niedziela, 23 października 2016

4. „Kajdany przeszłości” 4

Hejka.
Bez większych wstępów obolała i wykończona zapraszam na kolejny rozdział:)
*********************************************
Otworzyłem powoli oczy. Poczułem ostry ból w swojej lewej skroni. Rozejrzałem się dookoła. Leżałem w jakimś pokoju z zielonymi ścianami i kafelkami na podłodze jak i na suficie. W kącie naprzeciwko mnie stał stolik i kilka krzeseł. Nad stolikiem wisiał telewizor. Leżałem na jednoosobowym łóżku. Po mojej prawej zaraz koło okna stała szafeczka. Po lewej znajdował się zlew.
Chyba miałem owiniętą czymś głowę ponieważ na skórze poczułem szorstkość materiału. Uniosłem rękę… a raczej spróbowałem ją unieść do góry. Spojrzałem w dół. Moje dłonie zostały przykute szerokimi, skórzanymi pasami do łóżka. Spróbowałem podkulić nogi, ale mi się nie udało. Podejrzewam, że również zostały przykute. Rozejrzałem się po pokoju. Byłem sam.
- Halo?- Zawołałem cicho. Zaschło mi w gardle. Pomyślmy. Wiem, że na bank nie jestem ani w szkole ani w domu. Pokój przypominał mi pokoje szpitalne. Musiałem zostać uderzony w głowę, ale dlaczego mnie przykuli?- Czy jest tam kto?- Zawołałem ponownie. Nie było żadnego odzewu. Zacząłem szarpać rękoma wykręcając je na różne strony aby tylko się uwolnić. Nie mogłem złapać oddechu. Skóra na nadgarstkach zaczęła piec niebezpiecznie.
- Nii! Przestań!- Usłyszałem krzyk od strony drzwi. Spojrzałem tam od razu. Leżałem teraz pod dziwnym kątem na swoim lewym boku. Spojrzałem szybko na swoje ciało. Okryty kołdrą z długą bluzą na sobie. Spojrzałem znowu na drzwi, w których stał przerażony Shin. W ręku trzymał butelkę wody.- Nie rób tak.- Powiedział spokojniej zamykając za sobą drzwi. Podszedł do mnie.
- Co… dlacz… eh… jest tutaj Go albo Senou?
- Rozmawiają z lekarzem. Myślałem, że zdążę wrócić przed tym jak się obudzisz.
- Nie udało ci się.- Warknąłem. Drgnął patrząc na mnie zaskoczony.- Możesz mnie odpiąć?
- Wybacz, ale nie.- Powiedział cicho. Spojrzałem na niego przyglądając mu się uważnie.
- Co? Dlaczego?
- Twoi bracia powiedzieli, że mam tego nie robić.
- Shin nie wygłupiaj się.- Powiedziałem spanikowanym głosem. Cofnął się o kilka kroków w tył.
- Nawet jeżeli będziesz, błagał, rozkazywał, groził mam tego nie robić.- Powiedział. Szarpnąłem rękoma próbując usiąść.
- ROZWIĄŻ MNIE KURWA!!!!- Wydarłem się na niego. Stał już pod ścianą. Obejmował swoje ramiona drżącymi rękoma. Patrzył na mnie przerażony.
- Nie… mogę…
- SHIN!!!!! KURWA!!! KURWA!!! KURWA!!! KURWA!!! KURWA!!!- Z każdym wykrzykiwanym przeze mnie słowem siadałem gwałtownie na łóżku aby później z mocnym impetem rzucić się na łóżko uderzając głową w twardą poduszkę. Shin patrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma, z których po woli leciały łzy.
- Nii… proszę… przestań…- Szlochał. Spojrzałem na niego z furią w oczach.
- GŁUCHY JESTEŚ?! ROZWIĄRZ MNIEEEEE!!!!!!- Ryknąłem na niego. Wybiegł pospiesznie z pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Darłem się za nim zdzierając sobie gardło. Poczułem ostry ból twarzy. Spojrzałem w stronę z której nadszedł atak. Nade mną pochylał się Go. Miał uniesioną rękę aby w razie czego uderzyć mnie jeszcze raz. Opadłem spokojnie na poduszki.
- Uspokój się kurwa!- Warknął. Podszedł do drzwi i zamknął je trzaskając nimi. Kątem oka zauważyłem Senou i Shin’a siedzących na krzesłach. Przypatrywali mi się uważnie.
- Rozepnij. Mnie.- Powiedziałem oddychając ciężko. Uwierzcie mi. Takie szarpanie się jest strasznie męczące.
- Nie.- Padła krótka odpowiedź.
- Go. Rozepnij. Mnie.
- Rozepnę cię dopiero jak dostarczą mi ponownie naprawione okulary.- Powiedział. Drgnąłem. Okulary. A więc o to mu chodziło. Zaśmiałem się głośno. Śmiałem się tak długo, że dźwięk ten słyszałem i wręcz nawet czułem w najdalszych zakamarkach mojego ciała. Spojrzałem na niego. Zamilkłem, ale szeroki uśmiech nie znikał z mojej twarzy.
- To nie będzie już więcej konieczne.- Zacząłem. Milczał. Przyglądał mi się.- Są takie rzeczy których nie da się naprawić. Nawet jeżeli będę nosił okulary ten zjeb dowie się dlaczego byłem pierwszy w gimnazjum Akukou.- Senou i Go skrzywili się. Shin siedział z szeroko otwartymi ustami. Uśmiechnąłem się złośliwie.- Wasz kochany braciszek w końcu się obudził!- Krzyknąłem i zaśmiałem się głośno z ich min. Znowu dostałem w twarz. Spojrzałem wkurwionym spojrzeniem na Go. Cofnął się o krok.
- Nawet tak nie żartuj! Po tym co się stało w podstawówce i po tym co zacząłeś odpierdalać w gimnazjum dałbyś nam odetchnąć! Myślisz, że jakaś inna szkoła będzie chciała cię przyjąć jeżeli z tej wylecisz?! Nii przecież wiesz, jak to się skończyło w gimnazjum!- Krzyczał na mnie. Uśmiechnąłem się.
- Taaa… wiem. Miłe wspomnienia.- Odparłem. Spojrzałem na Shin’a.- Kiedy się z Nim spotkasz przekaż mu, że pożałuje dnia, w którym do mnie zagadał.
- O kim ty mówisz?- Zapytał Senou. Zamknąłem oczy.- O kim mówi mój brat?
- O…- Shin urwał kiedy na niego spojrzałem.- Przepraszam, ale ja już muszę iść. Nii wpadnę jutro z lekcjami.- Powiedział i już go nie było. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Błahahahahahahahahahaha!!!!- Zaśmiałem się jak psychopata. Na sobie czułem tylko ich przerażone spojrzenia.

^^~^^

To już trzeci dzień od kiedy tutaj leże. Jeszcze nie zdjęli mi pasów. Do pokoju jakby nigdy nic wszedł Shin. Uśmiechnął się do mnie ciągnąc za sobą krzesło. Czyli zapowiada się długie posiedzenie.
- Jak się czujesz?- Zapytał cicho. Gapiłem się w okno. Nie chciało mi się z nim gadać.
- Jakby mnie ktoś do łóżka przykuł.- Zauważyłem inteligentnie. Zaśmiał się cicho.
- Wiesz już kiedy wyjdziesz?- Zapytał ponownie. Pokręciłem przecząco głową.- W szkole się o ciebie pytają.
- Kto?
- Nauczyciele, ludzie z twojej klasy, pani z bufetu, inni…- Spojrzałem na niego. Grzebał w swoim plecaku.
- Co za inni?
- Natsu codziennie się mnie pyta co u ciebie jak tylko wrócę do domu. Kei tak samo.
- A pozostali?
- Miki przeważnie jest u nas w domu więc słucha uważnie jak odpowiadam Natsu.- Powiedział chociaż wiedział, że nie do końca o to mi chodzi.
- Aki?
- Aki… przywozi mnie do ciebie i odbiera.
- Jest tutaj?
- Nie. Pojechał na przejażdżkę.
- A…- Urwałem kiedy odwrócił głowę w bok. Wiedziałem, że nie odpowie mi na to pytanie.- Już nie ważne.
- Niedługo mamy egzaminy więc musisz wyjść jak najszybciej.
- Najpierw muszą znaleźć inny katalizator. Okulary nie działają.- Powiedziałem. Zerknął na półkę na której leżały już naprawione okulary.
- Widzisz coś bez nich?
- To są zerówki. Mam bardzo dobry wzrok.
- Aha.- Wyciągnął z torby plik kartek.- Zrobiłem ci kserówki.
- Mhy.
- A. I mam coś dla ciebie.- Powiedział uśmiechając się delikatnie. Spojrzałem na niego. Głowę tego zjeba?- Nie wiem czy ci się spodoba…
- Jeżeli to nie Jego głowa to nie…- Przerwałem widząc jego zbolałą minę. Spojrzałem na jego dłonie. Trzymał je luźno splecione na udach. W dłoniach trzymał paczkę gum maoam.- Maoam!- Zawołałem zadowolony. Dopiero po chwili zorientowałem się co zrobiłem. Spojrzał na mnie.
- Chcesz?
- Chorego się pytasz?- Zapytałem i otworzyłem buzie. Nie było innego sposobu aby dostać to co trzymał w ręku. Rozpakował pospiesznie jedną z gum.
- Otwórz szerzej buzie. Nie zmieści się.- Powiedział. Otworzyłem szerzej. Zaśmiał się.- Tylko mnie nie gryź.- Ostrzegł. Kiwnąłem głową. Wrzucił delikatnie gumę do moich ust. Zamknąłem je i zacząłem mruczeć.
- Fyśne.- Powiedziałem niewyraźnie.
- Nie mów z pełnymi ustami.
- Mówię, że jest pyszne.- Dodałem. Zacząłem cmokać gumą w ustach.
- Kei pyta czy może jutro przyjść?
- Dlaczego o to pyta?
- Doszedł do wniosku, że lepiej ciebie zapytać o zgodę niż wylecieć z tego pokoju na zbity pysk.
- Nawet jakbym chciał go stąd wykopać nie dałbym rady.- Powiedziałem. Dla potwierdzenia swoich słów szarpnąłem nogami i rękoma. Klamry przy pasach uderzyły w metalowe elementy łóżka.
- Nie rób tak.
- Dlaczego?
- Bo to cię rani.
- No i? Mnie. Nie ciebie.
- Jak ciebie to i mnie. Lubię cię.
- L-Lubisz?- Zapytałem zaskoczony. Spojrzał na mnie.
- Nie tak. Lubię jako kumpla. I nie dlatego, że masz jakiś związek z Harutou. Chociaż przyznam, że to dzięki niemu cię poznałem. Więc jeżeli widzę, że ktoś kogo darze ciepłym uczuciem się rani też cierpię.
- Lubisz tylko powłokę. Nie znasz prawdziwego mnie.- Powiedziałem patrząc w okno. Chyba będzie padać?
- To nie prawda. Wiem o tobie wystarczająco dużo.
- Na pewno.
- Masz na imię… nie powtórzę tego ale potrafię napisać. Wszyscy mówią na ciebie Nii. Szanujesz starsze osoby, jesteś dobry z matematyki. Ogólnie dobrze się uczysz. Masz dwóch braci i z tego co się dowiedziałem jedną siostrę. Jesteś miły. Delikatny. Masz takt. Lubisz gumy maoam. Coś tam trenowałeś bo umiesz się bić. Wiem gdzie mieszkasz. Podejrzewam, że jesteś pedantem. Lubisz kwaśne rzeczy. Nie przepadasz za, za bardzo za słodkimi rzeczami. Nie palisz. Nie lubisz jak ktoś to robi. Jesteś zaborczy. Uczyłeś się w Akukou. Jak dla mnie to wystarczy.- Powiedział. Przyglądałem mu się uważnie.
- Nie uważasz, że to wszystko nie pasuję do tego co powiedziałeś na samym końcu?- Zapytałem. Pokręcił energicznie głową.- Mam trzy siostry.- Dodałem patrząc w okno. Nie wiem dlaczego ale wyczułem, że się uśmiechnął.
- Przepraszam, mogę na chwilę pana wyprosić.- Usłyszałem głos pielęgniarki. Spojrzałem w tamtą stronę.
- Z chęcią bym wyszedł, ale musiałaby pani mnie odpiąć.- Spróbowałem ją podejść. Zaśmiała się cicho.
- Niezła próba, ale nie tym razem.
- Che. A myślałem, że teraz mi się uda.- Zaśmiałem się cicho.- Jakie świństwo dostanę tym razem?
- Lek na uspokojenie.
- Ale ja jestem spokojny.
- Zalecenie lekarza.- Powiedziała. Pokręciłem przecząco głową.- Niech pan z kolegą poczeka na korytarzu.- Dodała zerkając na Shin’a. Otworzył szerzej oczy.
- Z kolegą?- Zapytałem.
- Nie wiesz? Przychodzi tutaj codziennie od kiedy tutaj leżysz. Zawsze czeka na zewnątrz koło twoich drzwi.- Powiedziała. Zerknąłem na Shin’a, ale już go nie było.
- Co za kolega?- Zapytałem pielęgniarkę.
- Rozumiem, że jeszcze się nie zebrał aby cię odwiedzić.
- Oprócz Shin’a nikt tutaj nie przychodzi.
- Przychodzi.- Powiedziała wkuwając mi się w nadgarstek. Nawet się nie skrzywiłem. W całym swoim życiu dostałem więcej zastrzyków niż ta starsza pielęgniarka sama zrobiła.
- Jak będzie pani wychodzić niech pani zawoła. Obu.
- A jak nie będzie chciał wejść?
- To niech mu pani powie, że ma w ogóle nie przychodzić, a ja go w szkole dorwę.- Powiedziałem. Co ten Kei odpierdala? Skoro przyłazi tutaj to dlaczego nie wejdzie do środka?
- Dobrze. Jakby coś się działo to…
- Będę wołał.- Wtrąciłem. Nie ma szans abym przycisnął przycisk na ścianie. Zaśmiała się i wyszła. Po chwili do środka wszedł Shin. Nie zamknął drzwi.- A on nie ma zamiaru wejść?
- Chciałem ci powiedzieć, że też tutaj przychodzi.
- Spoko. Niech włazi i zamknijcie te drzwi. Nie lubię jak ktoś się na mnie gapi kiedy jestem przykuty do łóżka.- Powiedziałem. Kiwnął głową. Przyglądał mi się uważnie kiedy do pokoju wszedł jego towarzysz. Otworzyłem szeroko oczy. Zacisnąłem mocno zęby. Napiąłem wszystkie mięśnie siadając prawie na łóżku. To nie był Kei.
- Nii nie siadaj.- Powiedział Shin. Miał spokojny głos. Warknąłem na niego nie spuszczając spojrzenia z Harutou. Patrzył na mnie z miną której nie mogłem odczytać. Wziąłem kilka głębokich wdechów. Spojrzałem w okno.
- Daj mi gumę.- Powiedziałem wkurwionym głosem. Po chwili żułem już swoja ukochaną gumę.
- Widzę, że nie go się spodziewałeś.- Powiedział Shin. Spojrzałem na niego mrużąc oczy.
- No widocznie nie go.- Warknąłem. Zakląłem pod nosem patrząc na niego.- Ta stara baba wiedziała co mi podać.
- A co ci podała?
- Leki na uspokojenie.
- Aż tak?
- Nie każdy ma przywilej wyjścia ze szpitala po opatrzeniu ran, co nie? KOTEK?- Zapytałem sarkastycznie.
- Gdyby ci nie odpierdoliło w klasie to byś tutaj nie leżał.- Odparł. Prychnąłem pod nosem. Oczywiście. Cała wina poszła na mnie.
- Gdybyś nie zaczął to by mi nie odpierdoliło. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie rucham wszystkiego co się rusza i na drzewo nie spierdala. A z moją siostrą miałem prawo się spotkać i gówno cię to obchodzi w ogóle z kim się spotykam. Nie jestem taki jak ty. Nie prześpię się z kimś kto mnie poprosi bo mam taką ochotę na jebanie więc nie klasyfikuj mnie ze sobą. Nawet jeżeli to udawany związek przez myśl mi nie przyszło aby cię zdradzić, a tobie już nie jedna pewnie obciągnęła od kiedy zaczęliśmy się spotykać.- Powiedziałem gapiąc się w okno. Lek uspokajający zaczął działać. Chciałem się na niego zdenerwować, ale nie mogłem.
- Jaki pyskaty się zrobił, co nie Shin. A skąd mam mieć pewność,  że już się z kim nie bzykałeś?
- Bo jeżeli mi odmówił to i innym również.- Powiedział Shin. Spojrzałem na niego zaskoczony. Z resztą nie tylko ja. Harutou spoglądał na niego z szeroko otwartymi ustami. Shin schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko.- Aki już na mnie czeka.- Dodał jakby nigdy nic. Podszedł do mojej szafki nocnej i położył na niej gumy.- Zostawiam twoją miłość życia na szafce. Jak będziesz grzeczny może pielęgniarka coś ci da. Lecę i nie świruj.
- Nie zamierzam. Leki, pamiętasz?
- Poczekaj. Chyba coś musisz mi wyjaśnić.- Powiedział Harutou. Shin spojrzał na niego zaskoczony.
 - Co? Aaaa. To. Nie martw się.
- Jak mam się nie martwić? Jeżeli Aki…
- To mu nie mów. Zapytałem go z ciekawości. Po prostu chciałem wiedzieć jakby na to zareagował. Bez chwili wahania mi odmówił.- Powiedział Shin. Uśmiechnął się do mnie.- No to pa.- Dodał i już go nie było. Gapiłem się oniemiały w zamknięte drzwi. Nie spodziewałem się, że powie to na głos.
- Świr.- Mruknąłem pod nosem.
- Co to miało znaczyć?
- A co cię to interesuję?- Warknąłem na niego odwracając głowę ponownie w stronę okna. Usłyszałem jak siada na krzesełku na którym wcześniej siedział Shin. Oddychałem spokojnie. Milczał. Czułem na sobie jego przeszywające spojrzenie.- Długo masz zamiar tak tutaj siedzieć?
- Przeszkadzam ci w czymś?
- Tak.
- W czym? Oglądaniu okna?
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jakie to jest zajebiste zajęcie.
- No wyobrażam to sobie. Nie ma to jak leżeć przykutym do łóżka niczym świr i gapić się w przestrzeń od ponad tygodnia.- Zadrwił. Drgnąłem. Odwróciłem gwałtownie głowę w jego stronę.
- A myślisz, że czyja to kurwa wina?!
- Pielęgniarka powiedziała, że jeżeli za bardzo będziesz się rzucał mam ją wezwać. Wtedy dadzą ci coś na sen.
- Pierdol się Harutou.
- Czekam aż wyjdziesz, wtedy będę mógł to robić do woli.
- Grabisz sobie.- Warknąłem. Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na szafkę nocną, na której leżały wcześniej pozostawione przez Shin’a gumy oraz bezużyteczne już okulary.
- Gumy rozpuszczalne? Co ty dzieciak?- Zadrwił. Usiadłem gwałtownie na łóżku. Pasy boleśnie wbiły mi się w nadgarstki. Oddychałem ciężko.
- Zabiję cię jak stąd wyjdę!- Wydarłem się na niego. Zaśmiał się cicho i podszedł do mnie. Oparł rękę koło mojej. Siedzenie w sztywnej pozycji sprawiało mi ból w rękach.
- Spróbuj.- Powiedział i pochylił się nade mną. To co stało się później zaskoczyło mnie bardziej niż mogłem się tego spodziewać. Miał bardzo gorące jak i miękkie usta. Delikatne. Takie nie pasujące do niego. Serce zabiło mi szybciej. Ścisnęło mnie w dołku. Po plecach przebiegły ciarki kiedy otarł swoimi wargami o moje. Całował mnie delikatnie ocierając naszymi wargami o siebie. Powolne i mozolne ruchy wprowadzały mnie w stan otępienia. Przełknąłem głośno ślinę i odwróciłem gwałtownie głowę w bok.
Co to kurwa było?!
- Lecę Kotek. Zdrowiej szybciej. Chcę się z tobą zabawić.- Dodał i nie odwracając się w moją stronę ruszył ku drzwiom. Wyszedł bez żadnych innych słów zamykając za sobą drzwi. Opadłem na poduszki oddychając ciężko. Usta mi ścierpły. Czułem się tak jakby przebiegły po nich miliony mrówek. Zadrżałem na całym ciele czując jak cały płonę. Ten skończony idiota miał czelność mnie pocałować!
- Brat! Co tam…- Senou urwał w połowie zdania wpadając do mojego pokoju jak burza. Spojrzałem na niego powolnym wzrokiem. Przyglądał mi się z szeroko rozdziawioną miną.
- Tak?- Zapytałem. Wypuściłem głośno powietrze. Wiedziałem o co mu chodzi. Znalazł się nowy katalizator. Skrzywiłem się delikatnie. Senou zamknął za sobą drzwi i podbiegł do krzesełka które chwile temu było zajęte.
- Masz mi coś ciekawego do powiedzenia?- Zapytał opierając zainteresowany łokcie na kolanach i pochylając się w moją stronę.
- To chyba ty musisz mieć coś ciekawego skoro przyszedłeś do mnie w porze kiedy powinieneś mieć korki.- Zauważyłem inteligentnie. Senou skrzywił się odwracając głowę w bok.
- Eh. Daj spokój. Nie wiem co mu wczoraj odbiło.
- Co się stało?- Zapytałem przyglądając mu się uważnie. Unikał mojego wzroku.- Albo ty mi powiesz albo go się zapytam.
- Nawet się nie waż.- Warknął. Zaśmiałem się cicho pod nosem.- Chodzi o to, że… no tego… wczoraj go pocałowałem…- Powiedział drapiąc się zmieszany po głowie. Otworzyłem szerzej oczy. No tego się nie spodziewałem. Wiedziałem, że Senou lubi Keisuke oraz odwrotnie ale nie sądziłem…- No i on się popłakał i uciekł, a dzisiaj mi napisał, że nie przyjdzie na korki.
- Powiedziałeś mu, że jesteś bi?- Zapytałem. Pokiwał przecząco głową. Wypuściłem głośno powietrze.
- No chyba dałem mu jasno do zrozumienia, że…
- Nie wiem o co dokładnie w tym chodzi, ale Keisuke ma pecha co do facetów. Wcześniej miał takie akcje, że nawet hetero z narzeczoną go całował więc to, że mu nie powiedziałeś namieszało. Jego rodzice nie będą zadowoleni jeżeli się dowiedzą, że… no… ten… tego.- Powiedziałem patrząc mu głęboko w oczy. Zmieszany spojrzał gdzieś w bok.
- Chyba będę musiał z nim pogadać.
- Chyba nawet teraz.- Powiedziałem i wskazałem głową na drzwi. W przejściu stał przerażony Keisuke. Pod jego lewym okiem widniała sporych rozmiarów śliwa. Spojrzał na mojego brata przerażonym spojrzeniem po czym odwrócił się na pięcie i uciekł.
- Sorry Nii!- Krzyknął Senou i już go nie było. Wypuściłem głośno powietrze i wróciłem do swojego wcześniejszego zajęcia jakim było kontemplowanie szyby.

**
Siedziałem na łóżku w szpitalu i rozmasowywałem delikatnie obolałe nadgarstki. Były czerwone. Gdzieniegdzie poranione. Skrzywiłem się i schowałem je w rękawie bluzy. Naprzeciwko mnie stał młody, wysoki oraz szczupły mężczyzna. Blondyn o złotych oczach. Miał delikatne rysy twarzy. Zero zarostu. Ubrany w biały kilt lekarski. Wiedziałem, że prywatnie nosi w lewym uchu kolczyka. Josh Yonazawa. Psychoterapeuta. Dokładniej mówiąc MÓJ psychoterapeuta. Za nim stał Go i Senou. Przyglądali mi się uważnie.
- Wiesz Nii bardzo mnie interesuje co było nowym katalizatorem? Możesz mi zdradzić ten sekret?- Zapytał ponownie Yonazawa-sensei. Wypuściłem głośno powietrze.
- Jeżeli ci tego nie powiem, to mnie stąd nie wypuścisz?
- Nii co to za „ci”? Kolegę znalazłeś?- Zapytał oburzony Go. Spojrzałem na niego unosząc do góry brew.
- O co ci chodzi? Od pierwszej gimnazjum Yonazawa-sensei mówi mi, że mam do niego mówić po imieniu. Josh. Więc w czym problem?
- Trochę szacunku…
- W porządku panie Mabuchi. Więc jak, Nii? Powiesz?
- Zostałem po raz pierwszy pocałowany przez swojego chłopaka.- Powiedziałem dość cicho zaciskając palce na swoich udach. Cała trójka spojrzała na mnie zaskoczonym spojrzeniem.
- Ch… ch… chłopak?!- Krzyknął Go. Opuściłem ramiona. Spodziewałem się takiej reakcji.
- Nie drzyj się tak na mnie.
- Jak mam się nie drzeć skoro…
- A ty to co?! Sam nie jesteś lepszy! Ani ty ani Senou nie macie prawa mnie w tej kwestii pouczać!
- To ten srebrno włosy dzieciak, który tutaj ciągle do ciebie przyłaził?!- Go nie dawał za wygraną.
- Nie mieszaj go do tego! To kolega ze szkoły!
- Więc kto to jest?!
- Nie twój interes!- Wydarłem się na niego. Dwoma szybkimi krokami podszedł do mnie i złapał mnie za przód bluzy. Potrząsnął mną dwa razy. Położyłem mu rękę na przegubie dłoni, która mnie trzymała i zacisnąłem na niej palce. Puścił mnie krzywiąc się przy tym delikatnie.- Myślisz, że kogo szarpiesz, hę?!- Warknąłem na niego. Odepchnąłem jego rękę. Prychnąłem pod nosem i usiadłem ponownie na swoim łóżku.
- Rozumiem, rozumiem. Nie musisz mówić jeżeli nie chcesz.- Powiedział Josh. Kiwnąłem twierdząco głową. Ktoś delikatnie zapukał do drzwi. Josh kiwnął twierdząco głową zachęcając mnie do tego abym zaprosił swojego „gościa” do środka.
- Proszę.- Powiedziałem. Drzwi otworzyły się delikatnie.
- Taki miły z samego…- Harutou przerwał w połowie zdania zatrzymując się w przejściu. Wpatrywał się osłupiałym wzrokiem na mojego psychoterapeutę.- Josh?! Co ty tutaj robisz?!- Zapytał oburzony. Spojrzałem na niego zaskoczonym spojrzeniem. Skąd on do cholery jasnej znał Josh’a?!
**********************************************
i jak? co myślicie?
za tydzien zapraszam na  kolejna czesc opowiadania ;)
pozdrawiam gizi03031

5 komentarzy:

  1. Och ten Nii... Dość nie grzeczny. Powinien grzecznie leżeć a nie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co ma leżeć jak może się trochę porzucać:D

      Usuń
  2. Hej,
    rozdział jest wspaniały, o co chodzi z tymi okularami? w poprzedniej szkole nazwijmy to, że rządził i to sformułowanie, że był pierwszy w Akukou, ciekawe, czyżby tym kolegą czekających za drzwiami byl Horotoru? no i ciekawe skąd zna Josha, rodzina też nie chce aby Nii mu odpuszczał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, o co chodzi tutaj z tymi okularami? jak się okazuje, swojej poprzedniej szkole rządził i to sformułowanie, że był pierwszy w Akukou, ciekawe, czyżby tym kolegą czekających za drzwiami byl Horotoru? ciekawe skąd zna Josha, rodzina też nie chce aby Nii mu odpuszczał tak jak ja...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział wspaniały, o co chodzi tutaj z tymi okularami? dlaczego taka reakcja? jak się okazuje Nii w swojej poprzedniej szkole rządził i to sformułowanie, że był pierwszy w Akukou, bosko, ciekawe, bardzo ciekawe, czyżby tym kolegą czekających za drzwiami byl Horotoru? skąd zna Josha? ach rodzina też nie chce aby Nii mu odpuszczał tak jak ja... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń