************************************
Usiadłem
na materacu rozglądając się dookoła siebie. Zawsze kiedy to robiłem miałem
wrażenie, że wiem jak czuł się Harry Potter za każdym razem kiedy jego wujostwo
zamykało go
w komórce pod schodami. Tyle, że mnie wujostwo nie zamykało w takim miejscu.
w komórce pod schodami. Tyle, że mnie wujostwo nie zamykało w takim miejscu.
Sam
się zamykałem. No i miałem normalny pokój. Nie to co Harry. On był zamykany za
karę, ja się zamykam aby czuć się bezpiecznie. Wiedziałem, że moje
bezpieczeństwo zostanie naruszone jeżeli zostanę tutaj dłużej. Trzeba chociaż
minimalnie się ogarnąć i wyjść. Wiem, że wujek niedługo przyjedzie. Wypuściłem
głośno powietrze z płuc i dźwignąłem się na nogi. Kolana strzeliły
niebezpiecznie.
Wyszedłem
na korytarz zamykając cicho drzwi za sobą. Pierwsze co zrobiłem to odwiedziłem
łazienkę. Spojrzałem w swoje odbicie w lustrze i skrzywiłem się delikatnie. Nie
przepadam za czerwienią swoich oczu po tym jak wypłacze to czego nie mogę
wykrzyczeć. Przemyłem kilka razy twarz zimną wodą. To samo zrobiłem z
poranionymi rękoma. Kilka zadrapań było bardzo głębokich. Siadając na sedes
zgarnąłem z półki apteczkę. Zabrałem się za powolne zaklejanie swoich ran.
Kiedy skończyłem jeszcze raz przemyłem twarz zimną wodą i po wytarciu jej w
puchowy, czarny ręcznik wyszedłem na korytarz. Po mojej lewej stronie paliło
się światło.
Kuchnia.
Zrobiłem
kilka kroków w tamtym kierunku. Wziąłem kilka głębokich oddechów po czym drżąc
na całym ciele przekroczyłem próg pomieszczenia. Moja mama, brat, jego kolega,
wujek oraz kuzynka siedzieli przy wielkim, drewnianym stole. Przed każdym z
nich stał parujący kubek czegoś ciepłego oraz małe talerzyki, na każdych
położono po kawałku jakiegoś ciasta. Kiedy wszedłem do kuchni w pomieszczeniu
zapanowała cisza. Zmierzyłem ich wszystkich szybkim spojrzeniem po czym
podszedłem do lodówki. Sięgnąłem po długopis, który zawsze leżał na mikrofali
obok lodówki
i spojrzałem na kartkę zaczepioną na niej wielkim magnesem. Wielka tabelka przeznaczona na ten miesiąc. W większości wypełniona. Co miesiąc była zmieniana. Podrapałem się po czole i zabrałem się za jej wypełnianie.
i spojrzałem na kartkę zaczepioną na niej wielkim magnesem. Wielka tabelka przeznaczona na ten miesiąc. W większości wypełniona. Co miesiąc była zmieniana. Podrapałem się po czole i zabrałem się za jej wypełnianie.
Dzień
|
Ile godzin
|
śniadanie
|
obiad
|
kolacja
|
dodatek
|
01.08.20xx
|
7
|
Jogurt+ mleko
|
-
|
Kanapka
|
Jabłko
|
02.08.20xx
|
2
|
Mussli+ mleko
|
Rodzynki
|
Kanapka
|
Banan
|
03.08.20xx
|
0
|
Serek+ mleko
|
-
|
Herbatniki
|
Pomarańcza
|
04.08.20xx
|
0
|
Pączek+ mleko
|
Budyń
|
Kanapka
|
Winogrona
|
05.08.20xx
|
6
|
Mleko
|
Jogurt
|
Kisiel
|
Mandarynki
|
06.08.20xx
|
3
|
Płatki
|
Ryż
|
-
|
Gruszka
|
07.08.20xx
|
2
|
Płatki
|
Makaron
|
-
|
Pomelo
|
08.08.20xx
|
1
|
Płatki
|
Naleśniki
|
-
|
Śliwki
|
09.08.20xx
|
0
|
Mleko
|
Pomidorowa
|
-
|
Jabłko
|
10.08.20xx
|
0
|
Mleko
|
Rosół
|
Rosół
|
Banan
|
11.08.20xx
|
9
|
Jogurt z
rodzynkami
|
Pomarańcza
|
mleko
|
Pomarańcza
|
12.08.20xx
|
9
|
Jajko na miękko
(1)
|
Płatki
|
Mleko
|
Winogrona
|
13.08.20xx
|
4
|
Płatki
|
-
|
Sałatka owocowa
|
Mandarynki
|
14.08.20xx
|
2
|
Kanapka z szynka
(1)
|
Sałatka po grecku
|
-
|
Gruszka
|
15.08.20xx
|
5
|
-
|
Ryba (1 płat)
|
Sałatka warzywna
|
Pomelo
|
16.08.20xx
|
1
|
-
|
Frytki
|
Gruszka
|
Śliwki
|
17.08.20xx
|
3
|
-
|
-
|
Rodzynki
|
Jabłko
|
18.08.20xx
|
6
|
Mleko+ banan
|
Ogórkowa
|
Budyń
|
Banan
|
19.08.20xx
|
1
|
Serek
|
Rosół
|
Kisiel
|
Pomarańcza
|
20.08.20xx
|
0
|
Kanapka z
pomidorem (2)
|
-
|
Kanapka
|
Winogrona
|
21.08.20xx
|
2
|
-
|
Jarzynowa
|
Kanapka z jajkiem
|
Mandarynki
|
22.08.20xx
|
5
|
-
|
-
|
Płatki z mlekiem
|
Gruszka
|
23.08.20xx
|
4
|
-
|
-
|
|
|
24.08.20xx
|
|
|
|
|
|
25.08.20xx
|
|
|
|
|
|
26.08.20xx
|
|
|
|
|
|
27.08.20xx
|
|
|
|
|
|
28.08.20xx
|
|
|
|
|
|
29.08.20xx
|
|
|
|
|
|
30.08.20xx
|
|
|
|
|
|
Podrapałem
się po czole i otworzyłem lodówkę zaglądając do środka. Trzeba by było coś zjeść.
Po przejrzeniu dokładnie zawartości lodówki postawiłem na jogurt z rodzynkami i
pomarańczą, a jako dodatek zaszaleje i dam sobie batonika bez czekolady. A co?!
Można sobie zaszaleć. Wpisałem w ostatnie wolne rubryki dnia dzisiejszego to co
planowałem zjeść po czym zabrałem się za robienie tego. Ignorowałem ich
spojrzenia i zabrałem się za wkrajanie obranego wcześniej pomarańcza do swojej
miseczki. Następnie zasypałem je rodzynkami, dodałem jogurtu. Uśmiechnąłem się
sarkastycznie do swoich myśli. Dawno tak nie pojadłem.
-
Kyōfu…- Usłyszałem głos Howaito. Odwróciłem się w jego stronę wpychając do ust
łyżkę
z moją dzisiejsza kolacją. Uniosłem lewą brew do góry co w moim mniemaniu miało oznaczać słowo „co?”.- Usiądziesz z nami?- Zapytał delikatnie. Przekrzywiłem głowę w bok i spojrzałem na niego uważnie po czym wzruszyłem ramionami i usiadłem na szafce najdalej od nich jak się dało jednocześnie najbliżej drzwi. Jadłem w ciszy .
z moją dzisiejsza kolacją. Uniosłem lewą brew do góry co w moim mniemaniu miało oznaczać słowo „co?”.- Usiądziesz z nami?- Zapytał delikatnie. Przekrzywiłem głowę w bok i spojrzałem na niego uważnie po czym wzruszyłem ramionami i usiadłem na szafce najdalej od nich jak się dało jednocześnie najbliżej drzwi. Jadłem w ciszy .
-
Fufu…- Spojrzałem na wujka. Tylko on i jego córka tak na mnie mówili. Gapiłem
się na średniego wzrostu starszego mężczyznę. Czarne, obsypane siwizną włosy
zaczesane do tyłu. Bez zarostu. Ciemne oczy. Cieszyłem się, że nie przypominał
swojego brata. Ani z wyglądu, ani
z charakteru. Czekał. Przełknąłem głośno to co miałem w ustach.
z charakteru. Czekał. Przełknąłem głośno to co miałem w ustach.
-
Tak?- Zapytałem i ponownie zapchałem się swoją kolacją.
-
Pokarz mi tabele na ten miesiąc.- Powiedział. Nie poprosił. Po prostu tego
zażądał. Podałem bratu kartkę, który następnie podał ją wujkowi, a ja w tym
czasie spojrzałem na moją kuzynkę, która ze smakiem zajadała się wielkim
kawałkiem tortu z bitą śmietaną, owocami i kawałkami czekolady. Była niska,
szczupła (patrząc na to co i w jakich ilościach jadła nie mogłem wyjść z
podziwu, że udało jej się utrzymać taką sylwetkę). Długie, sięgające tyłka czarne
włosy. Zielone oczy. Nad lewą brwią widniała średnich rozmiarów blizna.
Skrzywiłem się przyglądając się starej ranie na jej czole. Wpychając kolejną
łyżkę do ust spojrzałem na… hmm… Taiyō? Jakoś tak. Wiedziałem, że jest wysoki i
dobrze zbudowany, ale nie wiedziałem jak wyglądał z twarzy. Spojrzałem na
niego. Fioletowe włosy sięgające za pewne do ramion miał związane w kitkę.
Fioletowe, ładnie wykrojone oczy z uwielbieniem gapiły się na jego talerz.
Pełne usta wykrzywiały się w uśmiechu pełnym marzeń. Był… przystojny…?
Spojrzałem
gwałtownie na jego talerz, nie chcąc nawet myśleć o tym o czym pomyślałem…
Otworzyłem
szeroko usta gapiąc się oniemiały na to co miał na talerzu…
Wielki
(prawie na cały duży talerz obiadowy) kawał czekoladowego tortu posypany kawałkami
czekoladowych batonów oraz cukierków (również czekoladowych), polany czekoladą
w
stanie ciekłym oraz posypany startą białą czekoladą. Przez moje ciało przebiegł dreszcz. Aż mnie zemdliło na sam widok.
stanie ciekłym oraz posypany startą białą czekoladą. Przez moje ciało przebiegł dreszcz. Aż mnie zemdliło na sam widok.
-
Słuchaj…- Wujek urwał na samym początku zdania. Poczułem jak wszyscy się na
mnie spojrzeli, ale ja nadal nie odrywałem wzroku od talerza tego kolesia.
-
Chcesz trochę?- Zapytał poważnie. Zakryłem usta dłonią kiedy zrobiło mi się
niedobrze. Jak można pochłaniać takie ilości cukru? Ja to bym to jadł przez
rok, a i tak nie zjadłbym wszystkiego. Pokręciłem przecząco głową i zabrałem
się za jedzenie swojej kolacji. Z trochę mniejszym zapałem niż wcześniej, ale
jednak ją jadłem. Spojrzałem na wujka, kiedy już wszystko zjadłem i zabrałem
się za rozwijanie batonika bez czekolady. Ułamałem sobie kawałek i wsadziłem do
ust. Tyle cukru co dostarczy mi ten batonik w ostateczności mi wystarczy.
-
Słucham.- Powiedziałem kiedy nie odezwał się nawet słowem tylko gapił się na
mnie.
-
W sprawie o jakiej ostatnio rozmawialiśmy przez telefon…
-
Słucham? Co?- Przerwał mu Howaito. Wujek uciszył go jednym ruchem ręki.
-
Dam ci dokładną odpowiedź, kiedy w tabelce do końca miesiąca pod godziną będzie
wpisane 0 i każdy z posiłków będzie zaliczony. Posiłki robione nie przez ciebie.-
Powiedział przyglądając mi się dokładnie. Przestałem przeżuwać batonika i
zaciskając dłonie na krawędzi szafki spojrzałem na wujka.- Nie możesz też mieć
żadnych ran na swoim ciele.- Dodał. Spojrzałem na swoje ręce. I on tam
spojrzał.- Nie więcej niż to co masz teraz na ciele. Oraz… przyznam szczerze,
że wyprzedziłeś mój plan, ale w sumie można to jeszcze poprawić. Dasz Chisanie
wyrównać swoje krzywo obcięte włosy…
-
Hę?- Zapytałem oniemiały gapiąc się na niego jak na kosmitę w legginsach. Chisana
spojrzała tak samo na swojego ojca. Jej ręka odruchowo powędrowała do blizny
nad brwią. Blizna, która w jakiś sposób dodawała uroku tej szesnastolatce, ale
jednocześnie brak tej blizny dodawałby jej jeszcze więcej uroku.
-
Dlaczego ja?- Zapytała zaskoczona dziewczyna patrząc uważnie na ojca.
-
Ponieważ się na tym znasz. Ponieważ ja tak chcę. Ponieważ jesteś dziewczyna.
-
Ponieważ to lubię. Ponieważ nie obchodzi mnie to. Ponieważ jesteś szowinistą.-
Odpyskowała ojcu i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się przepraszająco.- Zgodzisz
się na to? Pozwolisz mi?- Zapytała. Przełknąłem batonika i zeskoczyłem z blatu
szafki.
-
Musze się na to zgodzić. Chyba wujek dał mi jasne warunki.
-
Nie musisz się do niczego zmuszać.- Powiedziała cicho moja matka. Prychnąłem
głośno pod nosem i spojrzałem na nią chłodnym spojrzeniem.
-
Jeżeli będę chciał się zabić powstrzymacie mnie?
-
Oczywiście.- Warknął mój brat. Kiwnąłem na niego ciągłe patrząc na matkę.
-
Widzisz. Więc nie mów mi, że mam się do niczego nie zmuszać, bo ciągłe się
zmuszam.
W głównej mierze do życia. Dobranoc.- Dodałem i wyszedłem z kuchni zmierzając prosto do swojego nowego pokoju. Nie podobało mi się jakoś to, że musiałem go dzielić razem z tamtą osobą, ale cóż. Wlazłem po schodach na samą górę i pchnąwszy ciemno brązowe drzwi wszedłem do naszego królestwa. Pokój był wielkości mnie więcej całego naszego domku (zajmował całe poddasze). Pod oknami znajdowało się jedno dwuosobowe łóżko, biurko (które było puste), dwa regały (prawie puste), dwie komody (na których nic nie stało) oraz jedna duża szafa. Tak samo wyglądała druga strona pokoju ta koło drzwi. Lustrzane odbicie. Na środku pokoju stała nasza stara (sprzed pół roku) kanapa z salonu, dwa fotele, niski, ale długi ciemny stół. Na ścianie naprzeciwko kanapy wisiał telewizor. Koło okna znajdującego się mniej więcej w połowie pokoju stał mój stary fotel bujany. Usiadłem na nim owijając się kocem. Z szafki obok fotela wyciągnąłem pewne pudełeczko. Otworzyłem je i wyciągając z niego moje skarby zabrałem się za robienie tego co sprawiało mi coś co kiedyś nazwałbym radością.
W głównej mierze do życia. Dobranoc.- Dodałem i wyszedłem z kuchni zmierzając prosto do swojego nowego pokoju. Nie podobało mi się jakoś to, że musiałem go dzielić razem z tamtą osobą, ale cóż. Wlazłem po schodach na samą górę i pchnąwszy ciemno brązowe drzwi wszedłem do naszego królestwa. Pokój był wielkości mnie więcej całego naszego domku (zajmował całe poddasze). Pod oknami znajdowało się jedno dwuosobowe łóżko, biurko (które było puste), dwa regały (prawie puste), dwie komody (na których nic nie stało) oraz jedna duża szafa. Tak samo wyglądała druga strona pokoju ta koło drzwi. Lustrzane odbicie. Na środku pokoju stała nasza stara (sprzed pół roku) kanapa z salonu, dwa fotele, niski, ale długi ciemny stół. Na ścianie naprzeciwko kanapy wisiał telewizor. Koło okna znajdującego się mniej więcej w połowie pokoju stał mój stary fotel bujany. Usiadłem na nim owijając się kocem. Z szafki obok fotela wyciągnąłem pewne pudełeczko. Otworzyłem je i wyciągając z niego moje skarby zabrałem się za robienie tego co sprawiało mi coś co kiedyś nazwałbym radością.
**
Spojrzałem
w stronę drzwi, które otworzyły się delikatnie. Zamknąłem pospiesznie pudełko
i schowałem je do szafki, z której zostało wyciągnięte. Drzwi zamknęły się cicho po tym jak mój nowy współlokator wszedł do środka. Spojrzał na mnie i kiwnął mi delikatnie głową po czym podszedł do swojego łóżka całkowicie zakrytego swoimi wielkimi torbami. Bez słowa zabrał się za ich rozpakowanie. Zaskoczył mnie bo z zegarkiem w ręku zajęło mu to dwadzieścia jeden minut
i siedemnaście sekund. Usiadł na łóżku i sięgnął po pewne kartki. Przeleciał po nich wzrokiem po czym wypuścił głośno powietrze z płuc.
i schowałem je do szafki, z której zostało wyciągnięte. Drzwi zamknęły się cicho po tym jak mój nowy współlokator wszedł do środka. Spojrzał na mnie i kiwnął mi delikatnie głową po czym podszedł do swojego łóżka całkowicie zakrytego swoimi wielkimi torbami. Bez słowa zabrał się za ich rozpakowanie. Zaskoczył mnie bo z zegarkiem w ręku zajęło mu to dwadzieścia jeden minut
i siedemnaście sekund. Usiadł na łóżku i sięgnął po pewne kartki. Przeleciał po nich wzrokiem po czym wypuścił głośno powietrze z płuc.
-
Czy coś jeszcze trzeba tutaj dodać?- Zapytał i podał mi przeglądaną wcześniej
makulaturę. Drgnąłem by po chwili z minimalnym wahaniem w ruchach sięgnąć po
nią. Spojrzałem na to co tam było zapisane i zmarszczyłem delikatnie brwi.
1.
Nie dotykaj go. (bez jego zgody)
2.
Zachowaj odległość dwa razy dłuższą niż twoje ciało (jeżeli on tego zażąda to
nawet dłuższą).
3.
Nie stawaj za nim.
4.
Nie dotykaj żadnej jego rzeczy (przeważnie są to czarne rzeczy, tj. ręczniki,
naczynia, pościel).
5.
On sam robi sobie swoje pranie, prasuje je i składa- nie ruszaj go!
6.
Sam sobie gotuje. Nie ruszać jego jedzenia.
7.
Owoce i mleko, które on konsumuje znajdują się w odpowiednim (wcześniej
podpisanym) miejscu- nie ruszaj ich!
8.
Nie zbliżaj się do drzwi pod schodami.
9.
Nie siadaj na niepasującym do niczego fotelu w salonie, nie ruszaj niczego co
na nim jest- najlepiej koło niego nie stój.
10.
Zabieraj zawsze klucze od domu- on zawsze w nim jest, ale nigdy nie otworzy
drzwi. Nie ważne jak długo będziesz stać pod nimi.
11.
On kąpie się ostatni- jak wszyscy już dawno leżą w łóżkach.
12.
Jeżeli zje jeden posiłek dziennie (mleko to nie posiłek!) nie zmuszamy go do
jedzenia czegoś innego- szkoda żarcia bo i tak je zwróci.
13.
Jeżeli zapali światło, nie gaś go!
14.
Rzeczy w jego pokoju są nietykalne.
15.
Nie rozmawiaj z nim praktycznie o niczym. Bezpieczne tematy to: zwierzęta,
rośliny, jedzenie, prace domowe, książki, gwiazdy (te na niebie). Inne nie
gwarantują, że będzie z tobą rozmawiał.
…
299.
Jeżeli masz jeszcze jakieś wątpliwości co do uzupełnienia tej listy, zapytaj
go. Może ci odpowie.
-
Co to?- Zapytałem mało inteligentnie patrząc na niego. Westchnął głośno.
-
Howaito-sempai dał mi to jakiś tydzień temu i powiedział żebym wkuł te reguły
na blachę. Dlatego się pytam czy masz coś jeszcze do dodania w tej kwestii.
-
Nie wiem co tam jeszcze można dodać, bo to nie ja to tworzyłem, ale mój brat.-
Powiedziałem drapiąc się z zakłopotaniem po szyi. Jęknął głośno kładąc się na
łóżku.
-
Mamy tutaj wspólną łazienkę, tak?
-
Um… tak.- Odparłem nie wiedząc o co mu chodzi.
-
Więc jak będę wracać o drugiej nad ranem ty nadal będziesz siedział i czekał aż
ja się umyję żebyś ty mógł się wykąpać?- Zapytał. Zmarszczyłem brwi. Dlaczego
miałbym tak długo czekać?
-
Dlaczego miałbym tak długo czekać?- Zapytałem, bo już powoli głupiałem. Zerknął
na mnie z ukosa.
-
Bo na tych kartkach jest napisane, że kąpiesz się ostatni jak już wszyscy leżą
w łóżkach, ale jak się okażę, a będzie się okazywać dość często, że będę wracał
po północy to chcę wiedzieć czy będziesz siedzieć i czekać w pokoju aż wrócę i
się wykąpię abyś ty mógł skorzystać z łazienki?
-
Dlaczego miałbym czekać?
-
Nie wiem.- Odparł i usiadł na łóżku. Odsunąłem się minimalnie w swoim fotelu.
Zerknął na mnie. Zauważył tak minimalny ruch?- Moja praca nie pozwoli mi dość
często wracać wcześniej. I tak musiałem ją ograniczyć do minimum aby móc iść do
szkoły. I tak będę miał 4 dni pracy w tygodniu. Więc przez 4 dni będę wracać
później.
-
Jak będę miał zajęcie do tego czasu to będę czekać, a jak nie to kładę się
wcześniej.
-
Rozumiem.- Powiedział i spojrzał na mnie. Przyglądał mi się uważnie bez cienia
uśmiechu wymalowanego na twarzy. Nie podobało mi się to spojrzenie.- Jeszcze
jedno pytanie i daje ci święty spokój. Na dzisiaj.- Podkreślił. Dlaczego miałem
wrażenie, że chodziło mu o coś jeszcze?
-
T… Tak?
-
Ze względu na swoje zainteresowania oraz miejsce w którym pracuję, zapytałem
się twojej mamy czy mogę się w taki sposób odwdzięczyć za gościnę jaką mi
zaproponowano. Powiedziała, że jej i Howaito-sempai to nie przeszkadza tylko
musze z tobą jeszcze pogadać.
-
Jaki… sposób…?- Zapytałem słabo. Chcę już zamknąć się w łazience i zniknąć z
jego pola widzenia. Nawet nie wiedziałem dlaczego nadal siedziałem w tym
fotelu.
-
Gotowanie.- Padła tylko jedna odpowiedź. Jedno słowo. Zrobiło mi się słabo.
Gotowanie. Czyli, że by gotował w naszej kuchni. Prawdopodobnie trzymał moje
naczynia. Gotował za pewne dla wszystkich, a tym samym i ja musiałbym to jeść.
Dodawałby tam coś czego ja nie znam albo o czym bym nie wiedział. Musiałbym
zjadać wszystko, a wtedy…
-
Nie. Jeżeli chcesz możesz gotować dla mamy i brata oraz dla siebie oczywiście,
ale ja tego jeść nie będę.
-
Dlaczego?
-
Ponieważ jem to co sam sobie przygotuje.
-
Płatki na Mleku, jogurt z owocem, rosół i nic więcej?- Zapytał kpiąco.
Zacisnąłem mocniej palce na kolanach.
-
Z głodu nie umieram.
-
To nie jest zbilansowane żarcie dla dzieciaka w twoim wieku.
-
Dzieciaka w twoim wieku? Jak myślisz ile ja mam lat?- Zapytałem sucho.
Uśmiechnął się pod nosem.
-
Z piętnaście.
-
+ cztery to się zgodzę.- Warknąłem. Uniósł zaskoczony lewą brew do góry.
-
I masz. Złe odżywianie i dlatego jesteś taki krasnalowaty.
-
To ty jesteś za duży. Jak żresz w takich ilościach co dzisiaj to jesteś gigant.
-
Ja przynajmniej widzę świat stojąc na płaskich stopach, a nie tak jak ty włazić
na dwudziesto szczebelkową drabinę.
-
Ja to przynajmniej wszędzie się zmieszczę, a nie moje kończyny będę z każdej
kryjówki wystawać, albo się zaklinuje jak ty!
-
Ja to chociaż potrafię coś ugotować i jest to bardziej jadalne niż twoje.
-
Ja wiem co dodaje do swojego jedze…- Urwałem zakrywając pospiesznie usta
dłonią. Uśmiechnął się tak jakby wygrał właśnie w totka z pięć milionów.
-
A więc o to chodzi?
-
Ty… podpuściłeś mnie?!- Zawołałem oburzony. Wzruszył delikatnie ramionami.
-
Nie pierwszy i podejrzewam nie ostatni raz mam do czynienia z tak wybrednymi
osobami.- Powiedział kpiącym tonem. Prychnąłem pod nosem.- Nie zatruje ci
jedzenia wiec będziesz je jadł. Sam je sobie będziesz nakładał i będziesz po
sobie zmywał, ale będziesz je jadł.- Dodał. Wstałem gwałtownie ze swojego
fotela zaplątując się w koc w efekcie czego upadłem jak długi na podłogę.
Jęknąłem głośno.
-
No chyba nie! Nie mam zamiaru…
-
A. I możemy się umówić, jeżeli ci to nie przeszkadza, że ty będziesz się drugi
kąpał we wtorek, środę i czwartek, a ja w pozostałe dni tygodnia.
-
Nie zmieniaj tematu!
-
Tamten uważam za zamknięty. Więc przechodzę do kolejnego.
-
Ja nie uważam…
-
Przepraszam. Przeszkadzam?- Zapytał mój brat patrząc na nas zaskoczony. Nie
dziwiłem mu się. Jego „kolega” siedział rozwalony na swoim łóżku, a ja
zaplątany w koc siedziałem na podłodze.
-
Nie. Tak sobie tylko rozmawiamy. Prawda?- Zapytał uśmiechając się delikatnie.
Pokazałem mu środkowy palec po czym mało zgrabnie wygrzebałem się ze swojej
puchowej pułapki i ruszyłem w stronę łazienki.- Dzisiaj jest środa.- Dodał
cicho pod nosem. Spojrzałem na niego zza przymrużonych powiek i warknąłem cicho
po czym i tak zamknąłem się w łazience.
************************
Mam nadzieję, że wam się spodobał:)
Pozdrawiam Gizi03031;*
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńo tak ta lista cudowna, sporo zamieszania wprowadzi w jego życie... jakkolwiek nie lubie ludzi którzy właśnie nie rezpektują zasad bo tu pojawia się i zaczyna rządzić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia