym szybko spojrzał w bok. Był… przerażony? Spojrzałem na pozostałych. Miki i Natsu w ogóle na mnie nie zerkali. Shin patrzył błagalnie. Aki przytrzymywał go trzymając mu na ramieniu białą i drżącą z wysiłku dłoń. Patrzył na mnie z wyższością. Jakby coś wygrał. Spojrzałem na Harutou. Poruszał nerwowo nogą. Miał mocno zaciśnięte zęby. Nie patrzył na mnie tylko na Kei ‘a. O co im chodziło? Wzruszyłem ramionami.
- Widzę, że wszyscy mają tak zarąbiste humory. Chyba będzie lepiej jak załatwicie swoje paczkowe problemy beze mnie. Pozwólcie, że wrócę do klasy.- Powiedziałem i odwróciłem się do nich tyłem. Moje ciało z głośnym hukiem zatrzymało się na drzwiach. Odwróciłem się pospiesznie. Co jest?! Poczułem na szyi zimne palce Harutou.
- To ta DZIWKA nauczyła cię OBCIĄGAĆ?!- Warknął przybliżając twarz do mojej twarzy. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Nie… wiem… o… czym… mówisz…- Wycharczałem próbując złapać oddech. Palcami ledwo co dotykałem podłogi.
- Nie pierdol! Widziałem jak wczoraj właziłeś z nią do sklepu! Trzymając się za rączki! Nie sądziłem, że chodzę z KURWĄ, która zadaję się z taką DZIWKĄ!- Wykrzykiwał zdania prosto
w moją twarz. Drgnąłem.
- Harutou! Puść go! Daj mu wyjaśnić!- Shin podbiegł go niego, ale w ostatniej chwili silne ręce Aki’ego oplątały jego ramiona.
- Shin! Morda!- Ryknął Harutou.- A więc moja kurewko pokarz mi czego nauczyła cię ta zdzira!- Krzyknął i siłą zmusił mnie do uklęknięcia przed nim. Spojrzałem na niego przerażony. On chyba nie chciał…?!
- Haru!- Keisuke podbiegł do niego próbując uwolnić moją szyję. Teraz i jego była złapana
w zimne kleszcze wolnej łapy chłopaka.
- Morda! Albo się zamkniecie, albo wszyscy wypiedalać!- Krzyknął. Jego spojrzenie było zimne. Dość często mi dokuczał, ale nie miał tego rodzaju oczu. Na ustach wykwitł uśmiech szaleńca.- Albo lepiej filmuj. Filmuj jak ta kurwa mi obciąga.
- Po co?- Zapytał przerażony masując sobie szyję.
- Wyślę ten filmik jego starym. Niech zobaczą jaką dziwkę mają w domu.- Zakpił. Zacisnąłem palce w pięść i uderzyłem tam gdzie mogłem dosięgnąć. Nie moja wina, że było to kroczę. Do moich uszy doleciał przeraźliwy wrzask. Później poczułem tępy ból z lewej strony twarzy. Upadłem na podłogę. Usiadłem po chwili zaskoczony. Podniosłem okulary. Wstałem ciężko oddychając. Harutou leżał pod moimi nogami. Trzymał się za kroczę. W jego oczach pełnych nienawiści i chęci mordu pojawiły się łzy bólu.
- Nigdy! Nigdy nie mów o moich rodzicach w taki sposób! Ani o nich ani o nikim z mojej rodziny!- Wydarłem się na niego. Kei podbiegł do mnie przytrzymując mnie abym nie zrobił czegoś więcej.- I nie nazywaj mojej siostry dziwką. Sam nią jesteś śpiąc z kim popadnie!- Dodałem. Odtrąciłem Kei ‘a i ciężkim krokiem poszedłem w stronę drzwi. Trzasnąłem nimi z całej siły schodząc na dół. Nawet nie wiedziałem kiedy wszedłem do łazienki. Zamknąłem się w jeden z kabin. Nawalałem z całej siły pięścią w ścianę.- KURWA! KURWA! KURWA! KURWA! KURWA!- Po każdym jakże pięknym słówku następowały cztery ciosy w ścianę. Opadłem na podłogę. Oddychałem ciężko. Zabić to mało powiedziane!! Starałem się uspokoić. Myśleć o czymś przyjemnym. Przypomniało mi się, że rano zapakowałem do plecaka kilka paczek gum maoam. One mnie trochę rozluźnią. Nim się obejrzałem stałem przy ławce i wyciągałem z plecaka paczkę gum.
- Nii pani Calm pyta czy…- Nasz wychowawca przerwał w połowie zdania, kiedy do klasy jak burza wpadł Harutou sapiąc jak pociąg. Spojrzałem jeszcze w stronę tablicy. Hikari i Risa stali po drugiej stronie biurka. Kilka dziewczyn z nią rozmawiało. Odwróciłem się w stronę mojego chłopaka.
- Oj! Mabuchi jesteś trupem!- Ryknął przedzierając się przez ławki.
- Harutou przestań!- Do klasy wpadł Kei oraz zapłakany Shin. Z lewego kącika ust ciekła mu krew. Ciekawe który go uderzył? Dostałem w twarz za bardzo zapatrzony na usta chłopaka. Okulary
z cichym dźwiękiem upadły na podłogę. Usłyszałem chrzęst szkła i plastiku. Spojrzałem w dół. Noga Harutou zmiażdżyła moje okulary. Serce stanęło mi na moment.
- Taki kurwa maminsynek wycackany przez mamusie i tatusia, wychowany w domu pełnym miłości nie będzie mnie kurwa bił! Już ja mu pokarze co to znaczy ciężkie życie!- Wydarł się do Keisuke, ale patrząc na mnie. Uniosłem wzrok z okularów które zgniótł.
- NII NIEEEE!- Tylko tyle zdołałem usłyszeć nim ogarnęła mnie ciemność. Nic nie widziałem. Nic nie słyszałem. Nic nie czułem. W końcu byłem wolny. W końcu kajdany przeszłości puściły. Nie stałem w miejscu. Mogłem ruszyć na przód.
***********************************
Wiem, że w tych opowiadaniach akcja dzieje się bardzo szybko, ale po prostu miałam tyle pomysłów na raz a chciałam je zrealizować więc nie mogłam sobie pozwolić na pisanie rozdziałów na 20 stron.
Pozdrawiam
Gizi03031

8 komentarzy:

  1. Zaczynam się obawiać że Nii nie ma normalnego rodzeństwa
    Biedny Nii najpierw Brat teraz prze urocza siostrzyczka. Kłutnia z ukochanym co to będzie co to będzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, ech Horotoru jest zupełnie inny w stosunku do paczki niż do Nii, no i Shin zastanawia mnie czy jest wtakiej relacji z Akim jak Nii z Horotoru, czy jednak należy do paczki... ta trenerka okazała się siostrą Nii, niech będzie taki, że dokopie... ciekawi mnie jego przeszłość, co z rodzicami, do Horu nic nie dociera, że nie ma rodziców, a końcówka... mam nadzieję, że ta ciemność co go objęła to znaczy to, że mu porządnie wpierdoli, może to jakiś klan mafijny?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka
      Wiem Basia, że lubisz mafie i te sprawy, ale tutaj tego nie będzie. w tym opowiadaniu. Shin to członek paczki. ten bardziej...ugodowy i uległy :D.
      hue hue.
      pozdrawiam Gizi03031

      Usuń
  3. Hej,
    rozdział jest cudowny, Horotoru jest w zachowaniu zupełnie inny w stosunku do paczki niż do Nii, no i zastanawia mnie kwestia Shina czy jest w takiej relacji z Akim jak Nii z Horotoru, czy jednak należy do paczki... ach ta trenerka okazała się być siostrą Nii, niech będzie taki, że dokopie... pokaże co potrafi, ciekawi mnie też kwestia jego przeszłośi, co z jego rodzicami się stało? no i do Horotoru w ogóle nic nie dociera, że nie ma rodziców, a końcówka boska... mam nadzieję, że ta ciemność co go objęła to znaczy to, że mu porządnie wpierdoli, może to jakiś klan mafijny? tak wszędzie widzę mafie ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    fantastycznie, Horotoru zupełnie inaczej zachowuje się w stosunku do paczki niż do Nii, i ta kwestia Shina czy jest w takiej relacji z Akim jak Nii z Horotoru, czy jednak należy do paczki? ach, cudownie ta trenerka okazała się być siostrą Nii ;) chcę aby dokopał ... niech pokaże co potrafi, ciekawi mnie też jego przeszłość, co stało się z jego rodzicami? do Horotoru w ogóle nic nie dociera, że nie ma rodziców, a końcówka boska... mam nadzieję, że ta ciemność co go objęła to znaczy to, że mu porządnie wpieprzy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń