niedziela, 7 stycznia 2018

4383-Rozdział 7

Hejka!
Witam w nowym roku i zapraszam wszystkich chętnych do czytania nowego rozdziału:)
************************
Gapiłem się na nauczycielkę nieznanego mi jak dotąd przedmiotu jakim było GD. Em? Nie wiedziałem co miałem o tym myśleć kiedy posadziła mnie między dziewczynami i powiedziała, że sprawdzi moją wiedzę w tej dziedzinie życia i… kazał przyszyć jeden guzik do głupiego kawałka materiału. Pozostali chłopacy z klasy siedzieli w całkiem innym miejscu i zajmowali się czymś zgoła innym. Pozostała część klasy (ta bardziej żeńska) tak jak ja dostała po kawałku materiału i miały z niego uszyć (za pomocą rąk, igły i nitki) małe poduszeczki na igły. Wszystkie potrzebne materiały miały przygotowane na stole. Nauczycielka powiedziała, że wszyscy mają na zrobienie swojej pracy 45 minut, po czym każdego oceni. Tylko moja praca się różniła bo miałem przyszyć głupi guzik do głupiego materiału.
Czy ona uważała, że jestem zbyt ułomny aby ogarnąć jakąś większą ilość materiału? Wzruszyłem ramionami i zabrałem się za postawione przez nią zadanie wyłączając się kompletnie do końca lekcji. Ocknąłem się dopiero wtedy, kiedy ktoś przez przypadek szturchnął moje ramię przeciskając się do ławki nauczycielki aby pokazać jej swoje postępy w pracy. Odczekałem aż zjazd czarownic przy biurku trochę się przerzedzi po czym zaniosłem jej swoją pracę. Zmierzyła mnie tylko i nic więcej nie powiedziała. Odwróciłem się z zamiarem odejścia na swoje miejsce, kiedy dojrzałem tam kłębiącą się grupę dziewczyn. Zamarłem na chwilę po czym dość głośno przełknąłem ślinę i z nogami ciężkimi jak ołów ruszyłem w ich stronę.
- Etto… przepraszam.- Powiedziałem cicho. Cała grupa drgnęła jakby w tym samym czasie zostali porażeni przez prąd. Śmiejąc się nerwowo odsunęły się od mojego miejsca. Kiedy chciałem na nim usiąść zobaczyłem, że ktoś już na nim siedział i trzymał w dłoni coś co zrobiłem po tym jak skończyłem przyszywać guzik do skrawka materiału. Młoda dziewczyna. Znałem ją.- Co ty tutaj robisz?- Zapytałem mało inteligentnie.
- W końcu mnie zauważyłeś?
- Co ty tutaj robisz?- Zapytałem ponownie. Moja kuzynka zaśmiała się cicho i spojrzała w moim kierunku.
- Chodzę z tobą na niektóre zajęcia. Sama się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam cię w tej klasie, ale nie spodziewałam się, że przejdziesz koło mnie obojętnie i na dodatek nie zobaczysz mnie kiedy siedzimy koło siebie.- Powiedziała z udawanym żalem. Jej oczy się śmiały. Podała mi to co zrobiłem. Wziąłem to drżącą dłonią.- Nieźle ci to wyszło. Jak zresztą zawsze.
- Um…
- Nie dokuczaj mu.- Usłyszałem jego głos za sobą. Drgnąłem i spojrzałem na niego. Stał centralnie za mną i uśmiechał się do mojej kuzynki.
- Ale Sempai on mnie wcale nie zauważył. A podobno ciebie to z daleka rozpoznał.
- Bo ja lepiej się odżywiam więc jestem większy niż ty i mnie widać dokładnie, a nie pod mikroskopem.
- Wal się.
- Może ciebie.- Odgryzł się jej.
- Lepiej nie mów takich tekstów w szkole bo cię o pedofilie oskarżą.
- No chyba nie.
- Zapomniałeś już pierwszy miesiąc w tej szkole.
- Nie przypominaj mi o tym, dobra?
- Skoro tego chcesz.- Powiedziała i zajęła swoje wcześniejsze miejsce dzięki czemu i ja mogłem pozwolić sobie na chwilę spoczynku. Oczywiście do czasu.
- Moje drogie panie!- Po klasie rozniósł się donośny głos naszej nauczycielki. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeliśmy w jej kierunku.- Która z was pomagała nowemu w jego pracy?- Zapytała wielce oburzona. Drgnąłem. Znowu ktoś chce mnie oskarżyć o oszustwo? Cała klasa milczała nie wiedząc co mają odpowiedzieć. Ja zresztą też się za bardzo nie orientowałem.
- On to zrobił sam.- Powiedziała Chisana. Nauczycielka zmierzyła ją chłodnym spojrzeniem.
- Nie będę przyjmowała do wiadomości takich oczywistych kłamstw  wypowiadanych nawet przez samą córkę dyrektora tej szkoły. Nie ma szans aby on to sam zrobił!
- Bo…?- Zapytałem cicho zaciskając palce na krawędzi swojej koszuli. Spiorunowała mnie spojrzeniem jakby chciała mnie zabić. Cofnąłem się delikatnie na swoim krześle starając się być chociaż trochę dalej od jej nieprzyjemnego spojrzenia.
- Bo to jest lepiej zrobione niż produkty dostępne w sklepie! Albo któraś ci pomagała, albo miałeś gotowca ze sobą, więc…!
- Słucham?- Wyprostowałem się na krześle. Jakiego znowu gotowca?!- Jakiego gotowca?
- Kupionego w sklepie!
- Gdzie?
- W sklepie!
- Kto?
- Ty!- Ryknęła uderzając ręką w blat stołu. Zmarszczyłem czoło i wstałem ze swojego miejsca. Podszedłem do jej biurka zaciskając mocno zęby, aby nie odezwać się nawet słowem. Sięgnąłem po swoją pracę, jej igłę i jeden z wielu guziczków rozsypanych po jej biurku. Bez słowa zabrałem się za przyszywanie go do materiału ignorując jej wkurwione spojrzenie. Po pięciu minutach upuściłem materiał z największa pogardą na jaką było mnie stać na jej biurku i pochyliłem się delikatnie w jej kierunku.
- Przepraszam KTO GDZIE CO ZROBIŁ?- Wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Zaśmiała się histerycznie.
- Myślisz, że…
- Przestań.- Chłodny głos oraz gorąca ręka sprowadziły mnie na ziemię. Spojrzałem na swoją prawą dłoń, na której zaciskały się długie palce należące do Taiyō. Drgnąłem, ale nie zabrałem ręki.- Nie drap się przez kogoś takiego jak ona…
- Ona… ona…
- Wiem. I wszyscy w klasie wiedzą. Więc się tym nie przejmuj.
- Słuchaj no…!
- To ty posłuchaj. Chyba na początku roku ci powiedziałem, że jeżeli chcesz mieć we mnie wroga proszę bardzo. Mam na to wy-je-ba-ne.
- Jak ty mówisz do nauczyciela?!
- Eh… A czego ty mnie nauczyłaś? Czego nauczysz go? Jak fachowo obciągać w toalecie restauracji?- Zapytał kpiącą. Szarpnąłem ręką chcąc się uwolnić, ale mi na to nie pozwolił. W klasie zapanowała cisza.- Dalej chcesz ze mną wchodzić w tego typu spory?
- Nie.
- Więc? Jak będzie?
- Nie będę się go czepiać.
- Nikogo.- Zaznaczył. Zazgrzytała głośno zębami po czym twierdząco kiwnęła głową.- Grzeczna dziewczynka. Zresztą jak zawsze…- Dodał dość dziwnym jak na niego głosem. Pociągnął mnie w swoim kierunku zakleszczając w swoich ramionach. Jęknąłem cicho próbując się uwolnić, ale mi na niego nie pozwolił.- Jak już mówiłem kilka godzin wcześniej. Macie się do niego nie zbliżać.- Warknął. Spojrzałem na niego zadzierając głowę do góry. Nie patrzył na mnie.
- Co? Jesteś nim zainteresowany?- Zapytała kpiąco nauczycielka. Usłyszałem jak głośno wypuszcza powietrze, które wcześniej na dość długą chwilę wstrzymał w swoim ciele. Wiedziałem co to oznacza. Wtuliłem twarz w jego koszulę nie chcąc tego widzieć, a jeszcze lepiej by było jakbym nie słyszał.
- Raz się z tobą zabawiłem jednocześnie zapraszając do zabawy czterech innych chłopaków i więcej nie mam zamiaru bawić się w mieszane bzykanie. I to czy aktualnie śpię z chłopakiem czy z dziewczyną nie powinno cię interesować. Wyraźnie dałem ci do zrozumienia, że nie mam zamiaru więcej z tobą spać.
- Phi! Bo jestem twoją nauczycielką.- Prychnęła i mówiła dalej roztrzęsionym głosem.
- Bo nie potrafisz pracować dupą.- Odparł i pociągnął mnie w stronę mojego wcześniejszego miejsca.- Siadaj. Lekcja się zaczyna. Po lekcji czekaj na mnie.- Dodał. Gapiłem się na blat ławki. O czym oni…- Rozumiesz?- Warknął.
- Tak. I nie warcz na mnie.- Powiedziałem cicho. Zaśmiał się tylko.
- Może pani prowadzić kolejną lekcję.- Powiedział siadając na swoim miejscu. Nie miałem odwagi spojrzeć ponownie mu w oczy. W ogóle nie miałem odwagi aby spojrzeć w oczy kogokolwiek z tej klasy…
Chciałem już wrócić do domu…
Ale wiedziałem…
Nie pozwoli mi…
Sadysta.

**
1 miesiąc: w domu zamieszanie. Nie mogli uwierzyć, że sam dobrowolnie poszedłem do szkoły. Oczywiście z początku jak to przewidział Taiyō oskarżano go o to. Dopiero wujek wszystko naprostował.

2 miesiąc: nauczycielka z GD zrezygnowała z nauczania w naszej szkole. Podobno nie chciała uczyć takich debili. Wujek w tajemnicy zdradził mi, że chodziło o mnie i mojego współlokatora. Jak dla nauczycielki ja byłem za dobry w jej przedmiocie i nie miała mnie czego nauczyć (to prędzej ja uczyłem ją niż ona mnie), a fioletowo włosy wykończył ją nerwowo. Mamy nową panią. Starsza. Miła. Taka babcia. Lubię jej lekcje. Uczy mnie nowych rzeczy.

3 miesiąc: Moja kuzynka znalazła sobie chłopaka. Nie wiem kto to. Jako jedyny z domu nie wiem kto to. Nie chciała mi go przedstawić. Boi się, że wpadnę w panikę. Dzisiaj pierwszy raz powiedziałem cześć dziewczyną z kółka GD. Zaskoczone odpowiedziały mi cicho. Może jak powiem to następnym razem głośniej i one powiedzą to tak samo?

4 miesiąc: Mama wróciła do pracy w terenie. Nie miałem jej tego za złe. Ja się cieszyłem. W końcu miałem więcej czasu dla siebie i moich coraz to dziwniejszych myśli oraz pomysłów.

5 miesiąc: Brat wyjechał na miesięczne szkolenie. Jakoś tak pusto bez jego osoby i marudzenia w domu. W połowie jego wyjazdu na dworze spadł śnieg. Zapomniane uczucie niechęci wróciło. Bardziej preferowałem ciepły klimat.

6 miesiąc: pierwszy raz od kilku lat zjadłem coś co od początku do końca zostało przyszykowane nie przeze mnie. Dzisiaj kolację w domu jadłem tylko ja i Taiyō. Naprawdę dobrze gotował. Byłem z siebie dumny. Nie wymiotowałem.

7 miesiąc: Dałem się namówić na wypad do kluby karaoke przez fioletowo włosego i moją kuzynkę. W domu była ogromna awantura. Nie mogli się do nich dodzwonić więc nie wiedzieli czy jestem z nimi czy gdzieś mnie wcięło.

8 miesiąc: brat się zdenerwował i kupił mi telefon z wbudowanym GPS’em. Z początku nie chciałem tego telefonu, ale w końcu uległem jego prośbą i namową. W moim telefonie widnieje 6 numerów. Jak na mnie to i tak dużo. Jeden z tych numerów widnieje jako mój ulubiony (przynajmniej telefon tak mówił). I nie był to numer ani mojej mamy ani brata.

9 miesiąc: znowu przyszły upały. Minął rok od kiedy nie mieszkam w swoim pokoju sam. Takie trochę dziwne uczucie. Przez ten rok w moim życiu zmieniło się więcej niż w przeciągu siedmiu lat. Taiyō wyjechał na miesięczne szkolenie do Wietnamu ze swojej pracy. Trafił na okres wakacji. Pisał do mnie czasami opowiadając jak tam jest i czego nowego się nauczył.
A i oboje przeszliśmy do kolejnej klasy.

10 miesiąc: Zaczął się nowy rok szkolny. Mówiłem już cześć większości osobą ze szkoły. Odpowiadali mi. Nawet ci z innych klas. Znali mnie tutaj jako jednego z młodszych Sempai oraz bratanka dyrektora. Chisana zerwała ze swoim tajemniczym chłopakiem. Ciekawe kto to był?

11 miesiąc: Chisana wróciła do swojego byłego. Trafiła prawie do szpitala tak się załamała. Podobno z nim też nie było za ciekawie. Zapytałem Taiyō czy powie mi, kim on jest. Powiedział, że jeżeli pojawi się w szkole to mi go pokarze. Ale nie obiecuje kiedy to nastąpi. Nie rozumiem…

12 miesiąc: Pokazał mi go. Największy chuligan w całej szkole. Włosy prawie że białe. Masa kolczyków oraz blizn. Straszny. Uśmiechnął się do mnie nerwowo i przedstawił kulturalnie kiedy się przed nim zatrzymałem aby dokładnie mu się przyjrzeć. Odpowiedziałem zaskoczony. Dowiedziałem się, że obawiał się spotkania ze mną bo Chisana mu powiedziała, że jeżeli go nie polubię to będzie na skończonej pozycji. Nie mam powodu aby go nie lubić. Nie znam go więc również go nie, nie lubię. Przecież potrzeba czasu aby kogoś poznać i obdarzyć jakimś uczuciem.

13 miesięcy:
Odwróciłem się kiedy ktoś delikatnie puknął mnie w ramię. Zsunąłem wielkie słuchawki z uszu i odłożyłem trzymaną przeze mnie książkę na biurku. Za mną stał chłopak Chisany. Zaret.
- Już.- Powiedział czerwony na twarzy. Zmierzyłem go.
- Na pewno?- Zapałem. Starałem się z całych sił aby mój głos nie brzmiał jakbym rozmawiał z gównem przylepionym do mojej podeszwy ale nie mogłem. On sam z siebie tak brzmiał w tym momencie.
- Tak. Oj nie rób takiej miny. Nie moja wina, że przyszedłeś pół godziny wcześniej.- Powiedział błagalnie klękając przede mną i patrząc mi w oczy.
- Umyłeś chociaż ręce?- Zapytałem odwracając głowę w bok. Zaśmiał się nerwowo.
- Cały się umyłem, bo jeszcze nie chciałbyś ze mną siedzieć.
- Obiecałem, że ci pomogę.- Zauważyłem cicho. Znowu się zaśmiał.
- I jestem ci za to wdzięczny.
- Nie musisz tej wdzięczności tak okazywać.
- No przepraszam. Jak każdy normalny facet mam swoje potrzeby. I czasami muszę sobie radzić…
- Dobra. Nie kończ.- Powiedziałem. Znowu się zaśmiał i usiadł na krześle obok mnie.
- Nie uwierzę, że z ciebie taki wstydzioch. Przecież sam pewnie…
- Nie.- Przerwałem mu nie chcąc aby kończył to zdanie. Sięgnąłem po torbę, którą zostawiłem przy biurku i otworzyłem ją delikatnie.
- Co nie? Nie rozumiem…
- Nie robie tego.
- Wcale?
- Wcale.
- Nigdy?
- Nie.- Powiedziałem. Pochylił się w moim kierunku oniemiały. Odsunąłem się delikatnie. Zaśmiał się i cofnął na swoją wcześniejszą pozycję.
- Powiedz mi Sempai.- Zaczął powoli kiedy położyłem na biurku kilka kolorowych kłębków włóczki. Przeczesał włosy lewą ręką. Nerwowy ruch. Czekałem aż sam się zdobędzie na zadanie tego pytania.- Czy ty jesteś taki jak ja czy taki jak Taiyō? A może…
- Jestem sobą. Żadnym chuliganem czy genetycznie zmutowaną ludzką brzozą.- Odparłem oburzony. Zaśmiał się głośno zwijając się w kłębek.
- Dobre, Sempai. Ale nie o to mi chodziło. – Powiedział i przetarł zabłąkaną łzę ze swojego policzka.- Chodzi mi o to czy jesteś hetero, homo czy Bi?- Zapytał dość powolnie. Drgnąłem i spojrzałem na niego uważnie przełykając głośno ślinę. Serce dudniło mi w uszach. W ustach mi zaschło. Ręce zatrzęsły się jak zawodowemu pijakowi. Coś ścisnęło mnie za gardło nie pozwalając normalnie oddychać.
Ostatni raz kiedy ktoś zadał mi to pytanie…
 ************************
Pozdrawiam Gizi03031




1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    radzi sobie dobrze i cudnie że ma chociaż jakieś wsparcie... ta nauczycielka mnie wkurzyła i te oskarżenia...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń