niedziela, 1 października 2017

Fallen- rozdział 2

Hejka,
bez zbytniego ględzenia zapraszam na kolejny rozdział:)
************************
Katastrofa Naturalna nadeszła szybciej niż się spodziewałem. Ten dzień równo tydzień po tym jak Eighto został przeniesiony do naszej klasy nie zapowiadał tego, że wracając z Nim do domu, siedząc na tylnim siedzeniu Jego auta będę z całych sił modlił się o to, aby uderzył w nas meteoryt albo żebyśmy nigdy nie dojechali na miejsce.
Ale może od początku.
Dzień wcześniej nasz ukochany nauczyciel Angielskiego podzielił nas (samodzielnie) na kilka małych czteroosobowych grup i każdej z  tych grup przydzielił jakieś miasto w Wielkiej Brytanie do opisania (na marginesie nam się trafiło Eastbourne). Na jak najlepsze przedstawienie naszej pracy mieliśmy trzy tygodnie. Po czym nauczyciel po sprawdzeniu jej miał nam wystawić oceny, które będą stanowić 50% oceny semestralnej. No i żeby było zabawnie trafiłem do grupy, z Tatianą, która jest beznadziejna z anglika, z Hachim (chłopakiem, na widok, którego Tatiana potrafi oślinić całą klasę jak i nie szkołę) oraz z Katastrową Naturalną, jaką jest Eighto.
No i w końcu nastał ten wiekopomny dzień, który kompletnie wywrócił moje życie do góry nogami i sprawił, że na nowo znalazłem się na językach całej szkoły.
Jak zawsze przyszedłem na lekcje pół godziny przed dzwonkiem. Usiadłem sobie spokojnie
w swojej ławce i zacząłem się rozpakowywać. Koło mnie usiadła Tatiana uśmiechając się delikatnie. Odwzajemniłem uśmiech. Źle spałem dzisiejszej nocy i chyba miałem wymalowane to na twarzy, bo dziewczyna nie odezwała się do mnie nawet słowem. Po prostu siedziała sobie koło mnie. Po chwili do mojej ławki podszedł Hachi oraz Eighto. Jakoś nie miałem ochoty z nimi teraz rozmawiać, ale zaciskając z całej siły zęby postarałem się o to aby nie wpaść w szał. W końcu oni tylko do nas podeszli. Głupotą byłoby się na nich o takie coś denerwować.
- Fabio?- Zaczął delikatnie Hachi. Spojrzałem na niego. Uśmiechnął się nerwowo. Uniosłem jedną brew do góry.
- Tak?
- Kiedy i gdzie spotykamy się pierwszy raz w sprawie tego projektu z angola?
- Za dwa dni może być u mnie w domu. Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał i będziemy mogli w spokoju wszystko przyszykować, obgadać i pokazać, kto jakie materiały zebrał.- Powiedziałem poprawiając okulary na czubku nosa. Eighto prychnął cicho pod nosem. Spojrzałem na niskiego chłopaka marszcząc czoło. O co mu znowu chodziło??
- Chyba jakie my zebraliśmy materiały, bo z tego co wiem, to ona nie musi niczego szukać.- Powiedział oburzony chłopak i pokazał palcem na Tatianę.
- Ona nie szuka informacji ponieważ zajmuje się czym innym.
- Niby czym?- Zapytał kpiąco chłopak. Wziąłem uspokajający oddech. Ból głowy
i niewyspanie powoli zaczęły mnie irytować co tylko potęgowało moją złość jaką wzbudził we mnie ten fioletowo włosy dupek.
- Przekonacie się za dwa dni. Ona ma najwięcej roboty dlatego nie szuka informacji.
- Czy obciąganie to na serio aż tyle roboty?- Zapytał chłopak. W klasie zapanowała cisza. Spojrzałem na niego w zwolnionym tempie. Tatiana zmarszczyła brwi podnosząc się z krzesła. Wiedziałem, że zabieg ten miał za zadanie tylko jeden cel. Dziewczyna nie zamierzała siedzieć, kiedy ten coś takiego o niej mówił.
- Nie wiem co ci się uroiło w twojej fioletowej łepetynie, ale proszę cię nie obrażaj mojej przyjaciółki. Mówię, że ona ma inne zajęcie.
- Ciekawe jakie?! My zasuwamy, szukamy informacji, a ona co?! Każda normalna grupa by ją wywaliła z tego projektu! Chodzę do tej klasy tydzień i już zdążyłem się przekonać, że ta dziewczyna jest najgłupsza z wszystkich zgromadzonych tutaj osób.
- I dlatego właśnie, że jest głupia nie szuka materiału tylko robi co innego.- Powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Wiedziałem, że dziewczyna nie obrazi się na mnie przez to, że nazwałem ją głupią. Wiedziała, że tak uważam i dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że nie należała do najinteligentniejszych, dlatego też skupiała się na tym co potrafiła robić i robiła idealnie. I nie chodziło mi tutaj o „obciąganie” jak to powiedział Eighto.
- Eighto odpuść. Fabio nie zrezygnuje z jej pomocy.- Powiedział cicho Hachi. Przeciągnąłem językiem po zębach starając się zebrać swoje myśli do kupy.
- Co może liczysz, że i tobie obciągnie?- Zapytał kpiąco Nowy.
- Oj.- Warknąłem, ale nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
- Nie przeginaj.- Powiedział chłopak i zaśmiał się nerwowo.- Ona mi?- Prychnął pod nosem. Tatiana opuściła głowę w dół. Wstałem ze swojego miejsca i położyłem rękę na ramieniu Eighto.
- Wystarczy. Za dwa dni zobaczycie, że jej rola w naszej grupie bardzo nam pomoże.- Powiedziałem. Chłopak strącił moją rękę ze swojego ramienia.
- Człowieku ona jakby mogła to już teraz by ci obciągnęła przy całej klasie, a ty jeszcze śmiesz wątpić w moje słowa!
- Eighto…!
- O co ci chodzi?- Przerwał mi Hachi. Spojrzałem przelotnie na Tatianę. Była przerażona. Przerażona tym co za chwilę może się stać.
- Przecież cała szkoła wie, że ona na ciebie leci!
- Co… Fabio!- Hachi odskoczył przerażony na bok kiedy z całej siły zamachnąłem się
 i uderzyłem Nowego w twarz. Aby nie upadł złapałem go mocno za jego farbowane kudły
i przytrzymałem go w miejscu uderzając w jego twarz ponownie. Kiedy zadałem mu jeszcze cztery ciosy poczułem że ktoś w uparte ciągnie mnie do tyłu za marynarkę mundurka. Spojrzałem tam. Tatiana z zapłakaną twarzą. Uśmiechnęła się do mnie trochę nerwowo.
- Puść go.- Poprosiła delikatnie. Wyprostowałem palce pozwalając mu wylądować na kolanach. Kaszlał cicho zasłaniając twarz rękoma. Odwróciłem się do niego tyłem, a wtedy on bez zapowiedzi skoczył mi na plecy przewracając mnie na podłogę klasy. Przekręciłem się z nim na bok,
a kiedy udało mu się trafić mnie dwa razy w twarz ponownie się na niego zamachnąłem.
- CO TO WSZYSTKO MA ZNACZYĆ?!- Wrzask nauczyciela rozniósł się po klasie, by po chwili ciszę jaka po jego wrzasku nastała zakłócił mój cios rozwalający nos Eighto i jego cichy jęk. – FABIO?! CZYŚ TY ZWARIOWAŁ?!- Krzyknął i podbiegł do aby nas rozdzielić, ale ja już stałem na własnych nogach trzymając się kilka kroków dalej od leżącego blondyna, któremu chyba (na pewno) złamałem nos. Nauczyciel spojrzał na mnie, ale ja zaciskając mocno zęby i wargi dałem u jasno do zrozumienia, że nie powiem mu co się stało. – Cała czwórka do dyrektora!
- Dwójka.- Poprawiłem nauczyciela.
- Czwórka Fabio, czwórka.
- Dwójka.- Z uporem maniaka nie dawałem za wygraną.
- Tatiana, Hachi…
- Oni nie mają z tym nic wspólnego.-  Powiedziałem. Nauczyciel spojrzał na mnie jak na idiotę, co bardzo uwłaczało mojej godności.
- Nie ty o tym zadecydujesz. Hachi pomóż mi pozbierać Eighto i cała czwórka uda się ze mną do dyrektora.- Oznajmił nauczyciel nie pozwalając mi się już w ogóle odezwać.
- Fabio…- Szepnęła cicho Tatiana podając mi moje okulary, które spadły mi z nosa kiedy Eighto rzucił się na moje plecy. Wziąłem od niej okulary i kiwnąłem z wdzięcznością. Przyjrzałem im się dokładnie. Nie były uszkodzone ani nic.- Fabio…?- Szepnęła ponownie. Znowu na nią spojrzałem, ale się nie odezwałem.- Co teraz zrobisz?
- Nie wiem.- Wiedziałem do czego piła. I wiedziałem, że nie mogę zrobić kompletnie niczego w tej sytuacji.
- Przecież dyrektor wezwie twojego opiekuna.- Powiedziała. Skrzywiłem się delikatnie. Nie musiała wypowiadać na głos moich myśli.
- Nie uświadamiaj mnie w tym, proszę.- Szepnąłem wchodząc za nauczycielem do gabinetu dyrektora. Usiadłem potulnienia krześle i wpatrywałem się bez słowa w okno. Nie miałem zamiaru odpowiadać na ich pytania. Chociaż w ciszy i spokoju chciałem przeżyć ostatnie chwile swojego życia. Dyrektor oczywiście zanim zabrał się za zadawanie nam pytań kazał swojej sekretarce zadzwonić po naszych rodziców tudzież opiekunów prawnych.
Mimo uporu i starań starszego pana nikt nie chciał mu powiedzieć o co nam tak właściwie poszło i dlaczego się podbiliśmy. Chociaż w naszym przypadku pasowało by bardziej stwierdzenie „dlaczego Fabio zmasakrował twarz Eighto”. Nawet sam poszkodowany, który trzymał okład chłodzący przy nasadzie nosa i gruby ręcznik przy połowie twarzy i ust nie był skory do zwierzeń. Tatiana w uparte mówiła, że powie dyrektorowi co się stało dopiero jak ja jej na to pozwolę, a ja po prostu w dość kulturalny sposób powiedziałem, że ma się zamknąć. Z kolei Hachi mówił, że nic nie powie, bo nie chce skończyć tak jak Eighto. Dyrektor załamywał ręce. Próbował na spokojnie coś
z nas wyciągnąć. A jak to mu się nie udało to za główny cel wziął sobie chyba zadręczanie nas pytaniami typu ”dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?” Jak jakaś zdarta płyta. Wiedziałem, że nie uniknę konieczności odpowiedzenia na to pytanie, ale jeżeli mogłem się nacieszyć chwilą wolności to nie miałem zamiaru tego mówić dyrektorowi, ale on chyba tego nie rozumiał, bo znowu zaczął na mnie naciskać.
- Fabio pytam jeszcze raz. Dlaczego uderzyłeś Eighto?
- Bo tak jak pewna osoba tera nie rozumiał, że ma się zamknąć i dać mi w końcu święty spokój.- Warknąłem na niego.
- Panie dyrektorze….- Usłyszałem za sobą głos sekretarki. Spiąłem wszystkie mięśnie nie mając odwagi nawet się odwrócić. Nie chciałem tam patrzeć! Ba! Ja nawet nie chciałem teraz tam być!
- Witam, witam. Zapraszam państwa do środka.- Powiedział dyrektor uśmiechając się delikatnie. Czułem na sobie Jego spojrzenie. Przełknąłem głośno ślinę. Zrobiło mi się i ciepło i zimno jednocześnie.
- Co tam dyrektorze. Na fajkach młodych złapaliście?- usłyszałem uradowany głos starszego brata Tatiany. Ich rodzice od siedmiu lat pracowali w Chinach. Dziewczyna na czas ich wyjazdu przebywała pod opieką starszego o dziesięć lat brata. Wesołego i wiecznie uśmiechniętego rudowłosego faceta, który prowadził sklep z papierosami i słodyczami.
- Jakbym przyłapał ich na fajkach to wiesz, że nie wezwałbym rodziców.- Powiedział dyrektor. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Nie. Plewili by teren dookoła szkoły tak długo, aż by im papierosy poszły w pięty.- Odparł mężczyzna. Dyrektor uśmiechnął się tylko półgębkiem.
- To o co chodzi?- Zapytała jakaś kobieta. Nie miałem śmiałości się odwrócić, aby wiedzieć jak wygląda.
- Eighto…- Zaczął dyrektor. Chłopak drgnął i spojrzał na niego.- Pokażesz się naszym gościom?- Zapytał. Chłopak niechętnie spojrzał przez ramię.
- Eihgto…- Zaczął nieznany mi głos męski. Wiem, że nigdy go nie słyszałem. To zapewne opiekun Eighto.
- Nyc my Ne Est.- Powiedział niewyraźnie chłopak. Zobaczyłem jak podchodzi do niego WIELKI, ale tak na serio WIELKI facet. Chłopak sięgał mu ledwo do połowy torsu. Miał długie blond włosy zawiązane w kitkę i czujne niebieskie oczy. Na nosie grube okulary. Złapał go delikatnie za brodę i odwracając jego głową wedle swojego uznania obejrzał go dokładnie z każdej strony.
- To jest niby nic?- Zapytał i spojrzał na niego z takim dziwnym rozczuleniem.
- Czyli co? Ta trójka pobiła tego dzieciaka?- Zapytał Ten  głos. Skuliłem delikatnie ramiona. Za chwilę się zacznie.
- Panie Kilian to Fabio tak potraktował tego chłopca.- Powiedział dyrektor. Trzy kroki
i poczułem jak ktoś zaplata swoje chłodne palce na moich włosach tuż nad czołem. Drgnąłem, ale nie odtrąciłem ręki. Nie mogłem. Nie miałem na tyle odwagi, aby tego dokonać.
- Ten Fabio Panie Dyrektorze?- Zapytał mój opiekun.
- Tak.
- A dlaczego?
- Tego próbuje się dowiedzieć, ale żadne nie chce udzielić mi odpowiedzi na to pytanie.
- Doprawdy?- Usłyszałem pytanie po czym moja głowa została boleśnie odchylona do tyłu. Ciężko było tak oddychać i przełykać ślinę. Zaparłem się rękoma o swoje uda, aby nie bolało, aż tak bardzo.- Fabio?- Spojrzałem na Kiliana. Wyższy ode mnie o głowę mężczyzna z czarnymi włosami sięgającymi mu ramion, które dzisiaj zaczesał opaską do góry patrzył na mnie uważnie. Jego ciemne oczy otoczone gęstymi i długimi rzęsami pozostawały chłodne. Zmarszczka pomiędzy równymi brwiami nie wróżyła niczego dobrego. Pełne i karmazynowe usta zaciskały się delikatnie. Czekał nie pozwalając mi uciec wzrokiem od jego osoby.
- Co?- Wycharczałem z trudem. Odchylił moją głowę bardziej do tyłu.
- Słucham?
- Co?
- Słucham?- Powtórzył pytanie powielając swoją czynność z odchylaniem mojej głowy do tyłu. Zaczęło brakować mi powietrza.
- S…łu…cha….mmmm….- Powiedziałem ledwo słyszalnie. Poluźnił uścisk. Mogłem znowu spokojnie oddychać, chociaż nie szło mi to tak łatwo jakbym chciał.
- Dlaczego zmasakrowałeś twarz tego dzieciaka?
- …- Zacisnąłem usta w cienką linię.
- Fabio. Nie powtórzę pytania.- Nacisnął na mnie mocniej. Jęknąłem cicho.
- Fabio stanął w mojej obronie.- Powiedziała cicho Tatiana. Szarpnąłem głową aby się uwolnić, ale wtedy została ona mocniej przytrzymana.
- Podobno Eighto w swojej wcześniejszej szkole miał kiepskie oceny. Teraz mamy łatwy sposób na zdobycie dobrej oceny z anglika. Tyle, że w naszej grupie jest Tatiana, a wszyscy w szkole wiedzą, że dziewczyna rozumem nie grzeszy.
- Ej!
- Hachi!- I obca kobieta i brat Tatiany krzyknęli oburzeni. Kiedy chłopak dopowiedział coś od siebie do tej opowieści.
-  Fabio nie chciał mnie wykluczać z grupy mimo tego, że jestem głupia i nie za bardzo mogę im pomóc w gromadzeniu materiałów. Ja mam inną pracę do zrobienia niż gromadzenie materiałów.
- Fabio nie chciał nam powiedzieć co to dokładnie za zadanie ma T… Tatiana do wykonania,
a Eighto na niego naciskał. I przegiął z tym naciskaniem. Narwy Fabio puściły i go strzelił kilka razy w twarz, a jak już odpuścił to Eighto się na niego rzucił i zaczęli się bić.
- Eighto jak przegiąłeś?- Zapytał WIELKI facet. Chłopak wypuścił głośno powietrze przez usta i spojrzał na Tatianę.
- Szepraszam.- Powiedział niewyraźnie uginając przed dziewczyną kark.- Owieciaem, ze ocionknie nam tsem jej Ne pomosze i ze najfiecej latosli da jej ociekniecie Aciemu bo cała skoła wie ze go ocha.- Powiedział niewyraźnie zza ręcznika. Skrzywiłem się. Jak nic ma coś nie tak z nosem. Kilian spojrzał na mnie jakby wyczuł, że się krzywię, ale nie poluźnił uścisku palców na moich włosach i nie pozwolił abym chociaż o milimetr podniósł głowę do góry.
- Słucham?- Zapytał brat Tatiany, który kompletnie nie zrozumiał wywodu chłopaka.
- Powiedział, że obciąganiem ich trzem nie pomoże mi w zdobyciu dobrej oceny, a i tak największą radość sprawi mi obciągnięcie Hachiemu, bo w końcu cała szkoła wie, że go kocham.- Powiedziała dziewczyna wstając ze swojego miejsca i jakby nigdy nic wyszła z gabinetu dyrektora.
- Przepraszam. Pójdę do niej.- Powiedział cicho Hachi i również wybiegł z gabinetu dyrektora.
- Ty cholerny dzieciaku!- Kilian popchnął moją głowę do przodu pozwalając mi się zgiąć
w pół.- Policzymy się w domu, rozumiesz?!
- Tak.- Odparłem cicho nawet nie podnosząc głowy do góry.
- Chłopcy poczekajcie na zewnątrz.- Powiedział dyrektor. Bez słowa wstałem i wyszedłem do sekretariatu szkoły. Po chwili dołączył do mnie poturbowany Eighto. Wyminął mnie i ruszył w stronę drzwi.
- A ty gdzie?- Zapytałem cicho. Spojrzał na mnie.
- Do asienki i po plecak.- Powiedział i wyszedł z pomieszczania. Ja za nim. Nie wiem czym było to spowodowane, ale nie chciałem go teraz zostawiać. Albo w sumie nie chciałem zostawać sam. Wszedłem za nim do męskiej toalety i przyglądałem się jak przemywa dokładnie twarz z krwi. Starał się unikać czerwonego i podpuchniętego nosa. Widziałem jak jego lewe oko również zaczyna puchnąć i robić się fioletowe. Rozwalona dolna warga.
- Sorry za to, że rozwaliłem ci nos.- Powiedziałem. Wiedziałem jak to boli.
- Szeciesz chciałeś to sropić.- Mówił coraz wyraźniej nadal przemywając swoją twarz. Uśmiechnąłem się krzywo pod nosem.
- Chciałem, ale nie powinienem robić tego tak mocno. Dlatego przepraszam.- Powiedziałem. Spojrzał na mnie po tym jak opłukał dokładnie usta zimną wodą.
- Kilian to tfój opiekun?- Zapytał. Kiwnąłem powoli głową. Skrzywił się jakby coś go bolało.- Solly. Gdybym fieciał…
- Znasz go?- Zapytałem zaskoczony. Kiwnął delikatnie głową zmierzając w stronę klasy. Szedłem za nim.- Od dawna?
- Od dawna.- udało mu się idealnie wypowiedzieć słowa.
- Masakra.- Jęknąłem pod nosem zatrzymując się pod klasą.
**
Siedziałem w samochodzie na tyle. Koło mnie siedział Eighto. Z przodu Kilian i opiekun Eighto. Jechaliśmy najpierw do nas do domu. Okazało się, że kiedy ze szkoły zadzwoniono do Kiliana opiekun Eighto był u niego na kawie. Dlatego przyjechali jednym samochodem. Teraz jechali do nas, aby go zabrać, a po tym Eighto ma jechać do szpitala na prześwietlenie nosa.
Chłopak dostał tydzień zawieszenia w prawach ucznia, ale przyjął to z uśmiechem mówiąc, że chociaż trochę ogarnie swoją mordę nim znowu wróci do szkoły. Ja dostałem miesiąc zawieszenia
w prawach ucznia oraz wywalono mnie z rady szkolnej oraz rady klasowej. No i moje zachowanie będzie obniżone o jeden stopień w dół za to co zrobiłem.
Boże.
Miesiąc w domu.
Z Kilianem.
To będzie piekło!
Po tym jak mężczyźni uścisnęli sobie dłonie i pożegnali się na parkingu, a ja i Eighto pożegnaliśmy się delikatnym skinieniem głowy drugi samochód odjechał zostawiając nas na parkingu. Nie chciałem zostawać sam z Kilianem. Ruszył bez słowa w stronę naszego mieszkania. Nie obejrzał się za mną. Nie powiedział nic. Wiedział, że ruszę za nim. I tak też zrobiłem próbując iść jak najwolniej mogłem, ale jedno jego chłodne spojrzenie sprawiło, że przyspieszyłem i w dość ekspresowym tempie wszedłem na pierwszych dziesięć stopni, które doprowadziły nas na pierwsze piętro (i ostatnie) naszego dość niskiego ale długiego bloku. Przeszedłem w ciszy całą długość „korytarza” i wszedłem za nim do „naszego” mieszkania. Patrzyłem jak ściąga swoją skurzaną kurtkę
i wiesza ją na wieszak po czym schyla się aby ściągnąć buty. Ja nie mogłem zrobić nic. Wbiło mnie
w drzwi, a wiedziałem, że będzie tylko gorzej. Kilian mi nie daruje. Nie popuści nawet jeżeli Eighto prosił go, aby mnie nie karał bo w końcu jak to chłopak powiedział „zasłużył na to lanie”.
- Zaproszenie wysłać?- Warknął. Drgnąłem i zsunąłem z nóg buty po czym przeszedłem szybko przez jasny korytarz omijając po drodze dwie pary drzwi po prawej i dwie pary drzwi po lewej stronie korytarza. Najbardziej interesowały mnie drzwi na końcu korytarza znajdujące się naprzeciwko drzwi od domu.- Do salonu.- Padł rozkaz kiedy odłożyłem na swoje miejsce marynarkę od mundurka oraz plecak.
- Kilian…- Powiedziałem cicho kiedy moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- Fabio do salonu.- Warknął. Chciałem podbiec i zamknąć drzwi od swojego pokoju, ale wiedziałem, że gotów będzie je wyważyć (już raz tak zrobił. Później przez trzy miesiące niemiałem
w ogóle drzwi) i wyciągnąć mnie siłą z mojej przystani spokoju. Zrobiłem dwa niepewne kroki
w stronę wyjścia ze swojego pokoju. Kilian stanął przed drzwiami od łazienki.- Idź do salonu. Ściągnij spodnie i oprzyj się o stół.- Powiedział chłodno. Zamarłem. Pokręciłem przecząco głową.
- Kilian proszę cię….- Powiedziałem płaczliwym głosem.
- Fabio nie będę się powtarzał.
- Kilian! Proszę cię!- Krzyknąłem kiedy zniknął w łazience. Zacząłem drżeć na całym ciele kiedy wchodziłem do salonu. Ominąłem kanapę oraz dwa fotele i uklęknąłem przed niskim stolikiem. Nie musiałem długo czekać, chociaż wydawało mi się że minęło kilka lat od kiedy uklęknąłem przed tym stolikiem gdy do pokoju wszedł Kilian w ciemnych spodniach które utrzymywały się na jego wąskich biodrach dzięki ciężkiemu, skórzanemu paskowi z klamrą w kształcie smoka oraz czarnej bokserce odsłaniającej jego szerokie i umięśnione ramiona.- Kilian…- Spróbowałem jeszcze raz.
- Fabio spodnie w dół do cholery jasnej!- Krzyknął nie ruszając się nawet z miejsca. Drżącymi palcami odpiąłem swój pasek i odpinając guzik zsunąłem swoje spodnie od mundurka w dół. Zatrzymały się na moich kolanach.- Oprzyj się ramionami o stół i nawet nie waż się ruszyć.- Warknął mężczyzna. Wykonałem jego polecenie i przełknąłem gorzkie łzy, kiedy usłyszałem jak z cichym kliknięciem odpina swój pasek.

 ********************************
hue, hue, hue....
Gizi03031 samo zło zaprasza na kolejny rozdział za tydzień:)
Pzdr;*

1 komentarz:

  1. Hejka, hejka,
    rozdział jest wspaniały, biedny Fabio, tak mi go żal, a Killian to wręcz przeraża, czemu to za to wszystko Fabio oberwał..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń