*************************************************
Po
raz kolejny przemyłem bladą jak ściana twarz. Spojrzałem na swoje
drżące ręce, kiedy nakładałem pastę do zębów na szczoteczkę.
Cyrus łaskawie pozwolił mi się przyszykować w łazience, którą
znałem, czyli w łazience naszej sypialni po czym sam udał się do
sąsiedniego pokoju aby to w nim korzystać z tego samego
pomieszczenia. Dał mi godzinę mówiąc, że mam się nie martwić
tym iż ktoś mi przeszkodzi.
Król
Dziadek został poinformowany, że to dzisiaj ma mieć miejsce
ten.... ten... akt. Król Dziadek zabronił zbliżać się
komukolwiek ze służby do wschodniego skrzydła. Byliśmy tutaj
całkowicie sami. Nikt nas nie usłyszy, nikt mi nie pomorze, a
wszyscy będą wiedzieć co się tutaj będzie odbywać.
Po
wszystkim jak nakazywała tradycja Cyrus uda się na kosztowanie
trunków mocnych ze swoimi żołnierzami. To pierwszy moment, kiedy
książę może spróbować alkoholu. Ile go nie będzie nie mam
pojęcia. Mną po wszystkim zajmie się służący, który zda raport
Królowi i potwierdzi dzisiejszą noc.
Spojrzałem
na swoje odbicie w lustrze. Średniego wzrostu chłopak o
przydługawych szarych włosach, szarych przerażonych wielkich
oczach okalanych gęstymi ciemnymi rzęsami. Z cienkimi ustami i
małym noskiem, na którym spoczywały okulary w ciężkich
oblamówkach. Szczupły. Delikatnie zarysowane mięśnie wyrobione
przez prace w polu u dziadków. Zagryzłem delikatnie dolną wargę
odgarniając włosy do tyłu. Do bokserek, które już wcześniej na
siebie wciągnąłem ubrałem przydługawy czarny podkoszulek. Już
bardziej skąpo ubranego niż w szatni przed wychowaniem fizycznym
mnie nie widział. Przecież w pałacu nie przystoi tak spać. Od
kiedy tutaj zamieszkałem spałem w długich spodniach i koszulce.
Mimo, że to tak normalnie wyglądała moja pidżama do spania.
Kiedyś spałem tak normalnie. Teraz perspektywa wyjścia tak z
łazienki mnie przerażała.
Wiedziałem
jedno. Nie mogłem tutaj siedzieć i czekać. Chyba bym spłonął ze
wstydu jeżeli pozwoliłbym mu oglądać jak wychodzę z łazienki.
Odwróciłem się na pięcie i na miękkich nogach ruszyłem w stronę
wyjścia z łazienki wiedząc, że te drzwi to moja ostatnia deska
ratunku i ochrony przed nim. I to dosłownie. Jeżeli przejdę przez
te drzwi już nic mnie nie będzie chronić.
Wchodząc
do pokoju odetchnąłem z ulgą, kiedy zastałem go w takich samych
egipskich ciemnościach w jakich go pozostawiłem. Rozejrzałem się
po nim dyskretnie, ale byłem sam. Słyszałem jak waliło mi serce.
Nie kłamie. Przysięgam! Dosłownie słyszałem je w uszach. Ciekawe
czy inni mieszkańcy również je słyszeli. Albo on. Czy on tez je
słyszał? Jeżeli nie to pewnie je usłyszy, kiedy się do mnie
zbliży. Stanąłem przed oknem i spojrzałem w dół na królewskie
ogrody. Podziwiałem je od kiedy tutaj przyjechałem, a byłem w nich
tylko raz. W dzień swojego ślubu. Kilka dni po nim się
rozchorowałem i jak nikt nie patrzył siadałem w fotelu opatulony
kołdrą po samą szyję i oglądałem je z okna nie mogąc się
doczekać, kiedy w końcu będę mógł po nich pochodzić. SAM. Jak
widać znowu je obserwuje. Chciałbym je pokazać kiedyś babci i
dziadkowi oraz moim przyjaciołom ze szkoły, ale nie wiedziałem,
czy dostaną zezwolenie na wejście do pałacu królewskiego jeżeli
nie były to dni otwarte dla zwiedzających.
To
miejsce mnie dobijało. Wszystko tutaj musiało być robione na
pokaz. Trzeba było uważać na każde słowo oraz gest. Tego się
nie mówi, tak się nie robi, tak się nie ubiera, tak się nie
zachowuje. Same zakazy i nakazy. Dlatego tak się temu buntowałem.
Od kiedy tutaj przyjechałem dano mi ich tyle, że ciężko było je
wszystkie spamiętać, ale pamiętałem każdy. I praktycznie każdy
łamałem z chorą satysfakcją robiąc pod górkę mojemu mężowi,
który później musiał świecić przed Królem oczami i bronić
mojego oraz przede wszystkim swojego honoru. Później w pokoju się
o to rzucał, a ja byłem dumny. Bo to pokazywało, że nawet on
potrafił się odezwać, a nie ciągle być tym pod linijkę. Tak nie
powiem, tak się nie zachowam. Jego odzywki do mnie albo nawet te
nasze trzy bójki w pokoju gdyby ujrzały światło dzienne
przysporzyły by mu kłopotów. Dowiedziałem się przez przypadek,
że nawet jeżeli w jakiś sposób zostawił by na moim ciele bliznę
i nawet jeżeli byłby to czysty wypadek czekałaby go za to chłosta.
Wychłostali by księcia bo ten miał czelność zostawić bliznę na
swoim małżonku. Chciałbym to zobaczyć.
Ale
nie jestem świnią. Nie zrobię mu tego. Bo jeżeli go za to
wychłostają stracę ostatnią namiastkę normalności. Nie będzie
się już tak zachowywał. A kłótnie z nim były dla mnie tym co mi
odebrano w dniu, kiedy wróciłem do domu i czekała tam na mnie
babcia z dziadkiem, aby mi zakomunikować o tym co zrobili moi
rodzice i jaki czeka mnie los.
-
Nad czym myślisz?- Usłyszałem jego poważny głos za sobą.
Drgnąłem ale się nie odwróciłem.- Po co się ubrałeś?- Zapytał
ponownie wzdychając cicho. Zerknąłem delikatnie przez ramię. Stał
przy łóżku z białym ręcznikiem na biodrach. Wbiłem się w okno
za sobą. Miał tylko ręcznik na sobie... o boże!
On
miał na sobie tylko RĘCZNIK!
Odwrócił
się w moją stronę jakby wyczuwając, że się mu przyglądam.
Przełknąłem cicho ślinę przyglądając się jego umięśnionemu
brzuchowi, ramionom oraz torsowi. Swoje "kołtuny" jak
zacząłem w naszych utarczkach słownych nazywać jego dready
zostawił rozpuszczone. Przechylił głowę w bok, kiedy nadal się
na niego gapiłem bez żadnego słowa.
Spojrzałem
gwałtownie w bok, kiedy zorientowałem się, że się gapię.
Cmoknął głośno językiem i zrobiwszy dosłownie trzy kroki
zatrzymał się przede mną.
-
Możesz się patrzeć i dotykać. Nawet powinieneś.- Powiedział
kładąc mi dłoń na policzku i delikatnie dając mi znać, że mam
na niego spojrzeć. Uniosłem delikatnie głowę do góry, ale moje
spojrzenie latało po całym pokoju. Wypuścił głośno powietrze z
płuc i pstryknął mnie delikatnie w czoło. Zmarszczyłem nos
próbując odgonić jego rękę od mojego czołowa, ale ten znowu
mnie w nie pstryknął.
-
Możesz przestać?- Zapytałem oburzony łapiąc go za dłoń i
patrząc na niego.
-
Nie.
-
Co? Dlaczego?
-
Bo kiedy tak robię...- zarobiłem kolejnego pstryczka.- nie uciekasz
spojrzeniem jak płochliwa dziewica tylko skupiasz się na tym co
jest tutaj i teraz.
-
Ale ja....- Urwałem i spojrzałem w bok. Znowu cmoknął w usta.
Pospiesznie zakryłem swoje czoło. Uśmiechnął się cicho pod
nosem.
-
Ale ty co?
-
Em....- Podrapałem się po głowie i zostawiając dłoń na karku
spojrzałem na niego ukradkiem. Ten intensywnie się we mnie
wpatrywał.- Cyrus.... spałeś już z kimś?
-
Dlaczego o to pytasz właśnie w tej chwili?
-
Po prostu mnie to interesuje. Nie musisz mówić z kim tylko czy z
kimś już to robiłeś?
-
Robiłem.
-
Dziewczyna?
-
Mi to różnicy nie robi.- Odparł. Podrapałem się po karku i
wypuściłem głośno powietrze z płuc.
-
Często to robiłeś?
-
Twoje pytania chyba nie mają na celu odwleczenie tego co i tak się
stanie?
-
Nie. Wiem, że i tak to dzisiaj zrobisz.... ja po prostu....-
Urwałem. Co miałem mu powiedzieć? Że się bałem, bo w
przeciwieństwie do niego nigdy tego nie robiłem?
-
Kilka razy. Nigdy dwa razy z tą samą osobą. A ty ile osób
posiadłeś nim zostałeś moim mężem?- Zapytał przesuwając
swoimi długimi palcami po moim lewym ramieniu. Zadrżałem.
-
Posiadłeś?
-
Z iloma kobietami albo mężczyznami spałeś?- Zapytał. Nie chcę
teraz na niego patrzeć. Zrobiłem niepewnie krok w jego stronę i
oparłem czoło o jego gorący tors. Drgnął delikatnie.
-
Nigdy z nikim nie chodziłem, z nikim nie spałem, nie przytulałem
się, nie chodziłem za rękę ani nie całowałem. Pierwszy
pseudo-pocałunek przeżyłem dopiero na naszym ślubie.-
Powiedziałem cicho. Usłyszałem jak momentalnie wciągnął
powietrze przez nos po czym położył mi rękę z tyłu głowy
zatapiając palce we włosy i potarmosił mnie po nich.
-
I wszystko stało się jasne.- Powiedział. Chyba dla niego. Dla mnie
nic nie było jasne.- Czy jest jakaś cześć mojego ciała, którą
chciałbyś dotknąć?
-
Proszę, że co?- Zapytałem piskliwie spinając się na całym
ciele.
-
Spokojnie. Chodzi mi o.... coś ogólnie dostępnego. No nie wiem,
dłonie, nos.... cokolwiek?
-
Mmmmm. Mhy.- Odparłem cicho. Pociągnął mnie do łóżka po czym
usiadł na jego środku i poklepał miejsce przed sobą. Wdrapałem
się tam niepewnie nie wiedząc czego mam się teraz spodziewać.
-
Dotknij.- Powiedział i położył luźno ręce na swoich nogach
siedząc po turecku. Zarumieniłem się delikatnie patrząc na jego
uda delikatnie tylko okryte ręcznikiem. Spojrzałem na niego. Miał
zamknięte oczy. Nie wiem dlaczego, ale kiedy na mnie nie patrzył
czułem się jakoś tak lżej. Wyciągnąłem niepewnie rękę w jego
kierunku i zrobiłem to o czym myślałem od chwili kiedy pierwszy
raz w życiu go zobaczyłem. Złapałem między palce jednego z jego
dreadów i przeciągnąłem po całej jego długości.- Serio?
Dready? Chciałeś dotknąć moich włosów?
-
No co? Nigdy wcześniej nie dotykałem dreadów. Warkoczyki, krótkie
włosy oraz długie owszem, ale nie takie jak twoje.
-
Rozumiem. Jeszcze coś byś chciał dotknąć?
-
Ja...
-
I tak będziesz dotykał wszystkiego, ale chce wiedzieć czego byś
chciał dotknąć jakbym był w pełni ubrany. Ot tak. Masz kaprys
aby mnie dotknąć. Gdzie mnie dotykasz?
-
Oczy.
-
Jeżeli zrobisz to z zaskoczenia to mi je wydłubiesz, ale ok. A
jakbyś miał to zrobić właśnie z zaskoczenia? Mam nadzieje, że
nie chcesz mi wydłubać oczu.
-
Co? Nie!- Pisnąłem oburzony. Zaśmiał się cicho po czym
zaczerpnął głośno powietrza do płuc kiedy położyłem mu swoją
dłoń na szyi.
-
Pieścił cię ktoś kiedyś po szyi?
-
Co? Przecież wiesz.- Odparłem i zabrałem rękę kładąc ją na
swoich kolanach. Otworzył delikatnie oczy patrząc centralnie na
mnie.
-
Wybacz.- Powiedział. Wzruszyłem delikatnie ramionami. Uniósł się
na dłoniach i pochylił w moją stronę. Cofnąłem się delikatnie
przez co oparłem się o wezgłowie wielkiego łóżka. Oparł lewą
dłoń tuż przy mojej twarzy drugą zaś położył na moim
policzku. Przyglądałem mu się uważnie nie wiedząc co mam zrobić.
Jak odpowiedzieć na jego ruch? Jak....- Nie myśl o tym. Po prostu
rób.- Powiedział i pocałował mnie delikatnie w lewy policzek
zahaczając o lewy kącik ust. Drgnąłem, kiedy ten przesunął
delikatnie swoje usta na moje ocierając wargami o wargi.- Rób to co
ja.- Szepnął w moje usta po czym wrócił do ocierania swoimi
wargami o moje. Niepewnie powtórzyłem jego ruch. Wypuścił cicho
powietrze przez nos i przycisnął delikatnie usta do moich. Czułem
się jakby po moich przebiegło stado mrówek. Poruszałem delikatnie
wargami zastanawiając się co zrobić z rękoma. Po kilku ruchach
warg postanowiłem jedną położyć na jego karku (wydał pomruk z
siebie kiedy to zrobiłem!) a drugą oparłem na jego brzuchu (napiął
go gwałtownie i syknął cicho!). Nie wiedziałem czy dobrze
robiłem. Poczułem jak jechał swoim językiem po moich wargach.
Odruchowo je uchyliłem, a on zagłębił się w moich ustach
drażniąc swoim ślizgim organem moje podniebienie oraz policzki. Z
mojego gardła wyrwał się głośny jęk. Zacinałem mocniej dłoń
na jego karku. Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nie mogłem
złapać oddechu. Odwróciłem głowę w bok łapiąc głośno hausty
powietrza. Przesunął swoje pocałunki na moją szyję. Po całym
moim ciele przeleciał dziwny dreszcz. Pisnąłem cicho, kiedy
pociągnął mnie za kostki zmuszając mnie do tego, abym się pod
nim położył. Zrobiło mi się gorąco, kiedy tak klęczał nade
mną i tylko się gapił. Oddychał głęboko.- Jak się całujesz to
oddychaj przez nos.
-
Mogę?- Zapytałem. Uśmiechnął się pod nosem i zadarł mi
koszulkę do góry po chwili mnie jej pozbywając. Przez chwilę nie
ogarniałem co się działo zrobił to tak szybko.
-
Musisz. Bo jak nie to się udusisz.
-
Odwrócę głowę w bok.
-
Nie zawsze ci na to pozwolę. Więc oddychaj nosem.- Powiedział
pochylając się nade mną i przeciągnął językiem po mojej
wardze.
-
Um....- Spojrzał na mnie, kiedy tylko wydałem z siebie ten dźwięk.
-
Tak?
-
Mogę...?
-
Tak??
-
Chce...- urwałem. Boże jak normalnie ludzie mogą mówić takie
rzeczy. Spojrzałem na niego. Uśmiechał się. On wiedział czego ja
chce, ale w uparte czekał na moją odpowiedź!- Nic.
-
Na pewno nic?
-
Tak.
-
Serio?- Nalegał. Pochylił się nade mną delikatnie.
-...fajne
uczucie....
-
He?
-
Mówię, że przez twój kolczyk w języku pocałunki to fajne
uczucie, więc....- Poruszyłem się niespokojnie. Uśmiechnął się
szeroko po czym przyciskając moje dłonie do poduszki, pochylił się
delikatnie nade mną i przeciągnął swoim językiem po moim lewym
sutku po czym zassał się na nim. Pisnąłem głośno.- Co? Stop!
Czas! Proszę daj mi czas! Cyruuuuuuuuuuuuuuuuuuussssssssssssss!!!!-
Próbowałem go z siebie zrzucić. Machałem nogami na wszystkie
strony i wierciłem się pod nim. Po chwili oderwał się od mojego
sutka i spojrzał na mnie uśmiechając się cwaniacko.
-
Mogłeś powiedzieć, że chcesz mnie tak szybko rozebrać, a nie
najpierw mnie skopałeś, a teraz....
-
Co?- Zapytałem i uniosłem głowę patrząc w dół. O. Mój. Boże.-
Ubierz się.- Powiedziałem gwałtownie. Spojrzał na mnie jak na
idiotę.
-
Po co? To ty się rozbierz.
-
To się chociaż okryj.
-
Ale po co?
-
Ktoś wejdzie i zobaczy twój goły tyłek wypięty w stronę drzwi.
-
Nikt tutaj nie wejdzie.
-
Skąd możesz mieć tą pewność? A jak w pałacu wybuchnie pożar i
wleci tu zgraja strażaków.
-
To zobaczą królewski zadek w całej okazałości.
-
Nie pozwalam aby ktoś oglądał twój zadek więc go zakryj.
-
Tobie płacą za marudzenie?
-
To jest gratis. Zakryj go.- Dodałem. Prychnął tylko na mnie po
czym wbił się w moje pełne oburzenia wargi uniemożliwiając mi
dalsze marudzenie.
***
Tak
jak kazał oddychałem spokojnie starając się rozluźnić. Czułem
się dziwnie. Poruszał się we mnie delikatnie rozpierając mnie
swoim rozmiarem sprawiając mi tym samym ból. Sam sprawca tego aktu
próbował jakoś odciągnąć moją uwagę od bólu składając na
moich plecach i ramionach liczne pocałunki. Czasami delikatnie je
podgryzał innym razem zasysał się na nich zostawiając tym samym
liczne ślady. Zacisnąłem mocniej zęby na poduszce krzycząc w nią
głośno.
-
Meadrass...- Szepnął do mojego ucha. Przekręciłem głowę w bok
zbliżając w ten sposób swoją twarz do jego.
-
Mam.... słabą tolerancje.... uaaa.... na ból...- Jęknąłem kiedy
ten poruszał się we mnie z trudem. Mimo, że przed całym
stosunkiem pieścił mnie i dotykał przez bardzo długi okres czasu
nie pomogło mi się to rozluźnić. Wiedziałem dlaczego i nie
mogłem się uspokoić nawet jeżeli chciałem. Nie byłem na to
wszystko gotowy, więc bolało mnie bardziej.
-
Oddychaj....
-
Kurwa.... oddycham....- Jęknąłem i wyciągając rękę do tyłu
oparłem na jego biodrze dając mu znać aby się na chwilę
zatrzymał.- Daj mi chwilkę. Proszę.- Powiedziałem cicho. Przestał
się poruszać. Obsypywał mnie delikatnie pocałunkami gładząc mój
brzuch swoimi rękoma. Oddychałem spokojnie próbując się
uspokoić.- Chamskie pytanie....
-
Jakie?- Zapytał i zaczął maltretować moje ucho swoimi ustami.
-
Długo jeszcze?- Jęknąłem cicho. Pchnął mocniej biodrami do
przodu wyrywając z moich ust jęk sprzeciwu.
-
Jak będziemy się cackać to i do rana.- Szepnął do mojego ucha i
znowu mocno pchnął biodrami. Nie wiem co zrobił ale poruszył we
mnie coś takiego przez co zobaczyłem gwiazdy przed oczyma i nie
mogłem złapać powietrza. Przez całe moje ciało przeleciał
przyjemny dreszcz. Dopiero po chwili zorientowałem się, że drżę
na całym ciele i krzyczę w poduszkę. Nie był to krzyk bólu jak
wcześniej.- Albo i krócej.- Powiedział wrednie i zaczął się
mocno poruszać w moim wnętrzu co chwile wywołując u mnie gorące
fale przyjemności oraz silne dreszcze. Nie mogłem zapanować nad
moim głosem. Próbowałem na chwilę uciec biodrami od jego bioder
aby móc zebrać myśli i ogarnąć co się dzieje ale mi na to nie
pozwolił trzymając moje biodra w stalowym uścisku. Jak nic zrobił
mi kilka siniaków. Wysunąłem lewą rękę do tyłu próbując
odszukać czegoś na łóżku za mną. Po chwili poczułem jak
zaciska na moich palcach swoje pochylając się w moją stronę.
Przesunął nasze splecione ręce nad moją głowę i przykleił swój
tors do moich pleców przyśpieszając jednocześnie ruchy swoich
bioder. Ta pozycja sprawiła, że wgniotłem twarz w poduszkę i
jęczałem jak pojebany do niej. Z mojego gardła wyrwał się ni to
jęk ni to szloch kiedy Cyrus zabrał ręką z mojego biodra i
położył ją na moim przyrodzeniu poruszając ją raz po raz.
Zesztywniałem
na całym ciele krzycząc głośno, kiedy całym moim ciałem
zawładnęła ogromna fala przyjemności znajdująca ujście w
sztywnym penisie. Dochodziłem długo krzycząc i piszcząc przy tym
jak porąbany. Cyrus wbijał się we mnie mocno drażniąc wrażliwe
wejście, ale teraz to się chyba dla niego nie liczyło, bo po
chwili doszedł we mnie zalewając całkowicie moje wnętrze swoją
ciepłą spermą. Oddychałem ciężko leżąc pod nim i nie mogąc
się ruszać. Poczułem jeszcze jego pocałunek na swoim karku.
Syknąłem kiedy zatopił tam delikatnie swoje zęby.
-
Będzie.... ślad...
-
O to chodzi.- Mruknął leżąc nadal na moich plecach.- Nie wiem co
powiedzieć....
-
O co chodzi?- Zapytałem odwracając twarz w jego stronę.
Zmarszczyłem nos kiedy jeden z jego dreadów mnie po nim połaskotał.
-
Chcę ci jednocześnie podziękować za ten wieczór, ale również
przeprosić.
-
Słucham?
-
Dziękuje, że oddałeś mi to co dla osoby czystej jest
najważniejsze. Oddałeś mi się całkowicie. Oddałeś mi swoją
cnotę. Przepraszam również, że musiałeś ją stracić w takich,
a nie innych warunkach i to ze mną, a nie z kimś z kim byś chciał.
-
I tak nie miałem wyboru.
-
Wiem. Dlatego przepraszam i dziękuje.- Powiedział po czym zsunął
się delikatnie z moich pleców i usiadł obok mnie na łóżku.
-
Idziesz?
-
Tradycja.
-
Taka trochę nie fajna.
-
A znasz jakieś nasze fajne tradycję?- Zapytał i wsunął na siebie
przygotowane wcześniej odzienie. Wykąpie się w koszarach.
Tradycja.
-
Na dziesiąte urodziny dostaje się kosz pełen słodyczy oraz
plastikową koronę króla naszego kraju. Lubie tą tradycję.
Słodycze dla dziecka. A korona to znak, że można zostać królem w
każdej dziedzinie swojego życia. Taki miły prezent.
-
Tradycja. Ale nie tutaj.
-
Co?- Zapytałem. Spojrzał na mnie.
-
Ani ja ani moja siostra tego nie dostaliśmy.- Powiedział. Pochylił
się delikatnie nade mną.- Wrócę po północy więc na mnie nie
czekaj.
-
Nie zamierzam.
-
Wyrodny mąż.
-
Męcz się teraz z takim.- Pokazałem mu język po czym prychnąłem
kiedy ten dał mi pstryczka w czoło i śmiejąc się wyszedł z
komnaty. Wiedziałem, że za jakieś dziesięć minut przyjdzie jakiś
służący, który pomoże mi się ogarnąć, ogarnie pokój oraz
potwierdzi królowi prawdziwość dzisiejszej nocy. Wypuściłem
głośno powietrze z płuc. Ile jeszcze?
Ktoś
cicho zapukał do drzwi.
-
Wejść.
******************************************************
niby z wiekiem pisanie takich scen powinno przychodzić łatwiej. tak jakby się z tym nie zgadzam xD
pozdrawiam
gizi03031
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz