Bez większych wstępów zapraszam na kolejny rozdział:)
Zyczę miłego czytania:D
********************
Siedziałem
na swoim standardowym miejscu w klasie i wpatrywałem się w tablicę.
Nauczycielka od matematyki sprawdzała właśnie obecność. Nigdy nie pozwoliła na
to dyżurnemu mówiąc, że to obowiązek nauczyciela. Przetarłem zmęczone oczy.
Miałem nadzieję, że nie wyglądałem tak chujowo jak się czułem.
Drzwi
od klasy otworzyły się delikatnie i do środka wszedł nie kto inny jak naszA
wczorajsza gwiazda, która wypiła chyba całą zawartość zajmowanego przez nas
lokalu. Nawet na mnie nie spojrzał, ale nie miałem się co dziwić. W końcu
dzisiaj miałem na sobie okulary, a moje włosy
w starym zwyczaju zasłaniały mi pół twarzy. Ubrany tak jak nakazywał to szkolny regulamin. Zerknąłem na niego. Mundurek w nieładzie, słuchawki od MP4 zaczepione luźno na szyi, w gębie guma do żucia, którą mielił bardziej zawzięcie niż krowa trawę na pastwisku.
w starym zwyczaju zasłaniały mi pół twarzy. Ubrany tak jak nakazywał to szkolny regulamin. Zerknąłem na niego. Mundurek w nieładzie, słuchawki od MP4 zaczepione luźno na szyi, w gębie guma do żucia, którą mielił bardziej zawzięcie niż krowa trawę na pastwisku.
-
No dzień dobry, pan to się chyba przywita z koszem.- Powiedziała matematyczka.
Daiichi spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co jej chodzi. Przez klasę przebiegł
cichy szmer.- No niech się pan przywita z koszem.- Zasugerowała nauczycielka,
próbując w ten sposób przekazać mu ukryte polecenie, które miało brzmieć „guma
do kosza”. Otworzyłem szeroko oczy kiedy Daiichi kucnął przy koszu i lekko
speszonym głosem powiedział na całą klasę:
-
Cześć, jestem Daiichi.- Zakryłem pospiesznie usta aby nie ryknąć śmiechem na
całą klasę, która nie kłopotała się tym zbytnio i różna mieszanina śmiechów
wypełniła pomieszczanie.
-
Klasa! Proszę o spokój! Daiichi guma do kosza, a nie się witasz ze śmietnikiem!
-
O co pani chodzi?! Przecież sama pani powiedziała…!- Przerwał i spojrzał na
mnie
w zwolnionym tempie, kiedy zakryłem pospiesznie usta dusząc w sobie głośny śmiech. Jego znikome widmo wydostało się na zewnątrz co przyciągnęło do mnie kłopoty.- Czego japę cieszysz, co?!
w zwolnionym tempie, kiedy zakryłem pospiesznie usta dusząc w sobie głośny śmiech. Jego znikome widmo wydostało się na zewnątrz co przyciągnęło do mnie kłopoty.- Czego japę cieszysz, co?!
-
Daiichi!
-
To po chuj to mordę szczerzy! Ktoś wydał na to zgodę!
-
Daiichi do dyrektora! Keiichi też!- Uderzyła dziennikiem o blat biurka. Spoważniałem
momentalnie i spojrzałem na nią jak na idiotkę. Wzruszyłem ramionami i
spakowawszy swoje rzeczy wyszedłem z klasy. Bez słowa ruszyłem w stronę
gabinetu dyrektora. Wiedziałem że ten jednokomórkowiec w końcu mnie dogoni. I
tak się stało niedaleko samego gabinetu dyra, kiedy
z impetem wpadłem na pobliską ścianę.
z impetem wpadłem na pobliską ścianę.
-
Co to kurwa śmieciu było w klasie?! Co?! Szacunku cię muszę uczyć!- Warknął na
mnie przybliżając swoją twarz do mojej. A wczoraj był taki miły i w ogóle. Co
się stało z kolesiem z klubu? Odwróciłem głowę w bok aby na niego nie patrzeć.
Zacisnął swoje dłonie na moich policzkach zmuszając mnie abym na niego
spojrzał.- Widocznie musimy zrobić powtórkę z pierwszej klasy!- Warknął mi w
twarz. Wbiłem się w ścianę. Nie miałem zamiaru ponownie chodzić z gipsem na
ręce przez trzy miesiące. Muszę to jakoś odkręcić.
-
Ja się nie śmiałem z ciebie tylko z babki od matematyki.- Jęknąłem cicho bojąc
się, że zmiażdży mi żuchwę.
-
I myślisz, że ja w to uwierzę?!
-
Widziałeś jej minę? Była komiczna. Sama nie wiedziała, jak ma zareagować.
Przysięgam. Śmiałem się z niej. Nie z ciebie. Ja chce po prostu dotrwać do
końca szkoły. Nie chce problemów. Proszę. Puść.- Pisnąłem kiedy mocniej
zacisnął palce na mojej twarzy. Przyglądał mi się uważnie próbując wyczytać z
mojej twarzy czy kłamie czy też nie, ale on jest taki tępy, że pewnie jakbym mu
powiedział, że jestem kobietą uwierzyłby w to. Odepchnął mnie z odrazą na
podłogę i przechodząc koło mnie kopnął mocno w brzuch.
-
Żałosny śmieć.- Warknął wchodząc do gabinetu dyrektora. Uśmiechnąłem się słabo
pod nosem. Wole być żałosnym śmieciem niż skończonym idiotą, który nie
rozpoznaje ludzi ze swojej klasy i kogoś kogo dręczył od przeszło kilku lat.
**
Siedziałem
na przerwie pod oknem na korytarzu i starałem się skupić na trzymanej przez
siebie książce, ale jakoś bezwiednie skupiałem się na prowadzonej obok
konwersacji. Normalnie miałbym ją gdzieś, ale ta rozmowa dotyczyła mojej osoby.
I ta rozmowa bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobała.
-
To jak myślicie? Da czy nie da?- Zapytał Daiichi bawiąc się zapalniczką. W buzi
znowu miał gumę.
-
Wgląda jakby dał.
-
Wiesz, że nie lubię takich którzy dają wszystkim.
-
No ale skoro chcesz go przelecieć to co ci szkodzi czy dawał wszystkim czy
nielicznym. Po prostu nie rozciągniesz mu dziury to będzie jak dziewica.-
Powiedziała Kochiyo. Przerzuciłem kartkę w książce niby to czytając, ale nadal
im się przysłuchiwałem.
-
Mi tam nie wygląda jakby każdemu dawał.- Powiedział Yoshihisa. Chłopie masz u
mnie wielkiego plusa. Dosłownie. Gdybym z tobą gadał to bym ci chyba piwo
postawił. Serio.
-
Po czym to wnioskujesz?- Zapytała oburzona Sue. Nie przepadałem za jędzą. W sumie
ja nie znosiłem całej szkolnej populacji.
-
Bo kiedy Daiichi do niego zarywał, ten miał go głęboko w dupie.
-
Może mnie mieć głęboko w dupie jeżeli będzie chciał.
-
To co? Robimy to co zawsze?- Zapytał Ukyu. Co robią? Co zawsze?
-
Ja się z tego tym razem wypisuje.- Powiedział Yoshihisa. Z czego się wypisuje?!
-
Peniasz?- Zapytał Diichi.
-
Nie. Czuje, że tym razem będzie inaczej, a ja nie chce później tego wszystkiego
żałować.
-
Czego żałować? Tego, że przegrasz 5 000 jenów. Co to dla ciebie?
-
Nie tego Daiichi.
-
To czego bo nie rozumiem?
-
Tego, że będziemy tego żałować. Ten chłopak jest inny więc….
-
Dobra. Ty się wypisujesz. A reszta?- Zapytał czerwono włosy. Pozostali
podnieśli ręce do góry.
-
Ok. To w sumie będzie 25 000 jenów. Kto jak obstawia?
-
Ja że mu się nie uda.- Powiedziała Sue patrząc na swoją siostrę, która
wcześniej zabrała głos. Ta się uśmiechnęła.
-
A ja na to, że zaliczy go w przeciągu tygodnia.
-
No to ja mu daje miesiąc.
-
Czyli mam czas od tygodnia do miesiąca aby go bzyknąć?- Upewnił się Daiichi.
Zamarłem
z ręką na kartce, która chciałem przewrócić dalej.
z ręką na kartce, która chciałem przewrócić dalej.
-
Zrezygnuj.- Powiedział cicho Yoshihisa i wszedł do klasy.
-
Tchórz!- Krzyknął za nim Daiichi i sięgnął po swój telefon. Coś w nim poklikał
i wcisnął go do kieszeni spodni. Razem z resztą paczki przeszli koło mnie i
weszli do klasy. Poczułem wibracje
w kieszeni swojej marynarki. Mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i o mało co się nie oplułem na środku korytarza, kiedy zobaczyłem nazwę nadawcy sms’a, który właśnie do mnie przyszedł.
w kieszeni swojej marynarki. Mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i o mało co się nie oplułem na środku korytarza, kiedy zobaczyłem nazwę nadawcy sms’a, który właśnie do mnie przyszedł.
Daiichi<3
Kurwa!
Skąd w moim telefonie wziął się jego numer?! Rozejrzałem się dookoła siebie
i pospiesznie sprawdziłem skrzynkę odbiorczą.
i pospiesznie sprawdziłem skrzynkę odbiorczą.
1 wiadomość
nieodebrana od: Daiichi<3
Daiichi<3:
Na Discovery mówili
wczoraj, że jak się uprawia sex to się dłużej żyje. I jest się bardziej
odpornym na choroby. I doszedłem do wniosku, że aktorki porno będą żyć
wiecznie. A skoro ty tak dbasz o swoje zdrowie i życie, chcesz je może
przedłużyć troszkę bardziej. Ze mną? xD
Prymityw.
Kurwa.
Prymityw.
Od
tyłu w łeb, za kudły i do jaskini na bzykanko. Tak by było dla niego najlepiej.
Najprostsze wyjście. Wystukałem mu pospiesznie wiadomość
Masz u mnie dwa
minusy. Pierwszy za to, że grzebałeś u mnie w telefonie. A drugi za twój
prymitywny i zacofany sposób poderwania kogoś. Chcesz się bzykać to wypierdalaj
do burdelu. Masz zły numer maleńki.
Pamiętaj. Trzy
minusy, do wora i do lasu.;[x
Schowałem
telefon do kieszeni pamiętając o tym aby teraz za żadne skarby świata go nie
wyciągać z kieszeni. Przecież jak oni się dowiedzą, że ja to Iichi moje życie
zostanie bardzo, ale to bardzo skrócone i nawet miesiące bzykania mi go nie
przedłużą.
Kurwa!
Po
co mi było to wyłażenie do tego jebanego klubu?!
***************************
No akcja zaczyna się troszkę rozkręcać.
Zapraszam za tydzień.
Pozdrawiam Gizi03031;*
Hej,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Daiki w przyszłości przekona się jak to jest być tak szykanowanym... ojć początkowo się zastanawiałam skąd ma numer Keichiego, ale okazało się, że to jego numer ale z klubu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia