niedziela, 19 marca 2017

Prolog

NO hejka:)
bez żadnych zbędnych wstępów zapraszam na prolog nowego opowiadania, z kategorii w której chyba najlepiej się czuje:)
***************************
VY Canis Majoris czerwony hiperolbrzym, jedna z największych i najjaśniejszych gwiazd
w znanym nam Wszechświecie. By zrozumieć jej rozmiary posłużmy się porównaniem. Gdyby Ziemia miała średnicę 1 cm to Słońce byłoby kulą mającą 109 cm średnicy. W tej skali VY Canis Majoris mogłaby sięgać średnicy… 2,7 km.
Kto by pomyślał, że ludzkość zostanie zmuszona do zamieszkania właśnie na tej gwieździe. Kiedy 5 tysięcy lat temu na ziemi rozprzestrzenił się pewien bardzo groźny wirus, którego do dzisiaj naukowcy nazywali „Areldef” i nie było już ratunku dla Niebieskiej Planety, ludzie postanowili przenieść się na inną. Ale mimo tego, że szukali i szukali w Układzie Słonecznym nie znaleźli miejsc, w którym mogliby się osadzić. Po wielu poszukiwaniach dotarli na VY Canis Majoris i przystosowali się do życia w trudnych warunkach panujących na tej planecie. Tyle tylko, że…
Ludzie stanowią mniejszość. Jest ich znikomy procent. To gatunek na wymarciu. Razem
z ludźmi na VY Canis Majoris przybyły też inne… osobniki. Takie, które mogą żyć nawet tysiące lat. Co to dla nich parę tysięcy lat przy marnym wyniku do jakiego dobijają ludzie? Phi! Tacy jak oni nawet nie zadawali sobie trudu aby zapamiętać imiona i nazwiska ludzi, które można było bardzo łatwo rozpoznać poprzez podwójna literę „LL” w nazwisku. Kilka nazwisk na krzyż, a oni i tak powiedzą, że nie muszą uczyć się tych nazwisk bo to za dużo zachodu i nim je zapamiętają człowiek umiera i tak w kółko. Dla nich człowiek to był po prostu człowiek. Albo ludź.  Eh… szkoda słów…
A co zrobi człowiek śmiertelnie chory wśród tej chordy dziwnych kreatur, które mogą przybierać ludzką postać, a tak naprawdę są wampirami, wilkołakami, wróżkami, elfami, entami
i innymi dziwactwami chodzącymi po tej ziemi?
Taki człowiek złapie się wszystkiego, aby chociaż trochę przedłużyć swój marny żywot wśród tych panujących.
Nawet złamie najbardziej rygorystyczne prawo…
Zacznie majstrować przy czasie.
- Ezra nastawiłam na 5 tysięcy lat od teraz.- Powiedziała fioletowo włosa dziewczyna,
o pięknym kolorze oczu do młodego chłopaka wchodzącego do wielkiej komory.
- Miejmy tylko nadzieję, że Pan będzie wtedy w hibernacji.
- Musi być.- Powiedziała dobitnie i zamknęła drzwi od komory. Przyłożyła ręce do szyby drzwi i spojrzała ostatni raz na chłopaka. Sama modliła się w duchu, aby właściciel tej Planety wtedy spał. Jeżeli jej brat na niego trafi i dowie się o tym, że majstrował on przy czasie z czystym sumieniem będzie mogła uważać się za ostatniego żywego członka swojej rodziny. Ezra jak nic zostanie zabity i już nigdy nie wróci. - Wróć…

- Wrócę.- Obiecał, kiedy dziewczyna wciskała czerwony przycisk. Spojrzał jeszcze ostatni raz na wielki ekran przed jego twarzą. Ta decyzja go zamroziła…- NIE!!!!- Krzyknął, ale było już za późno. Szarpnęło go do góry. Utonął w niebieskim świetle…
***************************************
No i co wy na to??
za tydzień zapraszam na pierwszy rozdział tego opowiadania:)
Pozdrawiam
Gizi03031:D

2 komentarze:

  1. Hej,
    fantastycznie się zapowiada to opowiadanie, czyżby miały się tutaj pojawić wampiry?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    długo tutaj nie byłam za co bardzo przepraszam... naprawdę fantastycznie się zapowiada to opowiadanie, czyżby  wampiry miały tutaj być?
    liczę na to, że jeszcze coś tutaj dodasz bo patrzę na datę, to już ponad rok nie pojawiło się nic nowego...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń