niedziela, 15 lipca 2018

Dźwięki Miłości rozdział 4

Hejka:)
Miłego czytania życzę :D
**********************************

No i wracamy do punktu wyjścia. Leże sobie na łóżku w samych gaciach. Przypięty jakby nie patrzeć. Nic się nie zmieniło w przeciągu tych kilku minut od kiedy zdążyłem wam opowiedzieć w jaki sposób wpakowałem się w to bagno. No i on nadal tam stał. Gapiąc się na mnie bardzo dokładnie.  Stał po środku pokoju przekrzywiając z zadowolenia głowę. Ściągnął swoją koszulkę i cisnął ją na podłogę za siebie. Drgnąłem kiedy zabrał się za odpinanie paska.

- Um… może to jeszcze omówimy?- Zapytałem cicho przyglądając mu się uważnie. Spojrzał na mnie jak na idiotę i rzucił pasek w stronę koszulki. Następnie skończyły tam jego ciemne spodnie.

- Co ty chcesz ze mną omawiać? Nie ważne co powiesz i tak nie zmienię zdania.

- No wiesz. Jestem nieletni…

- Brakuje ci niewiele do pełnoletniości.

- Jestem licealistą…- Zauważyłem inteligentnie kiedy zrobił pierwszy krok w moją stronę. Nie mogłem uciec. Kajdanki za bardzo mnie zniewalały. Zacząłem się go bać, ale jednocześnie odczuwałem swojego rodzaju podniecenie. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić zawładnąć jemu moim ciałem.

- Niedługo kończysz szkołę. Osiem miesięcy. To nic…

- Aki to mój przyjaciel…

- A mój kuzyn.  I co z tego?

- Mówił, że jesteś spoko…

- Dla niego tak. Dla ciebie nie musze…

- Ja nic o tobie nie wiem!

- A po co ci to wiedzieć. Seks bez zobowiązań.

- Seks bez zobowiązań jest jednorazowy!

- I będzie.

- Ale my to już robiliśmy!- Próbowałem się wyrwać z żelaznego uścisku kajdanek, ale nie mogłem. Podszedł do mnie i usiadł na łóżku koło mnie. Próbowałem się od niego odsunąć, ale przyciągnął mnie wolną ręką do siebie i zaczął gładzić mój brzuch swoimi palcami. Za każdym razem po moim ciele przechodziły zimne dreszcze.

- Mafuyu Kireyoru. 27 lat. Chirurg. Gej. Egoista. Zaborczy drań. Nie lubię dzielić się tym co należy do mnie. Nie odpuszczam jeżeli czymś się zainteresowałem. Zawsze stawiam na swoim. Jestem władczy. Oj i to bardzo. Nienawidzę sprzeciwów. Dyscyplina to moja domena. A wiesz co oznacza dyscyplina? Musze cię ukarać za kłamstwa. I to dwa…- Zamruczał pochylając się nade mną. Przeciągnął swoim szorstkim językiem po mojej klatce piersiowej. Zadrżałem i wbiłem się bardziej w łóżko, ale nic to nie dało. Jego język nie zniknął.

- No dobra! Skłamałem. Dwa razy. Trzy! Trzy razy! Ale ty też…

- Trzy?- Warknął i pochylił się nade mną.

- Mój wiek, zawód i nazwisko. No dobra. Nie powiedziałem prawdy na temat mojego życia seksualnego. Ale ty też…

- Dwa kłamstwa za dwa kłamstwa. Wybaczone. A co z dwoma kolejnymi?- Zapytał i przesunął swoją zimną dłonią po moim brzuchu zatrzymując się na moim przyrodzeniu. Jęknąłem głośno, a on uśmiechnął się wrednie.





Leżałem płasko na brzuchu u niego w łóżku. Leżał koło mnie przerzucając przez moje nagie plecy swoją rękę. W pokoju panował półmrok. Odwróciłem się na bok z zamiarem wstania, ale powstrzymały mnie jego silne ramiona.

- Znowu uciekasz?- Zapytał zachrypniętym głosem. Zamarłem. Spojrzałem przez ramie za siebie. Jego czujne, różowe oczy przyglądały mi się dokładnie. Przenikały moje ciało i dusze. Przełknąłem głośno ślinę i ponownie spojrzałem przed siebie.

- Nie… chciałem iść po coś do picia… więc…

- Kładź się.- Powiedział i wstał z łóżka. Przeszedł bez słowa przez pokój świecąc przede mną swoim nagim tyłkiem. Wyszedł z pokoju. Ukryłem twarz w poduszce. Wrócił po chwili i szturchnął moje ramie czymś zimnym. Spojrzałem na niego. Podawał mi sok. W zimnej butelce. Sięgnąłem po niego i odwróciłem wzrok.

- Um… ubrałbyś się.

- A co? Przeszkadza ci mój goły kolega dyndający ci przy twarzy?

- Przeszkadza.- Warknąłem. Zaśmiał się cicho i zabrał mi butelkę. Odłożył ją na szafkę nocną i pochylił się nade mną.

- Jak bardzo?

- Mafuyu-san… proszę…- Zacząłem. Położył się na mnie wygodnie (chwała bogu oddzielała nas od siebie kołdra). Uśmiechnął się delikatnie.

- Chcesz to kontynuować?

- Hę?

- Pytam czy chcesz to kontynuować. Na razie nie chce mi się szukać kogoś na przygodny seks, a ty mi przypadłeś do gustu więc…

- Ty nic do mnie nie czujesz.

- Ty też nie, a ze mną spałeś. Jak się w kimś bujniesz to się rozejdziemy, a tak obaj będziemy czerpać z tego przyjemność. Co ty na to?- Zapytał i przybliżył swoją twarz do mojej.

- Dobrze….- Zgodziłem się bez namysłu. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie namiętnie wwiercając się swoim językiem w moje usta. Jęknąłem głośno…

I tak właśnie zostałem chłopakiem Mafuyu Kireyoru…

Sadysty, którego trzy miesiące później pokochałem…

Czy z wzajemnością?

To się jeszcze przekonacie…

Żniwiarz i Student…

Miłość i przeznaczenie…

Co dalej?
***************************************
Tak dodając ostatni rozdział tego zauważyłam, że tak trochę płasko się skończyło. A że nie dodam dłuższej wersji tego opowiadania chyba będę musiała walnąć jakiegoś OS aby wyjaśnić trochę zakończenie tego opo, żeby nie było takie kulawe.
Co o tym myślicie??
Pozdrawiam
Gizi03031

niedziela, 8 lipca 2018

Dźwięki Miłości rozdział 3

Hejka:)
witam w kolejną niedzielę:)
Jak tam wakacje?
Mam nadzieję, że spędzacie je w miły i ciekawy sposób:)
Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział:)
***************************************

Leżałem u siebie w łóżku. Od dwóch tygodni nic mi się nie chciało. Nie tyle co na radę jak na polecenie Aki’ego nie wychodziłem za często z domu i nie łaziłem za daleko. Ba! Nawet zlikwidował mi moje konto na portalu randkowym! Powiedział… nie! On mi zagroził! Że jeżeli spotkam się jeszcze kiedykolwiek z kimś z tego portalu to już nigdy w życiu się do mnie nie odezwie.

Przekręciłem się na drugi bok. Bolało mnie całe ciało. Chciało więcej. Ale ani moja prawica, ani lewica nie były w stanie sprostać jego oczekiwaniom. Ciekawe co Aki wykombinuje jak skończą się wakacje i będę musiał znowu iść do szkoły i w ogóle. Przecież nie będę po lekcjach zamykał się w domu ze strachu przed spotkaniem Żniwiarza. To już by była lekka przesada. No i poza tym jak ubiorę szkła, uczesze się tak jak zwyczajnie i ubiorę się tak jak zawsze to nie ma szans aby mnie rozpoznał.

Sięgnąłem po swój telefon, który leżał na półce nad moją głową. Wystukałem pospiesznie wiadomość do Aki’ego.

Siema! Jesteś na chacie? Nudzi mi się. Wpadłbym do ciebie po te mangi o których mi ostatnio nawijałeś xD.



Zanim dostałem od niego wiadomość zwrotną zdążyłem się odlać, nalać sobie soku, obejrzeć pięć nudnych reklam dla gospodyń domowych, podłubać sobie w nosie i wygrzebać brud z uszu. Twórcze zajęcia nie ma co.



Jestem na badaniach kontrolnych. Ze szpitala wyjdę za trzy dni. TO NIC POWAŻNEGO! Napisałem do kuzyna, że wpadniesz po mangi więc idź do mnie. Da ci je. I wracaj prosto do domu. J



Usiadłem gwałtownie na łóżku. Jak to jest w szpitalu?! Znowu jakieś badania? Eh… przetarłem twarz dłońmi. Szczerze marzyłem, że kiedyś te badania nie będą już potrzebne i Aki wróci do… normy.

Gwiżdżąc wesoło zabrałem się za przebieranie mojej znoszonej i poplamionej od pizzy koszulki oraz przypalonych szortów. Postawiłem na kremowe rybaczki i białą koszulkę z kołnierzykiem. Włosy związałem w kitkę. Szkła kontaktowe. Telefon do kieszeni. Do drugiej trafiły klucze za raz po tym jak wciągnąłem na nogi moje ukochane japonki. Ogólnie kochałem te buty. Miałem ich dużo. Naprawdę dużo. I nie przesadzam mówiąc tutaj: NAPRAWDĘ DUŻO. Mieściłem się w jakiś czterdziestu parach. Kiedy tylko zobaczyłem jakieś nowe jakie mi się spodobały od razu je kupowałem. Lato to dla mnie najlepsza pora roku bo wtedy mogę chodzić tylko w japonkach.

Kupiłem sobie po drodze jednego z tych tańszych, wodnych lodów. Niebieskiego. W końcu będę miał okazję poznać tego niesławnego kuzyna Aki’ego. Ciekawe jakim jest człowiekiem? W sensie jak wygląda. Bo czym się zajmuje to wiedziałem bardzo dobrze. Był lekarzem. Chirurgiem. Bardzo starym bo liczącym sobie AŻ 27 wiosen. Od kiedy Aki z nim zamieszkał nie miałem okazji nigdy go zobaczyć. Nawet na zdjęciach go nie widziałem. Aki mówił, że wszystkie jego zdjęcia znajdują się w jego pokoju, a że mój przyjaciel nie mógł do niego wchodzić bez pozwolenia tak więc nigdy mi go nie pokazał. A dlaczego nie poznałem go wcześniej nim Aki z nim zamieszkał? Najnormalniej w świecie nie wiedziałem, że ktoś taki istnieje. Ich rodzina… nie wróć. To kuzyn Akiego wyrzekł się swojej rodziny w wieku 18 lat i wyprowadził się z domu urywając kompletnie kontakt ze wszystkimi. A to rodzina wyrzekła się Akiego, który trafił pod opiekę kuzyna.

Gdybym mógł to bym wybił całą tą rodzinę od siedmiu boleści, ale Aki mi nie pozwalał. Nawet jak szedłem do niego do klasy w porze lunchu nie pozwalał mi w żaden sposób reagować na zaczepki uczniów pod jego adresem. W połowie drugiej klasy zareagowałem. I wiecie co? Wywalił mnie z klasy i powiedział, że do póki się nie uspokoję mam mu się na oczy nie pokazywać. Oczywiście przyszedłem do niego z podkulonym ogonem już wieczorem przynosząc ze sobą nową grę Star Wars. Napoje gazowane i chipsy. Aki mi wybaczył. Ale ostrzegł, że mam się nie wkurwiać na ograniczone jednokomórkowce. Bo one gadały, gadają i gadać będą. Więc nie reagowałem. Chociaż czasami mnie nosiło. Chciałbym im pokazać moją pięść młodości. Tylko co? Ja im pokarze pięść, a Aki mi drzwi. Nie, dzięki. Nie skorzystam.

Zatrzymałem się przed budynkiem w którym mieszkał. Wysoki blok z apartamentowcami. Aki jak na złość mieszkał na samej górze. Wypuściłem głośno powietrze z płuc i wrzucając patyczek do śmietnika ruszyłem w stronę drzwi. Wcisnąłem ręce do kieszeni i wyzywałem w głowie cały świat. Znowu nie wygrałem darmowego loda! Już by mi w gratisie go dali. Tyle co ja ich u nich kupiłem to przechodzi ludzkie pojęcie. Po kilku sekundach winda zatrzymała się na samej górze. Wysiadłem z niej i ruszyłem na koniec beżowego korytarza. Zastukałem dwa razy w drzwi i oczekiwałem na wejście cudownego kuzyna mojego przyjaciela. Drzwi otworzyły się delikatnie.

- Dzień dobry. Jestem przyjacielem Aki’ego. Przyszedłem poży… czy… ć… ma…. ma…. maaaaa….- Odwróciłem się gwałtownie na pięcie z zamiarem ucieczki, ale on był szybszy. Jego silne ramiona oplotły się dookoła mojego pasa. Pisnąłem głośno kiedy bez problemu wciągnął mnie do mieszkania i zamknął drzwi na klucz. Moje plecy boleśnie uderzyły o ścianę. Wbiłem się w nią jeszcze bardziej kiedy znajoma postać pochyliła się nade mną.

- No, no, no. Nie spodziewałem się, że spotkam cię w takim miejscu Studenciku.- Człowiek znany mi pod Nickiem Żniwiarz pochylał się nade mną odgradzając mi drogę ucieczki. Odwróciłem głowę w bok aby tylko nie patrzeć w te jego różowe ślepia. Oddychałem ciężko. Muszę uciekać. Muszę…- Więc mówisz Studenciku, że jesteś przyjacielem Aki’ego. Skąd go znasz?

- Nie ważne.- Powiedziałem cicho. Położył mi dłoń na czole i odchylił je mocno do tyłu zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.

- Odpowiadaj mi jak pytam! Skąd znasz Aki’ego?!- Warknął na mnie. Kolana zaczęły mi drżeć. Odepchnąłem jego rękę i próbowałem uciec. Przycisnął moją twarz do ściany stając za mną. Przycisnął moje biodra do swojego krocza i zatopił zęby w mojej szyi.

- Aaahmmm…!- Próbowałem go odtrącić, ale nie dałem rady. Był silniejszy niż ja. O wiele silniejszy. Opuściłem głowę w dół.

- Aki to mój przyjaciel ze szkoły.

- Przecież Aki nie studiuje!- Warknął po chwili. Skuliłem się jeszcze bardziej. Oparłem czoło o chłodną ścianę i przełknąłem głośno ślinę.

- Ja… ja też nie.- Powiedziałem cicho. Odwrócił mnie gwałtownie w swoim kierunku i skierował moją twarz na siebie.

- Jesteś licealistą?!

- A ty nie jesteś studentem! O co ci chodzi?!- Wydarłem się na niego, ale nie mogłem spojrzeć mu w oczy. Gdybym miał taką możliwość to bym uciekł.

- Nie dość, że okłamałeś mnie w sprawie swojego życia łóżkowego to jeszcze na temat swojego wieku?!

- Nie jesteś lepszy! Że niby 24 lata?! Głupi staruch!- Z całych swoich sił odepchnąłem go od siebie. Cofnął się tylko o krok. Mimo tego, że odzyskałem trochę przestrzeni osobistej to i tak moim zdaniem było jej za mało jak dla mnie. Dusiłem się. Było mi gorąco. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Ręce mi drżały. Ale i tak nie to było najgorsze. Kiedy na niego patrzyłem mój żołądek zawiązywał się w kilka supełków, a serce wchodziło na kolejny bieg. Nie podobało mi się to bo wiedziałem co te objawy oznaczały.

- Głupi Staruch?!- Pisnął jak dziewczyna. Na jego czole wyskoczyła niebezpieczna żyłka. Zrobił krok w przód.- Czy ty smarkaczu pamiętasz co ci napisałem co ci zrobię jak znowu się spotkamy?

- Ja… ja przyszedłem po mangi, a nie….

- A co mnie to?- Warknął i złapał moje policzki między swoje palce.- Po twoim ostatnim oszustwie nie korzystam na razie z ofert portalu, więc skorzystam sobie z twojego ciała.

- Co?! Nie!- Odepchnąłem go i co sił w nogach uciekłem w stronę łazienki. Zamknąłem pospiesznie drzwi na patent i skuliłem się koło wanny. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i drżącymi palcami zacząłem wystukiwać wiadomość.



Aki! Ratuj! Żniwiarz…

Wcisnąłem pospiesznie znaczek koperty kiedy jego silne dłonie zacisnęły się na moich nadgarstkach. Telefon upadł na kafelki. Spojrzałem na drzwi. Były otwarte. Ale jak? Przecież je zamykałem… zamykałem, prawda?

- No, no, no…- Zamruczał patrząc na mój telefon. – No to zapraszam na salony.- Dodał i jednym sprawnym ruchem szarpnął za mój nadgarstek i sprawił, że stanąłem na równych nogach. Zarzucił mnie na swoje ramie i wyszedł z łazienki przytrzymując mnie za uda.

- Nie! Puść! Zboczony staruchu! Pusz…ajj!- Pisnąłem kiedy jego wielka dłoń zatrzymała się z głośnym i piekącym uderzeniem na moim pośladku. Zacisnąłem drżące usta zaciskając palce na jego koszulce.

Zaprowadził mnie do pokoju do którego nigdy nie miałem wejścia… do pokoju kuzyna Aki’ego.

Telefon pozostawiony w łazience zadzwonił cicho.

Drzwi zostały zamknięte…

Żniwiarz…

 ***********************************************************
Króciutko, ale mam nadzieje, że z przesłaniem o co mi chodziło:)
pozdrawiam i zapraszam za tydzień
Gizi03031










































niedziela, 1 lipca 2018

Dźwięki Miłości rozdział 2

Hejka.
Bez zbędnych ceregieli zapraszam do czytania:)
**********************************************************

Wziąłem głęboki oddech i raźnym krokiem wszedłem do holu wielkiego hotelu. Nie spodziewałem się, że to tak znane miejsce. Rozejrzałem się nerwowo dookoła siebie i podszedłem do wysokiej lady przy której zebrało się kilku innych zainteresowanych ze skorzystania z atrakcji hotelu. Stanąłem na końcu kolejki i poprawiłem nerwowo kraciasta koszulę. Aki pomógł mi się ubrać i trochę zmienić to jak teraz wyglądałem. Ubrał mnie w jasnoniebieskie jeansy chociaż ja chciałem ubrać czarne. No ale nie kolor był ważny tylko to jak bardzo opinały się na moim tyłku. Do tego dołączył mi czarny pasek z ćwiekami oraz czarno-białe trampki. Powiedział, że czarna koszulka bez nadruku będzie lepsza niż niebieska z fioletowymi mazajami. Tak samo jak koszula na krótki rękaw w niebieską kratę niż zielona bluza z kapturem. Na ręku kilka rzemyków. Kazał mi zdjąć moje szkła kontaktowe, a ubrać moje okulary w ciemnej i grubej oblamówce. Nie pozwolił mi związać całych włosów tylko ułożył je w taki sposób iż wyglądały na ciemniejsze niż w rzeczywistości były. Dziękowałem mu za to, że pozwolił mi łaskawie użyć moich owocowych delikatnych perfum. Do tego dobrał mi jeszcze torbę i takiego oto wypuścił do ludzi. Do świata.

- Tak?- Zapytała młoda recepcjonistka. Odchrząknąłem zmieszany. Przydałoby się trochę wody.

- Jestem tutaj z kimś umówiony.- Powiedziałem cicho i ponownie odchrząknąłem.

-  Z kim?

- Em… ettoo…. Wiem, że osoba ta czeka na mnie w pokoju 690.- Powiedziałem. Wszyscy pracownicy hotelu, którzy byli w pobliżu jak jeden mąż spojrzeli na mnie tak jakoś… dziwnie.

- A. Rozumiem. Portier za chwilę tam pana zaprowadzi. Proszę poczekać. – Powiedziała. Kiwnąłem twierdząco głową i podszedłem do maszyny z napojami znajdującej się w połowie korytarza. Rozejrzałem się po jej zawartości i po chwili postanowiłem wybrać Ice Tea cytrynową.

- Proszę za mną.- Powiedział młody portier. Drgnąłem i po chwili ruszyłem za nim. Weszliśmy do ciasnej windy, która po chwili zawiozła nas na trzecie piętro. W milczeniu przeszliśmy przez jasny korytarz z ciemnym dywanem. Nie mogłem skupić się na szczegółach.- To tutaj.- Powiedział i wskazał mi drzwi na końcu korytarza. Z dala od windy. Z dala od schodów.

Drzwi na końcu świata.

- Dziękuje.- Szepnąłem cicho i poczekałem aż odejdzie. Upiłem trochę napoju. Był fajny. Chłodny. Przeciągnąłem językiem po wargach nawilżając je w ten sposób. Spojrzałem na zegarek. 20.29. Wypuściłem głośno powietrze z płuc i zapukałem dwa razy w drzwi. Czekałem w napięciu zastanawiając się czy nie lepiej byłoby uciec. Przecież facet jeszcze mnie nie widział. Nie wie jak wyglądam, więc nawet jeżeli spotkalibyśmy się na mieście to by nie wiedział, że ja to ja i przeszlibyśmy koło siebie…

Drzwi uchyliły się delikatnie. Wstrzymałem oddech. Po drugiej stronie stał wyższy ode mnie o dwie głowy mężczyzna. Tak. Ewidentnie widać było, że to mężczyzna. Nie chłopiec jak ja tylko mężczyzna. Dobrze zbudowany, wysoki, różowo włosy typek o takim samym kolorze oczu. Przeciągnął długimi palcami po swoich mokrych włosach i spojrzał na zegarek za swoimi plecami. Uśmiechnął się i otworzysz szerzej drzwi.

Dlaczego on miał na sobie tylko szlafrok?!

Kiwnąłem głową i wszedłem do środka. Zamknął za mną drzwi.

- Wejdź. Przecież nie zrobimy tego w przejściu. No chyba że chcesz?- Zapytał. Miał głęboki, zachrypnięty, męski głos. Po moim kręgosłupie przebiegł silny dreszcz.

- Nie.- Powiedziałem cicho i ruszyłem w stronę wnętrza pokoju. Było tam tylko jedno łóżko. Mały stolik koło którego stały dwa fotele. Na jednym z foteli wisiały jego ciuchy. Rozejrzałem się dookoła. W pokoju tym nie było naprawdę nic więcej co by jakoś przykuło moją uwagę.

- Będziesz tak stał Panie Studencie?- Usłyszałem jego cichy głos tuż przy swoim uchu. Drgnąłem i spojrzałem za siebie. Stał kilka centymetrów za mną. Zadarłem głowę do góry aby móc na niego spojrzeć.

- Mogę…- Zapytałem i spojrzałem gdzieś na bok.

- Jasne. Ale nie każ mi długo czekać bo tam po ciebie przyjdę i zrobimy to dokładnie w tym miejscu w którym będziesz stał.- Powiedział i przeciągnął palcami po moim ramieniu zostawiając za sobą gęsią skórkę. Kiwnąłem głową i udałem się do łazienki. Zamknąłem za sobą drzwi i spojrzałem w lustro przed sobą. Byłem czerwony na twarzy. Jak burak. Dosłownie.  Co ja robię?



Leżałem na łóżku ubrany w biały, hotelowy szlafrok oraz w swoje błękitne bokserki. Żniwiarz siedział koło mnie i obcałowywał moje ramiona i szyje. Zagryzałem delikatnie wargi aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Jego prawa ręka wdarła się między moje nogi i zacisnęła na moim przyrodzeniu. Jęknąłem głośno wyginając plecy w łuk.

- Jak teraz tak reagujesz to co będzie później…- Zamruczał mi do ucha i zaczął je molestować swoim językiem oraz ustami. Idąc za dobrą radą Akiego robiłem mniej więcej to samo co on. Wsunąłem drżącą rękę pod jego szlafrok i położyłem na jego kroku. Ja i on drgnęliśmy zaskoczeni. On tym, że go dotknąłem i miałem zimne ręce, a ja tym że nie miał on bokserek. Dotykałem go bezpośrednio. Myślałem, że umrę z zażenowania, kiedy zacząłem poruszać swoją ręką w górę i w dół, a on po chwili zaczął rosnąć w mojej dłoni.

- Ręce ci drżą.- Zauważył chuchając mi do ucha.

- Przepraszam… dawno tego nie robiłem.- Skłamałem cicho. Uniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się szeroko.

- To trzeba sobie wszystko przypomnieć. Od podstaw. Kiedy ostatnio to robiłeś?- Zapytał. Eee… etto… i co ja mam mu powiedzieć? Em…

- Jakieś dziewięć- dziesięć miesięcy temu.- Powiedziałem. Uwolnił się z mojej ręki i umościł się między moimi nogami. Zaczął obsypywać moją klatkę piersiową licznymi pocałunkami drapiąc od czasu do czasu paznokciami moje żebra. Nie chciałem tego ale moje ciało wyginało się pod jego dotykiem tak jak on tego chciał.

- Często to robiłeś kiedy miałeś do tego okazję?- Zapytał schodząc ustami coraz niżej. Zatrzymał się w połowie i zanurzył swój język w moim pępku. Drgnąłem mocno.

- Zrobiłem to kilka razy z moim byłym…- Kłamałem płynnie wcześniej przygotowane przeze mnie i Akiego formułki. Uniósł się na łokciach i zaczął się bawić gumką z moich majtek.

- Więc dziewictwo straciłeś nie tak dawno temu, prawa?

- Mmm. R… Rok.- Skłamałem. Jak się zorientuje…

- Spoko.- Powiedział i płynnym ruchem ściągnął ze mnie bokserki. Uniosłem się na łokciach aby dokładnie mu się przyjrzeć.- Po prostu muszę się tobą zająć jakby to był twój pierwszy raz.- Wzruszył od niechcenia ramionami i zanurkował między moimi nogami biorąc starczące przyrodzenie głęboko do ust. Opadłem na poduszki z głośnym jękiem.



Woda nie przestawała lecieć w pomieszczeniu obok. Wsunąłem nogi w buty i zarzuciłem torbę na ramię. Rozejrzałem się po pokoju aby upewnić się czy czegoś nie zapomniałem. Nie chciałem tutaj wracać. Na szafce nocnej zostawiłem moim zdaniem odpowiednią kwotę aby pokryć swoją część opłaty za pokój.

Otworzyłem delikatnie drzwi i na paluszkach najszybciej jak mogłem udałem się do windy. Kiedy tylko się w niej znalazłem wcisnąłem przycisk, który zabierze mnie na parter. Położyłem dłoń na obolałych biodrach. Bolało. Bolało jak cholera! Biodra, Tyłek. Gardło. Tyłek! O tak! On najbardziej! Ciekawe jak by mnie potraktował gdybym powiedział, że robiłem to najdawniej z miesiąc temu? Fakt. Przygotował mnie. Było nawet przyjemnie. Ale jak już we mnie wlazł…

Zobaczyłem przed oczami etap powstawania czarnej dziury. Zamiast mózgu posiadałem czarną materie, a moje ciało zamieniło się w czarną masę. Wyszedłem szybkim krokiem z hotelu i dopadłem do pierwszego lepszego autobusu. Aby odjechać stąd najdalej, a później trafię już do domu. Włączyłem telefon stojąc oparty o rurę na środku autobusu. Nie miałem siły usiąść. Kiedy stałem nie bolało aż tak bardzo. 

Uśmiechnąłem się pod nosem. Dlaczego mnie to nie zdziwiło? Ah ten Aki. Za dużo się martwi.

Aki



Dojechałeś?

Odezwij się jak będziesz mógł?

Nic ci nie robił?

Znasz go?

Zrobiłeś to czy spieniałeś? Powiedz, nie będę się śmiał jak uciekłeś?

Powiedź gdzie jesteś. Przyjadę po ciebie.

Nie zostawaj z nim na noc!

Sojin! Odpisz! Czekam na ciebie u ciebie na pokoju!

Wracasz?

Sojin…

Sojin…

Sojin…

Kurwa! Zjebie! Odezwij się!

Idę na przystanek jak nie przyjedziesz kolejnym autobusem to idę do tego zasranego hotelu!

Myślisz, że nie przyjdę?! Ściągnę z ciebie tego zboczeńca i zabiorę do domu!

Sojin! W tej chwili odpisz!

Martwię się głupku… jesteś moim jedynym przyjacielem… nie chce aby stała ci się krzywda…

Sojin…



Uśmiechnąłem się. Zdziwiłbym się gdybym nie dostał od niego chociaż jednej wiadomości przez cały ten czas. Zerknąłem na zegarek. Zbliżała się druga w nocy. Mam nadzieję, że nie czeka na tym przystanku jak głupi.

Wracaj do pokoju i zrób mi ciepłej herbaty i ciepłej kąpieli. Nie miałem okazji się wykąpać po tym wszystkim. Niedługo będę.



Napisałem. Puścił mi tylko strzałkę. Uśmiechnąłem się. Mam nadzieję, że znajdzie kogoś kto pokocha go takiego jakim był. Chociaż on w to nie wierzył (a głupi wierzył w jedną jedyną miłość) to ja w to wierzyłem. Ale się dobraliśmy.

Zmarszczyłem czoło kiedy mój telefon znowu zawibrował. Czyżby Aki chciał mi o czymś powiedzieć? Wysiadłem na moim przystanku i odblokowałem telefon. Dostałem nową wiadomość z serwera randkowego. Eh… nie chciałem się teraz z nikim spotykać.

Masz nową wiadomość od Żniwiarz.



Przełknąłem głośno ślinę. Czego on chciał? Przecież to miał być jednorazowy numerek bez zobowiązań. Otworzyłem wiadomość jaką przesłał i aż przystanąłem na schodach prowadzących na piętro, na którym mieszkałem.

Rok temu?! Rok temu?! Czy tak kurwa by wyglądało łóżko po roku bez pierdolenia?! Ty kłamliwy gówniarzu lepiej żebym nie spotkał cię już nigdy więcej bo wtedy łóżko będzie wyglądać gorzej niż po dzisiejszym twoim PIERWSZYM RAZIE!

Kłamliwy oszust!






Dlaczego do kurwy nędzy wysłał mi zdjęcie łóżka i to z poprawioną pościelą tak aby było wszystko widać?!

I co go interesuje to, że to był mój pierwszy raz?! Powinien się cieszyć, że mógł sobie dzisiejszej nocy zamoczyć!

 *********************************************************
I jak wam się spodobało??
mam nadzieje, że komuś się spodobało:)
pozdrawiam Gizi03031