niedziela, 4 grudnia 2016

10.”Nienawidzę waszej dwójki, ale muszę was ścierpieć.„10

Hej ludziska!
Jak tam wam tydzień minął? Mam nadzieje, że produktywnie i przede wszystkim szczęśliwie.
Kolejny rozdział dodam trochę szybciej (w mikołajki- a tak w prezencie), a później w niedziele wracając do normalnego tempa prowadzenia bloga (o innych terminach pojawiania się opowiadania na blogu bedę informować w wcześniejszej notce).
A teraz już was nie zanudzam i dodaje kolejny rozdział moich wypocin:)
******************************************************************
Z każdej strony otaczała mnie ciemność. Ciemność i wszędobylski chłód. Zaciskające się mocno palce wbijały się w skórę na twarzy. Oddech płytki, szybki. W głowie mi huczało. Wypuściłem głośno powietrz z płuc.
Brzęczący w kieszeni spodni telefon zaczął działać mi na nerwy. Zakląłem pod nosem i wyciągnąłem go. Napis na wyświetlaczu głosił, że to nikt inny jak Keisuke starał się ze mną połączyć. Ponownie w przeciągu kilku sekund wypuściłem głośno powietrze z płuc i od niechcenia odebrałem połączenie.
- Co jest?- Zapytałem przygaszonym głosem. Na serio nie miałem ochoty z nikim gadać, ale mogła istnieć możliwość, że to ten idiota dzwoni z telefonu białowłosego.
- Nii pożyczysz mi trochę gotówki?- Pytanie, które mi zadał zbiło mnie z pantałyku. Usiadłem wygodnie na ławeczce w parku, w którym aktualnie się znajdowałem próbując pozbierać swoje myśli do kupy.
- Trochę? To znaczy?- Zapytałem. Zdziwiłem się. Myślałem, że prędzej zadzwoniłby do Harutou w takiej sprawie, a nie do mnie. Kwota, którą po chwili mi podał sprawiła, że usiadłem sztywno na ławce i zakaszlałem zmieszany.- Keisuke, coś się stało?
- Dlaczego tak sądzisz?
- Bo nie jesteś typem osoby, która tak łatwo prosiłaby o tak dużą kwotę gotówki.- Odparłem. Usłyszałem jak ciężko oddycha przez telefon. Serio. Coś musiało się stać.
- Pożyczysz?- Zapytał ponownie.
- Nawet jeżeli zatańczę breakdance ‘a na rzęsie nie dam rady skołować takiej ilości kasy.
- Spoko. To pa…
- Czekaj!- Krzyknąłem do słuchawki. Nie rozłączył się, ale również nie odezwał ani słowem.- Gdzie teraz jesteś?
- Po co ci to wiedzieć?
- Albo powiedz mi albo Senou, do którego za chwilę zadzwonię.
- Nie zrobisz tego.
- Rozłącz się, to zobaczysz jak szybko Senou do Ciebie zadzwoni.
- Wredny jesteś.
- Też. To gdzie jesteś? -Powtórzyłem pytanie. Wypuścił głośno powietrze.
- W Parku Durama.- Odparł. Wyprostowałem się. Rozejrzałem dookoła siebie, ale nigdzie go nie widziałem.
- W którym dokładnie miejscu?
- Na placu zabaw.- Powiedział. Spojrzałem przed siebie. Jakieś sto metrów przede mną znajdował się owy plac zabaw, o którym chłopak wspomniał.
- Czekaj.
- Nie ma po co. Nara.- Odparł i się rozłączył. Spojrzałem wkurwionym spojrzeniem na wyświetlacz. Zakląłem cicho pod nosem wciskając telefon z powrotem do kieszeni po czym owe sto metrów dzielące mnie od placu przebiegłem sprintem.
Siedział tyłem do mnie na zielonej huśtawce. Bujał się na niej leniwie gapiąc się na swoje nogi. Podszedłem do niego szybkim krokiem.
-Serio. Masz tupet, wiesz?- Warknąłem. Drgnął, ale na mnie nie spojrzał. Wypuściłem głośno powietrze. Skrzywiłem się. Takie wypuszczanie powietrza nie długo stanie się moim chorym nawykiem. Kolejnym do kolekcji.- Kei. Co jest grane?- Zapytałem. Milczał.
Noż kurwa!
Złapałem go za ramię i odwróciłem w swoją stronę.
Zamarłem.
Miał rozwaloną dolną wargę oraz napuchniętą górną. Lewe oko całkowicie zamknięte z powodu fioletowej opuchlizny. Prawa brew rozcięta. Tak samo prawa kość policzkowa. Ogromny siniak na drugim policzku.
Nie patrzył na mnie tylko zezował gdzieś w bok.
- Keisuke?
- Co ty… co ty tu robisz?- Głos mu drżał. Zmarszczyłem czoło.
- Tak się złożyło, że siedziałem na ławce w tym parku, jak do mnie zadzwoniłeś.
- I od razu tutaj przyleciałeś?- Zapytał i kopnął nogą w piasek robiąc większy dołek pod swoimi nogami.
- Brzmiałeś jakby coś się stało.- Zauważyłem inteligentnie. Prychnął pod nosem, ale nic nie powiedział.- Co się stało?
- Nie widać?
- Senou nie trafił w twoje usta jak się całowaliście? Czy może takim hardcorem zapodał, że trochę cię pogryzł?- Zapytałem pełny powagi. Kei spojrzał na mnie jak na kosmitę.
- Hę? Nie! To nie Senou!
- Nie? A wyglądasz jakby się do ciebie dobrał.- Dodałem. Prychnął i wygiął się do tyłu próbując rozbujać huśtawkę.
- To, że ty i Haru lubicie na ostro nie znaczy…
- Co?!- Zapytałem oburzony. Zaśmiałem się i usiadłem na sąsiedniej huśtawce. Zrobiłem to chociaż za tym nie przepadałem. Nie wiedzieć dlaczego na wszystkich takich bajerach jak huśtawki, koniki oraz karuzele łapała mnie choroba lokomocyjna. Siedziałem tam, ale się nie bujałem.- Nie wiem skąd takie domysły.
- Twoja ostatnia malinka i zadrapana szyja mówią same za siebie.- Powiedział. Zamarłem na chwilę. Widział jak to robiliśmy? Czy może widział to później?
- Nie zaprzeczę, że malinkę zrobił mi Harutou. Ale zadrapanie na szyi to sprawka Aki’ego.
- Zabrałeś się za naszego sadystę?
- Wiesz. Muszę sobie urozmaicać życie.
- Lepiej nie mów tego na głos, bo Haru zabije i ciebie i Aki’ego.
- Powiem mu, że dobierałeś się do mnie w parku i kiedy zdjąłeś mi majtki to cię pobiłem.
- HĘ?!
- No chyba, że powiesz mi co się stało na serio.- Dodałem niewinnym głosikiem. Żądza mordu w jego oczach była tak silna, że aż czułem ją na kręgosłupie, ale nie odpuściłem.
- Ojciec mnie pobił.- Powiedział po dłuższej chwili milczenia i walki na spojrzenia, którą przegrał z kretesem. Zamarłem.
- Co?
- Mówię, że ojciec mnie pobił.- Dodał. Zaśmiał się gorzko i pokazał na coś po swojej prawej stronie. Spojrzałem w tamtym kierunku. Koło nas znajdowała się ławka, a pod nią... Zmarszczyłem czoło.- Wywalił mnie z domu i powiedział, że mam mu się więcej na oczy nie pokazywać.
- Ale jak to? Jak to wywalił cię z domu?!
- Nie krzycz. Mam dosyć krzyków. Potrzebuje kasy na hotel! U Haru nie mogę się zatrzymać! Tak samo jak u nikogo innego! Kurwa! Nie chcę o tym mówić. Głowa mnie boli! Chcę spać! Chcę coś zjeść! Chce mi się płakać! Po prostu zajebiście!- Krzyknął i zatrzymał się gwałtownie przez co spadł z huśtawki i wylądował na kolanach przed nią. W ostatniej chwili złapałem za jej łańcuch aby nie oberwał tym ustrojstwem w potylicę. Siedział tam i płakał. Głośno. Jak małe dziecko.
Coś we mnie pękło.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wykręciłem pewien numer.
- Nii? Co jest?
- Go jesteś w domu?
- Nie. Powinienem być za pół godziny.
- A gdzie teraz jesteś?
- W aucie. Wyjechałem z marketu.
- Jesteś sam?
- Nie. Z Hikari. Coś się stało, że pytasz i to bez drugiego dna?
- Nie mam czasu na drugie dno. Przyjedź po mnie. Teraz.- Ostatnie słowo powiedziałem z naciskiem. Opowiedziałem mu szeptem co się stało i co chcę zrobić.
- Będę tam za chwilę.- Odpowiedział kiedy skończyłem swoją opowieść i się rozłączył. Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na żałosny obraz jaki prezentował teraz Kei swoją osobą. Skrzywiłem się i pomogłem mu wstać, co nie było aż tak trudne jak z początku myślałem. Bez słowa poprowadziłem go do ławki koło której stała duża torba na kółkach, plecak ze stelażem, jego szkolna torba oraz dwie duże siatki ze sklepu. Dopiero kiedy usiadłem koło niego na ławce dojrzałem tam też dwa średniej wielkości kartony, sklejone starannie brązową taśmą.
Jego szlochanie zaczęło działać mi na nerwy.
Złapałem go gwałtownie za twarz uderzając delikatnie dłońmi o jego policzki. Musiałem pamiętać o tym w jakim był stanie. Mrużył pełne od łez oczy.
- Nie wyj!
- Łatwo ci mówić! Nie wyj! Ciebie ojciec nie wywalił z domu! Matka cię kocha! A rodzeństwo… rodzeństwo…- Powiedział i znowu się rozpłakał. Napiąłem z całej siły ramiona, aby przypadkiem nie rozwalić mu głowy o kant ten ławki.
- Fakt. Rodzeństwo mam zajebiste, więc nie będę się z tobą spierał. Ojciec pewnie wywaliłby mnie z domu, a Matka przestała mnie kochać po tym co zmalowałem w gimnazjum, ale nie mogą tego zrobić, ponieważ już ich nie mam.- Powiedziałem chłodnym głosem. Keisuke przestał szlochać i spróbował odszukać załzawionymi oczyma moją twarz.
- Jak… jak to?
- Zmarli jak zaczynałem szóstą klasę. W przeciwieństwie do ciebie nie mam już nikogo, kogo mógłbym nazywać matką albo ojcem.
- Dlaczego nigdy nic nie powiedziałeś?
- Nie ma się czym chwalić. Co miałem powiedzieć? Moi rodzice nie żyją wiec musicie mi współczuć, czy coś w ten deseń.
- Gdybyś nam powiedział Harutou by wtedy nie powiedział tylu nie miłych rzeczy.
- Harutou, Harutou. Ciągle tylko on. To idiota. I tak by to powiedział.
- Nie. On nie jest taki.
- Doprawdy?
- Nie znasz go.- Powiedział oburzony broniąc przyjaciela.
- Wy też mnie nie znacie, a oceniacie.- Odparłem z wyrzutem. Skulił się w sobie.- Dzwoniłeś do Senou?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie chcę, aby o tym wiedział.
- Dzwoniłeś do kogoś jeszcze oprócz mnie?
- Do Natsu, Shin’a, Aki’ego, Miki’ego i do ciebie.
- Harutou i Senou zostawiłeś na koniec?
- Nie zadzwonił bym do nich.
- Eh. Ale Senou będzie zły.
- Co? Dlaczego?- Zapytał piskliwym głosem. Odwrócił się za siebie kiedy usłyszał chrzęst kamieni pod czyimiś butami. I ja tam spojrzałem. Go oraz Hikari zmierzali w naszą stronę. Nasz wychowawca otworzył szerzej oczy kiedy zobaczył Keisuke.
- Szybko się uwinąłeś.- Zauważyłem. Go kiwnął głową i spojrzał na mojego towarzysza.
- Czy to nie jest chłopak Senou?
- Taaa. Idziemy?- Zapytałem. Kiwnął głową i podszedł do torby na kółkach.
- Gdzie idziemy?- Zapytał Kei.
- Do mnie.- Odparłem i zabrałem jego torbę szkolną oraz dwie duże torby ze sklepu. Hikari zabrał plecak. Reszta została dla Keisuke.

**

Siedziałem w salonie na kanapie. Obok mnie siedział Keisuke oraz Senou. Go wraz z Hikari zajęli fotele. Na obecną chwilę wszystkie rzeczy Keisuke leżały w korytarzu naszego domu , a chłopak po tym jak Senou opatrzył mu rany dołączył do nas w salonie. Lewa noga Senou podrygiwała w nerwowy sposób. Wiedziałem, że już chciał wszystko wiedzieć
- Kei. Nii opowiedział nam trochę tego co się stało, ale chciałbym wiedzieć więcej od ciebie.- Powiedział Go. Poczułem na sobie spojrzenie Keisuke. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się przepraszająco.
- Powiedziałem im tylko, że znalazłem cię w parku pobitego z torbami. Że siedzisz i wyjesz i nie wiem co mam robić.- Odparłem. Uśmiechnął  się i kiwnął głową.
- W sumie nie tak było. Zadzwoniłem do Nii bo potrzebowałam gotówki.
- Co?! Zadzwoniłeś do Nii…- Senou został uciszony ruchem ręki Go.
-  Kiedy powiedział, że nie może mi jej pożyczyć chciałem się rozłączyć, ale wyciągnął przed tym ze mnie gdzie jestem. Kiedy się rozłączyłem pojawił się znikąd.
- A co się stało przed tym jak trafiłeś na niego w parku.
- Ojciec mnie pobił i wywalił z domu.
- C…- Senou uniósł się na prostych nogach i wyszedł z salonu. Keisuke patrzył za nim zagubionym spojrzeniem.
- Nie martw się. Za chwilę przyjdzie.- Powiedziałem szeptem.
- Dlaczego ojciec cię wyrzucił?- Zapytał Go. Kei spojrzał na niego.
- Ehem. Chodzi o moją orientację. Nie pasuje mu ona.
- Wywalił cię z domu bo dowiedział się, że jesteś gejem?- Senou wrócił do salonu  i usiadł bliżej Keisuke.
- On wiedział o tym od jakiś dwóch lat. Wszyscy w domu wiedzieli. Powiedział, że jeżeli będę się dobrze uczyć i nie przysporzę mu żadnych problemów to mogę mieszkać u niego w domu.
- Ciężko ci było. Z nauką.
- Nie czepiał się o moje oceny. Nie czepiał się o moje zachowanie. Czepiał się o każdego chłopaka z którym mnie zobaczył. O Shino’a. O Aki’ego. O Miki’ego. O Harutou. O Ritsukou-senei. O Geo. O Maldera. O Fibiego. O Motokiego. O Hibi i o…
- Coś dużo ich.- Powiedział chłodnym głosem Senou. Kei spojrzał na niego uśmiechając się przepraszająco.
- Shin, Aki, Miki i Harutou to moi przyjaciele. Ritsukou-sensie to mój wychowawca. A pozostali to moi korepetytorzy. Nic mnie z nimi nie łączyło, ale mój ojciec miał przeświadczenie, że spedale każdego do kogo się zbliżę i rozkładam nogi przed każdym przy kim stoję. No dobra chodziłem z Hibi’m przez rok ale zerwaliśmy ze sobą. To też był mój korepetytor. Ojciec po tym jak się o tym dowiedział bardzo się wkurzył. Powiedział, że już nigdy nie załatwi mi faceta do nauki, a jak skończę osiemnastkę to wypierdalam… przepraszam… wynoszę się z domu.- Powiedział i wypuścił głośno powietrze z płuc.- No i dowiedział się dzisiaj o tym, że Senou to nie kobieta tylko facet więc patrząc na moją twarz dopowiedzcie sobie co się stało.
- Ale ty masz jeszcze siedemnaście lat.- Powiedziałem oburzony. No ja miałem mieć urodziny za dwa miesiące.
- Mam już osiemnaście. Niedawno skończyłem.
- Niedawno?- Ja i Senou zapytaliśmy jednocześnie.
- Nom.
- Kiedy?- Zapytałem. Spojrzał na mnie speszonym wzrokiem i zaśmiał się gorzko.
- Uwierzysz mi jak powiem, że wyjebał mnie z chaty w dzień moich popierdolonych urodzin?- Zapytał i ukrył twarz w dłoniach.- Po jaki chuj ja się urodziłem?- Zapytał. Po tych słowach dostał w głowę od Senou i siłą został wciągnięty do góry. Pewnie poszli do pokoju mojego brata. Spojrzałem jeszcze na chwilę na spodnie po czym zerknąłem na starszego brata.
- I co?
- No nic nie poradzę. W świetle prawa Keisuke ma już osiemnaście lat więc ojciec mógł go wywalić z domu.
- Ale pobić nie miał prawa! To jest dyskryminacja!- Krzyknąłem oburzony.
- Nie krzycz. Wiem. Jeżeli Keisuke będzie chciał mogę postawić jego ojcu zarzut pobicia na tle rasistowskim. Chłopak może również starać się o niebieską kartę oraz o odszkodowanie za pobicie. Tylko musi tego chcieć. A nie wygląda na skorego do takiego czynu.
- Już ja go do tego przekonam. Ale co teraz?
- Nie może spać w hotelu bez pieniędzy.
- No wiem.- Powiedziałem. Hikari spojrzał na mojego brata.
- Może u mnie…- Zapytał, ale umilkł kiedy ten zmroził go swoim spojrzeniem.
- Nie.- Padła zimna odpowiedź. Mój brat. Jeden jak i drugi byli strasznie zaborczy chociaż Senou tak bardzo tego nie okazywał jak Go. Najstarszy z nich nawet nie pozwoliłby swojemu chłopakowi wsiąść samemu do samochodu z innym facetem, a co dopiero zamieszkać komuś w jego mieszkaniu. Nie ważne czy to był jego uczeń czy nie.
- Ale Go przecież nie każesz mu wracać do parku.
- Nie pozwolę mu zamieszkać u ciebie, czy ty tego nie rozumiesz?
- No weź już przestań.
- Ogłuchłeś?! Nie, to nie!- Krzyknął zaciskając palce na sobie. Oddychał spokojnie. Hikari odwrócił się do niego plecami nadymając obrażony policzki. Go zerknął na mnie, a kiedy dojrzał moje zażenowane zaistniałą sytuacją spojrzenie, spojrzał w stronę swojego chłopaka. Wypuścił głośno powietrze i przysunął się do mojego wychowawcy po czym objął go delikatnie w pasie. Pocałował go w szyję.- Przepraszam. Nie gniewaj się.
- Ja… ja po prostu chcę mu pomóc…- Powiedział wilgotnym głosem.
- Co jest?- Zapytał Senou wchodząc do salonu za rękę z Keisuke.
- Go doprowadził do płaczu swojego Kotka.- Powiedziałem ironicznie. Chłopacy zajęli swoje wcześniejsze miejsca.
- Dlaczego?
- Eh. Hikari chciał zaproponować Keisuke mieszkanie u siebie w domu, ale…
- Nie.- Padła chłodna odpowiedź z ust Senou. Spojrzał chłodno na mojego wychowawcę. Zdzieliłem go w tył głowy mając dosyć ich fochy i w ogóle.
-… Ale Go się nie zgodził. Co jest z wami? Skoro Kei i Hikari to pasywy to się na siebie nie rzucą.- Warknąłem na nich. Spojrzeli na mnie speszonym spojrzeniem.- No co się tak gapicie? Nie jestem tępym dzieciakiem, który nic nie wiem. Nie raz musiałem sobie stopery do uszu wciskać i jakoś nie jęczę. Więc przestańcie. Keisuke będzie spał ze mną. U mnie w pokoju… odpoczywał… no.- Powiedziałem poprawiając się po chwili. Poczułem na sobie cztery zaskoczone spojrzenia.
- On z tobą?
- Ja z tobą?
- Ktoś z tobą?
- Ty z kimś?- Zadali po kolei te debilne pytania. Opuściłem zrezygnowany ramiona i pokazując po kolei palcem na Go, Keisuke, Senou oraz Hikari opowiedziałem tak jak zadawali mi pytania.
- Tak. Tak. Tak. Tak.
- Ale ty jesteś facetem.- Powiedział oburzonym głosem Senou. Złapałem się za krocze przez co otworzył szerzej oczy.
- Ano jestem. Chcesz sprawdzić.
- Jesteście kumpalmi z klasy. To może zostać źle zrozumiane.- Powiedział Hikari. Zaśmiałem się i spojrzałem na niego ironicznie.
- Nie gorzej gdyby spał z nauczycielem.
- Harutou mnie zabije.- Powiedział Keisuke. Wypuściłem głośno powietrze z płuc.
- Wyjaśnisz mu co i jak i mu powiesz, że albo miałeś do wyboru ławkę w parku albo mój pokój. A z resztą nic mu nie mów.- Odpowiedziałem. Spojrzałem na Go. Myślał intensywnie. Decyzja należała do niego.
- Będziesz z nim spał w jednym pokoju.
- Wiem.
- Jest ciepło.
- Wiem.
- Śpisz w krótkich spodenkach.- Zauważył. Przełknąłem głośno ślinę. Senou i Hikari dopiero teraz załapali o co chodzi Go.
- Wiem.
- Nie przeszkadza ci to?
- Bardziej by mi przeszkadzała świadomość gdyby spał na ławce.
- To idź do łazienki.- Powiedział wypranym z emocji głosem. Kiwnąłem głową i wstałem z kanapy. Wyszedłem z salonu nie patrząc na nikogo.
- Co jest?- Usłyszałem pytanie zadane przez Keisuke, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Zamknąłem się na chwilę w łazience.

**
Stałem na przedpokoju niedaleko drzwi do salonu i słuchałem. Go stał koło mnie i obserwował uważnie każdy mój ruch. Było mi zimno w tych krótkich, luźnych spodenkach do kolan. W ręku ściskałem koszulkę na ramiączkach aby móc ją ubrać po tym jak Keisuke ucieknie z krzykiem wybierając ławkę w parku.
- Pamiętasz jak przeprowadzałeś ze mną wywiad na temat pirofobii?- Zapytał Senou.
- Tak.
- Zadałeś mi wtedy pytanie co było na 8, 9 i 10-ątym miejscu kiedy zapytałeś mnie o skale bólu przy poparzeniu.
- Pamiętam.
- Pamiętasz co ci odpowiedziałem?
- Tak. To pytanie nie ma związku z tematem.- Powiedział Keisuke. Spojrzałem na Go i uśmiechnąłem się przepraszająco kiedy przyglądał się mojemu ciału smutnymi oczyma.
- 8 dałem kiedy moi rodzice zmarli.- Powiedział Senou. Nie widziałem twarzy Keisuke.- Nie wyglądasz na zaskoczonego chociaż nigdy ci nie powiedziałem, że oni nie żyją.
- Dzisiaj… dzisiaj Nii mi to powiedział.- Powiedział cicho. Go spojrzał mi w oczy. Powiedziałem bezgłośne przepraszam. Przewrócił oczyma i potargał mnie czule po włosach. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Rozumiem. 9 odczułem kiedy pewien chłopak zerwał ze mną po dwuletnim związku. Nie chcę robić ci tym przykrości i wspominać ci o tamtej osobie.
- Um. Rozumiem.- Dodał piskliwym głosem. Usłyszałem jak Senou wypuszcza głośno powietrze.
- Powiem ci teraz dlaczego i kiedy przeszedłem straszliwą jak dla mnie 10 w skali bólu. Proszę cię jednocześnie, abyś nikomu o tym nie mówił i zachowywał się po tym normalnie tak jakbyś o tym nie wiedział. To jest dla mnie bardzo ważne. I o tym co ci powiem wie tylko garstka  osób spoza mojej rodziny. Będziesz siódmy. Jeżeli stracisz moje zaufanie nie daruję ci tego.
- Rozumiem. Nic nikomu nie powiem. Ale o co chodzi?- Zapytał. Go wszedł do salonu, a ja za nim patrząc na swoje nagie stopy.
- 10 zaliczyłem kiedy ze łzami w oczach gasiłem płomienie na ciele mojego brata Nii, a one nie chciały zniknąć raniąc go jeszcze bardziej.- Usłyszałem głos Senou i spojrzałem do góry. Keisuke gapił się na mnie blady na twarzy z szeroko otwartymi oczyma i ustami. Widziałem jak jego spojrzenie przelatywało po moich poparzonych ramionach oraz przedramionach. Jak schodzi na mój dekolt oraz tors. Po klatce piersiowej w dół. Przeleciał moje uda wzrokiem i spojrzał na moją twarz.- Ma poparzone jeszcze plecy. Jeżeli ubierze nieodpowiednią bluzkę możesz zobaczyć blizny na jego karku. Blizny pokrywają prawie 75% jego ciała. Było tego więcej ale operacyjnie zlikwidowano je tam gdzie dało radę.- Dodał Senou. W salonie zapanowała cisza. Wszyscy czekaliśmy na odpowiedź Keisuke. Czułem się skrępowany jego spojrzeniem więc ubrałem na siebie koszulkę jaką trzymałem w ręku. Żałowałem, że nie miałem ze sobą bluzy z kapturem. Kei spojrzał na swojego chłopaka jakby szukając u niego pomocy.
Nie wiedzieć dlaczego poczułem ogarniający mnie strach. Jeżeli on powie o tym innym? Jeżeli wyjdzie z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy? Jeżeli…
Spojrzałem na niego. Nie wiem jaki miałem wyraz twarzy, ale spojrzał na mnie zaskoczony. Odwróciłem się na pięcie, ale nie zdążyłem nawet wyjść z salonu kiedy ktoś pociągnął mnie za rękę i wylądowałem w ramionach Keisuke. Obejmował mnie mocno opierając swoją głowę o moje ramię.
Zamarłem. Przytulił mnie. Dotknął takiego ciała…
Zaakceptował mnie.
Rozpłakałem się głośno obejmując mocno jego plecy.

**

Siedziałem na dachu trzymając w buzi lizaka. Keisuke mieszkał u mnie już od dwóch tygodni. Tydzień temu odważył się i opowiedział o tym Harutou oraz reszcie paczki. Chłopak nie był zachwycony tą wiadomością ale nie skomentował jej w żaden sposób.
Rozrywałem kopertę, którą znalazłem dzisiaj rano w swojej szafce na buty. Śmiałem się do Shin’a, że to mój pierwszy list miłosny, bo tych od chłopaków w Akukou nie liczyłem. Mówił, że to może jakaś cycata laseczka do mnie napisała.
Taaa… jasne.
Zaśmiałem się pod nosem i spojrzałem na list. Zamarłem.

Nii.
Wybacz, że rozmawiam z tobą w taki, a nie inny sposób, ale uwierz mi. Nie uśmiecha mi się ponownie wyłapać od ciebie po mordzie. Dlatego postanowiłem napisać do ciebie teraz kiedy jestem już poza zasięgiem twoich rąk oraz złości.
Wiem. To jawne tchórzostwo. Ale co mam począć?
Przepraszam, że musiałeś iść tam z Natsu. Przepraszam, że musiałeś podszyć się pod ojca dziecka. Przepraszam, że musiałeś zająć moje miejsce. Przepraszam, że cię zraniliśmy. Przepraszam Przepraszam.
Proszę nie pozwól Natsu płakać. Niech nie myśli o tym co było i zapomni. Proszę cię również o to, abyś za dwie godziny powiedzi wszystkich, że od wczorajszego wieczoru jestem już w Stanach. Moja rodzina musiała się tam przenieść i z tego powodu powiedziałem Natsu aby to zrobiła. Nie mogłem jej z tym zostawić. Nie mogłem zostawić jej samej z tym problemem.

Sorry.

Miki.

Zacisnąłem mocniej palce na kartce. Nie rozumiałem. Jak to wyjechał? Do Stanów? Ale po co? Dlaczego?
Usłyszałem śmiech Aki’ego. Siedział tam gdzie zawsze. Spojrzałem w tą samą stronę, w którą on patrzył. Zamarłem. Harutou wszedł na dach obściskując się z jakąś laską. Nie znałem jej, ale wiedziałem, że jest z naszej szkoły. Rudowłosa dziewczyna o brązowych oczach. Cycki miała tak wielkie, że jej koszula z ledwością co się na nich zapinała. Wypuściłem głośno powietrze z płuc. Podszedłem do Aki’ego, obok którego zostawiłem swój plecak.
- Wirus zdzirowatości się rozprzestrzenia, co nie?- Zapytał wrednie. Zarzuciłem plecak na ramię i spojrzałem na niego. Pokazał mi język. Zmarszczyłem czoło.
- Jest na to jakieś lekarstwo?
- Pracujemy nad tym.- Odparł z poważną miną, która jednak nie sięgała jego oczu. Westchnąłem. Harutou podszedł z ową laską do nas. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Pracujcie dalej. Ja już mam lekarstwo.- Warknąłem i podszedłem do swojego domniemanego chłopaka. Stanąłem naprzeciwko niego i dopiero wtedy raczył obdarzyć mnie swoim spojrzeniem. Uśmiechnął się tylko.
- Co jest Kotek?- Zapytał i jego ręka zleciała na talię dziewczyny. Zacisnąłem rękę w pięść i wyprowadzając cios uderzyłem go w krocze. Chłopak posiniał na twarzy i upadł na kolana nie mogąc złapać oddechu. Złapał się mocno za krocze.
- Nic. Kotek.- Warknąłem i odszedłem od niego zmierzając w stronę drzwi. Nie czekając na ich reakcję zbiegłem po schodach na dół.
Zerknąłem na zegarek. Nie chcę mi się siedzieć w szkole.

^^~^^

Od tygodnia trwała przerwa letnia, która miała potrwać jeszcze tydzień. Nudziło mi się w domu. Chciałem aby już zaczęła się szkoła. Było gorąco. Za gorąco. A mnie wszystko drażniło po tym incydencie na dachu. Keisuke powiedział mi tylko, że tak wkurwionego Harutou to on nie widział od… nigdy go takiego nie widział i polecił mi tymczasowe unikanie go.
Tylko jeżeli go unikałem to sam nie wiedzieć dlaczego stawałem się nerwowy i mnie nosiło. I weź tutaj człowiekowi dogódź.
Przekręciłem się na drugi bok i spojrzałem na sufit.
- Gorąco~!- Jęknąłem wachlując się czerwonym wachlarzem. Jęknąłem głośno. Lubiłem ciepło ale bez przesady. Uniosłem głowę do góry kiedy do pokoju po wcześniejszym zapukaniu wlazł Keisuke.- Co jest?- Zapytałem. Robił postępy. Nie zareagował na widok mojego ciała.
- Senou mówił, że Go mu powiedział, że Josh zaprasza nas wszystkich do siebie na imprezę na basenie.
- Jeszcze raz. Co kto komu co powiedział?- Zapytałem. Zaśmiał się głośno.
- Nie rozumiesz mojej zawiłości zdania, a sam nie lepszy.
- A co ja tego powiedziałem?- Zapytałem. Zaśmiał się tylko i kucnął przy mnie skubiąc mój dywan. Ostatnio zauważyłem, że lubi to robić. Cóż. Każdy ma swoje zboczenia.
- To idziesz? Ja, ty, twoi bracia oraz nauczyciel?
- Gdzie?
- Do Josh’a.
- Po co?
- No na basen! Ty mnie w ogóle nie słuchasz?- Powiedział udając załamanego. Przestałem się wachlować.
- Ja i basen? Serio?
- Nie musisz do niego wchodzić. Pomoczysz nogi dla ochłody, a tak możesz sobie leżeć pod parasolką na leżaku.- Powiedział uśmiechając się delikatnie. Wypuściłem głośno powietrze z płuc kiedy Senou wlazł do mojego pokoju już przebrany i spojrzał na mnie wyczekująco. Oni mnie nie pytali o zdanie. Oni stawiali mnie przed faktem dokonanym.
- Poczekajcie. Przebiorę się.- Odparłem i usiadłem na puchowym dywanie. Spojrzałem na szafę, a następnie na okno. Było ciepło. Za ciepło.
Otworzyłem szafę wyciągając z niej ciemno zielone rybaczki oraz brązową luźną i przede wszystkim cienką bluzkę z prostym długim rękawem. Przeważnie zimą nosiłem je pod podkoszulką ale teraz ją ubiorę i będę mógł podwinąć rękawy do łokci.
Po przebraniu się w wybrane ciuchu zapakowałem do swojej torby telefon, portfel, naszą nową lekturę oraz mały ręcznik. Zbiegłem na dół. Pozostali czekali na mnie przy drzwiach.
- A Go nie idzie?- Zapytałem wciskając na nogi czarne japonki. Stanąłem tyłem do Senou. Poprawił delikatnie bluzkę na karku. Okręciłem się dookoła własnej osi, a on uniósł kciuki w górę z szerokim uśmiechem.
- Dostał pilne wezwanie do pracy.- Odparł Hikari. Od trzech dni mieszkał u nas po tym jak w bloku, w którym mieszka wybuchł pożar. Nie na jego piętrze oczywiście i nie w jego mieszkaniu, ale straż pożarna dla bezpieczeństwa poprosiła mieszkańców o tymczasowe opuszczenie lokali. Tak więc mieszkał u nas. Zabrał ze sobą kilka rzeczy oraz tonę makulatury z czego się śmiałem.
- Czyli Sensei może dzisiaj zaszaleć bez ogona i w ogóle.- Zaśmiałem się wychodząc z domu. Senou zamknął drzwi na klucz.- Zaszalejemy we dwójkę.
- No ty to na pewno zaszalejesz przy Haru.- Zadrwił Kei. Obrzuciłem go chłodnym spojrzeniem.
- Mogę robić co mi się podoba.
- Tylko ty tak myślisz.- Powiedział cicho, ale i tak go usłyszałem.- Nadal się na siebie gniewacie?
- A czy my się na siebie gniewamy?
- No a nie? Po ostatniej akcji na dachu nie pojawiałeś się tam, nie rozmawiałeś z nim na lekcji. Nawet nie mówiliście sobie cześć kiedy mijaliście się na korytarzu.
- Nie muszę być na każde jego skinienie palcem. Niech sobie przygrucha tą Rudą…
- Ha! Widzisz! A jednak o to wam poszło.- Zawołał i zaśmiał się z mojej miny.
- O co im chodzi?- Usłyszałem cichy szept Hikari za swoimi plecami.
- Nie wiem. Nigdy nie wiem o co im chodzi.
- No Senou wiesz co twój brat zrobił swojemu chłopakowi?- Zapytał Kei.
Zazgrzytałem zębami ciskając w jego stronę piorunami z oczu, ale on nic sobie z tego nie robił.
- Nie wiem, ale pewnie za chwilę się dowiem.
- Walnął go z pięści.
- Z pięści? W twarz. No nieźle.
- Nie. Nie w twarz.
- A w co?- Zapytał zaciekawiony chłopak. Zacząłem szperać w swojej torbie. Może znajdę tam coś słodkiego.
- Mówi się o tym potocznie. No to co facet ma między nogami.- Zaczął. Ostatnio zauważyłem, że Keisuke nie jest aż tak głupi jak by się wszystkim wydawało. On po prostu zapomina o najprostszych słowach albo myli w nich literki bądź przekręca ich znaczenie. Hikari powiedział, że to pewna odmiana Dysleksji i gdyby chłopak miał zaświadczenie z Poradni Pedagogicznej to uniknął by wielu nieprzyjemności oraz złych stopni w przeszłości. Keisuke zaśmiał się tylko i powiedział „On nie zgodziłby się na wydanie takiego zaświadczenia. Gdybym je miał nie mógłby mówić, że stałem się głupkiem oraz idiotą przez spermę, którą wyssałem z fiutów wszystkich facetów na świecie”. Mówił o swoim ojcu, to tak na marginesie. W takich momentach jak ten potrzebował podpowiedzi. Pomocy. Którą Senou zawsze mu dawał.
- Jaja.
- Też. Ale coś cenniejszego.- Powiedział marszcząc czoło i próbując sobie przypomnieć.
- Kutas?
- Nie.
- Jajka?
- No nie!- Krzyknął pukając się delikatnie w czoło. Senou od razu złapał jego dłoń w swoją i pokręcił przecząco głową.
- Klejnoty?- Zapytał łagodnie. Chłopakowi zabłysły oczy.
- A pojedynczy?
- Klejnot.
- No! To on mu przywalił w klejnoty i o to się pokłócili.- Powiedział dumnie jakby właśnie dostał się do najlepszej szkoły w kraju. Senou spojrzał na mnie zaskoczony.
- To było lekarstwo. Ja mu je tylko zaaplikowałem.
- Lekarstwo, na co?
- Na wirus zdzirowatości.- Odparłem i wsadziłem do ust gumę do żucia. Nie miałem za złe Keisuke, że powiedział im o tym. Przez ostatni czas wiele przegadaliśmy nim zasnęliśmy. W sumie to przeważnie on mówił. Ja słuchałem. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład nigdy z nikim nie spał. Był prawiczkiem. Ale robił już loda no i się całował. Bardzo lubi mojego brata, ale wie, że to nie jest miłość. I cieszy się, że może spać u mnie w pokoju, a nie z Senou bo bałby się, że mogłoby do czegoś dojść, a on jeszcze nie jest na to gotowy. Przez co ciszy się, że Senou sam powiedział iż zrobią TO dopiero kiedy Kei skończy szkołę.
Zaskoczył mnie wtedy tym stwierdzeniem czego nie omieszkałem mu nie powiedzieć. Wtedy tylko się zaśmiał i powiedział:
- Ja nie jestem Shin, Aki czy Haru.- W sumie miał rację. Nie był taki jak oni. Nie powiem, że jakoś źle patrzyłem na tamtą trójkę… no dobra. Na Harutou patrzyłem baaaaaardzo krzywo i  w ogóle po tym co on odwala. Ale sam jest sobie chłopak winny.

**

Stałem przy basenie. Koło mnie stał Josh oraz obrażony na cały świat Harutou. Pierwszy z chłopaków podał mi małe piwo, na które wcześniej pozwolił mi Senou.
- Rozumiem, że nie będziesz pływał.
- Nie. Będę sobie siedział w cieniu. Ubrany jak mi się podoba.- Zastrzegłem sobie sięgając po piwo. Josh zaśmiał się cicho.
- Spoko. Nikt cię nie zmusi do tego abyś wlazł do basenu.
- No ja myślę.- Odparłem. Harutou prychnął pod nosem i odszedł do siedzącego w wodzie Shin’a. Spojrzałem za nim po czym odwróciłem się tyłem i zająłem miejsce na jednym z leżaków. Ukrywszy się pod wielkim parasolem rozłożyłem się wygodnie i przyglądałem się wygłupom chłopaków.
Opalony na czerwono Shin uciekał z bananem na twarzy przed Aki ’m. Zanurkował głęboko pod wodą i po chwili wyłonił się po drugiej stronie basenu.
- Też byś chciał popływać?- Zapytała Natsu siadając koło mnie. Zerknąłem na nią. Uśmiechnęła się blado.
- A tak wyglądam?- Zapytałem. Kiwnęła twierdząco głową.- Jak się czujesz?
- Dobrze. Dlaczego pytasz?
- No wiesz…- Pomachałem rękoma w zawiły sposób, aby nie musieć wypowiadać tych słów na głos.
- Dostałeś list od Miki’ego?
- Tak. Skąd wiesz?
- Skoro dostałeś to mogę ci już powiedzieć. On i tak jeżeli tutaj kiedykolwiek wróci to dopiero za jakieś pięć, sześć lat. Nie zrobiłam tego.- Powiedziała cicho. Usiadłem oniemiały opuszczając nogi na trawnik. Gapiłem się na nią szeroko otwartymi oczyma.
- Co?
- Mówię, że tego nie zrobiłam. Miki potrzebował zaświadczenia od lekarza. Lekarz mi je dał na moją prośbę, ale powiedziałam mu, że tego nie chcę robić. Chciałam tylko zaświadczenie aby Miki w to uwierzył. Dlatego poprosiłam cię o to abyś tam ze mną poszedł.
- Ale jak…
- No i lekarz kazał ci przekazać, że jesteś najzajebistrzym przyjacielem pod słońcem. Nie każdy przyjaciel udawał by ojca aby on mógł zrobić to co Miki chciał.- Dodała. Spojrzałem automatycznie na jej brzuch. Czyli… nie usunęła ciąży. Dziecko nadal tam było. Żyło. Przetarłem pospiesznie twarz aby pozbyć się jednej, samotnej łzy która postanowiła uciec z mojego oka.
- Więc dlaczego wyglądasz tak… jak wyglądasz.
- Tęsknie za nim.- Powiedziała i objęła swoje kolana ramionami. Pochyliłem się w jej kierunku i strzeliłem ją otwartą ręką w tył głowy.
- Wstań. Zrób najlepszy makijaż jaki potrafisz i nie waż się pokazać nikomu jak coś rozpierdala cię od środka.- Powiedziałem. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczyma po czym zaśmiała się głośno. Zarumieniony odwróciłem głowę w bok.
- To ci się udało. Eh. Będę musiała o tym reszcie powiedzieć. W końcu niedługo będzie widać.
- A ktoś jeszcze oprócz mnie wie?
- Pierwszy był Miki, drugi ty. Później Shin i moi rodzice.- Powiedziała i sięgnęła po moje piwo. Zabrałem je przytulając butelkę do piersi.
- Spierdalaj z tymi łapkami.- Warknąłem. Uśmiechnęła się pod nosem i wstając potargała moje włosy.- Cieszę się, że tego nie zrobiłaś.
- Ja też. Dziękuje.- Odparła i powolnym krokiem podeszła do krawędzi basenu.
- Koooooteeeekkkk.- Usłyszałem przeciągły głos nad swoim uchem. Spojrzałem za siebie. Harutou uśmiechał się wrednie. Wypuściłem głośno powietrze.
 - Słucham. Kotek.- Odparłem ironicznie. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Strąciłem jego dłoń, która i tak po chwili wróciła na swoje miejsce.
- Ruchać mi się chce.
- Doprawdy? Przecież po ostatnim masz uwiąd starczy.- Zauważyłem uśmiechając się wrednie.
- A ty się naćpałeś kredy.- Warknął i wstał podnosząc mnie na ręce. Jednym sprawnym ruchem przerzucił mnie przez ramię.- No to zobaczymy jaki mądry będziesz.
- Harutou! Kurwa! Postaw mnie!- Krzyczałem i uderzałem pięściami o jego plecy. Nic sobie z tego nie robił. Krzyczałem i wyrywałem mu się z całej siły, a on szedł pogwizdując cicho pod nosem w tylko sobie znanym kierunku. Po chwili cisnął mnie w górę i puścił. Nim uderzyłem o coś plecami zobaczyłem jego kpiarski uśmieszek oraz oczy pełne triumfu.
Później zabrakło mi powietrza, kiedy z głośnym pluskiem wylądowałem pod czystą, chłodną wodą. Odbiłem się od dna i po chwili moja głowa przecięła taflę wody. Przetarłem dłońmi po twarzy zaczesując mokre włosy do tyłu.
Skóra zaczęła mnie piec. Podrapałem się po ramionach rozumiejąc co się dzieję. Woda była chlorowana. Za bardzo. Ciało mnie bolało. Zacząłem machać rękoma i nogami aby jak najszybciej dostać się do krawędzi basenu. Musze wyjść z tej wody, bo za chwilę nie będę mógł się ruszać. Skóra zaczęła cierpnąć. Napinała się boleśnie. Z ledwością wygramoliłem się z basenu klękając nad jego brzegiem.
- Harutou!- Krzyknął Josh i podbiegł do mnie.
- Kurwa!- Zawyłem próbując odkleić od siebie mokrą koszulkę. Ale ten zabieg nie przynosił żadnego ukojenia. Zacząłem szybciej oddychać. Wręcz panicznie. Zadarłem bluzkę do góry odklejając od swojego ciała i z trudem wygrzebałem z niej głowę. Z rękoma poszło już szybciej.
- NII!- Krzyknął Senou i podbiegł do mnie próbując wciągnąć koszulkę na miejsce.
- Spierdalaj… to chlorowana… woda… boli… boli mnie…- Wysapałem drapiąc się po swoim torsie. Senou złapał mnie za nadgarstki. Keisuke który stał za nim rzucił mi na ramiona swój ręcznik. Zamarłem.
Uniosłem głowę do góry. Cztery pary przerażonych oczu wlepiało się w moje ciało.
Wyrwałem pospiesznie ręce z uścisku mojego brata i co sił w nogach uciekłem.
Musze się schować. Te spojrzenia…
Bolą najbardziej…
Dlaczego?
 ***********************************************
Po woli zbliżamy się ku koncowi tego opowiadania... trochę tak smutno mi sie z nim rozstawać, ale wiem, że u mnie na kompie czeka jeszcze kilka moich wypocin z którymi chcę się z wami podzielić więc musicie mi wybaczyć i uzbroić się w cierpliwość.
Pozdrawiam i zapraszam niedługo:)
Gizi03031

3 komentarze:

  1. Hej,
    oj biedny Keisuke, poznał prawdę i nie odtracił, bardzo się cieszę, że jednak nie usunęła tej ciąży, jak miał być ten basen to właśnie o tym pomyślałam, że Horu coś wymyśli...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, bardzo się cieszę, że jednak nie usunęła tej ciąży, że to było tylko po to, aby Miki myślał, że jednak to zrobiła... och właśnie o tym pomyślałam, że Horu coś wymyśli jak miał być ten basen...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    fantastyczny rozdział, oj nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jednak Natsu nie usunęła tej ciąży, że to całe przedstawienie było tylko po to, aby Miki myślał, że jednak to zrobiła... właśnie o tym myślałam jak usłyszałam o basenie, że Horutoru jednak coś wymyśli...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń