sobota, 14 października 2017

Fallen- Rozdział 4

Hejka.
Zapraszam na kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że wam się spodoba:)
*****************
W łazience do prania wylądowało dosłownie wszystkie rzeczy, które można wyprać z mojego pokoju. Pościel, firanka, wszystkie ciuchy, poduszki, dywanik, obrusik z komody, karnisz od lampki nocnej. Na balkonie stał już wyprany przeze mnie materac, kołdra i duża poduszka. Każdy zakamarek mojego pokoju został wyczyszczony i zdezynfekowany pięciokrotnie. Po tym jak szósty raz wyszorowałem podłogę na kolanach i zabrałem się na jej staranne pastowanie w przejściu stanął Eighto.
- Kilian woła cię na obiad.
- Niech spierdala ze swoim jebany obiadem i niech te dziwki nim nakarmi. Nie pójdę do tej jebanej kuchni dopóki nie wyczyszczę całego pokoju. – Warknąłem głośno. Mimo otwartego okna
i używania dosłownie co chwilę odświeżacza do pokoju nie mogłem się pozbyć wrażenia, że w moim pokoju śmierdzi. Śmierdzi potem, spermą i dziwkami.
- Fabio. Proszę. Później ci pomogę.
- Nie dzięki.
- Nie chce tam sam z nimi siedzieć.- Szepnął błagalnie. Jęknąłem głośno pod nosem. kiedy wstawałem na równe nogi i ruszyłem za nim do kuchni. Kilian siedział już przy stole. Koło niego siedział Michael. Eighto usiadł naprzeciwko swojego opiekuna i spojrzał na mnie zachęcająco, abym usiadł koło niego i co za tym szło naprzeciwko Kiliana.
- Smacznego.- Powiedziała cała trójka. Burknąłem coś niezrozumiałego pod nosem.
-Mów normalnie.- Kilian wypuścił zrezygnowany powietrze z płuc.
- Spierdalaj.
- Przestań okazywać swoje fochy przy gościach.- Warknął na mnie. Spojrzałem na niego spod byka.
- Wole okazywać fochy niż gołą dupe i to jak w NIE SWOIM pokoju zapinam jakieś dziwki!- Krzyknąłem na niego.
- Zacznij się zachowywać, bo resztę dnia oraz wieczora spędzisz na dworze.- Powiedział
i zabrał się za jedzenie. Spojrzałem na niego mrużąc oczy. Wzruszyłem ramionami i wstałem od stołu. Z koszyka leżącego na mikrofalówce sięgnąłem po dwa jabłka. Z szafki wyciągnąłem batonika czekoladowego. A z lodówki butelkę soku.- A ty gdzie?- Zapytał zaskoczony Kilian.
- Na dwór.- Warknąłem i nie zważając na ich słowa podszedłem do drzwi wejściowych i po wcześniejszym zapakowaniu swoich rzeczy do plecaka, z którym byłem na zakupach wyszedłem
z domu trzaskając mocno drzwiami. Jutro rano wrócę do domu, rozejrzę się za jakąś robotą, a jak odłożę sobie jakąś sumkę, to się od niego wyniosę. Nie interesowało mnie to, co kiedyś tam moi rodzice napisali w spadku. Nie miałem zamiaru mieszkać z nim przez dziesięć lat, aby uzyskać dostęp do spadku. Niech on go sobie zatrzyma i już więcej mi się nie pokazuje na oczy.
- Fabio!- Usłyszałem krzyk za sobą. Nie odwróciłem się, ani nie zatrzymałem. Moim celem był najbliższy park. Nie zdążyłem przejść nawet czterech kroków, kiedy ktoś (wiedziałem kto) zatrzymał się z impetem na moich plecach.
- Kurwa Eighto!- Warknąłem na chłopaka.- Czego chcesz?
- Miki mnie za tobą wysłał.
- Po chuj?
- Bo chce na osobności pogadać z Kilianem.
- I ty masz mnie pilnować??
- Nie muszę tego robić. Od tego jest twój opiekun.
- Który jest chujowy.- Prychnąłem siadając na jednej z huśtawek w środku parku. Syknąłem głośno, kiedy zabolały mnie zranione wczoraj pośladki.
- Boli cię coś?- Zapytał chłopak siadając na sąsiedniej bujawce.
- Dupa.- Powiedziałem zgodnie z prawdą. Chłopak zaśmiał się cicho.
- A od czego boli cię ta dupa??- Zapytał sarkastycznie. Wiedziałem co sobie pomyślał. Każdy by pomyślał o tym samym.
- Przez Kiliana.- Odparłem. Chłopak zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Co ci zrobił Kilian, że cię dupa boli?
- Nie to co myślisz.- Pokazałem mu język, kiedy uśmiechnął się wrednie pod nosem.- Kara za wczorajsze.
- Czyli??
- Dwadzieścia razów pasem.- Odparłem. Spojrzał na mnie wybałuszając szeroko oczy. Wzruszyłem ramionami.
- żartujesz?
- Uwierz mi, i ja i moja dupa nie marzymy o niczym innym aby to był żart.
- To ja już nic nie rozumiem.- Jęknął załamany chłopak. Spojrzałem na niego.
- Hmmm??
- No bo myślałem, że boli cię dupa od dobrego seksu z Kilianem. No i że wczoraj się z tobą seksił a dzisiaj z tymi dziwkami to dlatego wpadłeś w taką złość i się na nich rzuciłeś.- Powiedział beztrosko chłopak gapiąc się w niebo.
- Boli mnie dupa, bo ten idiota wlał mi w nią pasem, a wkurwiłem się na niego bo miał czelność pierdolić się z tymi dziwkami w moim pokoju. Gdzie na samym początku jeszcze jak żyli moi rodzice mieliśmy postawione jasne zasady. A jedną z nich jest ta, że pokój drugiego to rzecz święta i nie włazimy tam bez wcześniejszego zaproszenia.  Po śmierci rodziców i przeprowadzce do nowego mieszkania powiedzieliśmy sobie że stare zasady obowiązują na nowym mieszkaniu. Kurwa ja nawet nie wiem jak wygląda jego pokój bo nawet przelotem go nie widziałem, a on miał czelność się pierdolić w moim!
- Ja to bym Mikiemu chyba chuja przy samej dupie uciął.
- Słucham?
- Mówię, że jakbym takie coś zobaczył u mnie w domu, to bym Mikiemu chuja przy samej dupie uciął.
- Dlaczego? Mi nie przeszkadza to, że on się z kimś pierdoli, tylko to, że robi to w moim pokoju.
- A mi by przeszkadzało to, że Miki kogoś pierdoli dlatego uciąłbym mu chuja przy samej dupie.
- Ale dlaczego?
- Bo skoro pierdoli mnie, to nie ma prawa tego robić z nikim innym. Logiczne.- Powiedział. Wbiłem mocno pięty w ziemię, aby się zatrzymać i spojrzałem na niego oniemiały.
- To twój opiekun?
- Oficjalna wersja.
- A prawdziwa wersja?
- Od roku maż.- Powiedział cicho. Otworzyłem szeroko oczy i usta.- Mucha ci wleci.- Upomniał mnie.
- Chuj z tą muchą.- Jęknąłem. Zaśmiał się cicho.
-Masz kogoś?- Zapytał ni z gruszki ni z pietruszki. Pokręciłem przecząco głową.- A lubisz kogoś w ten szczególny sposób?
- Twoje pytanie jest podchwytliwe?
- Proste jak budowa cepa.
- Lubię.- Krótka odpowiedź i zero pytań.

**
- Nie wracasz do domu?- Zapytał Eighto kilka godzin później kiedy nadal siedziałem z nim
w tym samym miejscu. Dużo rozmawialiśmy. Śmieliśmy się czy też krzyczeliśmy na siebie. Szkoda, że nie poznaliśmy się w trochę innych okolicznościach. Wbrew pozorom okazało się, że mamy ze sobą dużo wspólnego i lubimy swoje towarzystwo.
- Wrócę dopiero rano.
- Masz jakąś bluzę?
- Nie.
- Poczekasz tutaj chwilę. Przyniosę ci jakąś.- Powiedział. Po chwili zastanowienia kiwnąłem głową.
- Dzięki.- Powiedziałem kiedy ruszył w kierunku mojego mieszkania. Pomachał tylko ręką. Nic więcej nie powiedział. Dookoła mnie panowała cisza, co było bardzo dziwne zwarzywszy na to gdzie się znajdowałem i o jakiej porze. Normalnie powinna być tutaj teraz zgraja dzieciaków oraz powinien tutaj docierać hałas z ulicy. Zmarszczyłem czoło. Ta cisza nie była normalna. Dudniła boleśnie po uszach. Przez to wszystko miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Przekląłem swoją głupotę. Dlaczego nie poprosiłem Eighto o jego numer telefonu?? Tak mógłbym do niego zadzwonić
i zapytać czy już wracał. Zerknąłem na zegarek telefonu, który trzymałem w kieszeni. Zbliżała się dwudziesta trzecia. Wybrałem numer domowy. Skoro wyszedł z parku jakieś dwadzieścia minut już powinien być na miejscu. Schowałem telefon do kieszeni spodni i włożyłem do uszu słuchawki. Lubiłem rozmawiać w ten sposób. Nie męczyłem wtedy ręki.
- Tak?- Telefon odebrał Kilian. Jakoś nie chciałem z nim teraz rozmawiać, ale cóż…- Halo?
- Eighto już doszedł do domu?- Zapytałem cicho kopiąc czubkiem buta dołek pod huśtawką.
- Właśnie zabiera się z  powrotem do ciebie.- Mruknął mężczyzna do telefonu. Nie zapytał czy wracam, nie zapytał gdzie jestem. Widać jak się mną przejmuje.
- Możesz gopoprosić, aby zagęszczał trochę ruchy?- Odparłem. Usłyszałem głośne westchnięcie, na dźwięk którego miałem ochotę wyrywać sobie włosy z głosy.
- Słuchaj no…
- Hej Maleńki.- Usłyszałem głos za sobą. Wyciągnąłem gwałtownie słuchawki z uszu pozwalając im zawisnąć na koszulce tuż koło szyi. Nie rozłączyłem się. Za mną stało dwóch wysokich mężczyzn. Nie widziałem dokładnie ich twarzy, które częściowo skrywały kaptury, a częściowo maseczki chirurgiczne. Wstałem z huśtawki. Wolałem mieć ich mniej więcej na tej samej wysokości, chociaż i tak byli ode mnie wyżsi.- Co tutaj robisz tak samiutki?- Zapytał ten sam facet. Ten co stał dalej ode mnie. Mimo, że to tamten się odzywał wolałem się skupić na tym co stał bliżej mnie.
- Nie jestem sam.- Warknąłem do nich. Eighto! Kurwa! Pospiesz się!
- Jak to nie, jak tak.
- Znajomi poszli do sklepu po coś do jedzenia i picia, a ja pilnuje dla nich miejscowy.
- Znajomi? Ten fioletowy kłaczek z rozwalonym nosem, który zniknął jakieś dwadzieścia minut temu?- Zapytał ten co stał bliżej mnie. Drgnąłem delikatnie. Obserwowali mnie od dłuższego czasu.
- No cóż… szkoda, że ten dzieciak nie wrócił. Byłoby was dwóch, ale tylko ty
w szczególności nam wystarczysz.- Powiedział ten drugi mężczyzna. Nie myśląc długo rzuciłem się do ucieczki.
- Kurwa! Kurwa! Kurwa!- Mówiłem pod nosem.- Nie wiem jak wyglądają.- Mruknąłem zdając sobie sprawę z tego, że Kilian nadal stał przy telefonie i słuchał całego tego zajścia. Ale czy na pewno? W końcu miał mnie gdzieś, to po co miałby sobie zawracać głowę tym, że właśnie teraz bardzo by mi się przydała jego pomoc.
Upadłem na ziemię powalony ciężarem jednego z mężczyzn. Jęknąłem głośno.
- Nie tak prędko Maleńki.- Wysapał do mojego ucha. Teraz nie wiedziałem, który to który.
- Spierdalaj! Złaź ze mnie zboczeńcu!- Krzyczałem najgłośniej jak potrafiłem. Mój lewy policzek przeszył ból kiedy dostałem od zalegającego na mnie napastnika. Wciągnąłem głośno powietrze przez zaciśnięte zęby.
- Zamknij ryj kurwo!- Warknął na mnie siadając mi na biodrach. Zacząłem się pod nim rzucać próbując się jakoś uwolnić, ale koleś był dla mnie stanowczo za silny i za wielki. Wiedziałem, że nie powinienem, ale zacząłem wpadać w panikę. A panika mi w niczym nie pomoże.
- Dasz sobie radę?- Zapytał wspólnik tego ciężkiego idioty.
- Pomóż mi.- Odparł tylko i obaj unieśli mnie do góry po czym ten wyższy zarzucił sobie mnie nie ramie i ruszył w nieznanym mi kierunku. Zacząłem się szarpać, rzucać  i krzyczeć. Nie przestawałem nawet kiedy na mojej twarzy dwukrotnie zatrzymała się pięść drugiego napastnika. Mój plecak został w miejscu, w którym upadłem. Tak blisko głównej drogi. Boże ja nawet uczepiłem się pobliskiego znaku drogowego, aby tylko mnie ze sobą nie zabrali. Trzymałem się go bardzo długo
i bardzo mocno, ale silne uderzenie z góry i przeraźliwy ból sprawiły, że puściłem moją deskę ratunku. Chyba złamali mi rękę?
- Ruchliwa ta kurwa.- Warknął ten co starał się mnie uciszyć na wszystkie możliwe sposoby.
- Oby w łóżku była taka sama.- Rzucił ten co mnie niósł. Wygiąłem się w drugą stronę po czym z całej siły uderzyłem do ręką, która nie bolała w skroń. Upuścił mnie na chodnik niedaleko parkingu, na który mnie prowadzili. Zacząłem się czołgać w przeciwną stronę, próbując jednocześnie stanąć o własnych siłach i uciec. Nie zrobiłem nawet trzech kroków, kiedy czyjaś ręka szarpnęła za moje krótkie włosy. Krzyknąłem z bólu, próbując się jednocześnie odwrócić i zaatakować napastnika.
- No ja pierdole.- Warknął mężczyzna po czym straciłem przytomność, kiedy zostałem uderzony w głowę.
************************************
I jak wam się spodobało??
Za tydzień zapraszam na kolejny rozdział:)
Pozdrawiam Gizi03031;*

1 komentarz:

  1. Hejka,
    wspaniały rozdział, zastanawiają mnie tak naprawdę relacje Killan'a i Michaela... jeszcze ta sytuacja jak Fabio wyszedł ten wysłał Eighto bo chcial pogadać na osobności, o co chodzi tutaj no pieknie Michael jest mężem Eighto... czy Killan jednak wie, że Fabio został porwany ale przyznać trzeba jedno dzielnie sie bronił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń