niedziela, 8 lipca 2018

Dźwięki Miłości rozdział 3

Hejka:)
witam w kolejną niedzielę:)
Jak tam wakacje?
Mam nadzieję, że spędzacie je w miły i ciekawy sposób:)
Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział:)
***************************************

Leżałem u siebie w łóżku. Od dwóch tygodni nic mi się nie chciało. Nie tyle co na radę jak na polecenie Aki’ego nie wychodziłem za często z domu i nie łaziłem za daleko. Ba! Nawet zlikwidował mi moje konto na portalu randkowym! Powiedział… nie! On mi zagroził! Że jeżeli spotkam się jeszcze kiedykolwiek z kimś z tego portalu to już nigdy w życiu się do mnie nie odezwie.

Przekręciłem się na drugi bok. Bolało mnie całe ciało. Chciało więcej. Ale ani moja prawica, ani lewica nie były w stanie sprostać jego oczekiwaniom. Ciekawe co Aki wykombinuje jak skończą się wakacje i będę musiał znowu iść do szkoły i w ogóle. Przecież nie będę po lekcjach zamykał się w domu ze strachu przed spotkaniem Żniwiarza. To już by była lekka przesada. No i poza tym jak ubiorę szkła, uczesze się tak jak zwyczajnie i ubiorę się tak jak zawsze to nie ma szans aby mnie rozpoznał.

Sięgnąłem po swój telefon, który leżał na półce nad moją głową. Wystukałem pospiesznie wiadomość do Aki’ego.

Siema! Jesteś na chacie? Nudzi mi się. Wpadłbym do ciebie po te mangi o których mi ostatnio nawijałeś xD.



Zanim dostałem od niego wiadomość zwrotną zdążyłem się odlać, nalać sobie soku, obejrzeć pięć nudnych reklam dla gospodyń domowych, podłubać sobie w nosie i wygrzebać brud z uszu. Twórcze zajęcia nie ma co.



Jestem na badaniach kontrolnych. Ze szpitala wyjdę za trzy dni. TO NIC POWAŻNEGO! Napisałem do kuzyna, że wpadniesz po mangi więc idź do mnie. Da ci je. I wracaj prosto do domu. J



Usiadłem gwałtownie na łóżku. Jak to jest w szpitalu?! Znowu jakieś badania? Eh… przetarłem twarz dłońmi. Szczerze marzyłem, że kiedyś te badania nie będą już potrzebne i Aki wróci do… normy.

Gwiżdżąc wesoło zabrałem się za przebieranie mojej znoszonej i poplamionej od pizzy koszulki oraz przypalonych szortów. Postawiłem na kremowe rybaczki i białą koszulkę z kołnierzykiem. Włosy związałem w kitkę. Szkła kontaktowe. Telefon do kieszeni. Do drugiej trafiły klucze za raz po tym jak wciągnąłem na nogi moje ukochane japonki. Ogólnie kochałem te buty. Miałem ich dużo. Naprawdę dużo. I nie przesadzam mówiąc tutaj: NAPRAWDĘ DUŻO. Mieściłem się w jakiś czterdziestu parach. Kiedy tylko zobaczyłem jakieś nowe jakie mi się spodobały od razu je kupowałem. Lato to dla mnie najlepsza pora roku bo wtedy mogę chodzić tylko w japonkach.

Kupiłem sobie po drodze jednego z tych tańszych, wodnych lodów. Niebieskiego. W końcu będę miał okazję poznać tego niesławnego kuzyna Aki’ego. Ciekawe jakim jest człowiekiem? W sensie jak wygląda. Bo czym się zajmuje to wiedziałem bardzo dobrze. Był lekarzem. Chirurgiem. Bardzo starym bo liczącym sobie AŻ 27 wiosen. Od kiedy Aki z nim zamieszkał nie miałem okazji nigdy go zobaczyć. Nawet na zdjęciach go nie widziałem. Aki mówił, że wszystkie jego zdjęcia znajdują się w jego pokoju, a że mój przyjaciel nie mógł do niego wchodzić bez pozwolenia tak więc nigdy mi go nie pokazał. A dlaczego nie poznałem go wcześniej nim Aki z nim zamieszkał? Najnormalniej w świecie nie wiedziałem, że ktoś taki istnieje. Ich rodzina… nie wróć. To kuzyn Akiego wyrzekł się swojej rodziny w wieku 18 lat i wyprowadził się z domu urywając kompletnie kontakt ze wszystkimi. A to rodzina wyrzekła się Akiego, który trafił pod opiekę kuzyna.

Gdybym mógł to bym wybił całą tą rodzinę od siedmiu boleści, ale Aki mi nie pozwalał. Nawet jak szedłem do niego do klasy w porze lunchu nie pozwalał mi w żaden sposób reagować na zaczepki uczniów pod jego adresem. W połowie drugiej klasy zareagowałem. I wiecie co? Wywalił mnie z klasy i powiedział, że do póki się nie uspokoję mam mu się na oczy nie pokazywać. Oczywiście przyszedłem do niego z podkulonym ogonem już wieczorem przynosząc ze sobą nową grę Star Wars. Napoje gazowane i chipsy. Aki mi wybaczył. Ale ostrzegł, że mam się nie wkurwiać na ograniczone jednokomórkowce. Bo one gadały, gadają i gadać będą. Więc nie reagowałem. Chociaż czasami mnie nosiło. Chciałbym im pokazać moją pięść młodości. Tylko co? Ja im pokarze pięść, a Aki mi drzwi. Nie, dzięki. Nie skorzystam.

Zatrzymałem się przed budynkiem w którym mieszkał. Wysoki blok z apartamentowcami. Aki jak na złość mieszkał na samej górze. Wypuściłem głośno powietrze z płuc i wrzucając patyczek do śmietnika ruszyłem w stronę drzwi. Wcisnąłem ręce do kieszeni i wyzywałem w głowie cały świat. Znowu nie wygrałem darmowego loda! Już by mi w gratisie go dali. Tyle co ja ich u nich kupiłem to przechodzi ludzkie pojęcie. Po kilku sekundach winda zatrzymała się na samej górze. Wysiadłem z niej i ruszyłem na koniec beżowego korytarza. Zastukałem dwa razy w drzwi i oczekiwałem na wejście cudownego kuzyna mojego przyjaciela. Drzwi otworzyły się delikatnie.

- Dzień dobry. Jestem przyjacielem Aki’ego. Przyszedłem poży… czy… ć… ma…. ma…. maaaaa….- Odwróciłem się gwałtownie na pięcie z zamiarem ucieczki, ale on był szybszy. Jego silne ramiona oplotły się dookoła mojego pasa. Pisnąłem głośno kiedy bez problemu wciągnął mnie do mieszkania i zamknął drzwi na klucz. Moje plecy boleśnie uderzyły o ścianę. Wbiłem się w nią jeszcze bardziej kiedy znajoma postać pochyliła się nade mną.

- No, no, no. Nie spodziewałem się, że spotkam cię w takim miejscu Studenciku.- Człowiek znany mi pod Nickiem Żniwiarz pochylał się nade mną odgradzając mi drogę ucieczki. Odwróciłem głowę w bok aby tylko nie patrzeć w te jego różowe ślepia. Oddychałem ciężko. Muszę uciekać. Muszę…- Więc mówisz Studenciku, że jesteś przyjacielem Aki’ego. Skąd go znasz?

- Nie ważne.- Powiedziałem cicho. Położył mi dłoń na czole i odchylił je mocno do tyłu zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.

- Odpowiadaj mi jak pytam! Skąd znasz Aki’ego?!- Warknął na mnie. Kolana zaczęły mi drżeć. Odepchnąłem jego rękę i próbowałem uciec. Przycisnął moją twarz do ściany stając za mną. Przycisnął moje biodra do swojego krocza i zatopił zęby w mojej szyi.

- Aaahmmm…!- Próbowałem go odtrącić, ale nie dałem rady. Był silniejszy niż ja. O wiele silniejszy. Opuściłem głowę w dół.

- Aki to mój przyjaciel ze szkoły.

- Przecież Aki nie studiuje!- Warknął po chwili. Skuliłem się jeszcze bardziej. Oparłem czoło o chłodną ścianę i przełknąłem głośno ślinę.

- Ja… ja też nie.- Powiedziałem cicho. Odwrócił mnie gwałtownie w swoim kierunku i skierował moją twarz na siebie.

- Jesteś licealistą?!

- A ty nie jesteś studentem! O co ci chodzi?!- Wydarłem się na niego, ale nie mogłem spojrzeć mu w oczy. Gdybym miał taką możliwość to bym uciekł.

- Nie dość, że okłamałeś mnie w sprawie swojego życia łóżkowego to jeszcze na temat swojego wieku?!

- Nie jesteś lepszy! Że niby 24 lata?! Głupi staruch!- Z całych swoich sił odepchnąłem go od siebie. Cofnął się tylko o krok. Mimo tego, że odzyskałem trochę przestrzeni osobistej to i tak moim zdaniem było jej za mało jak dla mnie. Dusiłem się. Było mi gorąco. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Ręce mi drżały. Ale i tak nie to było najgorsze. Kiedy na niego patrzyłem mój żołądek zawiązywał się w kilka supełków, a serce wchodziło na kolejny bieg. Nie podobało mi się to bo wiedziałem co te objawy oznaczały.

- Głupi Staruch?!- Pisnął jak dziewczyna. Na jego czole wyskoczyła niebezpieczna żyłka. Zrobił krok w przód.- Czy ty smarkaczu pamiętasz co ci napisałem co ci zrobię jak znowu się spotkamy?

- Ja… ja przyszedłem po mangi, a nie….

- A co mnie to?- Warknął i złapał moje policzki między swoje palce.- Po twoim ostatnim oszustwie nie korzystam na razie z ofert portalu, więc skorzystam sobie z twojego ciała.

- Co?! Nie!- Odepchnąłem go i co sił w nogach uciekłem w stronę łazienki. Zamknąłem pospiesznie drzwi na patent i skuliłem się koło wanny. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i drżącymi palcami zacząłem wystukiwać wiadomość.



Aki! Ratuj! Żniwiarz…

Wcisnąłem pospiesznie znaczek koperty kiedy jego silne dłonie zacisnęły się na moich nadgarstkach. Telefon upadł na kafelki. Spojrzałem na drzwi. Były otwarte. Ale jak? Przecież je zamykałem… zamykałem, prawda?

- No, no, no…- Zamruczał patrząc na mój telefon. – No to zapraszam na salony.- Dodał i jednym sprawnym ruchem szarpnął za mój nadgarstek i sprawił, że stanąłem na równych nogach. Zarzucił mnie na swoje ramie i wyszedł z łazienki przytrzymując mnie za uda.

- Nie! Puść! Zboczony staruchu! Pusz…ajj!- Pisnąłem kiedy jego wielka dłoń zatrzymała się z głośnym i piekącym uderzeniem na moim pośladku. Zacisnąłem drżące usta zaciskając palce na jego koszulce.

Zaprowadził mnie do pokoju do którego nigdy nie miałem wejścia… do pokoju kuzyna Aki’ego.

Telefon pozostawiony w łazience zadzwonił cicho.

Drzwi zostały zamknięte…

Żniwiarz…

 ***********************************************************
Króciutko, ale mam nadzieje, że z przesłaniem o co mi chodziło:)
pozdrawiam i zapraszam za tydzień
Gizi03031










































1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, "Ja im pokarze pięść, a Aki mi drzwi." - tak to zdanie rewelacyjne, jak Aki chronił przyjaciela przed żniwiarzem, ale niestety, a czemu Aki nie może wejść do pokoju kuzyna, co tam takiego skrywa (trupa w szafie?)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń