niedziela, 6 sierpnia 2017

Ostatnia Klasa 4

Hejka.
Bez większych wstępów zapraszam na kolejny rozdział:)
Zyczę miłego czytania:D
********************
Siedziałem na swoim standardowym miejscu w klasie i wpatrywałem się w tablicę. Nauczycielka od matematyki sprawdzała właśnie obecność. Nigdy nie pozwoliła na to dyżurnemu mówiąc, że to obowiązek nauczyciela. Przetarłem zmęczone oczy. Miałem nadzieję, że nie wyglądałem tak chujowo jak się czułem.
Drzwi od klasy otworzyły się delikatnie i do środka wszedł nie kto inny jak naszA wczorajsza gwiazda, która wypiła chyba całą zawartość zajmowanego przez nas lokalu. Nawet na mnie nie spojrzał, ale nie miałem się co dziwić. W końcu dzisiaj miałem na sobie okulary, a moje włosy
w starym zwyczaju zasłaniały mi pół twarzy. Ubrany tak jak nakazywał to szkolny regulamin. Zerknąłem na niego. Mundurek w nieładzie, słuchawki od MP4 zaczepione luźno na szyi, w gębie guma do żucia, którą mielił bardziej zawzięcie niż krowa trawę na pastwisku.
- No dzień dobry, pan to się chyba przywita z koszem.- Powiedziała matematyczka. Daiichi spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co jej chodzi. Przez klasę przebiegł cichy szmer.- No niech się pan przywita z koszem.- Zasugerowała nauczycielka, próbując w ten sposób przekazać mu ukryte polecenie, które miało brzmieć „guma do kosza”. Otworzyłem szeroko oczy kiedy Daiichi kucnął przy koszu i lekko speszonym głosem powiedział na całą klasę:
- Cześć, jestem Daiichi.- Zakryłem pospiesznie usta aby nie ryknąć śmiechem na całą klasę, która nie kłopotała się tym zbytnio i różna mieszanina śmiechów wypełniła pomieszczanie.
- Klasa! Proszę o spokój! Daiichi guma do kosza, a nie się witasz ze śmietnikiem!
- O co pani chodzi?! Przecież sama pani powiedziała…!- Przerwał i spojrzał na mnie
w zwolnionym tempie, kiedy zakryłem pospiesznie usta dusząc w sobie głośny śmiech. Jego znikome widmo wydostało się na zewnątrz co przyciągnęło do mnie kłopoty.- Czego japę cieszysz, co?!
- Daiichi!
- To po chuj to mordę szczerzy! Ktoś wydał na to zgodę!
- Daiichi do dyrektora! Keiichi też!- Uderzyła dziennikiem o blat biurka. Spoważniałem momentalnie i spojrzałem na nią jak na idiotkę. Wzruszyłem ramionami i spakowawszy swoje rzeczy wyszedłem z klasy. Bez słowa ruszyłem w stronę gabinetu dyrektora. Wiedziałem że ten jednokomórkowiec w końcu mnie dogoni. I tak się stało niedaleko samego gabinetu dyra, kiedy
z impetem wpadłem na pobliską ścianę.
- Co to kurwa śmieciu było w klasie?! Co?! Szacunku cię muszę uczyć!- Warknął na mnie przybliżając swoją twarz do mojej. A wczoraj był taki miły i w ogóle. Co się stało z kolesiem z klubu? Odwróciłem głowę w bok aby na niego nie patrzeć. Zacisnął swoje dłonie na moich policzkach zmuszając mnie abym na niego spojrzał.- Widocznie musimy zrobić powtórkę z pierwszej klasy!- Warknął mi w twarz. Wbiłem się w ścianę. Nie miałem zamiaru ponownie chodzić z gipsem na ręce przez trzy miesiące. Muszę to jakoś odkręcić.
- Ja się nie śmiałem z ciebie tylko z babki od matematyki.- Jęknąłem cicho bojąc się, że zmiażdży mi żuchwę.
- I myślisz, że ja w to uwierzę?!
- Widziałeś jej minę? Była komiczna. Sama nie wiedziała, jak ma zareagować. Przysięgam. Śmiałem się z niej. Nie z ciebie. Ja chce po prostu dotrwać do końca szkoły. Nie chce problemów. Proszę. Puść.- Pisnąłem kiedy mocniej zacisnął palce na mojej twarzy. Przyglądał mi się uważnie próbując wyczytać z mojej twarzy czy kłamie czy też nie, ale on jest taki tępy, że pewnie jakbym mu powiedział, że jestem kobietą uwierzyłby w to. Odepchnął mnie z odrazą na podłogę i przechodząc koło mnie kopnął mocno w brzuch.
- Żałosny śmieć.- Warknął wchodząc do gabinetu dyrektora. Uśmiechnąłem się słabo pod nosem. Wole być żałosnym śmieciem niż skończonym idiotą, który nie rozpoznaje ludzi ze swojej klasy i kogoś kogo dręczył od przeszło kilku lat.

**

Siedziałem na przerwie pod oknem na korytarzu i starałem się skupić na trzymanej przez siebie książce, ale jakoś bezwiednie skupiałem się na prowadzonej obok konwersacji. Normalnie miałbym ją gdzieś, ale ta rozmowa dotyczyła mojej osoby. I ta rozmowa bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobała.
- To jak myślicie? Da czy nie da?- Zapytał Daiichi bawiąc się zapalniczką. W buzi znowu miał gumę.
- Wgląda jakby dał.
- Wiesz, że nie lubię takich którzy dają wszystkim.
- No ale skoro chcesz go przelecieć to co ci szkodzi czy dawał wszystkim czy nielicznym. Po prostu nie rozciągniesz mu dziury to będzie jak dziewica.- Powiedziała Kochiyo. Przerzuciłem kartkę w książce niby to czytając, ale nadal im się przysłuchiwałem.
- Mi tam nie wygląda jakby każdemu dawał.- Powiedział Yoshihisa. Chłopie masz u mnie wielkiego plusa. Dosłownie. Gdybym z tobą gadał to bym ci chyba piwo postawił. Serio.
- Po czym to wnioskujesz?- Zapytała oburzona Sue. Nie przepadałem za jędzą. W sumie ja nie znosiłem całej szkolnej populacji.
- Bo kiedy Daiichi do niego zarywał, ten miał go głęboko w dupie.
- Może mnie mieć głęboko w dupie jeżeli będzie chciał.
- To co? Robimy to co zawsze?- Zapytał Ukyu. Co robią? Co zawsze?
- Ja się z tego tym razem wypisuje.- Powiedział Yoshihisa. Z czego się wypisuje?!
- Peniasz?- Zapytał Diichi.
- Nie. Czuje, że tym razem będzie inaczej, a ja nie chce później tego wszystkiego żałować.
- Czego żałować? Tego, że przegrasz 5 000 jenów. Co to dla ciebie?
-  Nie tego Daiichi.
- To czego bo nie rozumiem?
- Tego, że będziemy tego żałować. Ten chłopak jest inny więc….
- Dobra. Ty się wypisujesz. A reszta?- Zapytał czerwono włosy. Pozostali podnieśli ręce do góry.
- Ok. To w sumie będzie 25 000 jenów. Kto jak obstawia?
- Ja że mu się nie uda.- Powiedziała Sue patrząc na swoją siostrę, która wcześniej zabrała głos. Ta się uśmiechnęła.
- A ja na to, że zaliczy go w przeciągu tygodnia.
- No to ja mu daje miesiąc.
- Czyli mam czas od tygodnia do miesiąca aby go bzyknąć?- Upewnił się Daiichi. Zamarłem
z ręką na kartce, która chciałem przewrócić dalej.
- Zrezygnuj.- Powiedział cicho Yoshihisa i wszedł do klasy.
- Tchórz!- Krzyknął za nim Daiichi i sięgnął po swój telefon. Coś w nim poklikał i wcisnął go do kieszeni spodni. Razem z resztą paczki przeszli koło mnie i weszli do klasy. Poczułem wibracje
w kieszeni swojej marynarki. Mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i o mało co się nie oplułem na środku korytarza, kiedy zobaczyłem nazwę nadawcy sms’a, który właśnie do mnie przyszedł.
Daiichi<3
Kurwa! Skąd w moim telefonie wziął się jego numer?! Rozejrzałem się dookoła siebie
i pospiesznie sprawdziłem skrzynkę odbiorczą.
1 wiadomość nieodebrana od: Daiichi<3
Daiichi<3:
Na Discovery mówili wczoraj, że jak się uprawia sex to się dłużej żyje. I jest się bardziej odpornym na choroby. I doszedłem do wniosku, że aktorki porno będą żyć wiecznie. A skoro ty tak dbasz o swoje zdrowie i życie, chcesz je może przedłużyć troszkę bardziej. Ze mną? xD

Prymityw.
Kurwa.
Prymityw.
Od tyłu w łeb, za kudły i do jaskini na bzykanko. Tak by było dla niego najlepiej. Najprostsze wyjście. Wystukałem mu pospiesznie wiadomość
Masz u mnie dwa minusy. Pierwszy za to, że grzebałeś u mnie w telefonie. A drugi za twój prymitywny i zacofany sposób poderwania kogoś. Chcesz się bzykać to wypierdalaj do burdelu. Masz zły numer maleńki.
Pamiętaj. Trzy minusy, do wora i do lasu.;[x

Schowałem telefon do kieszeni pamiętając o tym aby teraz za żadne skarby świata go nie wyciągać z kieszeni. Przecież jak oni się dowiedzą, że ja to Iichi moje życie zostanie bardzo, ale to bardzo skrócone i nawet miesiące bzykania mi go nie przedłużą.
Kurwa!
Po co mi było to wyłażenie do tego jebanego klubu?!

 ***************************
No akcja zaczyna się troszkę rozkręcać.
Zapraszam za tydzień.
Pozdrawiam Gizi03031;*








1 komentarz:

  1. Hej,
    mam nadzieję, że Daiki w przyszłości przekona się jak to jest być tak szykanowanym... ojć początkowo się zastanawiałam skąd ma numer Keichiego, ale okazało się, że to jego numer ale z klubu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń