sobota, 7 października 2017

Fallen- rozdział 3

Hejka!
Startujemy z nowym rozdziałem Fallen.
Tak policzyłam, że razem z One Shotem do tego opowiadania będę je dodawać przez najbliższe pięć tygodni, a więc mam 5 tygodni aby dokończyć moje jedno z długich opowiadań (uwierzycie, że zostały mi tylko trzy rozdziały i będzie koniec), przez co nie będę musiała się jakiś czas martwić o rozdziały. Tylko muszę przysiąść i tamto dokończyć.
A teraz zapraszam was do kontynuacji ten historii.
Mam nadzieje, że wam się spodoba:D
**************************
Leżałem u siebie w pokoju wtulając zapłakaną twarz w poduszkę, która trochę tłumiła mój głośny i nerwowy szloch. Bolał mnie cały tyłek przez co musiałem leżeć  na brzuchu. Słyszałem jak Kilian krząta się po kuchni, ale wiedziałem, że nie przyjdzie do mnie do pokoju. Jęknąłem głośno kiedy mój tyłek znowu zapiekł żywym ogniem.
Serio już wolałbym, aby to mnie tak bolało, bo ten idiota by mnie przerżnął jak by się większości ludzi wydawało gdybym im powiedział, że mnie dupa boli. Ale ciekawe jakie by miny zrobili gdybym im powiedział, że boli mnie od tego, że dostałem prawie dwadzieścia razy grubym, skórzanym pasem w tyłek. Cienki materiał bokserek nie był zbytnio wielkim ratunkiem dla delikatnej skóry pośladków.
Rozejrzałem się po swoim pokoju. Nie był może największy ale bez trudu zmieścił w sobie dwuosobowe łóżko koło którego stało biurko nad którym wisiał regał z książkami. Tak samo jak nad całą długością łóżka wisiała półka z masą przedsionków przeznaczoną na książki lub inne pierdoły.
W nogach łóżka znajdowała się szeroka i długa komoda. Za komodą wcisnąłem Jeden w czterech foteli w kształcie piłki sportowej (w tym przypadku padło na piłkę od nogi). Na przeciwko jednego
z dziwnych foteli stał Niki stolik oraz dwie kolejne piłki (koszykowa oraz siatkowa). Fotel w kształcie piłki o footbolu amerykańskiego stał bardziej na środku pokoju. Za raz za moimi dziwnymi fotelami stała szeroka szafa. Za drzwiami które znajdowały się pomiędzy szafą, a biurkiem wisiał wieszak, na którym aktualnie wisiał mój mundurek szkolny oraz dwie bluzy, które nosiłem jak w domu było chłodniej. Ściany w kolorze ciemnego fioletu. Jeden kwiatek w doniczce.
- Przestań wyć i na obiad chodź.- Warknął Kilian wciskając głowę pomiędzy drzwi a futrynę
i zerknął na mnie. Nie wiem, który raz żałowałem, że nie mam łóżka zaraz obok drzwi. Gdyby tak było to już teraz bym mu przytrzasnął ten jego durny łeb drzwiami i miałbym święty spokój.
- Nie jestem głodny.
- Nie wkurwiaj mnie dzieciaku. Masz pięć minut aby pojawić się w kuchni i zjeść cały obiad.- Powiedział i zamknął drzwi od mojego pokoju.
- Spierdalaj.- Mruknąłem cicho pod nosem po czym jęcząc cicho wstałem z łóżka i człapałem w stronę komody. W jednej z wyższych szuflad wygrzebałem szare spodnie dresowe które zatrzymywały się na moich kolanach. Delikatna gumka utrzymywała je na moich biodrach. Lekkie, przewiewne, LUŹNE. Sycząc i jęcząc przy każdym ruchu udałem się z nimi do łazienki aby zmienić przylegające do ciała bokserki na luźne spodnie. Wątpiłem abym w przeciągu jak bliższych dwóch tygodni ubrał na siebie jakikolwiek rodzaj bielizny. Do szarych spodni ubrałem też czarną koszulkę
z Ken’em Kanekim. Przemyłem delikatnie twarz zimną wodą aby chociaż trochę zmyć z niej ślady łez. Wchodząc do kuchni wiedziałem, że mój obiad będzie już na mnie czekał. Skoro Kilian nie pozwolił mi opuścić obiadu wiedziałem, że sam mi go nałoży. I cały tydzień czekać mnie będzie takie coś. Od kiedy zamieszkaliśmy razem ja robiłem śniadania, on kolacje, a obiadami dzieliliśmy się na zmianę. Jeden tydzień on, drugi ja i znowu zmiana. Wczoraj zaczął się jego tydzień.
- Siadaj.- Powiedział siedząc już na swoim stałym miejscu i czekając na mnie. Kolejna zasada tego domu. Jeżeli obaj w nim jesteśmy każdy posiłek jemy razem. Nieważne co w danym momencie robiliśmy i jak bardzo byśmy nie byli zmęczeni.
- Postoje.- Mruknąłem pod nosem.
- Siadaj.- Warknął.- Albo ci pomogę.
- Nie musisz mi pomagać. Postoje.
- Kurwa Fabio!- Uderzył ręką o blat stołu. Skrzywiłem się. Kilian rzadko kiedy przeklinał. Przełknąłem swój ból i usiadłem delikatnie na swoim standardowym miejscu.- Smacznego.- Powiedział.
- Smacznego.- Odpowiedziałem i zabrałem się za powolne jedzenie spaghetti. Pikantne
z delikatną nutką goryczy. Nigdy nie udało mi się odtworzyć jego przepisu. Jedliśmy w ciszy. Rzadko kiedy odzywaliśmy się do siebie kiedy jedliśmy.
- Jutro przyjeżdża Michael.- Powiedział bez ostrzeżenia Kilian zawijając na swój widelec długie nitki makaronu.
- A Michael to….?- Zapytałem cicho patrząc na niego z ukosa. Spojrzał na mnie jakbym zadał najgłupsze pytanie na świecie, po czym westchnął głośno.
- Opiekun prawny dzieciaka, którego dzisiaj pobiłeś.- Powiedział. Przełknąłem głośno kęs swojego obiadu i oblizałem delikatnie wargi.- Kazałem ci wyciągnąć to ustrojstwo z języka.- Dodał obserwując dokładnie trasę jaką przebył na moich wargach kolczyk, którego miałem w języku.
- A ja powiedziałem, że godzę się na wyciągnięcie wszystkich kolczyków tylko nie tego.
- Na chuju trzeba było sobie zrobić.- Warknął.
- A skąd pewność że nie mam?- Zapytałem biorąc łyk soku jabłkowego.
- Mam sprawdzić?
- Oskarżę cię o molestowanie.
- Kto uwierzy takiemu dzieciakowi, że cię ruszyłem??- Zapytał sarkastycznie. Warknąłem delikatnie i spojrzałem na niego zza przymrużonych powiek.
- Pokaże policjantowi swój tyłek i powiem, że tak za każdym razem wygląda jak mówię ci „nie” i że teraz znowu powiedziałem „nie” to tak mnie potraktowałeś, po czym mnie zmolestowałeś.- Powiedziałem i ponownie zabrałem się za jedzenie swojego spaghetti.
- Policja przyjdzie, a ja powiem, że to twoja dziewczyna ci to zrobiła bo lubicie zabawy Sado Maso, a ja jestem twoim opiekunem, nie ojcem, więc nie będę wnikał co takiego robisz z nią w łóżku.
- Ja nie mam dziewczyny.- Powiedziałem do niego jak do idioty i sięgnąłem po sok.
- Skoro tak zawzięcie sobie ostatnimi czasy waliłeś, że na klatce schodowej było cię słychać to musi być ktoś o kim myślałeś.- Powiedział chłodno. Cała zawartość mojej buzi znalazła się na jego twarzy kiedy zacząłem pluć i kasłać po tym co powiedział.- Fabio!
- Wole sobie walić do swojej wyobraźni, niż co tydzień zapinać dupę innej dziwki!- Krzyknąłem oburzony rzucając na jego twarz ściereczkę, aby wytarł z siebie sok.
- Po prostu mi zazdrościsz dzieciaku.- Powiedział i położył ściereczkę na swoich kolanach.
- No na serio mam czego. Syfu, kiły, rzeżączki, bądź innego gówna. Zazdroszczę ci tego jak sam skurwysyn.
- Wyrażaj się. I nie obrażaj swojej matki.- Upomniał mnie. Byłem wykończony. Potyczki słownie z jego osobą były beznadziejne.
- To stwierdzenie nie miało na celu obrażenia mamy.- Burknąłem cicho pod nosem. Poczułem na sobie jego czujne spojrzenie.
- To go nie używaj.
- A ty to co?- Zapytałem butnie. Wypuścił głośno powietrze z płuc.
- Twoja matka kurwą nie była, moja owszem. Więc nie mijam się z prawdą. –Odparł chłodno odkładając sztućce na pusty już talerz. Drgnąłem. Kilian mówił o swojej przeszłości. O swojej rodzinie. Czyli, że coś było nie tak. Może w pracy coś mu nie szło. Może czymś się zaraził? Może któraś z jego dziwek zaciążyła i teraz będzie miał kolejnego dzieciaka na utrzymaniu. Naprawdę nie chciałbym wiedzieć. Niewiedza dawała mi bezpieczeństwo. Mieszkałem z nim ponad trzy lata sam,
a wcześniej mieszkał ze mną i z moimi rodzicami przez jakieś pięć lat, a ja do dzisiaj nie wiedziałem gdzie on pracował. Wziąłem kilka łyków soku i spojrzałem na niego.
- Muszę jeść wszystko?- Zapytałem chociaż znałem odpowiedź. Spojrzał na mnie jakbym właśnie co go uderzył.
- Kpisz czy o drogę pytasz?- Odpowiedział pytaniem na pytanie. Pokręciłem przecząco głową i zabrałem się za powolne wykańczanie swojego obiadu pod jego czujnym spojrzeniem. Wiedziałem, że nie wyjdzie z kuchni dopóki nie zjem. Tak samo jak ja nie wyjdę z kuchni dopóki nie zjem i już on się o to postara abym nie wyszedł.

**
Położyłem zakupy oraz plecak na ławeczce przed blokiem w którym mieszkałem. Wiedziałem, że większość mieszkań będzie pusta, ponieważ wszyscy byli albo w pracy albo w szkole. Nie to co ja albo Kilian. Chociaż ja też aktualnie nie byłem w domu. Kiedy już miałem do niego wejść usłyszałem coś, co zmusiło mnie do ponownego zejścia na dół i przeczekania nie wiadomo jakiej ilości czasu, aby móc wejść ponownie do środka.
Nawet nie mogłem sobie usiąść na tej głupiej ławeczce!
A to wszystko przez tego pieprzonego Kiliana! Chociaż w sumie to on pieprzy, a nie jest pieprzony. A skąd wiem? Bo właśnie teraz robi to u nas w mieszkaniu z jakąś dziwką. Mówiłem mu, że idę tylko na zakupy i będę w domu za pół godziny, góra czterdzieści pięć minut. To musiał skorzystać z okazji i zamówić sobie jakąś kurwę do domu! I jeszcze nie zamknął okien wychodzących na klatkę z salonu przez co idealnie było słychać co robią i w jakim pomieszczeniu.
- Fabio?- Usłyszałem za sobą czyjś zaskoczony głos. Odwróciłem się w tamtą stronę. Wiedziałem, że ma przyjechać Michael, ale nie sądziłem, że razem z Eighto. Spojrzałem na chłopaka. Miał coś dziwnego na nosie. Biały usztywniacz zasłaniający mu cały nos.
- Eighto?
- Co ty tutaj robisz?- Zapytał. Uniosłem jedną brew do góry.
- Mieszkam?
- Na ławce?- Zapytał jego opiekun. Zerknąłem na niego po czym prychnąłem oburzony.
- Ten idiota znowu przyprowadził jakąś kurwę do domu jak poszedłem na zakupy.- Odparłem patrząc gdzieś w bok.
- Ohmmmm?? I??
- Co i?- Zapytałem nie rozumiejąc reakcji starszego mężczyzny.
- Dlaczego tutaj siedzisz??
- Nie mam zamiaru wchodzić teraz do domu?
- Będziesz tutaj sterczał aż nie skończy??
- Tak.
- A jak będzie to robił przez pięć godzin?
- Nie wytrzyma tak długo.
- Skąd wiesz?
- Bo po pierwsze, to nie pierwszy raz kiedy w ten sposób podziwiam widoki dookoła bloku,
a po drugie wie, że macie przyjść, więc nie będzie  tego przeciągał.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar przerwać mu zabawę. Nie będę czekał, aż skończy skoro mnie zaprosił.- powiedział Michael i zgarniając dwie siatki z moimi zakupami (?!) ruszył
w stronę mieszkania do którego ja jak na razie nie chciałem iść. Po chwili wahania jednak ruszyłem za nim, kiedy zauważyłem, że Eighto również za nim poszedł. Zrównałem się z chłopakiem i zerknąłem na niego delikatnie. Uśmiechnął się do mnie.
- Jak tam nos?- Zapytałem szeptem, aby jego opiekun nas nie usłyszał.
- Nastawili mi go wczoraj. Przez tydzień musze nosić to coś na nosie, ale dzięki temu wyraźniej mówię, chociaż przez nos.- Poskarżył się chłopak. Miał siniaki pod oczami. Podrapałem się nerwowo po głowie.
- Przepraszam.- Odpowiedziałem po chwili kiedy zaczęliśmy wchodzić do góry.
- Spoko. A u ciebie jak?? Kilian był zły?- Zapytał. Po chwili wahania ni to wzruszyłem ramionami ni to kiwnąłem twierdząco głową.
- Uh hmmm.- Powiedziałem tylko krzywiąc się przy każdym kolejnym kroku.
- Szlaban zarobiłeś?
- Głupotą byłoby mi dawać szlaban skoro jestem zawieszony na miesiąc.
- Ja dostałem szlaban. I wczoraj po tym jak wyszedłem ze szpitala razem z Mikim pojechaliśmy do Hachiego oraz Tatiany.- Powiedział drapiąc się po głowie. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Po co?
- Później.- Odpowiedział i wszedł za Michaelem do mojego mieszkania. Mężczyzna ani nie zapukał ani nic. Po prostu wszedł sobie jak do siebie. A ja za nim po czym przystanąłem jak zamurowany. Spodziewałem się tutaj jakiejś dziwki, ale to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W przejściu do MOJEGO pokoju klęczała jakaś blond laska. Jej usta zapinał jakiś niski chłopak o zielonych włosach. Jej tyłek zapinał chłopak łudząco podobny do tego wcześniejszego. Tylko tyle, że ten drugi miał niebieskie włosy i jego tyłek był zapinany przez Kiliana. Mówiłem wam, że cała ta akcja odgrywa się w MOIM pokoju? Wypuszczając cicho powietrze przez nos zamknąłem cicho drzwi i nakazałem im niemym gestem zachować ciszę. Sięgnąłem za szafkę z butami i w rękę zgarnąłem kij baseballowy po czym wystarczyły cztery kroki i silny zamach nad głową Kiliana wymierzony w futrynę drzwi, aby spojrzał na mnie. On znieruchomiał, ale nie jego biodra tak samo jak biodra pozostałej trójki+ głowa laski. Jeden silny kop w ramię sprawił, że Kilian upadł na drzwi od mojego pokoju wychodząc jednocześnie z ciała chłopaka o niebieskich włosach. Ten jęknął zawiedziony.
- Oj Kurwa! Gdzie się podziała zjebana zasada, którą sam skurwielu ustanowiłeś?!- Wydarłem się na niego przydeptując jego krocze stopą, na której nadal znajdowało się obuwie.
- Fabio…- Jęknął próbując mnie odepchnąć. Nacisnąłem mocniej na jego krocze. Syknął. Pozostała trójka nadal się pieprzyła. Kopnąłem z całej siły chłopaka o niebieskich włosach w tyłek tak, że ten upadł przygniatając dziewczynę do podłogi. Obydwoje jęknęli z bólu. Po chwili do ich jęku doszedł krzyk drugiego chłopaka. Zerknąłem na niego. Z jego nadal sterczącego penisa leciała krew. Pewnie laska załatwiła go tak zębami kiedy poleciała do przodu.
- Wypierdalać kurwy stąd! Daje wam pięć sekund! A później połamię wam wszystkie gnaty!- Wydarłem się przydeptując ponownie Kiliana do podłogi i wbijając mu w splot słoneczny drugi koniec kija. Nie patrzyłem na niego. Tylko na zegarek po upływie dosłownie pięciu sekund kiedy żadne z nich się nie ruszyło zamachnąłem się na niebieskowłosego kijem, który zatrzymał się dosłownie kilka centymetrów od jego ciała. Spojrzałem na osobę, która go uratowała. Michael jedną rękę trzymał na kiju drugą na moim ramieniu.
- Spierdalać.- Warknął tylko jedno słowo i po chwili cała trójka dosłownie tak jak stali tak wybiegli z domu zabierając po drodze wszystkie swoje rzeczy.
- Kurwa Fabio!- Kilian krzyknął spod mojej nogi.
- Masz kurwa całą chatę. Dosłownie całą. Jak chcesz się z nimi jebać, to możesz to nawet robić w kuchni! Więc dlaczego?! Dlaczego kurwa wybrałeś jedyne miejsce, do którego nie możesz wchodzić bez pytania?! Czy ja włażę z dziwkami na twoją przestrzeń osobistą?! Czy ja kogoś pierdolę w twoim pokoju?! Kurwa! Idź się ogarnij i rób obiad zbieranino kiły!!!- Wydarłem się na niego próbując go ponownie kopnąć, ale Michael objął mnie w pasie i pociągnął do góry tak, że moje nogi nie dotykały podłogi.
- Pogadamy o tym jeszcze.- Powiedział Kilian i zamknął się w łazience.
- Nie będę z tobą rozmawiać popierdoleńcu jeden!- Wydarłem się na niego ciskając kijem przez całą długość przedpokoju tak, że trafił w drzwi wejściowe od mieszkania.

 ***************************************
I jak wam się spodobał ten rozdział??
Podejrzewam, że sam początek był dla was delikatnym szokiem i nie tego się spodziewaliście kiedy kończyliście czytać wcześniejszy rozdział:D
Za tydzień zapraszam na kolejny:)
Pozdrawiam Gizi03031;*












1 komentarz:

  1. Hejka, hejka,
    fantastycznie, czym w zasadzie zajmuje się Killan i skąd zna Michaela? czyżby na przykład z pracy... i tak Fabio brawo pięknie to wszystko załatwiłeś...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń