Skoro we wcześniejszym rozdziale powiedziało się A, to w tym wypadałoby powiedzieć B, prawda??
************************
Wziąłem
kilka głębokich oddechów i przekręciłem cicho kluczyk w zamku. Otworzyłem
najciszej jak potrafiłem drzwi nie chcąc nikogo pobudzić po czym równie cicho
je zamknąłem zamykając je ponownie. Odłożyłem buty na półkę i starając się nie nadepnąć
na skrzypiące elementy schodów zacząłem wchodzić do góry. Już na dole słyszałem
jak mój brat chrapie. Pewnie wrócił po całym dniu z pracy. On chrapał tylko jak
był naprawdę zmęczony. Mama też spała. Kiedy przechodziłem koło jej pokoju
usłyszałem miarowy oddech.
Otwierając
drzwi od swojego pokoju modliłem się o to, aby i mój współlokator spał. Wtedy
miałbym cień szans wyspać się chociaż trochę nim nadciągnie burza. A
wiedziałem, że jej nie uniknę. Nie po tym zniknięciu. Zamknąłem cicho drzwi
kiedy upewniłem się, że w pokoju jest ciemno i Taiyō śpi snem sprawiedliwych.
Odłożyłem torbę w nogach łóżka i ściągając z siebie spodnie i bluzę wsunąłem
się do swojego łóżka zwijając się od razu w kłębek. Starałem się oddychać jak
najciszej aby nikogo nie obudzić i jak najpóźniej zostać zauważonym.
A
może oni w ogóle nie zauważyli mojego zniknięcia? W końcu żyłem jak duch więc…
ta… matka skapnęła się, że nie ma mnie w domu jak wyszedłem do ogrodu, to co
dopiero jak zniknąłem
z miasta. Dziwiłem się, że policja mnie nie szukała. A może szukała? Nie wiedziałem i szczerze bałem się tej wiedzy.
z miasta. Dziwiłem się, że policja mnie nie szukała. A może szukała? Nie wiedziałem i szczerze bałem się tej wiedzy.
Musiałem
się wyspać. Chociaż trochę. Byłem zmęczony po podróży. Najchętniej bym się
wykąpał, ale wiedziałem że szum wody wszystkich pobudzi, a wtedy awantura
zacznie się wcześniej. Miałem minimum trzy godziny snu, nim wstanie mój
współlokator, a on mi pospać nie da. Ta wredna kreatura ściągnie mnie za pewne
z łóżka wyrywając mnie brutalnie z objęć Morfeusza.
Zamknąłem
oczy modląc się o szybki i długi sen.
Wydawało
mi się, że minęło może pięć minut, kiedy poczułem ostry ból z tyłu głowy.
Syknąłem cicho łapiąc się za nią i kuląc do pozycji embrionalnej.
-
Ty pieprzony gówniarzu! Wyłaź z tego łóżka!- Krzyknął Taiyō. Musiało być
wcześnie bo mimo krzyku starał się to robić cicho. Cichy krzyk. Kurwa, Kyōfu poetą to ty nie zostaniesz.
Pomyślałem i spojrzałem na niego przekrwionymi oczyma. Nawet nie próbowałem się
odezwać
i walczyć o swoje.
i walczyć o swoje.
Jeszcze
mnie strzeli w akcie szału, a jak on mnie tą swoją ręką strzeli….
Usiadłem
na łóżku i spojrzałem na niego miną zbitego psa, kiedy wisiał nade mną i czekał
aż łaskawie wstanę. Kiedy to uczyniłem znowu mnie strzelił w głowę, a kiedy się
skrzywiłem i już otwierałem usta, aby mu napyskować wskazał mi drzwi od
łazienki.
-
Masz pięć minut, aby się umyć mały śmierdzielu i widzę cię tutaj z powrotem.-
Warknął. Wypuściłem głośno powietrze i ciągnąc za sobą nogi ukryłem się w łazience.
Szybki prysznic pod ciepła wodą aby zmyć trudy podróży, oraz kilka sekund pod
lodowatą wodą, aby się obudzić. Uczesałem szybko włosy i umyłem zęby kiedy
zapukał do drzwi. Otworzyłem mu je, kiedy wsuwałem na tyłek czyste dresy.
Rzucił mi w twarz skarpetami.
Uroczy
po prostu.
-Do
kuchni.- Rozkazał. Czułem się jak pies. Serio. Pies, który zrobił coś złego w
domu pod nieobecność właściciela i ma zostać za chwilę ukarany. A ja taki
biedny Pies posiadałem chyba tych właścicieli aż trzech. Z bezpańskiego kundla
stałem się kundlem z trójką właścicieli. Kręcąc przecząco głową ruszyłem za nim
w stronę jego królestwa. Może jak wystawię język i zamerdam ogonkiem to mi
wybaczy. W końcu dobry ze mnie piesek.
Dziękowałem
wszystkim bogom, że nie potrafi czytać mi w myślach. Co by sobie o mnie
pomyślał, gdyby wiedział, że porównałem się właśnie do psa? Chociaż… chciałbym
zobaczyć jego minę.
Wszedłem
bez słowa do kuchni (bo i co miałem mówić. Nie było sensu się produkować, skoro
to samo będę musiał powiedzieć pozostałym Właścicielom) i idąc za jego niemym
rozkazem usiadłem na swoim krześle. Po chwili naprzeciwko mnie stał talerz
pełen kanapek i kubek herbaty. Nic nie powiedziałem.
-
Taiyō słuchaj, dzisiaj pojedziemy…- Urwał mój brat stając zamurowany w
przejściu i gapiąc się jak pochłaniam kolejną kanapkę zrobioną przez
fioletowowłosego. Nie wiedziałem jak zareaguje. Krzykiem? Agresją?- Czy… czy
któryś z was może mi wyjaśnić…- Zaczął przez zaciśnięte zęby patrząc raz na
mnie raz na chłopaka, który usiadł obok mnie. Taiyō wzruszył obojętnie
ramionami.
-
Go pytaj. Doszedłem do wniosku, że nie będę go o nic wypytywał, bo pod wpływem
emocji przypierdole mu raz, drugi…- Sięgnął po jedną z kanapek ze swojego
talerza.- …ewentualnie siódmy.- dodał wgryzając się po chwili w kanapkę z
sałatą, jajkiem, pomidorem i ogórkiem. Patrzyłem na niego oniemiały nie mogąc
uwierzyć w to co powiedział. Spojrzał na mnie tylko raz, a ja od razu skuliłem
się w sobie.
Ta
Burza będzie jedną z moich najcięższych w życiu.
Potwierdzenie
moich domysłów znalazłem w spojrzeniu brata, który zamknął za sobą drzwi
wchodząc do kuchni i włączył radio.
Nie
chciał budzić matki…
Świetnie…
**
Leżałem
u siebie na łóżku i gapiłem się na gwieździsty sufit. Nie widziałem go przez te
cholerne łzy, które nie chciały przestać lecieć. Ta awantura…
Ugh.
Howaito
się wkurwił. I to porządnie. I to tak po feście. Ta pierdolona oaza spokoju
rozwaliła jedno krzesło, radio i trzy talerze nim się uspokoił i przestał się
drzeć na czym świat stoi. Nie miałem nawet czasu aby oddychać, a co dopiero
wtrącić coś pomiędzy jego krzyki, tak szybko mówił.
Przepraszam.
Darł
japę.
Na
koniec dostałem trzy szlabany.
Tak!
Kurwa!
Trzy.
Ma
się trzech Właścicieli, ma się trzy szlabany.
Matka
mało co mnie nie pobiła jak mnie zobaczyła w kuchni. Howaito tylko z
grzeczności jej to uniemożliwił. Sam wyglądał jakby chciał mi walnąć, a Taiyō
sam powiedział, że chce to zrobić. I to nie raz, a siedem razy.
Miesięczny
szlaban.
Pierwszy
raz w życiu zarobiłem szlaban. I to na miesiąc.
Brat
nie pozwolił mi wychodzić z domu (tylko do szkoły mogłem chodzić, a po niej
prosto do domu). Co tam z domu. Bez zgody brata nie mogłem opuszczać swojego
pokoju. Skonfiskował mi telefon. Powiedział, że sprzątanie domu to mój
obowiązek przez ten miesiąc.
Matka
odcięła mi kieszonkowe. Zakazała korzystać z komputera i telewizora. Nawet MP3
mi zabrano i radio. Miałem popoprawiać wszystkie oceny w szkole na czwórki i
piątki.
Taiyō
(sam był zaskoczony kiedy mój brat i matka zapytali go co on dorzuca do mojego
szlabanu) z kolei sprawił, że jego szlaban był dla mnie najgorszy. Gorszy niż
te wymyślone przez matkę i brata. Wszystkie lekcje robie siedząc sposobem Seiza tak samo dwie godzinny dziennie za
karę w salonie mam tak siedzieć trzymając na kolanach wielki (10 litrowy)
garnek pełen wody. Na miesiąc skonfiskował mi wszystko do robótek ręcznych.
Sadyści!
Mój
szlaban zaczął się od razu. Dlatego oddelegowano mnie do pokoju i kazano
czekać. Na co? Nie miałem pojęcia. Miałem czekać.
Odwróciłem
głowę w stronę okna kiedy usłyszałem jak drzwi od pokoju otwierają się cicho.
Nie chciałem teraz z nikim rozmawiać. Chciałem zostać sam, ale wiedziałem, że
mi tego nie dadzą. Nie po moim wyskoku.
-
Śpisz?- Zapytał fioletowo włosy. Wypuściłem głośno powietrze z płuc nie odwracając
się
w jego stronę.
w jego stronę.
-
Udaję, że jestem sam w pokoju i gapię się na niebo za oknem. Wszak za szybko to
ja go już nie zobaczę.- Zadrwiłem obserwując parę ptaków siedzącą na czubku
pobliskiego drzewa.
-
No fakt. Nie masz co się pozytywnie nastawiać co do twojego szybkiego obcowania
z przyrodą oraz otoczeniem różniącym się od twojego pokoju.- Odparł chłodno. Prychnąłem cicho pod nosem i przekręciłem się na bok, tyłem do niego.- Mówiłem ci, żebyś się do mnie nie odwracał tyłem, bo cię przelecę.- Dodał po chwili. Znowu prychnąłem.
z przyrodą oraz otoczeniem różniącym się od twojego pokoju.- Odparł chłodno. Prychnąłem cicho pod nosem i przekręciłem się na bok, tyłem do niego.- Mówiłem ci, żebyś się do mnie nie odwracał tyłem, bo cię przelecę.- Dodał po chwili. Znowu prychnąłem.
-
A rób co chcesz.- Odpyskowałem. Serio miałem teraz wszystko gdzieś.
-
Ja nie żartuje.
-
Ja też nie.
-
Słucham?- Zdziwienie w jego głosie oburzyło mnie tak, że aż usiadłem i
spojrzałem na niego poirytowany.
-
Chcesz to mnie przeleć, wyruchaj czy co tam jeszcze chcesz. A jak nie
dosłyszałeś, to idź umyj uszy, wróć, a ja ci to powtórzę tyle razy ile będziesz
chciał.
-
Nie drażnij mnie.- Warknął zbliżając się do mnie. Znowu prychnąłem i odwróciłem
się do niego tyłem.- Nosz kurwa! Nie będę gadał z twoimi plecami.- Warknął i
złapał mnie za ramiona odwracając mnie siłą na plecy.
-
A więc taką pozycję wybierasz jako pierwszą.
-
Słuchaj no, nie wiem co…
-
Jeżeli zgodzę się być tym twoim sex-przyjacielem jak to będzie wyglądać i na
jakich to działa u ciebie zasadach?- Zapytałem. Zdębiał. Dosłownie zdębiał i
nie wiedział co ma mi odpowiedzieć. A ja przyglądałem mu się dokładnie i
czekałem na to co miał mi do powiedzenia.
Chociaż
i tak już wiedziałem. Nie ważne co mi powie ja i tak zdania nie zmienię. Mogę
być jego sex-przyjacielem, a nawet prywatną dziwką jeżeli tylko nie będzie mnie
traktował jak brata swojego Sempai, będzie delikatny i może kiedyś obdarzy mnie
jakimś gorętszym uczuciem.
Zniosę
wszystko, byle tylko się we mnie zakochał.
**
Jego
ręce sunęły delikatnie w górę mojego torsu głaskając opuszkami palców wrażliwą
strefę żeber. Oddychałem ciężko kiedy za rękoma podążały jego gorące usta
obcałowując mój nagi brzuch i tors. Przeciągnąłem paznokciami po jego nagich
plecach, kiedy zakrył swoimi ustami jeden z moich sutków.
Pierwszy
raz w życiu czułem to, co teraz. Wcześniej się tego bałem i mnie to obrzydzało.
Nie dawało żadnej przyjemności. A teraz… wystarczyło, że delikatnie musnął mnie
opuszkami palców,
a ja miałem ochotę jęczeć i krzyczeć. Wiedziałem, że mogę to robić, bo znowu byliśmy sami w domu, a od mojego rozpoczęcia szlabanu minęło już pół miesiąca, ale nie robiłem tego dusząc w sobie każdy dźwięk.
a ja miałem ochotę jęczeć i krzyczeć. Wiedziałem, że mogę to robić, bo znowu byliśmy sami w domu, a od mojego rozpoczęcia szlabanu minęło już pół miesiąca, ale nie robiłem tego dusząc w sobie każdy dźwięk.
Jego
ręce wróciły w dół zahaczając o krawędź moich dresów by wsunąć się pod nią i
zsunąć mi delikatnie spodnie z tyłka. Wciągnąłem głośno powietrze przez nos.
-
Spokojnie. Tylko je ściągnę. Same spodnie.- Powiedział cicho Taiyō szepcąc mi
do ucha. Zadrżałem na całym ciele i kiwnąłem delikatnie głową pomagając mu
ściągnąć z siebie spodnie. Ulokował się między moimi nogami i zaczął całować
moją prawą łydkę, polizał zgięcie pod kolanem. Całował wewnętrzną część uda,
drugie masując lewą ręką. Zatopiłem mu palce we włosach drapiąc go delikatnie
po głowie. Wsunąłem delikatnie palce za jego uszy i zacząłem je delikatnie
badać. Masować, ugniatać, drapać. Sapnąłem głośno kiedy poczułem jak robi mi
malinę po wewnętrznej stronie uda. Oddychałem szybko.
Rozsunął
mi szerzej nogi i ulokował się między nimi. Zaczął całować i lizać moje
podbrzusze.
Boże!
Mój penis dociskał się do jego szyi oraz torsu. Jęknąłem cicho.
-
Taiyō… proszę…- Jęknąłem kiedy zaczął ustami podążać ku górze. Zawisł nade mną
i spojrzał mi w oczy. Odczekał, aż uczyniłem to samo po czym zaczął delikatnie ocierać swoimi wargami o moje. Drapałem delikatnie jego plecy, starając się nie schodzić za bardzo w dół.
i spojrzał mi w oczy. Odczekał, aż uczyniłem to samo po czym zaczął delikatnie ocierać swoimi wargami o moje. Drapałem delikatnie jego plecy, starając się nie schodzić za bardzo w dół.
-
Możesz dotykać gdzie chcesz.- Mruknął w moje usta, po czym wrócił do ich
całowania. Niepewnie zsunąłem ręce niżej na jego pośladki ukryte pod zielonymi
bokserkami w kawałki pizzy. Zacisnąłem na nich delikatniej palce. Taiyō jęknął
w moje usta i pchnął biodrami do przodu napierając swoim kroczem na moje.
Wciągnąłem powietrze przez nos.
Był
podniecony.
Masowałem
delikatnie jego pośladki pozwalając się całować i ocierać o moje krocze, które
z każdą chwilą prosiło o poświęcenie mu większej ilości uwagi.
z każdą chwilą prosiło o poświęcenie mu większej ilości uwagi.
Poruszyłem
niespokojnie nogami ocierając się udami o jego biodra i jęknąłem w jego usta.
Wsunąłem delikatnie drżącą rękę pomiędzy nasze ciała i zacisnąłem palce na jego
nabrzmiałem męskości, która za chwilę chyba rozsadzi mu bokserki. Zaklął
niewyraźnie w moje usta i oderwał się od nich. Oparł swoje czoło o moje i
patrzył mi dokładnie w oczy. Zobaczyłem w jego spojrzeniu czyste pożądanie,
które powinno mnie wystraszyć, a sprawiło że zadrżałem na całym ciele.
Polizałem delikatnie koniuszkiem języka jego wargi i jęknąłem głośno, kiedy
jego ręka zacisnęła się na mojej męskości.
-
Umrę…- Jęknąłem w jego usta. Zaśmiał się cicho unosząc na swoich kolanach i
zsuwając ze mnie bokserki. Po tym jak pozbył się swoich, delikatnie odciągnął
moje ręce od krocza, które
w odruchu bezwarunkowym zakryłem przed jego wzrokiem i obejrzał mnie dokładnie od stóp do głów. Zagryzłem delikatnie dolną wargę czując się wystawiony na jego widok. W sumie ja byłem wystawiony na jego widok. Jego czuje spojrzenie. Jego dłonie. Usta…. O tak! Na jego usta.
w odruchu bezwarunkowym zakryłem przed jego wzrokiem i obejrzał mnie dokładnie od stóp do głów. Zagryzłem delikatnie dolną wargę czując się wystawiony na jego widok. W sumie ja byłem wystawiony na jego widok. Jego czuje spojrzenie. Jego dłonie. Usta…. O tak! Na jego usta.
-
O czym myślisz??- Zamruczał pochylając się delikatnie nade mną i przytrzymując
moje ręce nad moją głową. Nie użył do tego dużo siły. Jego dłonie pokazywały
tylko moim ręką gdzie chcą, aby te się znajdowały. Nie naciskał na mnie. Nie
przygniatał. Trzymał delikatnie w swoich palcach.
-
Pocałuj mnie.- Powiedziałem cicho przyglądając się dokładnie jego ustom.
-
Poproś.- Powiedział pochylając się nade mną jeszcze bardziej. Czułem na twarzy
jego gorący oddech.
-
Proszę. Proszę. Błagam, pocałuj mnie.- Jęknąłem, kiedy tylko tak nade mną
wisiał i czekał. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem po czym pochylił się nade
mną i złączył ponownie nasze wargi w gorącym pocałunku. Jęknąłem głośno
wyginając swoje ciało w łuk. Chciałem być bliżej niego. Chciałem aby on był
bliżej mnie. Nie poruszyłem rękoma, za to owinąłem swoją prawą nogę dookoła
jego biodra naciskając na niego delikatnie. Obniżył się pozwalając mi na taką
samowolkę. Dobrze zdawałem sobie z tego sprawę, że pozwalał mi na to. Nie ma co
się oszukiwać. Miał więcej siły niż ja.
Więc
dlaczego mi na to pozwalał?
Wciągnąłem
głośno powietrze przez nos, kiedy poczułem jego palce w okolicach swojego
wejścia. Masował je delikatnie nie zgłębiając się w jego jedwabny tunel. Wierzgnąłem
nogami. Oderwał się od moich ust.
-
Ciiii. Spokojnie. To ja. Patrz na mnie cały czas. Obserwuj mnie. Nie zrobię ci
niczego złego.- Powiedział i poczekał na moje potwierdzenie. Uśmiechnął się,
kiedy kiwnąłem delikatnie głową i pocałunkami zaczął sunąć coraz niżej. Cały
czas czułem jego palce przy swoim wejściu. Nie zanurzał się w nie. Pocierał je
po prostu od czasu do czasu naciskając na nie. Czułem na sobie jego spojrzenie
. Zatrzymał się tuż nad moim kroczem, na które chuchnął swoim gorącym oddechem.
Po całym moim ciele przeszedł bardzo przyjemny dreszcz. Widziałem jak
delikatnie splunął na swoją rękę po czym w tą samą dłoń złapał moją męskość i
zaczął ją stymulować wedle swojego uznania.
Z mojego gardła wyrwał się głośny pisk. Zakryłem pospiesznie usta. Taiyō uśmiechnął się wrednie.
Z mojego gardła wyrwał się głośny pisk. Zakryłem pospiesznie usta. Taiyō uśmiechnął się wrednie.
-
Hmmm??- Wyjęczałem, kiedy ciągle się na mnie gapił poruszając powoli swoją ręką
po moim przyrodzeniu.
-
Powiedz.- Przełknął ciężko ślinę. Oddychał ciężko.- Co miałeś na ostatnim
wychowaniu fizycznym ze sprawdzianu?- Zapytał. Spojrzałem na niego jak na
idiotę. O czym on do mnie właśnie mówił?
-
Co?- Pisnąłem cicho.
-
Wychowanie fizyczne. Ostatni sprawdzian. Gimnastyka. Co dostałeś?- Zapytał
zaciskając mocniej palce na mojej męskości.
-
Pi… pięć…- Jęknąłem zza swoich palców.
-
Hhhmmmmm.- Uśmiechnął się.- Ano… możesz się złapać pod kolanami i przyciągnąć
je do swojej klatki piersiowej?- Zapytał uśmiechając się do mnie delikatnie.
Przyglądałem mu się uważnie. O co mu znowu chodziło? Wzruszyłem delikatnie
ramionami i zrobiłem to, o co mnie poprosił.
-
T…Tak??- Jęknąłem cicho. Dziwnie się czułem.
-
Tak. Co by się nie działo nie puszczaj nóg.- Zastrzegł puszczając moje
przyrodzenie. Przekrzywiłem delikatnie głowę w bok.
-
Dlaczego?
-
Bo mnie kopniesz.- Powiedział. Tego nie chciałem, więc kiwnąłem delikatnie
głową, że zrozumiałem. Uśmiechnął się i zanurkował w dół rozchylając swoimi
palcami moje pośladki. Otworzyłem szeroko oczy patrząc na to co robił. Oblizał
lubieżnie usta i uśmiechnął się do mnie wrednie.
-
Oj… Taiyō, co ty…. AH!!!- Krzyknąłem przyciskając swoje kolana do tułowia. Jego
język… o Boże! Jego język…!
Nie
mogłem zebrać myśli.
Pozostało
mi tylko jedno nad czym nie panowałem, a teraz wychodziło mi to najlepiej.
Chyba
dzisiaj cała okolica pozna siłę moich płuc, kiedy zdzierałem sobie gardło
krzycząc na ile starczyło mi sił, a Taiyō nadal zanurzał w moim wnętrzu swój
język wyrywając z mojego ciała takie dźwięki o jakie w życiu bym się nie
posądził.
**
Różnorodność
doznań była tak silna, że wyrwała mnie z objęć Morfeusza przywracając mnie do
życia. Co rejestrował mój umysł? Za bardzo nie mogłem na nim polegać, ponieważ
głupi skupiał się na tym jak ciału było dobrze. Wgniatane w łóżko przez większe
i silniejsze. Mocne pchnięcia od tyłu. Mój penis ściśnięty pomiędzy pościelą, a
moim ciałem. Głośne jęki wydobywające się z mojego gardła, stłumione
posapywanie nad moją głową. Odwróciłem delikatnie twarz w bok, aby się
zorientować kto miał czelność mnie budzić rano i to w taki sposób. A może ja
nadal spałem?
Taiyō!
Zagryzłem
zęby na poduszce, kiedy wgniótł mi w nią twarz jednocześnie wbijając się
centralnie w moją prostatę. Zawyłem w poduszkę wypinając mocniej tyłek w jego
stronę.
Nie
obchodzi mnie to, że mnie tak obudził!
Chcę
dojść!
Starczyło
kilka jego mocnych pchnięć wgniatających mnie w miękki materac i przesuwający
moje łóżko po podłodze, abym doszedł z głośnym jękiem. Nawet wtedy, kiedy moje
ciało było targane silnymi dreszczami poorgazmowymi on nadal się we mnie
poruszał dążąc do swojego spełnienia, które nadeszło chwilę po mnie. Czułem jak
dochodzi w moim wnętrzu, by po chwili zwalić się całym swoim cielskiem na moje
plecy. Jęknąłem głośno czując w swoim pulsującym wnętrzu jego członek.
Odwróciłem głowę w bok łapiąc oddech. Obejmował mnie szczelnie ramionami.
Oddychał ciężko tuż nad moim uchem. Zerknąłem na niego, a ten po chwili
wyszczerzył do mnie zęby.
-
Dobry.- Mruknął zachrypniętym głosem. Zmarszczyłem delikatnie nos.
-
Dobry. Mogę wiedzieć co się właśnie przed chwilą stało?- Zapytałem nie ruszając
się nawet o milimetr.
-
Doszedłeś. I ja też.- Odpowiedział rozbawiony i zaczął składać na moim karku
delikatne pocałunki. Nadal czułem go w sobie i czułem, że wcale, a to wcale nie
malał. Jego pocałunki pobudzały właśnie jego. On mnie całował i się tym
podniecał!
-
Dobrze. Obaj doszliśmy, a jak doszło do tego, że spałem sobie w najlepsze po
wczorajszej nocy, a ze snu wyrywa mnie twój wielki kutas wbijający się w moją
dupę? Bo tego jakoś nie mogę ogarnąć.- Spróbowałem go z siebie zwalić, ale
zaprzestałem prób, kiedy jego członek poruszył się we mnie delikatnie trącając
ten najwrażliwszy punkt w moim ciele. Zadrżałem wgniatając się ponownie
w materac i biorąc kilka głębokich oddechów, aby trochę uspokoić rozpalone ciało.
w materac i biorąc kilka głębokich oddechów, aby trochę uspokoić rozpalone ciało.
-
Odwróciłeś się do mnie tyłkiem. Więc zrobiłem to co ci obiecałem już od
dłuższego czasu.
-
Taiyō … ja spałem… nie kontrolowałem swojego ciała, więc…
-
Zawsze chciałem tego spróbować, ale nigdy nie budziłem się z kimś w łóżku.
Wiedziałem, że jesteś jeszcze rozciągnięty po tym co robiliśmy w nocy i że nie
zrobię ci krzywdy, więc chciałem… no tego… spróbować.
-
Mogłeś zapytać o zdanie, a nie…?
-
Chciałem to zrobić kiedy spałeś. Przecież było ci dobrze.
-
Było, nie było mniejsza o szczegóły. Ja spałem, a ty…
-
Chcesz to następnym razem spełnimy jakąś twoją fantazję łóżkową.- Mruknął mi do
ucha i zaczął delikatnie kołysać biodrami w przód i w tył.
-
Taiyō … co ty… Ah…. -Pisnąłem kiedy
uniósł moje biodra do góry wbijając się mocniej we mnie. Próbowałem się
uwolnić, ale trzymał mnie mocniej. Pocałował mnie w bark, później
w szyję, po policzku dotarł do moich warg, które zacisnąłem w cienką linię.
w szyję, po policzku dotarł do moich warg, które zacisnąłem w cienką linię.
-
Czas na drugą rundę.- Mruknął do mojego ucha i pchnął mocniej swoimi biodrami
wyrywając z mojego gardła głośny krzyk przyjemności.
*********************************
No i jak wam się podobał ten rozdział. Kolejny z trzech najdłuższych jakie napisałam do tego opowiadania:)
Zapraszam za tydzień.
Pozdrawiam Gizi03031