Zobaczymy czy spodoba wam się moje opowiadanie napisane w robocie.
W sumieOne Shot.
Zapraszam do czytania.
************************************
Wiecie
jak takie małe mendy, które przyszło mi od czasu do czasu mieć w swojej opiece
potrafiły człowiekowi napsuć krwi oraz nerwów? Nie wiecie? TO się z tego
cieszcie i chłońcie spokój albo wolność póki możecie, bo kiedy taka menda
wlezie wam na głowę nie pozbędziecie się jej tak łatwo. Już prędzej pozbędziesz
się pcheł z bujnych loków afroamerykanina niż takiej mendy.
Już
nie wspomnę o tym, że nie po to się przekwalifikowałem z pracy nauczyciela
wychowania fizycznego w szkole średniej na ochroniarza, aby znowu użerać się z
jakimś dzieciakiem. Miałem zajmować się ochroną sławnych, pięknych niskich,
szczupłych blondynek o dużych… niebieskich oczach, które mają tyle lat co ja
(31), a nie gówniarzem, który miesiąc temu skończył 18-ście lat. Małe to było,
wiotkie, płaskie i co najważniejsze strasznie pyskate.
On
tamtą trasą nie pójdzie, on tego nie ubierze, on tego nie zje, on z nimi nie zagra.
Ja to jeszcze tak źle nie miałem. Gorzej- o wiele gorzej- miała jego menagerka.
Wysłuchiwać narzekania gwiazdy, która siedzi w tej branży od kiedy przestała
robić w pieluchy, kiedy ty pracujesz w tym zawodzie dwa lata, nie jest wcale
ani miłe, ani łatwe. Podobno dzieciak zmieniał swojego menagera co 1,5 roku.
Nie wiem jak było z ochroniarzami. Trafiłem tam tylko na zastępstwo (które
trwało już miesiąc), więc starałem się z całych sił panować nad sobą.
-
Nie ubiorę takich szmat! Przecież to całkowicie zniszczy mój słodki wizerunek!-
Znowu zaczął psioczyć łażąc po całej garderobie w tę i powrotem. Dyskretnie
wypuściłem powietrze z płuc, opierając się wygodnie o ścianę. Zacisnąłem palce
na nasadzie nosa. Cały dzień bolała mnie głowa,
a ten dzieciak chyba nie miał zamiaru mi pomóc i zamknąć w końcu tych swoich usteczek.
a ten dzieciak chyba nie miał zamiaru mi pomóc i zamknąć w końcu tych swoich usteczek.
-
J.K proszę cię, tylko ten jeden raz. Sam przecież zgodziłeś się na sesję
zdjęciową do tego magazynu, a oni nie mogą zrobić ci sesji kiedy będziesz
ubrany….
-
NIENIENIENIENIENIENIE!!!- Jak przystało na współczesnego bachora dał upust
swojej złości tupiąc nogą niczym mała pięciolatka. J.K (Jugo Kotoda) podobno
słynął ze swojego dziecinnego zachowania, ale takie coś widziałem u niego
pierwszy raz.
-
Jugo-san! Nie możesz pozować ubrany w róż i błękit do magazynu dla rockowców!
-
To nie pójdę wcale!
-
Ale podpisał pan w zeszłym tygodniu umowę!
-
Nic mnie to nie obchodzi!
-
Będziesz mieć problemy!
-
Nie ja, tylko agencja!
-AAAAA!-
Jęknąłem głośno odbijając się nogą od ściany i podchodząc do wieszaków pełnych
ubrań. Bez słowa zacząłem je przeglądać w poszukiwaniu czegoś co zadowoli
wszystkich, a mi da odrobinę świętego spokoju. Pomijając moją krzątaninę w
pomieszczeniu panowała cisza. Nie dziwię im się w sumie. Moja praca nie
polegała na rozmawianiu, tylko na ochronie życia tego gówniarza. Więc dzisiaj w
pracy usłyszeli mój głos pierwszy raz. A że musze go chronić, to postanowiłem
interweniować. Jeżeli bym tego nie zrobił to od ręki odstrzeliłbym mu łeb, aby
tylko mój przestał boleć.
-
Co ty robisz?!- Wrzasnął oburzony chłopak, kiedy położyłem przed nim wybrane
przeze mnie zestawy ubrań.
-
Dbam o twoje bezpieczeństwo.- Powiedziałem ignorując jego reakcję na mój głos.
Już dawno przestałem się przejmować tym, że każdy uciekał gdzie pieprz rośnie,
kiedy otwierałem usta. Tak było i tym razem.
-
Co?! O jakie znowu bezpieczeństwo?! Chyba jesteś śmieszny, jeżeli myślisz, że…!
-
Albo się zamkniesz albo odstrzelę ci łeb.- Warknąłem przez zaciśnięte zęby
grzebiąc jednocześnie w jego prywatnej szkatułce z ozdobami. Zamilkł wciągając
głośno powietrze przez nos. Kiedy skończyłem wybierać to co chciałem, położyłem
to przed nim.- Ubieraj się.- Dodałem
i usiadłem na krześle tyłem do nich ponownie zabierając się za uciskanie strategicznych miejsc na swojej obolałej czaszce.
i usiadłem na krześle tyłem do nich ponownie zabierając się za uciskanie strategicznych miejsc na swojej obolałej czaszce.
-
Matt?- Usłyszałem nad sobą głos jego menagerki.
-
Hmmm?- Zapytałem nawet na nią nie patrząc.
-
Coś się stało?
-
Łeb mnie boli. Za chwile mi przejdzie.
-
To dlatego tak wyskoczyłeś?
-
Nie. Gówniarz zaczął mnie wkurwiać.
-
Też mnie wkuriwasz!- Usłyszałem krzyk wydobywający się zza przenośnej ścianki
służącej mu za przebieralnię.
-
To mnie kurwa zwolnij. Nie płacą mi za to, abym lizał ci dupę i robił to co
chcesz. Od tego masz innych ludzi. Ja mam dbać o to, aby nie spadł ci ani jeden
tleniony kłak z łepetyny.
-
Jak ty się do mnie…
-
Proszę.- Jego nowo nadchodzącą tyradę przerwał miły głos menagerki. Jak ona się
w ogóle nazywała? Nie wiedziałem i tak trochę szczerze koło dupy mi to latało.
W mojej głowie i tak widniało tylko jedno imię i tylko jedna osoba, więc nie
miałem nawet ochoty się za nikim innym rozglądać. Ale cóż. Teraz byłem w pracy
więc nie mogłem myśleć o moim skarbeńku, które samo teraz ciężko pracowało. Odgoniłem
swoje myśli od tego co bym teraz mógł wyczyniać w łóżku gdyby nie ta praca i
spojrzałem na tabletki oraz szklankę wody, którą podawała mi kobieta. Przyjąłem
je z wdzięcznością.
-
Idziemy już?- Warknął chłopak. Odstawiłem pustą szklankę na stolik i spojrzałem
na niego. Niski, pyskaty chudzielec stał ubrany w czarne rurki oplatane w pasie
paskiem z ćwiekami oraz masą cieniutkich łańcuszków opadających na jego prawe
udo. Czarna koszulka z jakimś różowym, zakrwawionym gremlinem. Na to narzucił
koszulę na krótki rękaw w niebieską kratę. Na ręku miał nałożoną pieszczochę,
która zamiast kolców miała wypuszczonych kilka cienkich łańcuszków. Na szyi
delikatny łańcuszek. Jeszcze tylko fryzjer zadba o jego włosy i będzie
wyglądał…
-
Słodko.- Powiedziała kobieta. Zmarszczyłem delikatnie brwi poprawiając mankiety
marynarki.
^^~^^
Odstawiłem
pusty kubek do zlewu przeciągając się po chwili. Mój wzrok bezwiednie poleciał
w stronę drzwi od łazienki, za którymi głośno leciała woda. Postawiłem bose
stopy na chłodnych panelach korytarza, który oddzielał kuchnię od łazienki.
Otworzyłem delikatnie drzwi, za którymi leciała woda i wszedłem do środka.
Oparłem się wygodnie o ścianę obserwując jednocześnie jak osoba, która znajduję
się w kabinie, zakręca wodę i sięga po ręcznik. Właściciel drobnego ciała
owinął się szczelnie ręcznikiem i wyszedł spod zaparowanej kabiny przystając
dosłownie na ułamek sekundy, kiedy mnie zobaczył. Uśmiechnąłem się pod nosem,
kiedy sięgnął po swoje spodenki do spania. Czarne. Kolor, który bardzo na mnie
działał.
-
Czego chcesz?
-
Nadal pyskujesz i warczysz?- Zapytałem unosząc jedną brew do góry. Nie
wykonałem więcej żadnych ruchów.
-
Chciałeś mi dzisiaj łeb odstrzelić!- Warknął Jugo rzucając w moją stronę mokrym
ręcznikiem i zabrał się za ubieranie spodenek. Wcale nie przeszkadzało mu to,
że mogę zobaczyć jego nagi tyłek, który na marginesie widziałem nie pierwszy i
nie ostatni raz. Oblizałem usta na ten widok
i ruszyłem w jego stronę powolnym krokiem.
i ruszyłem w jego stronę powolnym krokiem.
-
Przecież żartowałem. Myślisz, że odstrzeliłbym ci głowę po tym jak dla ciebie
zrezygnowałem z pracy nauczyciela? Poza tym ja byłem w pracy i ty też byłeś w
pracy. A nie mogłem nikomu pokazać co nas naprawdę łączy. Chociaż gdybym był
tam z tobą wtedy sam, najpierw bym cię ostro przerżnął za takie pyskowanie do
swoich pracodawców, a później kazał tamto ubrać.
-
Stój. Sam jestem twoim pracodawcą, a ty mi mówisz, że mi łeb odstrzelisz. I nie
podchodź do mnie. Jestem na ciebie na maxa wkurwiony.- Rozkazał podciągając
spodenki na swoje biodra. Myślicie, że go posłuchałem? Macie rację. Nadal do
niego podchodziłem. Przecież nie pozwolę mu uciec. Położyłem mu ręce na
biodrach, kiedy odwrócił się do mnie tyłem by spojrzeć w lustro. Spiął się.-
Nie dotykaj mnie. Idź sobie do Anuri.
-
Anuri? Co to?
-
Nie co to, tylko moja menagerka! Jak tak dobrze ci się z nią flirtowało, to
sobie do niej idź.
-
Ona mi tylko podawał tabletki na ból głowy.- Zauważyłem inteligentnie. Prychnął
jak obrażona kotka odwracając twarz w bok. W odbiciu lustra i tak widziałem jak
wyglądał.- Mówiłem ci, że w tym domu masz przestać gwiazdorzyć. Nie chcę
jakiejś cholernej Gwiazdki tylko Jugo.
-
A może Anuri?! Zostaw mnie i idź sobie do niej. A ja pójdę do kogoś innego!
-
Oj! Gwiazdo! Przestań pierdolić.- Warknąłem. Drżały mu ramiona. Opuścił głowę w
dół. Płakał.
-
I tak mnie już nie chcesz.- Szepnął cicho. Drgnąłem. Czy ja się aby na pewno
nie przesłyszałem?!
-
Hę?!- Krzyknąłem odwracając go gwałtownie w swoją stronę. Unikał mojego
spojrzenia. Lekki rumieniec zakwitł na jego twarzy. Gdybym nie znał go od jego
narodzin i nie żył z nim w związku od dwóch i pół roku pewnie nie wiedziałbym o
co mu chodzi. Wypuściłem głośno powietrze z płuc i pochyliłem się do jego
ucha.- Uwielbiam lizać twoją dupcię. Nie musisz mi nawet za to płacić, a zrobię
to z ochotą pieprząc cię przy tym językiem i palcami. I nie pozwolę, aby ktoś
inni ci to robił.- Szepnąłem mu cicho do ucha na koniec szczypiąc je delikatnie
zębami. Zadrżał na całym ciele i wtulił się we mnie mocno.
-
Głupi Goryl.- Warknął w moją pierś.
-
Rozkapryszona Gwiazdeczka.- Odgryzłem się i zaśmiałem głośno, kiedy mocniej
ścisnął mój brzuch.
-
Kocham cię Sensei.
-
Ja ciebie też kocham Jugo.- Szepnąłem w jego czubek głowy.
Moja
Gwiazdeczka, która za dnia jak i nocą oświetla moje marne życie i której
czasami
w żartach mówię, że odstrzelę jej łeb, ale i tak kocham go mocniej niż cokolwiek innego na tym parszywym świecie.
w żartach mówię, że odstrzelę jej łeb, ale i tak kocham go mocniej niż cokolwiek innego na tym parszywym świecie.
*******************************************
I jak??? Podobało się??
Zapraszam za tydzień, ale jeszcze nie wiem co będę dodawać.
Pozdrawiam Gizi03031
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, haha zazdrosny był o menagerke, mała rozkapryszona gwiazdka...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńsuper, taki zazdrosny był o menagerke ;) taka mała rozkapryszona gwiazdka...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka, hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, och tak bardzi zazdrosny o tą menagerkę ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza