niedziela, 17 marca 2019

Olen sinun, sinä olet minun rozdział 4

Siedziałem w kuchni na krzesełku tuż przy uchylonym oknie. Przy stole siedziała cała święta trójca oraz moi dawni uczniowie. Mimo, że od prawie czterech miesięcy wychodziłem na zewnątrz i mogłem już używać pięciu słów dziennie bez obawy o jakiekolwiek istnienie nadal ciężko było mi czasami panować nad sobą.
No na przykład teraz.
Staram się zapanować nad wzbierającą we mnie złością.
Czy oni powariowali?!
Planować za moimi plecami (a ja byłem w tym samym pomieszczeniu co oni) takie rzeczy.
- Shiruu przestań stroić fochy, tak będzie szybciej i przyjemniej.- Powiedziała Vey. Obdarzyłem ją chłodnym spojrzeniem.
- Weź przestań. Mówisz, że to wszystko zostanie przyspieszone jeżeli to będzie osoba, której on ufa, szanuje i darzy jakimś ciepłym uczuciem. Tą istotą jest Kieł więc odpada.- Warknął Moraeulf. Mu też tak jak mi nie przypadł do głowy ten pomysł. Tylko wyraźnie z innych powodów nież mnie.
- No ale przecież może spróbować....
- To. Jest. Zoofilia.- Warknął  człowiek cały czerwony na twarzy. Ta.... debatuja nad tym komu mam dać dupy. A dlaczego. Bo na tym etapie cofania efektów ubocznych milczenia przez ponad rok mogę to przyspieszyć i darować sobie jakieś dwa lata męczarni. Starczy, że prześpie się z osobą, której najbardziej ufam, szanuje i darze ciepłymi uczuciami. I wszyscy doszli do wniosku, że to będzie Kieł! Nawet sam pies wziął ich za kretynów, kłapnął pare razy zębami, warknął na nich po czym wczołgał się pod łóżko i nie wychylał się ze swojej bezpiecznej kryjówki. Sam miałem ochotę warknął i sie schować.
- Ale mu pomorze!!
Może wy wszyscy dacie mi dupy, a od biednego Kła się delikatnie mówiąc odpierdolicie?! Nie jestem jakąś jebaną rzeczą, którą możecie sobie opychać jak na jakimś pierdolonym rynku!
Wydarłem się w swojej głowie na tyle na ile starczyło mi sił i opanowania. Wiedziałem, że tylko dwie osoby mnie nie usłyszą. Pozostała czwórka zerknęła na mnie krzywiąc się przy tym delikatnie.
- Posłuchaj Shiruu...
Taka mądra to ściągaj gacie i wypinaj na tym stole dupe w moją stronę. Jak tak bardzo tego chcesz....
- To nie tak, że....
Chcecie to mogę z was teraz uczynić pojemniki na moja spermę!
- Z tej dwójki też....oraz Kła.
Oni są poza skalą. Na wasze tyłki się napaliłem więc na co czekacie. Rozbierać się!
- My nie....
- To się kurwa odpierdolcie.- Warknąłem głośno i spojrzałem w stronę okna. Czułem na sobie ich spojrzenia. Odezwałem się przy nich pierwszy raz. Pierwszy raz słyszeli mój nowy albo w ogóle mój głos. Na cztery słowa połowa z nich to wulgaryzmy. No nie ma co?
- Ale o co chodzi?- Zapytał Warivv. Jedna z osób, która mnie nie słyszała.
- Shiruu stwierdził, że to naszą czwórkę może przeorać. A jak się na to nie zgadzamy to się mamy od niego odpierdolić.- Powiedział Frill.
- Wywnioskowałeś to po jego jedynej od ponad roku wypowiedzi?- Zapytał Moraeulf. Druga osoba, która mnie nie słyszała.
- Używał telepatii aby z nami pogadać. My go słyszeliśmy. A wy nie?- Zapytała Vey. Warknąłem głośno i zrywając się z krzesła skierowałem swoje kroki w stronę łazienki. Przed moim posunięciem zatrzymała mnie wielka i zimna ręka. Nie spojrzałem kto to, wiedziałem to bez zbędnego odwracani głowy.
- Masz mi coś do powiedzenia?- Zapytał chłodno. Wiedziałem, że będzie zły. Próbowałem wyszarpnąć rękę, ale mi na to nie pozwolił.- Shiruu....- Przeciągnął sylebe w moim głosie. Pokręciłem przecząco głową. Puknął kilka razy palcem w swoją lewą skroń. Ja ponownie zaprzeczyłem ruchem głowy.- Okey.- Powiedział chłodno i mnie puścił. Tak po prostu mi daruje?
- Moraeulf...?- Zaczał Warivv ale zamilkł kiedy spojrzał na twarz swojego rozmowcy. I ja na nią spojrzałem po czym wbiłem się w drzwi od łazienki.
Stał przede mną. Uśmiechał się psychopatycznie. Jego uśmiech jednak nie sięgał oczu. Jego spojrzenie było puste. Jak u martwego zwierzęcia.
Widziałem kiedyś ten wyraz twarzy i to spojrzenie. Gościło na jego twarzy od naszego pierwszego spotkania przez pierwsze pół roku mieszkania z nim. To wtedy powstały jego dziwne zasady, a ja zostałem zdegradowany do roli znienawidzonego zwierzęcia. Bałem się go teraz bardziej niż wcześniej ponieważ wiedziałem, że potrafi być miły i delikatny. Potrafi się śmiać i żartować. Potrafi być... ludzki. Dlatego teraz się go bałem.
- Możecie już iść.- Powiedział cicho. Po moich plecach przeleciały ciarki. Czułem pot spływając w dół po mojej dupie.
- A co z...- Nie zdążył zapytał Faoiltiar. Człowiek spojrzał na niego poszerzając swój uśmiech. Oboje drgnęliśmy konwulsyjnie.
- Nie martw się. Dzisiaj albo ten pierdolony gówniarz bzyknie Kła albo Kieł bzyknie jego. Już ja się o to postaram. A jak będą się opierać to im bardzo dosadnie pomoge.- Z jego twarzy nie znikał uśmiech. Kieł wystrzelił spod łóżka jak z procy skacząc na parapet przy otwartym oknie. Chciał skoczyć.- Kieł.- Pies zaskomlał jakby ktoś go kopnął w brzuch, ale nie odważył się skończyć.
Pode mną z kolei załapały się kolana. Upadłem na tyłek przy drzwiach i gapiłem się na niego nie wierząc w to co właśnie powiedział. Gapiłem się na niego od dołu modląc się w duchu aby ten głupi sen się skończył. Przecież w końcu będę musiał się obudzić i nadal będę na tej cholernej polanie, na której byliśmy dzisiaj z rana, a z której ściągnęła nas niezpowiedziana wizyta jego gości. Spojrzał na mnie z góry po czym prychając głośno pod nosem odwórcił się w stronę pozostałych.
- Moraeulf....
- Chcecie zostać i popatrzeć?- Warknął. Boże, niech ktoś go powstrzyma!!
Wystarczyłą chwila mojej zawiechy i w domu pozostała tylko nasz trójka. Kieł podkulił ogon pod siebie oraz położył po sobie uszy zginając kark przy oknie. Gdybym miał oson i uszy jak on wyglądałbym pewnie tak samo. Moraeulf zakmnął drzwi na klucz oraz pozamykał i pozasłaniał wszystkie okna po czym spojrzał w naszym kierunku. Poderwałem się z miejsca i jednym sprawnym ruchem ukryłem się w łazience zamykając drzwi na zasówkę. Wiedziałem, że to go nie powstrzyma, ale zawsze nadzieja matką głupich. Prawda?
Pisnąłem cicho kiedy walnął mocno w drzwi z drugiej strony. Raz. Drugi. Trzeci.
On je wyważy!
Jak nic to zrobi!
Skuliłem się w kącie, wiedząc że będzie po mnie kiedy sworsuje moją drewnianą bramę.
Ktoś by powiedział, że z łatwością mogłem się go pozbyć. Jedno puszczenie mojej mocy wolno, a wtedy ja byłbym wolny. Mogłem to zrobić, ale nie chciałem. Jeżeli bym to uczynił było by to gorsze niż przespanie się z kandydatkną na Kapłankę na mojej planecie. Już nigdy miałbym go nie zobaczyć, nie usłyszeć jego głosu ani nie poczuć jego zapachu?!
Nigdy!
Już wole aby mnie tak traktował ale był żywy.
Tylko nie chciałem tego.
Nie chciałem tego robić z Kłem i co gorsza nie chciałem aby Kieł zrobił to ze mną.
Chciałem czegoś innego, ale nie zaproponowałem tego w kuchni.
Zostałbym wyśmiany.
Zostałbym znienawidzony.
Odmówionoby mi.
Zostałbym zabity.
- Myślisz, że takie drzwi mnie powstrzymają?- Warknął nad moją głową. Złapał mnie za przegub ręki i pociągnął do góy. Zaparłem się z całej siły nogami, ale ten pewnie tego nawet nie zauważył. Wywlekł mnie z łazienki do głownej izby. Zobaczyłem Kła przykutego łańcuchem do nogi komody, za którą wciśnięt moją leżankę.
Czekał.
Trząsł się.
Umierał ze strachu.
Ale czekał.
Zacząłem go okładać pięściami po plecach kiedy zaczął ciągnąć mnie w stronę leżanki oraz psa. On serio chciał to zrobić!
- I tak to zrobisz! Zaczniesz normalnie rozmawiać! I nie będziesz robił ze mnie i Warivv'a idiotów!- Krzyknął i popchnął mnie na leżankę obok psa. Jęknąłem głośno, kiedy po moim ciele rozlała się fala bólu. Pochylił się nade mną i jednym sprawnym ruchem ręki ściągnął ze mnie spodnie. Pochylał się nade mną, a ja jak skończony idiota leżałem pod nim w samym podkoszulku i bokserkach.- Który przeleci którego?- Warknął. A chuj. Niech mnie pobije. Niech mnie zabije. Niech robi ze mną co zechcę, ale na to nie pozwolę.
- Nie....- Szapnąłem cicho i unosząc się na drżących dłoniach złączyłem delikatnie nasze wargi ze sobą. Zamarł momentalnie. Drżałem na całym ciele. Opadłem na twardą leżanką i ukrywając zapłakaną twarz w dłoniach dodałem głośniej.- Ja chcę ciebie. Nie Kła.
**************************************
serio. sama się wpakowałam w taką akcję (nie wiem jak szczerze powiedziawszy), a nie wiedziałam jak z niej wybrnąć xD
Mam nadzieje, że udało mi się to z klasą:D
Pzdr Gizi03031

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz