niedziela, 25 lutego 2018

4383- Rozdział 14

Hejka.
Skoro we wcześniejszym rozdziale powiedziało się A, to w tym wypadałoby powiedzieć B, prawda??
************************
Wziąłem kilka głębokich oddechów i przekręciłem cicho kluczyk w zamku. Otworzyłem najciszej jak potrafiłem drzwi nie chcąc nikogo pobudzić po czym równie cicho je zamknąłem zamykając je ponownie. Odłożyłem buty na półkę i starając się nie nadepnąć na skrzypiące elementy schodów zacząłem wchodzić do góry. Już na dole słyszałem jak mój brat chrapie. Pewnie wrócił po całym dniu z pracy. On chrapał tylko jak był naprawdę zmęczony. Mama też spała. Kiedy przechodziłem koło jej pokoju usłyszałem miarowy oddech.
Otwierając drzwi od swojego pokoju modliłem się o to, aby i mój współlokator spał. Wtedy miałbym cień szans wyspać się chociaż trochę nim nadciągnie burza. A wiedziałem, że jej nie uniknę. Nie po tym zniknięciu. Zamknąłem cicho drzwi kiedy upewniłem się, że w pokoju jest ciemno i Taiyō śpi snem sprawiedliwych. Odłożyłem torbę w nogach łóżka i ściągając z siebie spodnie i bluzę wsunąłem się do swojego łóżka zwijając się od razu w kłębek. Starałem się oddychać jak najciszej aby nikogo nie obudzić i jak najpóźniej zostać zauważonym.
A może oni w ogóle nie zauważyli mojego zniknięcia? W końcu żyłem jak duch więc… ta… matka skapnęła się, że nie ma mnie w domu jak wyszedłem do ogrodu, to co dopiero jak zniknąłem
z miasta. Dziwiłem się, że policja mnie nie szukała. A może szukała? Nie wiedziałem i szczerze bałem się tej wiedzy.
Musiałem się wyspać. Chociaż trochę. Byłem zmęczony po podróży. Najchętniej bym się wykąpał, ale wiedziałem że szum wody wszystkich pobudzi, a wtedy awantura zacznie się wcześniej. Miałem minimum trzy godziny snu, nim wstanie mój współlokator, a on mi pospać nie da. Ta wredna kreatura ściągnie mnie za pewne z łóżka wyrywając mnie brutalnie z objęć Morfeusza.
Zamknąłem oczy modląc się o szybki i długi sen.
Wydawało mi się, że minęło może pięć minut, kiedy poczułem ostry ból z tyłu głowy. Syknąłem cicho łapiąc się za nią i kuląc do pozycji embrionalnej.
- Ty pieprzony gówniarzu! Wyłaź z tego łóżka!- Krzyknął Taiyō. Musiało być wcześnie bo mimo krzyku starał się to robić cicho. Cichy krzyk. Kurwa, Kyōfu poetą to ty nie zostaniesz. Pomyślałem i spojrzałem na niego przekrwionymi oczyma. Nawet nie próbowałem się odezwać
i walczyć o swoje.
Jeszcze mnie strzeli w akcie szału, a jak on mnie tą swoją ręką strzeli….
Usiadłem na łóżku i spojrzałem na niego miną zbitego psa, kiedy wisiał nade mną i czekał aż łaskawie wstanę. Kiedy to uczyniłem znowu mnie strzelił w głowę, a kiedy się skrzywiłem i już otwierałem usta, aby mu napyskować wskazał mi drzwi od łazienki.
- Masz pięć minut, aby się umyć mały śmierdzielu i widzę cię tutaj z powrotem.- Warknął. Wypuściłem głośno powietrze i ciągnąc za sobą nogi ukryłem się w łazience. Szybki prysznic pod ciepła wodą aby zmyć trudy podróży, oraz kilka sekund pod lodowatą wodą, aby się obudzić. Uczesałem szybko włosy i umyłem zęby kiedy zapukał do drzwi. Otworzyłem mu je, kiedy wsuwałem na tyłek czyste dresy. Rzucił mi w twarz skarpetami.
Uroczy po prostu.
-Do kuchni.- Rozkazał. Czułem się jak pies. Serio. Pies, który zrobił coś złego w domu pod nieobecność właściciela i ma zostać za chwilę ukarany. A ja taki biedny Pies posiadałem chyba tych właścicieli aż trzech. Z bezpańskiego kundla stałem się kundlem z trójką właścicieli. Kręcąc przecząco głową ruszyłem za nim w stronę jego królestwa. Może jak wystawię język i zamerdam ogonkiem to mi wybaczy. W końcu dobry ze mnie piesek.
Dziękowałem wszystkim bogom, że nie potrafi czytać mi w myślach. Co by sobie o mnie pomyślał, gdyby wiedział, że porównałem się właśnie do psa? Chociaż… chciałbym zobaczyć jego minę.
Wszedłem bez słowa do kuchni (bo i co miałem mówić. Nie było sensu się produkować, skoro to samo będę musiał powiedzieć pozostałym Właścicielom) i idąc za jego niemym rozkazem usiadłem na swoim krześle. Po chwili naprzeciwko mnie stał talerz pełen kanapek i kubek herbaty. Nic nie powiedziałem.
- Taiyō słuchaj, dzisiaj pojedziemy…- Urwał mój brat stając zamurowany w przejściu i gapiąc się jak pochłaniam kolejną kanapkę zrobioną przez fioletowowłosego. Nie wiedziałem jak zareaguje. Krzykiem? Agresją?- Czy… czy któryś z was może mi wyjaśnić…- Zaczął przez zaciśnięte zęby patrząc raz na mnie raz na chłopaka, który usiadł obok mnie. Taiyō wzruszył obojętnie ramionami.
- Go pytaj. Doszedłem do wniosku, że nie będę go o nic wypytywał, bo pod wpływem emocji przypierdole mu raz, drugi…- Sięgnął po jedną z kanapek ze swojego talerza.- …ewentualnie siódmy.- dodał wgryzając się po chwili w kanapkę z sałatą, jajkiem, pomidorem i ogórkiem. Patrzyłem na niego oniemiały nie mogąc uwierzyć w to co powiedział. Spojrzał na mnie tylko raz, a ja od razu skuliłem się w sobie.
Ta Burza będzie jedną z moich najcięższych w życiu.
Potwierdzenie moich domysłów znalazłem w spojrzeniu brata, który zamknął za sobą drzwi wchodząc do kuchni i włączył radio.
Nie chciał budzić matki…
Świetnie…

**
Leżałem u siebie na łóżku i gapiłem się na gwieździsty sufit. Nie widziałem go przez te cholerne łzy, które nie chciały przestać lecieć.  Ta awantura…
Ugh.
Howaito się wkurwił. I to porządnie. I to tak po feście. Ta pierdolona oaza spokoju rozwaliła jedno krzesło, radio i trzy talerze nim się uspokoił i przestał się drzeć na czym świat stoi. Nie miałem nawet czasu aby oddychać, a co dopiero wtrącić coś pomiędzy jego krzyki, tak szybko mówił.
Przepraszam.
Darł japę.
Na koniec dostałem trzy szlabany.
Tak!
Kurwa!
Trzy.
Ma się trzech Właścicieli, ma się trzy szlabany.
Matka mało co mnie nie pobiła jak mnie zobaczyła w kuchni. Howaito tylko z grzeczności jej to uniemożliwił. Sam wyglądał jakby chciał mi walnąć, a Taiyō sam powiedział, że chce to zrobić. I to nie raz, a siedem razy.
Miesięczny szlaban.
Pierwszy raz w życiu zarobiłem szlaban. I to na miesiąc.
Brat nie pozwolił mi wychodzić z domu (tylko do szkoły mogłem chodzić, a po niej prosto do domu). Co tam z domu. Bez zgody brata nie mogłem opuszczać swojego pokoju. Skonfiskował mi telefon. Powiedział, że sprzątanie domu to mój obowiązek przez ten miesiąc.
Matka odcięła mi kieszonkowe. Zakazała korzystać z komputera i telewizora. Nawet MP3 mi zabrano i radio. Miałem popoprawiać wszystkie oceny w szkole na czwórki i piątki.
Taiyō (sam był zaskoczony kiedy mój brat i matka zapytali go co on dorzuca do mojego szlabanu) z kolei sprawił, że jego szlaban był dla mnie najgorszy. Gorszy niż te wymyślone przez matkę i brata. Wszystkie lekcje robie siedząc sposobem Seiza tak samo dwie godzinny dziennie za karę w salonie mam tak siedzieć trzymając na kolanach wielki (10 litrowy) garnek pełen wody. Na miesiąc skonfiskował mi wszystko do robótek ręcznych.
Sadyści!
Mój szlaban zaczął się od razu. Dlatego oddelegowano mnie do pokoju i kazano czekać. Na co? Nie miałem pojęcia. Miałem czekać.
Odwróciłem głowę w stronę okna kiedy usłyszałem jak drzwi od pokoju otwierają się cicho. Nie chciałem teraz z nikim rozmawiać. Chciałem zostać sam, ale wiedziałem, że mi tego nie dadzą. Nie po moim wyskoku.
- Śpisz?- Zapytał fioletowo włosy. Wypuściłem głośno powietrze z płuc nie odwracając się
w jego stronę.
- Udaję, że jestem sam w pokoju i gapię się na niebo za oknem. Wszak za szybko to ja go już nie zobaczę.- Zadrwiłem obserwując parę ptaków siedzącą na czubku pobliskiego drzewa.
- No fakt. Nie masz co się pozytywnie nastawiać co do twojego szybkiego obcowania
z przyrodą oraz otoczeniem różniącym się od twojego pokoju.- Odparł chłodno. Prychnąłem cicho pod nosem i przekręciłem się na bok, tyłem do niego.- Mówiłem ci, żebyś się do mnie nie odwracał tyłem, bo cię przelecę.- Dodał po chwili. Znowu prychnąłem.
- A rób co chcesz.- Odpyskowałem. Serio miałem teraz wszystko gdzieś.
- Ja nie żartuje.
- Ja też nie.
- Słucham?- Zdziwienie w jego głosie oburzyło mnie tak, że aż usiadłem i spojrzałem na niego poirytowany.
- Chcesz to mnie przeleć, wyruchaj czy co tam jeszcze chcesz. A jak nie dosłyszałeś, to idź umyj uszy, wróć, a ja ci to powtórzę tyle razy ile będziesz chciał.
- Nie drażnij mnie.- Warknął zbliżając się do mnie. Znowu prychnąłem i odwróciłem się do niego tyłem.- Nosz kurwa! Nie będę gadał z twoimi plecami.- Warknął i złapał mnie za ramiona odwracając mnie siłą na plecy.
- A więc taką pozycję wybierasz jako pierwszą.
- Słuchaj no, nie wiem co…
- Jeżeli zgodzę się być tym twoim sex-przyjacielem jak to będzie wyglądać i na jakich to działa u ciebie zasadach?- Zapytałem. Zdębiał. Dosłownie zdębiał i nie wiedział co ma mi odpowiedzieć. A ja przyglądałem mu się dokładnie i czekałem na to co miał mi do powiedzenia.
Chociaż i tak już wiedziałem. Nie ważne co mi powie ja i tak zdania nie zmienię. Mogę być jego sex-przyjacielem, a nawet prywatną dziwką jeżeli tylko nie będzie mnie traktował jak brata swojego Sempai, będzie delikatny i może kiedyś obdarzy mnie jakimś gorętszym uczuciem.
Zniosę wszystko, byle tylko się we mnie zakochał.

**
Jego ręce sunęły delikatnie w górę mojego torsu głaskając opuszkami palców wrażliwą strefę żeber. Oddychałem ciężko kiedy za rękoma podążały jego gorące usta obcałowując mój nagi brzuch i tors. Przeciągnąłem paznokciami po jego nagich plecach, kiedy zakrył swoimi ustami jeden z moich sutków.
Pierwszy raz w życiu czułem to, co teraz. Wcześniej się tego bałem i mnie to obrzydzało. Nie dawało żadnej przyjemności. A teraz… wystarczyło, że delikatnie musnął mnie opuszkami palców,
a ja miałem ochotę jęczeć i krzyczeć. Wiedziałem, że mogę to robić, bo znowu byliśmy sami w domu, a od mojego rozpoczęcia szlabanu minęło już pół miesiąca, ale nie robiłem tego dusząc w sobie każdy dźwięk.
Jego ręce wróciły w dół zahaczając o krawędź moich dresów by wsunąć się pod nią i zsunąć mi delikatnie spodnie z tyłka. Wciągnąłem głośno powietrze przez nos.
- Spokojnie. Tylko je ściągnę. Same spodnie.- Powiedział cicho Taiyō szepcąc mi do ucha. Zadrżałem na całym ciele i kiwnąłem delikatnie głową pomagając mu ściągnąć z siebie spodnie. Ulokował się między moimi nogami i zaczął całować moją prawą łydkę, polizał zgięcie pod kolanem. Całował wewnętrzną część uda, drugie masując lewą ręką. Zatopiłem mu palce we włosach drapiąc go delikatnie po głowie. Wsunąłem delikatnie palce za jego uszy i zacząłem je delikatnie badać. Masować, ugniatać, drapać. Sapnąłem głośno kiedy poczułem jak robi mi malinę po wewnętrznej stronie uda. Oddychałem szybko.
Rozsunął mi szerzej nogi i ulokował się między nimi. Zaczął całować i lizać moje podbrzusze.
Boże! Mój penis dociskał się do jego szyi oraz torsu. Jęknąłem cicho.
- Taiyō… proszę…- Jęknąłem kiedy zaczął ustami podążać ku górze. Zawisł nade mną
i spojrzał mi w oczy. Odczekał, aż uczyniłem to samo po czym zaczął delikatnie ocierać swoimi wargami o moje. Drapałem delikatnie jego plecy, starając się nie schodzić za bardzo w dół.
- Możesz dotykać gdzie chcesz.- Mruknął w moje usta, po czym wrócił do ich całowania. Niepewnie zsunąłem ręce niżej na jego pośladki ukryte pod zielonymi bokserkami w kawałki pizzy. Zacisnąłem na nich delikatniej palce. Taiyō jęknął w moje usta i pchnął biodrami do przodu napierając swoim kroczem na moje. Wciągnąłem powietrze przez nos.
Był podniecony.
Masowałem delikatnie jego pośladki pozwalając się całować i ocierać o moje krocze, które
z każdą chwilą prosiło o poświęcenie mu większej ilości uwagi.
Poruszyłem niespokojnie nogami ocierając się udami o jego biodra i jęknąłem w jego usta. Wsunąłem delikatnie drżącą rękę pomiędzy nasze ciała i zacisnąłem palce na jego nabrzmiałem męskości, która za chwilę chyba rozsadzi mu bokserki. Zaklął niewyraźnie w moje usta i oderwał się od nich. Oparł swoje czoło o moje i patrzył mi dokładnie w oczy. Zobaczyłem w jego spojrzeniu czyste pożądanie, które powinno mnie wystraszyć, a sprawiło że zadrżałem na całym ciele. Polizałem delikatnie koniuszkiem języka jego wargi i jęknąłem głośno, kiedy jego ręka zacisnęła się na mojej męskości.
- Umrę…- Jęknąłem w jego usta. Zaśmiał się cicho unosząc na swoich kolanach i zsuwając ze mnie bokserki. Po tym jak pozbył się swoich, delikatnie odciągnął moje ręce od krocza, które
w odruchu bezwarunkowym zakryłem przed jego wzrokiem i obejrzał mnie dokładnie od stóp do głów. Zagryzłem delikatnie dolną wargę czując się wystawiony na jego widok. W sumie ja byłem wystawiony na jego widok. Jego czuje spojrzenie. Jego dłonie. Usta…. O tak! Na jego usta.
- O czym myślisz??- Zamruczał pochylając się delikatnie nade mną i przytrzymując moje ręce nad moją głową. Nie użył do tego dużo siły. Jego dłonie pokazywały tylko moim ręką gdzie chcą, aby te się znajdowały. Nie naciskał na mnie. Nie przygniatał. Trzymał delikatnie w swoich palcach.
- Pocałuj mnie.- Powiedziałem cicho przyglądając się dokładnie jego ustom.
- Poproś.- Powiedział pochylając się nade mną jeszcze bardziej. Czułem na twarzy jego gorący oddech.
- Proszę. Proszę. Błagam, pocałuj mnie.- Jęknąłem, kiedy tylko tak nade mną wisiał i czekał. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem po czym pochylił się nade mną i złączył ponownie nasze wargi w gorącym pocałunku. Jęknąłem głośno wyginając swoje ciało w łuk. Chciałem być bliżej niego. Chciałem aby on był bliżej mnie. Nie poruszyłem rękoma, za to owinąłem swoją prawą nogę dookoła jego biodra naciskając na niego delikatnie. Obniżył się pozwalając mi na taką samowolkę. Dobrze zdawałem sobie z tego sprawę, że pozwalał mi na to. Nie ma co się oszukiwać. Miał więcej siły niż ja.
Więc dlaczego mi na to pozwalał?
Wciągnąłem głośno powietrze przez nos, kiedy poczułem jego palce w okolicach swojego wejścia. Masował je delikatnie nie zgłębiając się w jego jedwabny tunel. Wierzgnąłem nogami. Oderwał się od moich ust.
- Ciiii. Spokojnie. To ja. Patrz na mnie cały czas. Obserwuj mnie. Nie zrobię ci niczego złego.- Powiedział i poczekał na moje potwierdzenie. Uśmiechnął się, kiedy kiwnąłem delikatnie głową i pocałunkami zaczął sunąć coraz niżej. Cały czas czułem jego palce przy swoim wejściu. Nie zanurzał się w nie. Pocierał je po prostu od czasu do czasu naciskając na nie. Czułem na sobie jego spojrzenie . Zatrzymał się tuż nad moim kroczem, na które chuchnął swoim gorącym oddechem. Po całym moim ciele przeszedł bardzo przyjemny dreszcz. Widziałem jak delikatnie splunął na swoją rękę po czym w tą samą dłoń złapał moją męskość i zaczął ją stymulować wedle swojego uznania.
Z mojego gardła wyrwał się głośny pisk. Zakryłem pospiesznie usta. Taiyō uśmiechnął się wrednie.
- Hmmm??- Wyjęczałem, kiedy ciągle się na mnie gapił poruszając powoli swoją ręką po moim przyrodzeniu.
- Powiedz.- Przełknął ciężko ślinę. Oddychał ciężko.- Co miałeś na ostatnim wychowaniu fizycznym ze sprawdzianu?- Zapytał. Spojrzałem na niego jak na idiotę. O czym on do mnie właśnie mówił?
- Co?- Pisnąłem cicho.
- Wychowanie fizyczne. Ostatni sprawdzian. Gimnastyka. Co dostałeś?- Zapytał zaciskając mocniej palce na mojej męskości.
- Pi… pięć…- Jęknąłem zza swoich palców.
- Hhhmmmmm.- Uśmiechnął się.- Ano… możesz się złapać pod kolanami i przyciągnąć je do swojej klatki piersiowej?- Zapytał uśmiechając się do mnie delikatnie. Przyglądałem mu się uważnie. O co mu znowu chodziło? Wzruszyłem delikatnie ramionami i zrobiłem to, o co mnie poprosił.
- T…Tak??- Jęknąłem cicho. Dziwnie się czułem.
- Tak. Co by się nie działo nie puszczaj nóg.- Zastrzegł puszczając moje przyrodzenie. Przekrzywiłem delikatnie głowę w bok.
- Dlaczego?
- Bo mnie kopniesz.- Powiedział. Tego nie chciałem, więc kiwnąłem delikatnie głową, że zrozumiałem. Uśmiechnął się i zanurkował w dół rozchylając swoimi palcami moje pośladki. Otworzyłem szeroko oczy patrząc na to co robił. Oblizał lubieżnie usta i uśmiechnął się do mnie wrednie.
- Oj… Taiyō, co ty…. AH!!!- Krzyknąłem przyciskając swoje kolana do tułowia. Jego język… o Boże! Jego język…!
Nie mogłem zebrać myśli.
Pozostało mi tylko jedno nad czym nie panowałem, a teraz wychodziło mi to najlepiej.
Chyba dzisiaj cała okolica pozna siłę moich płuc, kiedy zdzierałem sobie gardło krzycząc na ile starczyło mi sił, a Taiyō nadal zanurzał w moim wnętrzu swój język wyrywając z mojego ciała takie dźwięki o jakie w życiu bym się nie posądził.

**
Różnorodność doznań była tak silna, że wyrwała mnie z objęć Morfeusza przywracając mnie do życia. Co rejestrował mój umysł? Za bardzo nie mogłem na nim polegać, ponieważ głupi skupiał się na tym jak ciału było dobrze. Wgniatane w łóżko przez większe i silniejsze. Mocne pchnięcia od tyłu. Mój penis ściśnięty pomiędzy pościelą, a moim ciałem. Głośne jęki wydobywające się z mojego gardła, stłumione posapywanie nad moją głową. Odwróciłem delikatnie twarz w bok, aby się zorientować kto miał czelność mnie budzić rano i to w taki sposób. A może ja nadal spałem?
Taiyō!
Zagryzłem zęby na poduszce, kiedy wgniótł mi w nią twarz jednocześnie wbijając się centralnie w moją prostatę. Zawyłem w poduszkę wypinając mocniej tyłek w jego stronę.
Nie obchodzi mnie to, że mnie tak obudził!
Chcę dojść!
Starczyło kilka jego mocnych pchnięć wgniatających mnie w miękki materac i przesuwający moje łóżko po podłodze, abym doszedł z głośnym jękiem. Nawet wtedy, kiedy moje ciało było targane silnymi dreszczami poorgazmowymi on nadal się we mnie poruszał dążąc do swojego spełnienia, które nadeszło chwilę po mnie. Czułem jak dochodzi w moim wnętrzu, by po chwili zwalić się całym swoim cielskiem na moje plecy. Jęknąłem głośno czując w swoim pulsującym wnętrzu jego członek. Odwróciłem głowę w bok łapiąc oddech. Obejmował mnie szczelnie ramionami. Oddychał ciężko tuż nad moim uchem. Zerknąłem na niego, a ten po chwili wyszczerzył do mnie zęby.
- Dobry.- Mruknął zachrypniętym głosem. Zmarszczyłem delikatnie nos.
- Dobry. Mogę wiedzieć co się właśnie przed chwilą stało?- Zapytałem nie ruszając się nawet o milimetr.
- Doszedłeś. I ja też.- Odpowiedział rozbawiony i zaczął składać na moim karku delikatne pocałunki. Nadal czułem go w sobie i czułem, że wcale, a to wcale nie malał. Jego pocałunki pobudzały właśnie jego. On mnie całował i się tym podniecał!
- Dobrze. Obaj doszliśmy, a jak doszło do tego, że spałem sobie w najlepsze po wczorajszej nocy, a ze snu wyrywa mnie twój wielki kutas wbijający się w moją dupę? Bo tego jakoś nie mogę ogarnąć.- Spróbowałem go z siebie zwalić, ale zaprzestałem prób, kiedy jego członek poruszył się we mnie delikatnie trącając ten najwrażliwszy punkt w moim ciele. Zadrżałem wgniatając się ponownie
w materac i biorąc kilka głębokich oddechów, aby trochę uspokoić rozpalone ciało.
- Odwróciłeś się do mnie tyłkiem. Więc zrobiłem to co ci obiecałem już od dłuższego czasu.
- Taiyō … ja spałem… nie kontrolowałem swojego ciała, więc…
- Zawsze chciałem tego spróbować, ale nigdy nie budziłem się z kimś w łóżku. Wiedziałem, że jesteś jeszcze rozciągnięty po tym co robiliśmy w nocy i że nie zrobię ci krzywdy, więc chciałem… no tego… spróbować.
- Mogłeś zapytać o zdanie, a nie…?
- Chciałem to zrobić kiedy spałeś. Przecież było ci dobrze.
- Było, nie było mniejsza o szczegóły. Ja spałem, a ty…
- Chcesz to następnym razem spełnimy jakąś twoją fantazję łóżkową.- Mruknął mi do ucha i zaczął delikatnie kołysać biodrami w przód i w tył.
-  Taiyō … co ty… Ah…. -Pisnąłem kiedy uniósł moje biodra do góry wbijając się mocniej we mnie. Próbowałem się uwolnić, ale trzymał mnie mocniej. Pocałował mnie w bark, później
w szyję, po policzku dotarł do moich warg, które zacisnąłem w cienką linię.
- Czas na drugą rundę.- Mruknął do mojego ucha i pchnął mocniej swoimi biodrami wyrywając z mojego gardła głośny krzyk przyjemności.


 *********************************
No i jak wam się podobał ten rozdział. Kolejny z trzech najdłuższych jakie napisałam do tego opowiadania:)
Zapraszam za tydzień.
Pozdrawiam Gizi03031

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o ja szlabany dostał naprawdę pięknie... choć Taiyo czy naprawdę traktuje go jak przyjaciela do zabawy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń