niedziela, 15 lipca 2018

Dźwięki Miłości rozdział 4

Hejka:)
Miłego czytania życzę :D
**********************************

No i wracamy do punktu wyjścia. Leże sobie na łóżku w samych gaciach. Przypięty jakby nie patrzeć. Nic się nie zmieniło w przeciągu tych kilku minut od kiedy zdążyłem wam opowiedzieć w jaki sposób wpakowałem się w to bagno. No i on nadal tam stał. Gapiąc się na mnie bardzo dokładnie.  Stał po środku pokoju przekrzywiając z zadowolenia głowę. Ściągnął swoją koszulkę i cisnął ją na podłogę za siebie. Drgnąłem kiedy zabrał się za odpinanie paska.

- Um… może to jeszcze omówimy?- Zapytałem cicho przyglądając mu się uważnie. Spojrzał na mnie jak na idiotę i rzucił pasek w stronę koszulki. Następnie skończyły tam jego ciemne spodnie.

- Co ty chcesz ze mną omawiać? Nie ważne co powiesz i tak nie zmienię zdania.

- No wiesz. Jestem nieletni…

- Brakuje ci niewiele do pełnoletniości.

- Jestem licealistą…- Zauważyłem inteligentnie kiedy zrobił pierwszy krok w moją stronę. Nie mogłem uciec. Kajdanki za bardzo mnie zniewalały. Zacząłem się go bać, ale jednocześnie odczuwałem swojego rodzaju podniecenie. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić zawładnąć jemu moim ciałem.

- Niedługo kończysz szkołę. Osiem miesięcy. To nic…

- Aki to mój przyjaciel…

- A mój kuzyn.  I co z tego?

- Mówił, że jesteś spoko…

- Dla niego tak. Dla ciebie nie musze…

- Ja nic o tobie nie wiem!

- A po co ci to wiedzieć. Seks bez zobowiązań.

- Seks bez zobowiązań jest jednorazowy!

- I będzie.

- Ale my to już robiliśmy!- Próbowałem się wyrwać z żelaznego uścisku kajdanek, ale nie mogłem. Podszedł do mnie i usiadł na łóżku koło mnie. Próbowałem się od niego odsunąć, ale przyciągnął mnie wolną ręką do siebie i zaczął gładzić mój brzuch swoimi palcami. Za każdym razem po moim ciele przechodziły zimne dreszcze.

- Mafuyu Kireyoru. 27 lat. Chirurg. Gej. Egoista. Zaborczy drań. Nie lubię dzielić się tym co należy do mnie. Nie odpuszczam jeżeli czymś się zainteresowałem. Zawsze stawiam na swoim. Jestem władczy. Oj i to bardzo. Nienawidzę sprzeciwów. Dyscyplina to moja domena. A wiesz co oznacza dyscyplina? Musze cię ukarać za kłamstwa. I to dwa…- Zamruczał pochylając się nade mną. Przeciągnął swoim szorstkim językiem po mojej klatce piersiowej. Zadrżałem i wbiłem się bardziej w łóżko, ale nic to nie dało. Jego język nie zniknął.

- No dobra! Skłamałem. Dwa razy. Trzy! Trzy razy! Ale ty też…

- Trzy?- Warknął i pochylił się nade mną.

- Mój wiek, zawód i nazwisko. No dobra. Nie powiedziałem prawdy na temat mojego życia seksualnego. Ale ty też…

- Dwa kłamstwa za dwa kłamstwa. Wybaczone. A co z dwoma kolejnymi?- Zapytał i przesunął swoją zimną dłonią po moim brzuchu zatrzymując się na moim przyrodzeniu. Jęknąłem głośno, a on uśmiechnął się wrednie.





Leżałem płasko na brzuchu u niego w łóżku. Leżał koło mnie przerzucając przez moje nagie plecy swoją rękę. W pokoju panował półmrok. Odwróciłem się na bok z zamiarem wstania, ale powstrzymały mnie jego silne ramiona.

- Znowu uciekasz?- Zapytał zachrypniętym głosem. Zamarłem. Spojrzałem przez ramie za siebie. Jego czujne, różowe oczy przyglądały mi się dokładnie. Przenikały moje ciało i dusze. Przełknąłem głośno ślinę i ponownie spojrzałem przed siebie.

- Nie… chciałem iść po coś do picia… więc…

- Kładź się.- Powiedział i wstał z łóżka. Przeszedł bez słowa przez pokój świecąc przede mną swoim nagim tyłkiem. Wyszedł z pokoju. Ukryłem twarz w poduszce. Wrócił po chwili i szturchnął moje ramie czymś zimnym. Spojrzałem na niego. Podawał mi sok. W zimnej butelce. Sięgnąłem po niego i odwróciłem wzrok.

- Um… ubrałbyś się.

- A co? Przeszkadza ci mój goły kolega dyndający ci przy twarzy?

- Przeszkadza.- Warknąłem. Zaśmiał się cicho i zabrał mi butelkę. Odłożył ją na szafkę nocną i pochylił się nade mną.

- Jak bardzo?

- Mafuyu-san… proszę…- Zacząłem. Położył się na mnie wygodnie (chwała bogu oddzielała nas od siebie kołdra). Uśmiechnął się delikatnie.

- Chcesz to kontynuować?

- Hę?

- Pytam czy chcesz to kontynuować. Na razie nie chce mi się szukać kogoś na przygodny seks, a ty mi przypadłeś do gustu więc…

- Ty nic do mnie nie czujesz.

- Ty też nie, a ze mną spałeś. Jak się w kimś bujniesz to się rozejdziemy, a tak obaj będziemy czerpać z tego przyjemność. Co ty na to?- Zapytał i przybliżył swoją twarz do mojej.

- Dobrze….- Zgodziłem się bez namysłu. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie namiętnie wwiercając się swoim językiem w moje usta. Jęknąłem głośno…

I tak właśnie zostałem chłopakiem Mafuyu Kireyoru…

Sadysty, którego trzy miesiące później pokochałem…

Czy z wzajemnością?

To się jeszcze przekonacie…

Żniwiarz i Student…

Miłość i przeznaczenie…

Co dalej?
***************************************
Tak dodając ostatni rozdział tego zauważyłam, że tak trochę płasko się skończyło. A że nie dodam dłuższej wersji tego opowiadania chyba będę musiała walnąć jakiegoś OS aby wyjaśnić trochę zakończenie tego opo, żeby nie było takie kulawe.
Co o tym myślicie??
Pozdrawiam
Gizi03031

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, och pięknie się skończyło, ale właśnie jakiś shocik by się przydał co dalej u nich, no i w zasadzie Aki jak zareagował czy znalazł swoją miłość... o tak pięknie sam siebie opisał, egoista, władczy i to bardzo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń