Witam w nowym roku i zapraszam wszystkich chętnych do czytania nowego rozdziału:)
************************
Gapiłem
się na nauczycielkę nieznanego mi jak dotąd przedmiotu jakim było GD. Em? Nie
wiedziałem co miałem o tym myśleć kiedy posadziła mnie między dziewczynami i
powiedziała, że sprawdzi moją wiedzę w tej dziedzinie życia i… kazał przyszyć
jeden guzik do głupiego kawałka materiału. Pozostali chłopacy z klasy siedzieli
w całkiem innym miejscu i zajmowali się czymś zgoła innym. Pozostała część
klasy (ta bardziej żeńska) tak jak ja dostała po kawałku materiału i miały z
niego uszyć (za pomocą rąk, igły i nitki) małe poduszeczki na igły. Wszystkie
potrzebne materiały miały przygotowane na stole. Nauczycielka powiedziała, że
wszyscy mają na zrobienie swojej pracy 45 minut, po czym każdego oceni. Tylko
moja praca się różniła bo miałem przyszyć głupi guzik do głupiego materiału.
Czy
ona uważała, że jestem zbyt ułomny aby ogarnąć jakąś większą ilość materiału?
Wzruszyłem ramionami i zabrałem się za postawione przez nią zadanie wyłączając
się kompletnie do końca lekcji. Ocknąłem się dopiero wtedy, kiedy ktoś przez
przypadek szturchnął moje ramię przeciskając się do ławki nauczycielki aby
pokazać jej swoje postępy w pracy. Odczekałem aż zjazd czarownic przy biurku
trochę się przerzedzi po czym zaniosłem jej swoją pracę. Zmierzyła mnie tylko i
nic więcej nie powiedziała. Odwróciłem się z zamiarem odejścia na swoje
miejsce, kiedy dojrzałem tam kłębiącą się grupę dziewczyn. Zamarłem na chwilę
po czym dość głośno przełknąłem ślinę i z nogami ciężkimi jak ołów ruszyłem w
ich stronę.
-
Etto… przepraszam.- Powiedziałem cicho. Cała grupa drgnęła jakby w tym samym
czasie zostali porażeni przez prąd. Śmiejąc się nerwowo odsunęły się od mojego
miejsca. Kiedy chciałem na nim usiąść zobaczyłem, że ktoś już na nim siedział i
trzymał w dłoni coś co zrobiłem po tym jak skończyłem przyszywać guzik do
skrawka materiału. Młoda dziewczyna. Znałem ją.- Co ty tutaj robisz?- Zapytałem
mało inteligentnie.
-
W końcu mnie zauważyłeś?
-
Co ty tutaj robisz?- Zapytałem ponownie. Moja kuzynka zaśmiała się cicho i
spojrzała w moim kierunku.
-
Chodzę z tobą na niektóre zajęcia. Sama się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam cię w
tej klasie, ale nie spodziewałam się, że przejdziesz koło mnie obojętnie i na
dodatek nie zobaczysz mnie kiedy siedzimy koło siebie.- Powiedziała z udawanym
żalem. Jej oczy się śmiały. Podała mi to co zrobiłem. Wziąłem to drżącą
dłonią.- Nieźle ci to wyszło. Jak zresztą zawsze.
-
Um…
-
Nie dokuczaj mu.- Usłyszałem jego głos za sobą. Drgnąłem i spojrzałem na niego.
Stał centralnie za mną i uśmiechał się do mojej kuzynki.
-
Ale Sempai on mnie wcale nie zauważył. A podobno ciebie to z daleka rozpoznał.
-
Bo ja lepiej się odżywiam więc jestem większy niż ty i mnie widać dokładnie, a
nie pod mikroskopem.
-
Wal się.
-
Może ciebie.- Odgryzł się jej.
-
Lepiej nie mów takich tekstów w szkole bo cię o pedofilie oskarżą.
-
No chyba nie.
-
Zapomniałeś już pierwszy miesiąc w tej szkole.
-
Nie przypominaj mi o tym, dobra?
-
Skoro tego chcesz.- Powiedziała i zajęła swoje wcześniejsze miejsce dzięki
czemu i ja mogłem pozwolić sobie na chwilę spoczynku. Oczywiście do czasu.
-
Moje drogie panie!- Po klasie rozniósł się donośny głos naszej nauczycielki.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeliśmy w jej kierunku.- Która z was pomagała nowemu
w jego pracy?- Zapytała wielce oburzona. Drgnąłem. Znowu ktoś chce mnie
oskarżyć o oszustwo? Cała klasa milczała nie wiedząc co mają odpowiedzieć. Ja
zresztą też się za bardzo nie orientowałem.
-
On to zrobił sam.- Powiedziała Chisana. Nauczycielka zmierzyła ją chłodnym
spojrzeniem.
-
Nie będę przyjmowała do wiadomości takich oczywistych kłamstw wypowiadanych nawet przez samą córkę
dyrektora tej szkoły. Nie ma szans aby on to sam zrobił!
-
Bo…?- Zapytałem cicho zaciskając palce na krawędzi swojej koszuli. Spiorunowała
mnie spojrzeniem jakby chciała mnie zabić. Cofnąłem się delikatnie na swoim
krześle starając się być chociaż trochę dalej od jej nieprzyjemnego spojrzenia.
-
Bo to jest lepiej zrobione niż produkty dostępne w sklepie! Albo któraś ci
pomagała, albo miałeś gotowca ze sobą, więc…!
-
Słucham?- Wyprostowałem się na krześle. Jakiego znowu gotowca?!- Jakiego
gotowca?
-
Kupionego w sklepie!
-
Gdzie?
-
W sklepie!
-
Kto?
-
Ty!- Ryknęła uderzając ręką w blat stołu. Zmarszczyłem czoło i wstałem ze
swojego miejsca. Podszedłem do jej biurka zaciskając mocno zęby, aby nie
odezwać się nawet słowem. Sięgnąłem po swoją pracę, jej igłę i jeden z wielu
guziczków rozsypanych po jej biurku. Bez słowa zabrałem się za przyszywanie go
do materiału ignorując jej wkurwione spojrzenie. Po pięciu minutach upuściłem
materiał z największa pogardą na jaką było mnie stać na jej biurku i pochyliłem
się delikatnie w jej kierunku.
-
Przepraszam KTO GDZIE CO ZROBIŁ?- Wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Zaśmiała
się histerycznie.
-
Myślisz, że…
-
Przestań.- Chłodny głos oraz gorąca ręka sprowadziły mnie na ziemię. Spojrzałem
na swoją prawą dłoń, na której zaciskały się długie palce należące do Taiyō.
Drgnąłem, ale nie zabrałem ręki.- Nie drap się przez kogoś takiego jak ona…
-
Ona… ona…
-
Wiem. I wszyscy w klasie wiedzą. Więc się tym nie przejmuj.
-
Słuchaj no…!
-
To ty posłuchaj. Chyba na początku roku ci powiedziałem, że jeżeli chcesz mieć
we mnie wroga proszę bardzo. Mam na to wy-je-ba-ne.
-
Jak ty mówisz do nauczyciela?!
-
Eh… A czego ty mnie nauczyłaś? Czego nauczysz go? Jak fachowo obciągać w
toalecie restauracji?- Zapytał kpiącą. Szarpnąłem ręką chcąc się uwolnić, ale
mi na to nie pozwolił. W klasie zapanowała cisza.- Dalej chcesz ze mną wchodzić
w tego typu spory?
-
Nie.
-
Więc? Jak będzie?
-
Nie będę się go czepiać.
-
Nikogo.- Zaznaczył. Zazgrzytała głośno zębami po czym twierdząco kiwnęła
głową.- Grzeczna dziewczynka. Zresztą jak zawsze…- Dodał dość dziwnym jak na
niego głosem. Pociągnął mnie w swoim kierunku zakleszczając w swoich ramionach.
Jęknąłem cicho próbując się uwolnić, ale mi na niego nie pozwolił.- Jak już
mówiłem kilka godzin wcześniej. Macie się do niego nie zbliżać.- Warknął.
Spojrzałem na niego zadzierając głowę do góry. Nie patrzył na mnie.
-
Co? Jesteś nim zainteresowany?- Zapytała kpiąco nauczycielka. Usłyszałem jak
głośno wypuszcza powietrze, które wcześniej na dość długą chwilę wstrzymał w
swoim ciele. Wiedziałem co to oznacza. Wtuliłem twarz w jego koszulę nie chcąc
tego widzieć, a jeszcze lepiej by było jakbym nie słyszał.
-
Raz się z tobą zabawiłem jednocześnie zapraszając do zabawy czterech innych
chłopaków i więcej nie mam zamiaru bawić się w mieszane bzykanie. I to czy
aktualnie śpię z chłopakiem czy z dziewczyną nie powinno cię interesować.
Wyraźnie dałem ci do zrozumienia, że nie mam zamiaru więcej z tobą spać.
-
Phi! Bo jestem twoją nauczycielką.- Prychnęła i mówiła dalej roztrzęsionym
głosem.
-
Bo nie potrafisz pracować dupą.- Odparł i pociągnął mnie w stronę mojego
wcześniejszego miejsca.- Siadaj. Lekcja się zaczyna. Po lekcji czekaj na mnie.-
Dodał. Gapiłem się na blat ławki. O czym oni…- Rozumiesz?- Warknął.
-
Tak. I nie warcz na mnie.- Powiedziałem cicho. Zaśmiał się tylko.
-
Może pani prowadzić kolejną lekcję.- Powiedział siadając na swoim miejscu. Nie
miałem odwagi spojrzeć ponownie mu w oczy. W ogóle nie miałem odwagi aby
spojrzeć w oczy kogokolwiek z tej klasy…
Chciałem
już wrócić do domu…
Ale
wiedziałem…
Nie
pozwoli mi…
Sadysta.
**
1
miesiąc: w
domu zamieszanie. Nie mogli uwierzyć, że sam dobrowolnie poszedłem do szkoły.
Oczywiście z początku jak to przewidział Taiyō oskarżano go o to. Dopiero wujek
wszystko naprostował.
2
miesiąc:
nauczycielka z GD zrezygnowała z nauczania w naszej szkole. Podobno nie chciała
uczyć takich debili. Wujek w tajemnicy zdradził mi, że chodziło o mnie i mojego
współlokatora. Jak dla nauczycielki ja byłem za dobry w jej przedmiocie i nie
miała mnie czego nauczyć (to prędzej ja uczyłem ją niż ona mnie), a fioletowo
włosy wykończył ją nerwowo. Mamy nową panią. Starsza. Miła. Taka babcia. Lubię
jej lekcje. Uczy mnie nowych rzeczy.
3
miesiąc:
Moja kuzynka znalazła sobie chłopaka. Nie wiem kto to. Jako jedyny z domu nie
wiem kto to. Nie chciała mi go przedstawić. Boi się, że wpadnę w panikę.
Dzisiaj pierwszy raz powiedziałem cześć dziewczyną
z kółka GD. Zaskoczone odpowiedziały mi cicho. Może jak powiem to następnym
razem głośniej i one powiedzą to tak samo?
4
miesiąc: Mama
wróciła do pracy w terenie. Nie miałem jej tego za złe. Ja się cieszyłem. W
końcu miałem więcej czasu dla siebie i moich coraz to dziwniejszych myśli oraz
pomysłów.
5
miesiąc:
Brat wyjechał na miesięczne szkolenie. Jakoś tak pusto bez jego osoby i
marudzenia w domu. W połowie jego wyjazdu na dworze spadł śnieg. Zapomniane
uczucie niechęci wróciło. Bardziej preferowałem ciepły klimat.
6
miesiąc:
pierwszy raz od kilku lat zjadłem coś co od początku do końca zostało
przyszykowane nie przeze mnie. Dzisiaj kolację w domu jadłem tylko ja i Taiyō.
Naprawdę dobrze gotował. Byłem z siebie dumny. Nie wymiotowałem.
7
miesiąc:
Dałem się namówić na wypad do kluby karaoke przez fioletowo włosego i moją
kuzynkę. W domu była ogromna awantura. Nie mogli się do nich dodzwonić więc nie
wiedzieli czy jestem z nimi czy gdzieś mnie wcięło.
8
miesiąc:
brat się zdenerwował i kupił mi telefon z wbudowanym GPS’em. Z początku nie
chciałem tego telefonu, ale w końcu uległem jego prośbą i namową. W moim
telefonie widnieje 6 numerów. Jak na mnie to i tak dużo. Jeden z tych numerów
widnieje jako mój ulubiony (przynajmniej telefon tak mówił). I nie był to numer
ani mojej mamy ani brata.
9
miesiąc:
znowu przyszły upały. Minął rok od kiedy nie mieszkam w swoim pokoju sam. Takie
trochę dziwne uczucie. Przez ten rok w moim życiu zmieniło się więcej niż w
przeciągu siedmiu lat. Taiyō wyjechał na miesięczne szkolenie do Wietnamu ze
swojej pracy. Trafił na okres wakacji. Pisał do mnie czasami opowiadając jak
tam jest i czego nowego się nauczył.
A
i oboje przeszliśmy do kolejnej klasy.
10
miesiąc:
Zaczął się nowy rok szkolny. Mówiłem już cześć większości osobą ze szkoły.
Odpowiadali mi. Nawet ci z innych klas. Znali mnie tutaj jako jednego z
młodszych Sempai oraz bratanka dyrektora. Chisana zerwała ze swoim tajemniczym
chłopakiem. Ciekawe kto to był?
11
miesiąc:
Chisana wróciła do swojego byłego. Trafiła prawie do szpitala tak się załamała.
Podobno z nim też nie było za ciekawie. Zapytałem Taiyō czy powie mi, kim on
jest. Powiedział, że jeżeli pojawi się w szkole to mi go pokarze. Ale nie
obiecuje kiedy to nastąpi. Nie rozumiem…
12
miesiąc:
Pokazał mi go. Największy chuligan w całej szkole. Włosy prawie że białe. Masa
kolczyków oraz blizn. Straszny. Uśmiechnął się do mnie nerwowo i przedstawił
kulturalnie kiedy się przed nim zatrzymałem aby dokładnie mu się przyjrzeć.
Odpowiedziałem zaskoczony. Dowiedziałem się, że obawiał się spotkania ze mną bo
Chisana mu powiedziała, że jeżeli go nie polubię to będzie na skończonej
pozycji. Nie mam powodu aby go nie lubić. Nie znam go więc również go nie, nie
lubię. Przecież potrzeba czasu aby kogoś poznać i obdarzyć jakimś uczuciem.
13
miesięcy:
Odwróciłem
się kiedy ktoś delikatnie puknął mnie w ramię. Zsunąłem wielkie słuchawki z
uszu i odłożyłem trzymaną przeze mnie książkę na biurku. Za mną stał chłopak
Chisany. Zaret.
-
Już.- Powiedział czerwony na twarzy. Zmierzyłem go.
-
Na pewno?- Zapałem. Starałem się z całych sił aby mój głos nie brzmiał jakbym rozmawiał
z gównem przylepionym do mojej podeszwy ale nie mogłem. On sam z siebie tak
brzmiał w tym momencie.
-
Tak. Oj nie rób takiej miny. Nie moja wina, że przyszedłeś pół godziny
wcześniej.- Powiedział błagalnie klękając przede mną i patrząc mi w oczy.
-
Umyłeś chociaż ręce?- Zapytałem odwracając głowę w bok. Zaśmiał się nerwowo.
-
Cały się umyłem, bo jeszcze nie chciałbyś ze mną siedzieć.
-
Obiecałem, że ci pomogę.- Zauważyłem cicho. Znowu się zaśmiał.
-
I jestem ci za to wdzięczny.
-
Nie musisz tej wdzięczności tak okazywać.
-
No przepraszam. Jak każdy normalny facet mam swoje potrzeby. I czasami muszę
sobie radzić…
-
Dobra. Nie kończ.- Powiedziałem. Znowu się zaśmiał i usiadł na krześle obok
mnie.
-
Nie uwierzę, że z ciebie taki wstydzioch. Przecież sam pewnie…
-
Nie.- Przerwałem mu nie chcąc aby kończył to zdanie. Sięgnąłem po torbę, którą
zostawiłem przy biurku i otworzyłem ją delikatnie.
-
Co nie? Nie rozumiem…
-
Nie robie tego.
-
Wcale?
-
Wcale.
-
Nigdy?
-
Nie.- Powiedziałem. Pochylił się w moim kierunku oniemiały. Odsunąłem się
delikatnie. Zaśmiał się i cofnął na swoją wcześniejszą pozycję.
-
Powiedz mi Sempai.- Zaczął powoli kiedy położyłem na biurku kilka kolorowych
kłębków włóczki. Przeczesał włosy lewą ręką. Nerwowy ruch. Czekałem aż sam się
zdobędzie na zadanie tego pytania.- Czy ty jesteś taki jak ja czy taki jak Taiyō?
A może…
-
Jestem sobą. Żadnym chuliganem czy genetycznie zmutowaną ludzką brzozą.-
Odparłem oburzony. Zaśmiał się głośno zwijając się w kłębek.
-
Dobre, Sempai. Ale nie o to mi chodziło. – Powiedział i przetarł zabłąkaną łzę
ze swojego policzka.- Chodzi mi o to czy jesteś hetero, homo czy Bi?- Zapytał
dość powolnie. Drgnąłem i spojrzałem na niego uważnie przełykając głośno ślinę.
Serce dudniło mi w uszach. W ustach mi zaschło. Ręce zatrzęsły się jak
zawodowemu pijakowi. Coś ścisnęło mnie za gardło nie pozwalając normalnie
oddychać.
Ostatni
raz kiedy ktoś zadał mi to pytanie…
************************
Pozdrawiam Gizi03031
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńradzi sobie dobrze i cudnie że ma chociaż jakieś wsparcie... ta nauczycielka mnie wkurzyła i te oskarżenia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia