niedziela, 3 maja 2020

Rozdział 3

Zwyczę wam miłego czytania:)
*************************************************
Po raz kolejny przemyłem bladą jak ściana twarz. Spojrzałem na swoje drżące ręce, kiedy nakładałem pastę do zębów na szczoteczkę. Cyrus łaskawie pozwolił mi się przyszykować w łazience, którą znałem, czyli w łazience naszej sypialni po czym sam udał się do sąsiedniego pokoju aby to w nim korzystać z tego samego pomieszczenia. Dał mi godzinę mówiąc, że mam się nie martwić tym iż ktoś mi przeszkodzi.
Król Dziadek został poinformowany, że to dzisiaj ma mieć miejsce ten.... ten... akt. Król Dziadek zabronił zbliżać się komukolwiek ze służby do wschodniego skrzydła. Byliśmy tutaj całkowicie sami. Nikt nas nie usłyszy, nikt mi nie pomorze, a wszyscy będą wiedzieć co się tutaj będzie odbywać.
Po wszystkim jak nakazywała tradycja Cyrus uda się na kosztowanie trunków mocnych ze swoimi żołnierzami. To pierwszy moment, kiedy książę może spróbować alkoholu. Ile go nie będzie nie mam pojęcia. Mną po wszystkim zajmie się służący, który zda raport Królowi i potwierdzi dzisiejszą noc.
Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Średniego wzrostu chłopak o przydługawych szarych włosach, szarych przerażonych wielkich oczach okalanych gęstymi ciemnymi rzęsami. Z cienkimi ustami i małym noskiem, na którym spoczywały okulary w ciężkich oblamówkach. Szczupły. Delikatnie zarysowane mięśnie wyrobione przez prace w polu u dziadków. Zagryzłem delikatnie dolną wargę odgarniając włosy do tyłu. Do bokserek, które już wcześniej na siebie wciągnąłem ubrałem przydługawy czarny podkoszulek. Już bardziej skąpo ubranego niż w szatni przed wychowaniem fizycznym mnie nie widział. Przecież w pałacu nie przystoi tak spać. Od kiedy tutaj zamieszkałem spałem w długich spodniach i koszulce. Mimo, że to tak normalnie wyglądała moja pidżama do spania. Kiedyś spałem tak normalnie. Teraz perspektywa wyjścia tak z łazienki mnie przerażała.
Wiedziałem jedno. Nie mogłem tutaj siedzieć i czekać. Chyba bym spłonął ze wstydu jeżeli pozwoliłbym mu oglądać jak wychodzę z łazienki. Odwróciłem się na pięcie i na miękkich nogach ruszyłem w stronę wyjścia z łazienki wiedząc, że te drzwi to moja ostatnia deska ratunku i ochrony przed nim. I to dosłownie. Jeżeli przejdę przez te drzwi już nic mnie nie będzie chronić.
Wchodząc do pokoju odetchnąłem z ulgą, kiedy zastałem go w takich samych egipskich ciemnościach w jakich go pozostawiłem. Rozejrzałem się po nim dyskretnie, ale byłem sam. Słyszałem jak waliło mi serce. Nie kłamie. Przysięgam! Dosłownie słyszałem je w uszach. Ciekawe czy inni mieszkańcy również je słyszeli. Albo on. Czy on tez je słyszał? Jeżeli nie to pewnie je usłyszy, kiedy się do mnie zbliży. Stanąłem przed oknem i spojrzałem w dół na królewskie ogrody. Podziwiałem je od kiedy tutaj przyjechałem, a byłem w nich tylko raz. W dzień swojego ślubu. Kilka dni po nim się rozchorowałem i jak nikt nie patrzył siadałem w fotelu opatulony kołdrą po samą szyję i oglądałem je z okna nie mogąc się doczekać, kiedy w końcu będę mógł po nich pochodzić. SAM. Jak widać znowu je obserwuje. Chciałbym je pokazać kiedyś babci i dziadkowi oraz moim przyjaciołom ze szkoły, ale nie wiedziałem, czy dostaną zezwolenie na wejście do pałacu królewskiego jeżeli nie były to dni otwarte dla zwiedzających.
To miejsce mnie dobijało. Wszystko tutaj musiało być robione na pokaz. Trzeba było uważać na każde słowo oraz gest. Tego się nie mówi, tak się nie robi, tak się nie ubiera, tak się nie zachowuje. Same zakazy i nakazy. Dlatego tak się temu buntowałem. Od kiedy tutaj przyjechałem dano mi ich tyle, że ciężko było je wszystkie spamiętać, ale pamiętałem każdy. I praktycznie każdy łamałem z chorą satysfakcją robiąc pod górkę mojemu mężowi, który później musiał świecić przed Królem oczami i bronić mojego oraz przede wszystkim swojego honoru. Później w pokoju się o to rzucał, a ja byłem dumny. Bo to pokazywało, że nawet on potrafił się odezwać, a nie ciągle być tym pod linijkę. Tak nie powiem, tak się nie zachowam. Jego odzywki do mnie albo nawet te nasze trzy bójki w pokoju gdyby ujrzały światło dzienne przysporzyły by mu kłopotów. Dowiedziałem się przez przypadek, że nawet jeżeli w jakiś sposób zostawił by na moim ciele bliznę i nawet jeżeli byłby to czysty wypadek czekałaby go za to chłosta. Wychłostali by księcia bo ten miał czelność zostawić bliznę na swoim małżonku. Chciałbym to zobaczyć.
Ale nie jestem świnią. Nie zrobię mu tego. Bo jeżeli go za to wychłostają stracę ostatnią namiastkę normalności. Nie będzie się już tak zachowywał. A kłótnie z nim były dla mnie tym co mi odebrano w dniu, kiedy wróciłem do domu i czekała tam na mnie babcia z dziadkiem, aby mi zakomunikować o tym co zrobili moi rodzice i jaki czeka mnie los.
- Nad czym myślisz?- Usłyszałem jego poważny głos za sobą. Drgnąłem ale się nie odwróciłem.- Po co się ubrałeś?- Zapytał ponownie wzdychając cicho. Zerknąłem delikatnie przez ramię. Stał przy łóżku z białym ręcznikiem na biodrach. Wbiłem się w okno za sobą. Miał tylko ręcznik na sobie... o boże!
On miał na sobie tylko RĘCZNIK!
Odwrócił się w moją stronę jakby wyczuwając, że się mu przyglądam. Przełknąłem cicho ślinę przyglądając się jego umięśnionemu brzuchowi, ramionom oraz torsowi. Swoje "kołtuny" jak zacząłem w naszych utarczkach słownych nazywać jego dready zostawił rozpuszczone. Przechylił głowę w bok, kiedy nadal się na niego gapiłem bez żadnego słowa.
Spojrzałem gwałtownie w bok, kiedy zorientowałem się, że się gapię. Cmoknął głośno językiem i zrobiwszy dosłownie trzy kroki zatrzymał się przede mną.
- Możesz się patrzeć i dotykać. Nawet powinieneś.- Powiedział kładąc mi dłoń na policzku i delikatnie dając mi znać, że mam na niego spojrzeć. Uniosłem delikatnie głowę do góry, ale moje spojrzenie latało po całym pokoju. Wypuścił głośno powietrze z płuc i pstryknął mnie delikatnie w czoło. Zmarszczyłem nos próbując odgonić jego rękę od mojego czołowa, ale ten znowu mnie w nie pstryknął.
- Możesz przestać?- Zapytałem oburzony łapiąc go za dłoń i patrząc na niego.
- Nie.
- Co? Dlaczego?
- Bo kiedy tak robię...- zarobiłem kolejnego pstryczka.- nie uciekasz spojrzeniem jak płochliwa dziewica tylko skupiasz się na tym co jest tutaj i teraz.
- Ale ja....- Urwałem i spojrzałem w bok. Znowu cmoknął w usta. Pospiesznie zakryłem swoje czoło. Uśmiechnął się cicho pod nosem.
- Ale ty co?
- Em....- Podrapałem się po głowie i zostawiając dłoń na karku spojrzałem na niego ukradkiem. Ten intensywnie się we mnie wpatrywał.- Cyrus.... spałeś już z kimś?
- Dlaczego o to pytasz właśnie w tej chwili?
- Po prostu mnie to interesuje. Nie musisz mówić z kim tylko czy z kimś już to robiłeś?
- Robiłem.
- Dziewczyna?
- Mi to różnicy nie robi.- Odparł. Podrapałem się po karku i wypuściłem głośno powietrze z płuc.
- Często to robiłeś?
- Twoje pytania chyba nie mają na celu odwleczenie tego co i tak się stanie?
- Nie. Wiem, że i tak to dzisiaj zrobisz.... ja po prostu....- Urwałem. Co miałem mu powiedzieć? Że się bałem, bo w przeciwieństwie do niego nigdy tego nie robiłem?
- Kilka razy. Nigdy dwa razy z tą samą osobą. A ty ile osób posiadłeś nim zostałeś moim mężem?- Zapytał przesuwając swoimi długimi palcami po moim lewym ramieniu. Zadrżałem.
- Posiadłeś?
- Z iloma kobietami albo mężczyznami spałeś?- Zapytał. Nie chcę teraz na niego patrzeć. Zrobiłem niepewnie krok w jego stronę i oparłem czoło o jego gorący tors. Drgnął delikatnie.
- Nigdy z nikim nie chodziłem, z nikim nie spałem, nie przytulałem się, nie chodziłem za rękę ani nie całowałem. Pierwszy pseudo-pocałunek przeżyłem dopiero na naszym ślubie.- Powiedziałem cicho. Usłyszałem jak momentalnie wciągnął powietrze przez nos po czym położył mi rękę z tyłu głowy zatapiając palce we włosy i potarmosił mnie po nich.
- I wszystko stało się jasne.- Powiedział. Chyba dla niego. Dla mnie nic nie było jasne.- Czy jest jakaś cześć mojego ciała, którą chciałbyś dotknąć?
- Proszę, że co?- Zapytałem piskliwie spinając się na całym ciele.
- Spokojnie. Chodzi mi o.... coś ogólnie dostępnego. No nie wiem, dłonie, nos.... cokolwiek?
- Mmmmm. Mhy.- Odparłem cicho. Pociągnął mnie do łóżka po czym usiadł na jego środku i poklepał miejsce przed sobą. Wdrapałem się tam niepewnie nie wiedząc czego mam się teraz spodziewać.
- Dotknij.- Powiedział i położył luźno ręce na swoich nogach siedząc po turecku. Zarumieniłem się delikatnie patrząc na jego uda delikatnie tylko okryte ręcznikiem. Spojrzałem na niego. Miał zamknięte oczy. Nie wiem dlaczego, ale kiedy na mnie nie patrzył czułem się jakoś tak lżej. Wyciągnąłem niepewnie rękę w jego kierunku i zrobiłem to o czym myślałem od chwili kiedy pierwszy raz w życiu go zobaczyłem. Złapałem między palce jednego z jego dreadów i przeciągnąłem po całej jego długości.- Serio? Dready? Chciałeś dotknąć moich włosów?
- No co? Nigdy wcześniej nie dotykałem dreadów. Warkoczyki, krótkie włosy oraz długie owszem, ale nie takie jak twoje.
- Rozumiem. Jeszcze coś byś chciał dotknąć?
- Ja...
- I tak będziesz dotykał wszystkiego, ale chce wiedzieć czego byś chciał dotknąć jakbym był w pełni ubrany. Ot tak. Masz kaprys aby mnie dotknąć. Gdzie mnie dotykasz?
- Oczy.
- Jeżeli zrobisz to z zaskoczenia to mi je wydłubiesz, ale ok. A jakbyś miał to zrobić właśnie z zaskoczenia? Mam nadzieje, że nie chcesz mi wydłubać oczu.
- Co? Nie!- Pisnąłem oburzony. Zaśmiał się cicho po czym zaczerpnął głośno powietrza do płuc kiedy położyłem mu swoją dłoń na szyi.
- Pieścił cię ktoś kiedyś po szyi?
- Co? Przecież wiesz.- Odparłem i zabrałem rękę kładąc ją na swoich kolanach. Otworzył delikatnie oczy patrząc centralnie na mnie.
- Wybacz.- Powiedział. Wzruszyłem delikatnie ramionami. Uniósł się na dłoniach i pochylił w moją stronę. Cofnąłem się delikatnie przez co oparłem się o wezgłowie wielkiego łóżka. Oparł lewą dłoń tuż przy mojej twarzy drugą zaś położył na moim policzku. Przyglądałem mu się uważnie nie wiedząc co mam zrobić. Jak odpowiedzieć na jego ruch? Jak....- Nie myśl o tym. Po prostu rób.- Powiedział i pocałował mnie delikatnie w lewy policzek zahaczając o lewy kącik ust. Drgnąłem, kiedy ten przesunął delikatnie swoje usta na moje ocierając wargami o wargi.- Rób to co ja.- Szepnął w moje usta po czym wrócił do ocierania swoimi wargami o moje. Niepewnie powtórzyłem jego ruch. Wypuścił cicho powietrze przez nos i przycisnął delikatnie usta do moich. Czułem się jakby po moich przebiegło stado mrówek. Poruszałem delikatnie wargami zastanawiając się co zrobić z rękoma. Po kilku ruchach warg postanowiłem jedną położyć na jego karku (wydał pomruk z siebie kiedy to zrobiłem!) a drugą oparłem na jego brzuchu (napiął go gwałtownie i syknął cicho!). Nie wiedziałem czy dobrze robiłem. Poczułem jak jechał swoim językiem po moich wargach. Odruchowo je uchyliłem, a on zagłębił się w moich ustach drażniąc swoim ślizgim organem moje podniebienie oraz policzki. Z mojego gardła wyrwał się głośny jęk. Zacinałem mocniej dłoń na jego karku. Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nie mogłem złapać oddechu. Odwróciłem głowę w bok łapiąc głośno hausty powietrza. Przesunął swoje pocałunki na moją szyję. Po całym moim ciele przeleciał dziwny dreszcz. Pisnąłem cicho, kiedy pociągnął mnie za kostki zmuszając mnie do tego, abym się pod nim położył. Zrobiło mi się gorąco, kiedy tak klęczał nade mną i tylko się gapił. Oddychał głęboko.- Jak się całujesz to oddychaj przez nos.
- Mogę?- Zapytałem. Uśmiechnął się pod nosem i zadarł mi koszulkę do góry po chwili mnie jej pozbywając. Przez chwilę nie ogarniałem co się działo zrobił to tak szybko.
- Musisz. Bo jak nie to się udusisz.
- Odwrócę głowę w bok.
- Nie zawsze ci na to pozwolę. Więc oddychaj nosem.- Powiedział pochylając się nade mną i przeciągnął językiem po mojej wardze.
- Um....- Spojrzał na mnie, kiedy tylko wydałem z siebie ten dźwięk.
- Tak?
- Mogę...?
- Tak??
- Chce...- urwałem. Boże jak normalnie ludzie mogą mówić takie rzeczy. Spojrzałem na niego. Uśmiechał się. On wiedział czego ja chce, ale w uparte czekał na moją odpowiedź!- Nic.
- Na pewno nic?
- Tak.
- Serio?- Nalegał. Pochylił się nade mną delikatnie.
-...fajne uczucie....
- He?
- Mówię, że przez twój kolczyk w języku pocałunki to fajne uczucie, więc....- Poruszyłem się niespokojnie. Uśmiechnął się szeroko po czym przyciskając moje dłonie do poduszki, pochylił się delikatnie nade mną i przeciągnął swoim językiem po moim lewym sutku po czym zassał się na nim. Pisnąłem głośno.- Co? Stop! Czas! Proszę daj mi czas! Cyruuuuuuuuuuuuuuuuuuussssssssssssss!!!!- Próbowałem go z siebie zrzucić. Machałem nogami na wszystkie strony i wierciłem się pod nim. Po chwili oderwał się od mojego sutka i spojrzał na mnie uśmiechając się cwaniacko.
- Mogłeś powiedzieć, że chcesz mnie tak szybko rozebrać, a nie najpierw mnie skopałeś, a teraz....
- Co?- Zapytałem i uniosłem głowę patrząc w dół. O. Mój. Boże.- Ubierz się.- Powiedziałem gwałtownie. Spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Po co? To ty się rozbierz.
- To się chociaż okryj.
- Ale po co?
- Ktoś wejdzie i zobaczy twój goły tyłek wypięty w stronę drzwi.
- Nikt tutaj nie wejdzie.
- Skąd możesz mieć tą pewność? A jak w pałacu wybuchnie pożar i wleci tu zgraja strażaków.
- To zobaczą królewski zadek w całej okazałości.
- Nie pozwalam aby ktoś oglądał twój zadek więc go zakryj.
- Tobie płacą za marudzenie?
- To jest gratis. Zakryj go.- Dodałem. Prychnął tylko na mnie po czym wbił się w moje pełne oburzenia wargi uniemożliwiając mi dalsze marudzenie.


***


Tak jak kazał oddychałem spokojnie starając się rozluźnić. Czułem się dziwnie. Poruszał się we mnie delikatnie rozpierając mnie swoim rozmiarem sprawiając mi tym samym ból. Sam sprawca tego aktu próbował jakoś odciągnąć moją uwagę od bólu składając na moich plecach i ramionach liczne pocałunki. Czasami delikatnie je podgryzał innym razem zasysał się na nich zostawiając tym samym liczne ślady. Zacisnąłem mocniej zęby na poduszce krzycząc w nią głośno.
- Meadrass...- Szepnął do mojego ucha. Przekręciłem głowę w bok zbliżając w ten sposób swoją twarz do jego.
- Mam.... słabą tolerancje.... uaaa.... na ból...- Jęknąłem kiedy ten poruszał się we mnie z trudem. Mimo, że przed całym stosunkiem pieścił mnie i dotykał przez bardzo długi okres czasu nie pomogło mi się to rozluźnić. Wiedziałem dlaczego i nie mogłem się uspokoić nawet jeżeli chciałem. Nie byłem na to wszystko gotowy, więc bolało mnie bardziej.
- Oddychaj....
- Kurwa.... oddycham....- Jęknąłem i wyciągając rękę do tyłu oparłem na jego biodrze dając mu znać aby się na chwilę zatrzymał.- Daj mi chwilkę. Proszę.- Powiedziałem cicho. Przestał się poruszać. Obsypywał mnie delikatnie pocałunkami gładząc mój brzuch swoimi rękoma. Oddychałem spokojnie próbując się uspokoić.- Chamskie pytanie....
- Jakie?- Zapytał i zaczął maltretować moje ucho swoimi ustami.
- Długo jeszcze?- Jęknąłem cicho. Pchnął mocniej biodrami do przodu wyrywając z moich ust jęk sprzeciwu.
- Jak będziemy się cackać to i do rana.- Szepnął do mojego ucha i znowu mocno pchnął biodrami. Nie wiem co zrobił ale poruszył we mnie coś takiego przez co zobaczyłem gwiazdy przed oczyma i nie mogłem złapać powietrza. Przez całe moje ciało przeleciał przyjemny dreszcz. Dopiero po chwili zorientowałem się, że drżę na całym ciele i krzyczę w poduszkę. Nie był to krzyk bólu jak wcześniej.- Albo i krócej.- Powiedział wrednie i zaczął się mocno poruszać w moim wnętrzu co chwile wywołując u mnie gorące fale przyjemności oraz silne dreszcze. Nie mogłem zapanować nad moim głosem. Próbowałem na chwilę uciec biodrami od jego bioder aby móc zebrać myśli i ogarnąć co się dzieje ale mi na to nie pozwolił trzymając moje biodra w stalowym uścisku. Jak nic zrobił mi kilka siniaków. Wysunąłem lewą rękę do tyłu próbując odszukać czegoś na łóżku za mną. Po chwili poczułem jak zaciska na moich palcach swoje pochylając się w moją stronę. Przesunął nasze splecione ręce nad moją głowę i przykleił swój tors do moich pleców przyśpieszając jednocześnie ruchy swoich bioder. Ta pozycja sprawiła, że wgniotłem twarz w poduszkę i jęczałem jak pojebany do niej. Z mojego gardła wyrwał się ni to jęk ni to szloch kiedy Cyrus zabrał ręką z mojego biodra i położył ją na moim przyrodzeniu poruszając ją raz po raz.
Zesztywniałem na całym ciele krzycząc głośno, kiedy całym moim ciałem zawładnęła ogromna fala przyjemności znajdująca ujście w sztywnym penisie. Dochodziłem długo krzycząc i piszcząc przy tym jak porąbany. Cyrus wbijał się we mnie mocno drażniąc wrażliwe wejście, ale teraz to się chyba dla niego nie liczyło, bo po chwili doszedł we mnie zalewając całkowicie moje wnętrze swoją ciepłą spermą. Oddychałem ciężko leżąc pod nim i nie mogąc się ruszać. Poczułem jeszcze jego pocałunek na swoim karku. Syknąłem kiedy zatopił tam delikatnie swoje zęby.
- Będzie.... ślad...
- O to chodzi.- Mruknął leżąc nadal na moich plecach.- Nie wiem co powiedzieć....
- O co chodzi?- Zapytałem odwracając twarz w jego stronę. Zmarszczyłem nos kiedy jeden z jego dreadów mnie po nim połaskotał.
- Chcę ci jednocześnie podziękować za ten wieczór, ale również przeprosić.
- Słucham?
- Dziękuje, że oddałeś mi to co dla osoby czystej jest najważniejsze. Oddałeś mi się całkowicie. Oddałeś mi swoją cnotę. Przepraszam również, że musiałeś ją stracić w takich, a nie innych warunkach i to ze mną, a nie z kimś z kim byś chciał.
- I tak nie miałem wyboru.
- Wiem. Dlatego przepraszam i dziękuje.- Powiedział po czym zsunął się delikatnie z moich pleców i usiadł obok mnie na łóżku.
- Idziesz?
- Tradycja.
- Taka trochę nie fajna.
- A znasz jakieś nasze fajne tradycję?- Zapytał i wsunął na siebie przygotowane wcześniej odzienie. Wykąpie się w koszarach. Tradycja.
- Na dziesiąte urodziny dostaje się kosz pełen słodyczy oraz plastikową koronę króla naszego kraju. Lubie tą tradycję. Słodycze dla dziecka. A korona to znak, że można zostać królem w każdej dziedzinie swojego życia. Taki miły prezent.
- Tradycja. Ale nie tutaj.
- Co?- Zapytałem. Spojrzał na mnie.
- Ani ja ani moja siostra tego nie dostaliśmy.- Powiedział. Pochylił się delikatnie nade mną.- Wrócę po północy więc na mnie nie czekaj.
- Nie zamierzam.
- Wyrodny mąż.
- Męcz się teraz z takim.- Pokazałem mu język po czym prychnąłem kiedy ten dał mi pstryczka w czoło i śmiejąc się wyszedł z komnaty. Wiedziałem, że za jakieś dziesięć minut przyjdzie jakiś służący, który pomoże mi się ogarnąć, ogarnie pokój oraz potwierdzi królowi prawdziwość dzisiejszej nocy. Wypuściłem głośno powietrze z płuc. Ile jeszcze?
Ktoś cicho zapukał do drzwi.
- Wejść.

******************************************************
niby z wiekiem pisanie takich scen powinno przychodzić łatwiej. tak jakby się z tym nie zgadzam xD
pozdrawiam 
gizi03031

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz