niedziela, 12 lutego 2017

8. „Przekraczając Granicę i Łamiąc zasady nie do złamania.” 8

Hej.
Zapraszam na przedostatni rozdział tego opowiadania. Za tydzień się z nim pożegnamy a później nie wiem, albo dodam znowu coś dłuższego albo krótkiego (raptem 4-5 rozdziałów) napisanego w mojej starej pracy. Jeszcze będę musiała pomyśleć co i jak.
*******************************
Didier wyszedł z łazienki wycierając wilgotne włosy w ręcznik. Rozejrzał się po swojej części pokoju w poszukiwaniu zielonej koszulki na ramiączkach, która przeważnie służyła mu jako część pidżamy. Spodenki zabrał, ale koszulki nie. Leżała na jego łóżku. Wypuścił głośno powietrze z płuc i sięgnął po nią. Ubrał ją na siebie i wrócił do suszenia niesfornych włosów. Chyba je obetnie. Zaczynały go powoli denerwować.
Ponownie wypuścił głośno powietrze z płuc i spojrzał z wyrzutem na gapiącego się na niego od dłuższego czasu chłopaka. John siedział przed stolikiem opierając dłonie za swoimi plecami.
- Czego?- Zapytał prostując się. John zmierzył go od góry do dołu i siadając w miarę poprawnie wypuścił wstrzymywane od dłuższego czasu powietrze z płuc.
- Pogadajmy.
- Nie mamy o czym. Nie gap się na mnie.- Warknął Francuz wchodząc na chwilę do łazienki. Odwiesił wilgotny ręcznik na wieszak i zabierając swoją szczotkę wrócił do pokoju. Od razu wyczuł na sobie jego spojrzenie.
- Pogadajmy.
- Głuchy jesteś?! Nie będę z tobą rozmawiał!
- Didi. Proszę. Porozmawiajmy.- Powiedział cicho John zaciskając palce na swoich kolanach. Wpatrywał się w niego z jawnym oczekiwaniem wymalowanym na twarzy. Didier spojrzał na niego w zwolnionym tempie. Przyglądał mu się dłuższą chwilę. Chłopak musiał coś wypić albo coś w tym rodzaju.
- W głowie ci się klepki poprzestawiały? Didi?! Proszę?! Już nie per Pedale?! Lachociągu?! Nie…
- Siadaj.- Warknął chłopak i zacisnął palce na nasadzie nosa. Znowu zaczęła go boleć głowa. Kiedy otworzył ponownie oczy Didier siedział naprzeciwko niego. Rozdzielał ich tylko stolik.
- Słucham.
- Jak twoje palce?- Zadał pierwsze lepsze pytanie jakie przyszło mu do głowy. Nie mógł przecież tak od razu wyjechać mu z grubej rury.
- Co? O co ci znowu chodzi?
- Pytam jak twoje palce. Luigi mówił, że ostatnio przesadziłeś…- Doszedł do wniosku, że jak będzie udawał, że nadal nic nie pamiętał może wtedy Didier normalnie będzie z nim gadał. Dopiero teraz zauważył jak chłopak trzymał go na dystans i atakował za każdym razem kiedy ten próbował się do niego odezwać. Wytarł spocone dłonie o swoje uda i przełknął dyskretnie ślinę.
- Uszkodziłem je sobie grając ostatnio na fortepianie. W szpitalu powiedziano mi że już nigdy nie będę mógł zagrać na żadnym instrumencie. Nawet wieloletnia rehabilitacja nie przywróci ich do stanu pierwotnego.- Odparł obojętnie przyglądając się dokładnie twarzy swojego słuchacza.
- Przepraszam za to, że ci je połamałem.- Powiedział John. Didier wypuścił głośno powietrze z płuc.
- Nie przepraszaj za coś czego nawet nie pamiętasz.- Odpowiedział Francuz i zabrał się za rozczesywanie swoich włosów.
- Byłem bardzo zdenerwowany. Znowu widziałem jak… tamta osoba lizała się z tym… osobnikiem na korytarzu. Chciałem coś rozwalić. Roznosiło mnie od środka. A na domiar złego wkurwiała mnie ta wesoła melodia wydobywająca się z salki muzycznej. Co przerwę kilka dni w tygodniu musiałem jej słuchać. Co takiego było wesołego w tym… świecie i życiu? Dlaczego ktoś burzy i tak... mój świat i włazi do niego z takim… utworem do mojej głowy. Kiedy wpadłem do tej Sali i powiedziałem ci abyś przestał, a ty mnie zignorowałeś… coś we mnie pękło. Być ignorowanym przez takiego… ciebie. Nie zastanowiło mnie to, że przecież zawsze mnie ignorowałeś. W tamtej chwili chciałem abyś przestał… w te klawisze. Więc sam cię uciszyłem. Na zawsze, niestety.- Powiedział cicho wykręcając swoje palce i patrząc uważnie na zaskoczoną twarz Didiera. Chłopak przestał rozczesywać włosy w połowie jego wypowiedzi. Odchrząknął cicho i wysunął szczotkę ze swoich włosów.
- W…- Znowu odchrząknął kiedy głos uwiązł mu w gardle.- W miejsca gdzie nie kończyłeś zdań…
- Dodaj niecenzuralne słowa.- Powiedział John i przetarł twarz dłońmi.
- No… dobra?
- Przepraszam za to, że musiałeś użerać się z Edgardem.
- Nie musiałem…
- Musiałeś. A wiem, że nie chciałeś.
- Skąd wiesz? Może tego mi trzeba było, aby taki hetero zrobił takiej pizdzie jak ja…
- Nie mów tak o sobie.- John z całych sił powstrzymał się przed głośnym krzykiem. Wciągnął głośno powietrze przez nos. Chciał mu tak wiele powiedzieć. Chciał paść przed nim na kolana i błagać o wybaczenie za wszystkie słowa, które powiedział oraz za wszystkie czyny, których się dopuścił. Wiedział, że jeżeli Francuz tego od niego zażąda zrobi to z uśmiechem na ustach. Sięgnął po swoją torbę, która znajdowała się za nim na jego łóżku. Otworzył ją i wyciągnął z niej białą, nieopisaną kopertę. Otworzył ją i wyciągnął z niej parę zdjęć. Rozłożył je na stoliku. Didier przyglądał im się uważnie z każdym kolejnym pojawiającym się na stole zdjęciem oddychając coraz szybciej. Zdjęcia z ich wycieczki do Włoch. Zdjęcia z ich wypadu do pizzerii. Zdjęcia zrobione w parku. Zdjęcia z ich pokoju. Na każdym tylko on i niebiesko włosy. Na ostatnim zdjęciu znajdowała się jego uśmiechnięta buzia. Na nosie znajdowała się bita śmietana. Zdjęcie zrobione w mieszkaniu należącym do John’a. White popukał palcem ostatnią fotografię.- To ty przychodziłeś raz w tygodniu do tego mieszkania, sprzątałeś w nim i dbałeś o kwiaty?
- N… Nie.- Pisnął cicho Didier i spojrzał spanikowany w stronę drzwi wyjściowych. John pokazał mu co trzyma w dłoni. Klucz od ich pokoju. Znak, że drzwi są zamknięte. Wiedział, że chłopak będzie chciał uciec i gdzieś się zaszyć kiedy tylko zacznie z nim rozmowę. Za pewne uciekłby do pokoju Włocha i Niemca i nie wychodził z niego aż cała sprawa ucichnie. Didier był przewidywalny jak zeszłoroczny śnieg. Nic się nie zmienił ten cholerny słodziak. Tylko głupi John musiał stracić pamięć i nie dostrzegać jego wcześniejszego zachowania, które przecież nic się nie zmieniło.
Ale teraz pamiętał. I widział. I drżał na całym ciele przebywając z nim w jednym pokoju, a nie mogąc go dotknąć.
Powoli. Małymi kroczkami. Tak sobie obiecał, kiedy zakradł się do łazienki i zabrał stamtąd koszulkę. Biorący prysznic Francuz ani nie zauważył, ani nie usłyszał inwazji obcego na łazienkę. Pewnie po zauważeniu braku górnej części garderoby zdziwił się bardzo i wrócił do pokoju odnajdując ją ma łóżku.
John zawsze mu tak robił. A to zabierał z łazienki spodenki lub koszulkę do spania. Teraz nic nieświadomy Didier nawet nie mógł podejrzewać o to ciemnowłosego. Zapewne pomyślał, że zostawił koszulkę na łóżku. Że o niej zapomniał. On i zapomnienie czegokolwiek! To śmieszne. Przecież John bardzo dobrze wiedział, że gdyby tylko zapytał Didiera o to, aby wymienił po kolei kolory bokserek jakie nosił od kiedy zaczęli się spotykać chłopak bez zastanowienia i bez wahania wypowiedziałby całą plejadę barw na jednym wydechu.
- Pytałem sąsiadów. Mówili, że przychodzi tam ten chłopiec co zawsze. Pokazałem im twoje zdjęcie. Powiedzieli, że to ty. Mówili prawdę?
- N… nie?
- Mówili prawdę?- Zapytał z naciskiem niebiesko włosy. Przyglądał się dokładnie francuzowi. Chłopak nerwowo przygryzał dolną wargę. Po chwili delikatnie kiwnął głową przyznając mu rację. John wyciągnął z koperty dobrze znaną im obu mangę. To właśnie tą mangę Didier czytał w pokoju kiedy John wrócił ze szpitala. Położył ją na stoliku koło zdjęć. Popukał w nią palcem.- Johen…
- Tak.
- Rozumiem.- Spodobało mu się to, że teraz odpowiedział szybciej. Spojrzał na niego uważnie. Ciekawe jak zareaguje na kolejną rzecz jaką wyciągnie z koperty? Koło mangi wylądowało pudełko z płytą do DVD. Didier spojrzał na nie i wciągnął głośno powietrze w płuca odsuwając się od stolika. Uderzył plecami o swoje łóżko.- Była w odtwarzaczu DVD. Nie zapytam co robiłeś kiedy ją oglądałeś.
- Przestań.
- Didier…- Powiedział cicho John. Coś czuł, że nie wyjdzie z tego pokoju żywy. Wyciągnął ze swojej torby skurzany, czarny portfel. Otworzy go i pokazał zdjęcie znajdujące się w jego wnętrzu-niczym policjant pokazujący swoją odznakę. Zdjęcie przedstawiało Didiera oraz John’a zatopionych w namiętnym pocałunku. Zrobiono je na plaży. Ktoś- obaj wiedzieli kto- schludnym pismem w lewym górnym rogu zdjęcia naskrobał dwa słowa niebieskim długopisem. „Mon Fou”. Nie zdążył się uchylić. Poczuł ostry ból kiedy drewniana szczotka chłopaka zatrzymała się z głośnym uderzeniem na jego czole. Złapał się za nie upuszczając portfel na stoli. Spojrzał w stronę chłopaka. Didier stał cały czerwony na środku pokoju oddychając ciężko. Jego oczy były szeroko otwarte. Przyjął pozycję obronną.
- Ty draniu! Przypomniałeś sobie wszystko i teraz odpierdalasz takie szopki! Nienawidzę cię! Nie odzywaj się do mnie! Zabije cię! Zabije!- Didier wrzeszczał na niego co sił w płucach i ciskał w jego stronę wszystkim co wpadło mu w ręce. John osłaniał głowę przed lecącymi w jego kierunku rzeczami. Chyba nawet gdzieś koło głowy śmignęły mu metalowe kajdanki. Przez jego ciało przeszedł silny prąd. Wiedział do czego używali tych kajdanek. I chciał je jeszcze kiedyś wykorzystać. Tyle, że najpierw musi uspokoić rozszalałego chłopaka. Chyba powiedział mu to w nieodpowiedni sposób. Wypuścił głośno powietrze z płuc i podszedł szybkim i pewnym krokiem do chłopaka.- Gdzie się pchasz na moją stronę pokoju?! Nie masz prawa… prawa…
- Przestań jęczeć.- Warknął John obejmując go mocno w swoich ramionach. Ciało niższego chłopaka drżało w jego objęciach. Słyszał przy uchu głośny szloch.- Nie płacz.
- Zabiję cię. Zbiję. Ty draniu. Ty chamie. Ty… ty… ty…- Nie mogąc znaleźć już więcej słów godnych obrażenie niebieskowłosego najnormalniej w świecie kopnął go w piszczel. Chłopak odskoczył od niego łapiąc się za bolące miejsce.
- Zwariowałeś?! To boli!- Krzyknął i spojrzał na skuloną postać stojącą na środku pokoju. Didier stał z opuszczoną głową. Zaciskał mocno palce na krawędzi koszulki. Drżał na całym ciele. Z jego gardła wydobywał się cichy szloch.- Didier…
- Nie… odzyyyyyyyyyyyyywaj się do m-hyc-mnie.- Zapłakał czkając głośno. John bez słowa podszedł do niego i znowu go przytulił. Odetchnął z ulgą kiedy tym razem nie został odepchnięty ani skopany. On był po prostu za słodki. Nie potrafił się na niego długo gniewać. Ale wiedział, że jego grzechy nie zostały mu jeszcze wybaczone.
- Kiedy obudziłem się w szpitalu czułem irytację. Dlaczego musi tam być ten wstrętny Żabol. Kiedy dowiedziałem się, że jestem z tobą w tym samym pokoju również czułem irytację i nieznaną dla mnie złość. Kiedy dowiedziałem się, że siedzimy razem w jednej ławce. Miałem ochotę roznieść cały świat. Kiedy zobaczyłem ciebie i tego… skurwiela… oh. Szalałem ze złości. Dwa tygodnie temu zrozumiałem dlaczego. Gdybym wcześniej zaczął słuchać tego co mówiło do mnie moje ciało… gdybym dotykał cię wtedy kiedy chciałem nawet przez przypadek i odzywał się do siebie wtedy kiedy chciałem… ale ja byłem głupi.
- O czym ty gadasz?- Zapytał cicho wtulony w jego ramie chłopak. John objął go mocniej zatapiając twarz w jego wilgotnych włosach. Zaciągnął się jego jabłkowym zapachem. Tak za tym tęsknił.
- Teraz już wiem, że moja złość i irytacja były wywołane tym, że byłem zazdrosny. Sam chciałem cię dotykać, przytulać. Ale nie mogłem. Bo jak to. Ja hetero z gejem. Ale ja byłem głupi! Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Dlaczego milczałeś i pozwoliłeś abym tak cię traktował?! Dlaczego pozwoliłeś mi dotykać Amandę i dlaczego pozwoliłeś się dotykać temu upośledzeńcowi?! Na to ostatnie jestem najbardziej zły. Nie dlatego, że ukrywałeś przede mną prawdę i mnie okłamywałeś, a dlatego, że on cię dotykał.
- A co miałem zrobić?! Twoi rodzice powiedzieli, że jeżeli pozwolimy ci odzyskać całą pamięć od razu możesz przeżyć szok i się załamać, więc jak…
- Przecież wiesz jacy są moi rodzice! Im chodzi tylko o kasę i ich dobre imię, a nie moje dobro!
- John, ja nie jestem lekarzem! Jeżeli by mi powiedzieli, że bardziej komfortowe byłoby dla ciebie to, że wyniosę się z miasta zrobiłbym to!
- Nawet się nie waż! Nie wypuszczę cię! Nie pozwolę ci odejść!
- Ale ja już odszedłem…
- Nie przypominam sobie nic takiego.
- Już nie jesteśmy…
- Ja pierdole.- Warknął John i uniósł jego głowę do góry. Wpił się w jego wargi całując go zachłannie. Przyciągnął go bardziej do siebie, aby chłopak nie uciekł mu nigdzie. Całował go namiętnie ocierając swoje wargi o jego. Lizał go językiem od czasu do czasu kąsając najpierw dolną później góra wargę zębami. Didier jęknął głośno w jego usta pozwalając mu na to czego ten chciał. Uchylił delikatnie usta pozwalając aby ciekawski język John’a zaczął penetrować je dokładnie badając policzki, podniebienie. Trącił swoim językiem drugi organ zachęcając go do zabawy. Didier ponownie jęknął.
Oddał delikatnie pocałunek. Bał się tego, że ta chwila za moment może się skończyć. Wszystko zniknie, a John znowu go odepchnie. Tęsknił za nim. Za jego zapachem, dotykiem, smakiem. O tak. Za smakiem najbardziej. Zassał się na jego języku opierając się bardziej o jego tors. Pragnął go całym sobą. Zadrżał na całym ciele kiedy chłopak zassał się na jego dolnej wardze kończąc po chwili pocałunek.
Sunął swoimi ustami coraz niżej obsypując pocałunkami jego policzki, żuchwę oraz szyję. Zatrzymał się na niej dłużej kręcąc językiem kółeczka po rozgrzanej skórze. Didier odchylił delikatnie głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp do miejsca badanego przez jego usta i język. Dobrze słyszał ciężki oddech chłopaka.
- John, proszę.- Jęknął cicho chłopak zaciskając palce na jego ramionach. Szyja to jego słaby punkt.
- Mhhhh.
- Nie przestawaj. Błagam.- Powiedział czerwony na twarzy. Poczuł ciepłe powietrze na szyi, kiedy niebiesko włosy zaśmiał się cicho. John zaczął delikatnie prowadzić go w stronę łóżka. Kiedy jego łydki uderzyły o drewnianą krawędź usiadł na nim i jęknął kiedy usta John’a zniknęły z jego szyi.
- Spokojnie. Nie patrz tak na mnie.- Powiedział i pochylił się delikatnie nad nim. Pocałował go namiętnie i wsuwając ręce pod jego koszulkę wciągnął głośno powietrze przez nos, kiedy wzdłuż jego kręgosłupa przebiegł przyjemny prąd. Zadarł koszulkę do góry odrywając się od ust chłopaka. Ściągnął z niego przeszkadzający mu materiał i rzucił go za siebie. Uklęknął przed chłopakiem i ponownie zaczął obsypywać jego szyje pocałunkami schodząc powoli coraz niżej. Jego usta zatrzymały się na lewym sutku chłopaka. Trącił go zaczepnie koniuszkiem języka, a ten po chwili stwardniał. John uśmiechnął się wrednie i zakrył go swoimi ustami ssąc go delikatnie i trącając od czasu do czasu swoim językiem. Drugim sutkiem zajęły się jego ciekawskie palce. Masował go, zataczał na brodawce kółeczka od czasu do czasu podszczypując ją mocniej. Każdy taki jego zabieg wyrywał z ust francuza gorące jęki. A niebiesko włosy wiedział, że chłopak potrafił jęczeć głośniej i bardziej pociągająco.
Didier zanurzył palce w jego włosach drapiąc go delikatnie po głowie. Przyglądał mu się zza przymrużonych powiek łapiąc głośno powietrze do płuc. Jego ciało drżało pod dotykiem drugich rąk. A miejsca których dotknęły usta albo język paliły żywym ogniem. Czuł co się z nim działo. Pewna bardzo ciekawska część jego ciała była bardzo zadowolona przez zaistniałą sytuację. Jego kutas drgał delikatnie, budząc się powoli do życia.
Cholera! A John nawet go tam nie dotknął!
- Ah! Oh! John mmmmmmmm.- Jęczał cicho nie przejmując się tym, że ktoś go usłyszy. W Akademiku były grube ściany. Nikt go nie usłyszy. A nawet jeżeli tak, to miał to gdzieś.
- Podoba ci się to?- Zapytał niebiesko włosy wysuwając język z jego pępka. Chłopak uniósł się na łokciach i spojrzał na niego.
- Jeszcze pytasz?- Zapytał łapiąc głośno powietrze do płuc. Spojrzał na klęczącego przed nim chłopaka. Pochylił się w jego stronę i pocałował go zachłannie ciągnąc nerwowo za jego koszulkę aby jak najszybciej się jej pozbyć.
- Niecierpliwy jesteś.- Zaśmiał się wyższy chłopak i pomógł mu ściągnąć przeszkadzający materiał. Spojrzał na niego i zaśmiał się widząc jego nadymane powietrzem policzki. Pochylił się i ugryzł go w brzuch. Didier krzyknął głośno by po chwili jęknąć kiedy język chłopaka załagodził obolałe miejsce.
- Nie masz… prawa… mówić… że jestem… niecierpliwy.- Powiedział oddychając z trudem kiedy drugie ręce zaczęły masować wewnętrzną część jego ud.
- A to dlaczego?- Zapytał zaczepnie John gryząc go w udo i polizał obolałe miejsce. Powtarzał tą czynność wielokrotnie napawając się najpierw krzykiem, a później jękiem francuza.
- Bo wiele razy chciałem… mmmmm….. cię dotknąć, a nie mogłem.- Didier jęknął głośno rozsuwając bardziej uda kiedy John zostawił na jego udzie piekący ślad jego dłoni.
- Mogłeś…
- A ty dałbyś mi w dziób.- Powiedział oburzony, kiedy chłopak podciągnął się do góry i zawisł kilka centymetrów nad jego twarzą.
- Dałbym. I tak dałem. Za co bardzo cię przepraszam. Po wszystkim będziesz mógł mi oddać.- Powiedział John gładząc delikatnie jego policzek. Didier wtulił twarz w jego dłoń.
- Wiesz, że nie dam rady.- Powiedział i przyjrzał się dokładnie jego twarzy. kiedy zatrzymał swoją rękę na jego kroczu. John zamknął oczy z przyjemności wciągając głośno powietrze między zaciśniętymi zębami. Didier pocierał powoli swoją dłonią jego nabrzmiałe krocze uciskając je od czasu do czasu.
- Mówię, że niecierpliwy, to będzie się spierał, że… o tak!- John urwał w połowie zdania, kiedy Didier zanurzył swoją rękę pod jego spodenki. Zaśmiał się cicho kiedy chłopak warknął na niego.
- Bokserki.- Powiedział niezadowolony Didier. Nie lubił kiedy chłopak w nich spał. Sam osobiście pod spodenki do spania nie ubierał bielizny. Gdyby nie ten cholerny materiał już teraz mógłby go dotknąć, a tak. Jego ciekawskie palce zakradły się pod gumkę. Wpatrując się w oczy Johna owinął palce na jego trzonie.
- Oh!- John upuścił głowę i oparł się na zgiętych łokciach. Położył głowę na barku francuza chuchając gorącym powietrzem na jego wrażliwą szyję. Czuł jak ręka jasnowłosego przesuwa się delikatnie po jego nabrzmiałej męskości. Zatacza kółeczka dookoła wrażliwej główki  by po chwili popukać koniuszkiem palca dziurkę i zacisnąć się mocno tuż pod główką. Chłopak z premedytacją przesuwał ręką tylko kilka milimetrów pod główką i wracał do góry. John poruszał delikatnie biodrami na tyle na ile pozwalał mu uścisk dłoni.- Didier. Proszę cię.
- O co?- Zapytał chłopak i chuchnął mu powietrzem do ucha co wyrwało z ust ciemnowłosego cichy pisk. Didier zaśmiał się cicho i przeciągnął językiem po prawym uchu chłopaka po czym zaczął je maltretować swoimi ustami jednocześnie przyspieszając ruchy dłonią.
- Nie, nie, nie. Przestań bo ja za raaaaazzz…. Ah!!!!!!- Z ust Johna wyrwał się głośny krzyk kiedy w jego napięte jądra uderzył silny orgazm. Jego ciało trzęsło się w spazmach, w oczach mu pociemniało. Z ledwością łapał oddech. Gdyby nie świadomość, że pod nim leży francuz położyłby się z chęcią na łóżku, ale nie chciał zgniatać biednego chłopaka, który nie przestając poruszać ręką zaczął go na nowo pobudzać.
- I jak?- Zapytał rozbawiony chłopak patrząc na podnoszącego się niebieskowłosego.
- Jesteś… niemożliwy.
- I tak wiem, że ci się podobało.
- Bo się podobało, ale teraz moja kolej.- Powiedział i łapiąc go za nadgarstek wysunął ze swoich bokserek jego rękę.- Nowe bokserki zostały ochrzczone.- Mruknął wyginając usta w bok po czym bez problemu zsunął z siebie spodenki i bokserki. Stanął przed na wpół leżącym na wpół siedzącym Didier’em. Chłopak zmierzył go i uniósł zaskoczony brew do góry kiedy dostrzegł w jakim stanie jest jego towarzysz.- No co? Mam swoje potrzeby.
- Jak zawsze.- Zaśmiał się i wciągnął głośno powietrze kiedy jego spodenki podzieliły los swoich sióstr i kuzynek. Leżał teraz przed nim całkowicie nagi. Podciągnął się na dłoniach kładąc się całkowicie na łóżku. Spojrzał na chłopaka.
- I po co się zasłaniasz jak i tak wiem co tam masz?- John zapytał go zaczepnie kiedy chłopak okrył strategiczne miejsce poduszką.
- Skąd wiesz, może coś się zmieniło.
- Mówisz, że zmalał.- Powiedział zaczepnie John i otworzył dolną szufladę biurka Didier’a. Chłopak był jak zawsze poukładany. Wyciągnął z jej wnętrza truskawkowy żel intymny. Przekręcił go między palcami i uśmiechnął się do chłopaka, który znowu zrobił swoją wcześniejszą minę. Położył buteleczkę koło jego głowy po czym położył się na nim stykając każdy cal ciała z jego. Zaczął obsypywać jego szczękę delikatnymi pocałunkami masując jednocześnie jego boki swoimi dłońmi. Didier jęczał cicho masując jego plecy, ramiona i od czasu do czasu pośladki. Kiedy tylko jego palce zaciskały się na pośladkach ciemnowłosego jego biodra wbijały się mocniej w niego. Ich członki ocierały się delikatnie o siebie. Francuz zapragnął poruszać biodrami, ale John nie pozwolił mu na to leżąc na nim i zaciskając palce na jego biodrach całował jego szyję. Schodził pocałunkami coraz niżej obserwując reakcje leżącego pod nim chłopaka. Kiedy jego pocałunki zaczęły pojawiać się na pachwinie chłopaka ten zaczął cicho piszczeć i patrzeć na niego błagalnie.
- Proszę. John, proszę cię.
- Witaj Mon Fou.- Powiedział chłopak i pocałował jego główkę najdelikatniej jak potrafił. Do jego uszu dotarł stłumiony jęk. Uśmiechnął się pod nosem i nie bawiąc się już dłużej wziął go całego do ust.
Didier myślał, że umiera. Tak bardzo kochał to uczucie i tak bardzo za nim tęsknił. To ciepłe i wilgotne miejsce sprawiało, że mógłby płakać z rozkoszy. Chciał poruszać biodrami wbijając się w te chętne usta, ale John mu na to nie pozwolił przytrzymując go mocno jedną ręką drugą masował jego jądra liżąc go po całej długości. Przez ciało francuza przechodziły przyjemne dreszcze. Od pół roku nikt mu tego nie robił. Wiedział, że nie wytrzyma długo. Otworzył szeroko usta i łapał w nie głośno powietrze kiedy jego kutas zniknął w ustach White’a który zassał się na nim mocno dociskając go językiem do podniebienia i sunąc nim do samego gardła. Didier zaczął szybciej oddychać. Zaciskał to prostował palce od nóg.
John wiedział co się dzieję i z jawną premedytacją wypuścił go z ust z głośnym mlaśnięciem. Oblizał wargi i podciągnął się do niego uśmiechając się zadziornie. Wytarł mu jedną, zbłąkaną łzę płynącą po policzku.
- Wiesz, że tego nie znoszę.- Powiedział cicho chłopak i wciągnął głośno powietrze do płuc kiedy John bez problemu zmienił ich pozycję i to teraz on leżał pod nim. Didier oparł dłonie po obu stronach jego głowy przyglądając mu się dokładnie.
- Jak chcesz to możesz teraz dojść.
- Nie chcę tak.- Warknął do niego i ugryzł go w krzywiznę żuchwy, kiedy tamten zaśmiał się cicho. Zaczął obsypywać jego szyję pocałunkami. John tak samo jak Didier miał wrażliwą szyję. Chociaż w jego przypadku wygrywały uszy. Didier maltretował jego szyję ustami kąsając ją, przygryzając, liżąc i zasysając się na niej od czasu do czasu jednocześnie badał palcami prawej ręki jego lewe ucho.
Po pokoju rozniósł się przyjemny zapach truskawek, kiedy John otworzył pojemnik z żelem. Wylazł go sporo na dłoń i rozmasował na pośladkach chłopaka, który syknął cicho.
- Zimne.- Chuchnął mu do ucha. Po ciele ciemnowłosego przebiegł silny dreszcz.
- Zaraz się rozgrzeje. Wracaj do mojej szyi.- Powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwów. Didier tylko zamruczał i wrócił do całowania jego szyi. W tym samym momencie White zabrał się za masowanie jego pośladków. Ugniatał je i masował okrężnymi ruchami rozsuwając je czasami. Zaciskał na nich palce i klepał go po nich delikatnie. Zakradał się palcami pomiędzy jego pośladki pocierając jego chętną dziurkę palcami. Czasami naciskał na nią opuszkiem palca po czym zabierał go i wracał do masowania pośladków. Leżący na nim chłopak oddychał głośną pojękując od czasu do czasu.
Didier wyginając rękę do tyłu położył ją na dłoni chłopaka, która właśnie zakradała się pomiędzy jego pośladki. Nakierował ją tam gdzie chciał aby była i unosząc głowę do góry spojrzał na John’a.
- Zrób to.
- Jeszcze nie.- Odparł John masując jego dziurkę swoim palcem. Wciągnął głośno powietrze do płuc i jęknął, kiedy Didier za pomocą swojego palca wciągnął jego do środka.
- Ja w łazience… sam…- Didier odwrócił zawstydzony twarz. John przełknął głośno ślinę. Był u niego w łazience, ale nie widział i nie słyszał nic co by wskazywało na to, że chłopak sam się zadawalał. Może i lepiej, że nic nie widział i nie słyszał bo z miejsca by się na niego rzucił.
Wiedział, że by tak zrobił.
Znał to z autopsji.
Jego plecy też. Kiedy po wszystkim Didier tłuk go packą na muchy aż ten wykrzykiwał przeprosiny i prosił o wybaczenie. Oczywiście przeprosiny nie były szczere. Nie było mu żal. Jakby miało być skoro chciał tego i cieszył się za każdym razem, kiedy Didier wił się pod prysznicem wbijając mu palce w ramiona kiedy ten go mocno pieprzył.
- To dlatego tak łatwo weszły.- Powiedział i wyciągając z niego palec zabrał jego dłoń by po chwili zatopić w nim od razu trzy palce. Didier krzyknął głośno wysuwając w kierunku ręki biodra. Jęczał mu głośno do ucha pieprząc się jego palcami. Było mu tak dobrze. Za dobrze.- Usiądź na chwilę.- Powiedział po chwili John wyciągając z niego palce. Poczekał aż chłopak spełnił jego prośbę po czym podciągając się na rękach usiadł na łóżku. Uparł plecy o ścianę i spojrzał na Didier’a.
- Tak chcesz to zrobić?
- Jak na razie tak.- Odparł i obserwował dokładnie poczynania chłopaka. Jak ten bierze żel i pochylając się nad nim najpierw kilka razy polizał go po nabrzmiałym członku zasysając się mocno na jego czerwonej i wilgotnej główce by po chwili wyciągnąć go z ust i wylać na niego sporą część żelu. Rozsmarował go dokładnie na jego członku i przybliżając się do niego ukucnął nad nim. John położył mu ręce na biodrach i pomógł mu się ustawić powoli opuszczając go na dół.
Czuł znajome rozciąganie oraz znikome ilości bólu. Oddychał spokojnie opuszczając swoje biodra na jego naprężonego kutasa. Zatrzymał się w połowie kiedy poczuł silniejszy ból rozciągania. Pół roku bez prawdziwego seksu robi swoje. Palcówka to nic w porównaniu z tym co teraz w niego wchodziło.
Wszak palce nie były ani tak długie ani nawet tak grube jak… Mon Fou.
John wyczuł mocniejszy uścisk mięśni zaciskających się na jego przyrodzeniu. Zaczął obsypywać francuza pocałunkami, gładząc jednocześnie wolną dłonią jego na wpół miękkiego członka. Wystarczyło tylko kilka ruchów aby ten na nowo stwardniał, a kierowany rychłą przyjemnością Didier nadział się na niego do końca.
- Jesteś piękny, taki idealny. Najlepszy w tym co robisz.- Szeptał do jego ucha niebiesko włosy. Czuł jego dłonie na swoich plecach. Oddychał spokojnie próbując się przyzwyczaić do tego co się w nim znajdowało. Poruszył delikatnie biodrami w przód i w tył czując jak penis chłopaka porusza się w nim delikatnie. Zadrżał na całym ciele. Zrobił kilka kółek biodrami po czym począł poruszać się szybciej wypuszczając go prawie całego z siebie by po chwili wpuścić go w siebie pozwalając mu się zagłębić aż po same jądra. Jęczał głośno, sapał i stękał. Już nic się dla niego nie liczyło tylko to aby jak najszybciej dojść. Przyjemność nie do opisania ogarnęła jego ciałem wprawiając jego biodra w zawrotną prędkość.
John bez problemu położył chłopaka na plecach od razu wbijając się w niego aż po samą nasadę. Poczuł jak pięty chłopaka wbijają się w jego pośladki aby przyjąć go mocniej w swoją stronę.
Odnalazł jego usta zasysając się na nich. Pozwolił aby ciekawski język ciemnowłosego dostał się do ich wnętrza. Przez jego ciało przeleciał prąd uderzając boleśnie w jego jądra. Poczuł jak jego mięśnie zaciskają się mocniej na poruszającym się w nim członku. Wszystkie jego mięśnie zacisnęły się na drugim chłopaku, kiedy Didier doszedł z głośnym krzykiem, który został połknięty przez łapczywe usta niebieskowłosego.
Oddychał ciężko próbując uspokoić oddech. Spojrzał przed siebie wpatrując się w wykrzywioną przyjemnością twarz John’a. Chłopak nadal się w niego wbijał dochodząc z głośnym „Ja pierdole” na ustach w jego wnętrzu.
Wbił się w jego wnętrze jeszcze kilka razy po czym opadł na niego oddychając ciężko. Poczuł jak jedna z rąk Didier’a oplata się dookoła jego pasa.
- I jak było?- Usłyszał cichy szept przy uchu.
- Jak w niebie. Kurwa jak ja mogłem zapomnieć o czymś tak dobrym i o tobie. Osobie, która pokazała mi co to prawdziwa miłość i prawdziwe życie.- Jęknął i podciągnął się do góry. Didier jęknął cicho odwracając głowę w bok. John przyglądał mu się uważnie przez chwilę po czym czerwony na twarzy wysunął się z niego i położył ponownie na nim.- Przepraszam. Zapomniałem.
- No tak. Miałeś prawo zapomnieć. W końcu nie ty miałeś to coś w tyłku tylko… co się śmiejesz?- Zapytał oburzony Didier kiedy John zaśmiał się głośno.
- Przypomniały mi się właśnie słowa twojej siostry.
- Leżąc ze mną w łóżku i robiąc te wszystkie rzeczy myślisz o mojej siostrze?
- O słowach, które kierowała do mnie po tym jak jej coś powiedziałem o tobie.- Sprostował i odgarnął jego spocone włosy z czoła.
- Jakie słowa?- Zapytał zaciekawiony Didier zgarniając wolną ręką koc leżący obok nich. Okrył nim John’a- tym samym i siebie- po czym wrócił do masowania jego pleców.
- Kiedyś powiedziałem do twojej siostry, że mam cię w dupie. Ona się zaśmiała. A jak się jej zapytałem dlaczego się śmieje, to mi powiedziała, że kiedyś zrozumiem.- Powiedział i uśmiechnął się szeroko. Didier zmarszczył czoło.
- Nie rozumiem.
- Co by nie patrzeć nie ja ciebie miałem w dupie tylko ty mnie i to dosłownie.- Powiedział i wyszczerzył zęby w łobuzerskim uśmiechu.
- Ty zboczeńcu jeden.- Warknął Didier i spróbował go z siebie zepchnąć. John bez problemu unieruchomił mu ręce swoimi tuż nad jego głową po czym pocałował go namiętnie.
W ich pokoju kolejny raz tej noc rozniósł się donośny jęk.

Był to jeden z wielu jakie nawiedziły ten pokój do czasu aż Didier i John musieli zacząć się zbierać na sobotnie śniadanie do Akademickiej stołówki.
***********************************
I jak wam się podobało? Mam nadzieję, że zakończenie nie wyszło tak jakoś płąsko.... za tydzień zapraszam na ostatni rozdział.
Pozdrawiam Gizi03031

4 komentarze:

  1. Hej,
    cudownie, haha czyli tak naprawdę Dider wziął tą koszulkę, ale Josh się zakradł i ją zabrał, a czy zdjął tą taśmę jak tamtem się kąpał? było sporo czasu na to... ta rozmowa udawał, że nic nie pamięta, a potem Dider wściekły no i seks na zgodę, więc już raczej nie będzie myślał o zmianie pokoju...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    cudowny rozdział, czyli to Dider wziął tą koszulkę ;) ale Josh się nam zakradł i ją zabrał... ale, ale czy zdjął tą taśmę rozdzielającą pokój jak tamtem się kąpał? było sporo czasu na to... proszę niech tak będzie....  udawał, że nic nie pamięta, a potem skuteczne pogodzenie... seks na zgodę, więc już raczej nie będzie myślał o zmianie pokoju... ;) ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    cudowny rozdział, ach to Dider wziął tą koszulkę ;) ;) ale, ale Josh się zakradł i ją zabrał... zastanawiam się czy zdjął tą taśmę rozdzielającą ich pokój jak tamtem się kąpał? ocho udawał, że nic nie pamięta, a potem mamy to skuteczne pogodzenie... seks na zgodę zawsze się sprawdza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Autorko, BRAWO!Nie wiem czy tu jeszcze zaglądasz , ale mimo to napiszę krótki komentarz. Podoba mi się styl i ogólna konstrukcja tej historii.Fajnie ,że potrafisz zaciekawić czytelnika i powoli wciągnąć go w świat twoich bohaterów.Tajemnice i niedopowiedzenia ,sprawiają, że nie można się oderwać od lektury.Jestem nałogowym czytelnikiem ,czytam dużo, bardzo dużo, ale twoje opowiadanie napewno zostanie w mojej pamięci. Pozdrawiam Aresa

    OdpowiedzUsuń