Może napisze coś nowego do jenego z trzech opowiadań, które powstały u mnie w pracy, ale póki co leże odizolowana w swoim pokoju za towarzyszy mojej niedoli majac zasmarkane husteczki, kubek ciepłej herbaty i syrop na kaszel. więc póki moi nowi przyjaciele mnie nie opuszcza ni ma co liczyc na nawet jedno slowo w opowiadaniu. ;/
************************************
Siedziałem u siebie w pokoju na
podłodze. Naprzeciwko mnie leżał nieźle już zniszczony kij, który udało mi się
znaleźć na strychu. Przeciągnąłem po nim palcami. Niby kawałek drewna, a
przywodził tyle przyjemnych wspomnień. Przeciągnąłem palcem po lewej brwi.
Skrzywiłem się nieznacznie kiedy nie wyczułem pod nim przyjemnego chłodu
metalu.
Oparłem się o łóżku przyglądając się
drewnianej „zabawce”. Ciekawe jakby potoczyło się moje życie gdyby… Pokręciłem
przecząco głową. Ktoś zapukał do drzwi by po chwili wejść do środka bez
zaproszenia. Senou…
- Nii gościa ma…- Urwał. Spojrzałem
na niego. Gapił się oniemiały na kij. Zauważyłem ledwo widoczne drżenie jego
rąk.- Skąd to masz?- Zapytał. Wskazałem głową na kij dla upewnienia. Kiwnął
twierdząco.
- Znalazłem na strychu.- Odparłem.
- Daj. Wywalę to.- Powiedział.
Porwałem pospiesznie kij w dłonie. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Spadaj. To prezent. Po za tym nie
mam zamiaru go użyć tak jak to sobie wyobrażasz.
- Tylko nie wyłaź z tym na miasto. I
schowaj to. Gościa masz.- Dodał szeptem. Uniosłem do góry brew.
- Keisuke?- Zapytałem. Pokręcił
przecząco głową i otworzył szerzej drzwi, za którymi stał zarumieniony Shin.
Uśmiechnąłem się zaskoczony.- Shin.
- Joł.- Powiedział i wszedł do
mojego pokoju.
- Schowaj to.- Syknął Senou.
Pokazałem mu język.
- Nie martw się. Przecież mówię, że
nie chcę nim nikogo napierdalać. Za dużo zachodu.
- I za dużo leczenia po tym kiju.-
Warknął i wyszedł z pokoju. Skrzywiłem się. Shin stał pod drzwiami.
- Siadaj.- Powiedziałem i wskazałem
mu miejsce przy stoliku. Usiadł na podłodze i wskazał głową na kij.
- To ten z tego zdjęcia?- Zapytał.
Kiwnąłem głową. Przyglądał mu się z ciekawością.
- Chcesz go potrzymać?
- Mogę?
- Spoko. Nikomu w sumie nigdy na to
nie pozwoliłem, ale dla ciebie mogę zrobić ten wyjątek. Tylko uważaj i się nie
zrań. Złap u nasady. Tam jest delikatniejszy to sobie rąk nie poranisz.-
Powiedziałem i podałem mu kij do ręki. Wziął go i przeciągnął po nim dłonią.
- Dość często musiałeś go używać.
Jest strasznie poniszczony.
- A robiło się z nim to i owo.-
Powiedziałem i zaśmiałem się cicho. Senou wszedł bez pukania i spojrzał na nas
przerażonym spojrzeniem. Po chwili wypuścił z ulgą oddech. Położył przed nami
sok pomarańczowy w dzbanku oraz dwie wysokie ale wąskie szklanki o grubym
szkle.
- Gadaliście o kiju, prawda?-
Zapytał Senou.
- No, a co?
- Nic. To dobrze.- Dodał i podszedł
do drzwi. Przeleciałem w myślach cały schemat naszej rozmowy.
- Senou ty niewyżyty seksualnie
zboku! Wypad!- Wydarłem się na niego i rzuciłem w jego kierunku kapciem, który
odbił się od drzwi. Spojrzałem zakłopotany na Shin’a. Uśmiechał się
zażenowany.- Sorry za niego.
- Spoko. Przyzwyczaiłem się.
- Sam jesteś?
- Kei ma korki. Nie wiedziałem, że
twój brat jest jego korepetytorem.- Powiedział. Uśmiechnąłem się delikatnie i
nalałem nam soku do szklanek. Podałem mu jego szklankę.- Dziękuje.
- Spoko. A wiec… co cię do mnie
przywiodło?
- Mam kilka niedociągnięć jeżeli
chodzi o twoją opowieść i jeżeli by można…to ja bym bardzo chciał…- Plątał się
w swojej wypowiedzi. Upiłem łyk soku patrząc na niego zza krawędzi szklanki.
Uśmiechnąłem się szeroko obnażając zęby. Odstawiłem szklankę na stoliku i
usiadłem po turecku opierając łokcie na kolanach. Pochyliłem się delikatnie w
jego stronę.
- Wiedziałem, że ktoś przyjdzie ale
nie sądziłem, że ty. I to bez Aki’ego.- Odparłem.
- Nie musze z nim wszędzie łazić.-
Za pyskował. Zaśmiałem się cicho. Znowu się o coś pokłócili.
- A więc? Co chciałbyś wiedzieć?
- Mówiłeś, że żadna inna szkoła nie
chciała cię przyjąć. Dlaczego?
- Ponieważ pobiłem pewnego dzieciaka
i jego ojczulek wystawił mi adekwatne pismo według którego mówiono, że każda
szkoła która mnie przyjmie w swoje szeregi zostanie zamknięta.
- Co to był za dzieciak?
- Kolega z klasy.- Odparłem wymijająco.
- A jego ojciec? Kim był?
- Eh. Minister Edukacji, Sportu i
Nauki.- Powiedziałem przyglądając się uważnie jego reakcji. Aż go cofnęło z
zaskoczenia.- Wiesz. Chciał, aby jego najmłodszy dzieciak miał normalne życie
szkolne, a nie prywatne szkoły. Dlatego wysłał go do publicznej budy. Zapomniał
tylko, że w takiej szkole nie każdy będzie im dupy wycierał.
- To… jakim cudem przyjęto cię do
Akukou?
- Nie wiem. Po prostu mnie przyjęto.
Nie wnikałem w to.
- Wymazanie sprayem gabinetu i auta
dyrektora?- Zapytał zaskoczony przechylając głowę w bok. Zanim zadał to pytanie
myślał przez chwilę i spojrzał na mnie. Zaśmiałem się głośno.
- Koleś za wszystko, co robiliśmy w
tej szkole postanowił nas ukarać i odwołał festiwal szkolny.
- Jego siedem samochodów?
- Ja zniszczyłem sześć. Ostatni
siódmy samodzielnie zniszczył Dan. Ja tam tylko stałem.
- Jak je zniszczyłeś? Dlaczego?
- Poprzebijałem opony i powybijałem
wszystkie szyby za to, że wywalił panią ze sklepiku bo dała na krechę jakiemuś
dzieciakowi bułkę. Pociąłem mu całą tapicerkę oraz wybiłem szyby w nowym aucie
za to, że zamknął na kłódkę wejście na dach. Zabrałem mu maskę oraz drzwi od
bagażnika po tym jak skonfiskował mi rower za kare. Wiesz, jeździłem nim po
szkolnym korytarzu. W kolejnym wymontowałem mu wszystkie drzwi jak i kierownice
i radio po tym jak powiedział mi, że mam się przefarbować. Ale byłem na niego
wtedy wkurwiony. Później… Później…- Myślałem uderzając palcami o usta.- O. No
następnie zajebałem mu silnik. Trochę mnie to wysiłku kosztowało. To po tym jak
wezwał Go i powiedział mu o wszystkich wcześniejszych razach z jego
samochodami. A ostatni raz był wtedy kiedy na moich oczach uderzył Dan ‘a.
- Co wtedy zrobiłeś?- Zapytał
szeptem wcześniej głośno przełykając ślinę.
- Jego auto znaleźli na dnie rzeki
kilka dni później.
- U… Ukradłeś mu auto i wjechałeś
nim do rzeki?!
- Nie. Wziąłem jego samochód i
zostawiłem mu liścik na parkingu „zmiana
miejsca parkingowego. Ten rzęch szpecił krajobrazy”.
- Wiedział, że to ty?
- Wiedział.
- Zrobiono coś z tym?
- Nie ma świadków, nie ma kary.
Oczywiście pół szkoły to widziało ale nikt by mnie nie sypnął.
- A Dan? Za co podpalił mu samochód?
- On podpalił śmietnik. Mieliśmy dać
mu święty spokój z samochodami. Nie nasza wina, że ogień poszedł dalej i
zapalił mu kolejne porsche.
- Czekaj! To było porsche?!
- Za każdym razem było.
- Czy was do reszty pojebało?!
- Nie. Zrobił bym to jeszcze raz. A
Dan podpalił mu auto… znaczy się śmietnik ,po tym jak powiedział o kilka słów
za dużo na mój temat. Ja tam chciałem mu wlać, ale Dan mnie powstrzymał.
- Kilka słów za dużo na twój temat?
Jakich słów? Jaki temat?- Zapytał. Sięgnąłem po szklankę i upiłem z niej sok.
Odstawiłem ją z cichym pyknięciem na stoliku i wytarłem spocone dłonie o dresy.
Wypuściłem głośno powietrze czując na sobie jego spojrzenie.
- Shin… Powiem ci… po części, ale
jeżeli powiesz o tym komukolwiek to pamiętaj… jesteś wtedy moim wrogiem
publicznym numer jeden.- Zastrzegłem sobie patrząc sugestywnie na kij który
koło niego leżał. I on na niego spojrzał nim mi dopowiedział.
- Nic nikomu nie powiem.
- Powiedział… powiedział na forum
szkoły gdzie są moi rodzice. I w jaki sposób się tam znaleźli.- Odparłem.
Objąłem się swoimi ramionami podciągając kolana pod brodę. Shin milczał długą
chwilę rozglądając się po moim pokoju. Mogę powiedzieć, że chyba na pewno
usłyszałem jak w jego głowie zapala się lampka.
- Nii… gdzie są twoi rodzice?-
Zapytał. Shin. To tylko Shin. On nikomu nie powie. Powiem mu tylko połowę
prawy. Nic więcej. Mogę mu to powiedzieć. On nie jest taki jak inni.
- Nie żyją. Zginęli na początku
mojej szóstej klasy.- Odparłem zaciskając mocno palce na ramionach.
- A jak…
- Shin!- Przerwałem mu uniesionym
głosem. Spojrzałem na niego. Drgnął i odwrócił speszony wzrok. Ciekawe jak
wyglądałem?
- Przepraszam. Nie chciałem.
- Mmm.- Powiedziałem. Wyprostowałem
gwałtownie wszystkie kończyny i z głuchym łoskotem położyłem się na podłodze.-
Nie ma co się łamać. Było minęło. Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
- Lubisz Harutou?- Zapytał.
Podniosłem się gwałtownie do siadu. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi
oczyma kaszląc przy tym zawzięcie.
- Zwariowałeś?!- Warknąłem na niego.
Uśmiechnął się.
- Mi nie chodzi, że go kochasz czy
coś. Po prostu zauważyłem, że są między wami lepsze relacje.
- Lepsze relacje?- Zapytałem gapiąc
się na blat stołu. Nie kochałem go. Nie lubiłem. Ale owszem były między nami
lepsze relacje.- Są.- Przyznałem mu rację.
- Mam tylko nadzieję, że nie zerwie
z tobą za szybko.- Powiedział. Na dźwięk słowa „zerwie” poczułem przeszywający
ból w sercu. Nie mogłem przez chwilę złapać oddechu.
- Dlaczego?
- Ponieważ lubię z tobą gadać. A
jeżeli z tobą zerwie to powie ci to co każdemu. Masz się nie zbliżać bez
konkretnego powodu do niego, jego przyjaciół jak i do dachu.
- Świr.
- Świr.- Przytaknął i obaj
wybuchliśmy gromkim śmiechem. Ktoś zapukał do drzwi i do środka zajrzał Senou.
- Kei już skończył.- Powiedział.
Shin kiwnął głową.
- Musze już iść.
- Spoko. Wpadaj częściej, nie tylko
dla tego, że chcesz zapytać o coś, o co wcześniej się cykałeś.
- Następnym razem przyjdę ze świrem.
- Może lepiej nie.- Zaśmiałem się
schodząc z nim na dół. Tam już czekał na nas Keisuke. Senou szedł przed nami.
- No weź. Przywiozę ze sobą taki
wypasiony sweterek z za długimi rękawami i bajerancką broszkę w kształcie
kłódki. Będziemy mogli go w tym uwięzić.
- Ty byś chciał w takim czymś kogoś
innego uwięzić.
- Nie. To on mnie tak więzi.-
Powiedział i zasłonił zaskoczony usta. Ta wiadomość ewidentnie nie była
przeznaczona dla moich uszu.- Eeee…
- Spoko. To są wasze świrowe
sprawy.- Powiedziałem unosząc ręce w poddańczym geście. Zaśmiałem się z jego
miny.- To są wasze sytuacje więc wiesz, mi to tam wisi nawet dynda.
- Co ci dynda?
- Sytuacja.
- Wiesz o czym oni gadają?- Zapytał
Keisuke kiedy Shin ubierał buty. Senou stał koło niego i gładził delikatnie
dłoń swojego chłopaka.
- O „sytuacjach”. Kobieca logika.
Nie wnikam.- Odparł nie patrząc nawet w naszą stronę. Zauważyłem zaskoczone
spojrzenie Shin’a kierowane na rękę przyjaciela.
Oj.
Keisuke będzie musiał mu się
wytłumaczyć. Pożegnaliśmy się z nimi. Senou umawiał się na jutrzejsze korki z
Keisuke a Shin już szukał telefonu w kieszeni. Poczekałem jeszcze chwilę aż
poszli i gwałtownie przystanąłem jak wryty. Odwróciłem się po woli za siebie na
Senou który już właził po schodach do góry.
- Senou.- Zagrzmiałem chłodno.
Spojrzał na mnie przez ramię.
- Tak?
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że
jestem „kobietą”?- Zapytałem. Chłopak przyglądał mi się przez chwilę.
- Kurwa.- Padła tylko odpowiedź i
pognał pędem po schodach do swojego pokoju. Zaśmiałem się psychopatycznie i
ruszyłem pędem za nim. Nogi mu z dupy powyrywam i każe później Go zrobić je na
obiad!
^^~^^
Hałas rozchodzący się po klasie
zaczął działać mi na nerwy. Po jaką cholerę przychodziłem dzisiaj wcześniej do
szkoły nie miałem zielonego pojęcia. Wiedziałem, że dzisiaj Hikari ogłosi na
lekcji wyniki naszych prac grupowym i to może dlatego byłem tutaj tak szybko.
Skubaniec nie dał się nawet u mnie w domu podejść i nie zdradził jaką ocenę
udało nam się zdobyć.
Ziewnąłem przeciągle rozciągając
swoje plecy i ramiona. Poszedłbym do domu. Poszedł bym się przespać. Śpi się z kimś. Odpoczywa się samemu. Zamarłem,
kiedy przypomniałem sobie słowa tego idioty. Pokręciłem przecząco głową i
spojrzałem w stronę wejścia do klasy, w którym stał roześmiany do łez Keisuke.
Rozejrzał się po klasie i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i podbiegł do swojej
ławki.
- Joł!- Zawołał i podskoczył w
miejscu „klaszcząc” stopami. Tak. On właśnie zaklaskał w wyskoku stopami.
- Siema. Dobry humorek?- Zapytałem.
Kiwnął głową i wyciągnął z plecaka swoją biologie. I właśnie w tym momencie
zabrakło mi powietrza, kiedy dookoła mojej szyi oplotły się ramiona tego Świra.
- Siemasz, Kotek? Twój Król przybył.
- Hę?! Kto jest niby kurwa moim
Królem?!- Warknąłem próbując go zwalić ze swoich pleców. Położył się na nich
jeszcze bardziej zmuszając mnie do przybrania zgiętej pozycji.
- A teraz Lancecie uniż swe lico…
- SPIERDALAJ!- Krzyknąłem stłumionym
głosem kiedy coś mi strzeliło w kręgosłupie. Zaśmiał się i usiadł przy stoliku
obok mnie. Wyprostowałem się z trudem ignorując śmiech Keisuke.- Do reszty cię
pojebało?
- Plecki moje Kochanie bolą?- Zapytał.
Pokazałem mu środkowy palec prawej ręki. Złapał mnie za przegub właśnie tej
ręki i przybliżył ją do swojej twarzy po czym przeciągnął swoim szorstkim
językiem po palcu, którego dopiero co mu pokazałem. Wyrwałem rękę z jego
uścisku.
- Kurwa! Harutou! Dawno niczego nie
lizałeś?!
- No… nie.- Powiedział i pokazał mi
język. Wytarłem rękę o nogawkę spodni.
- Zaleję ci wnętrze tej twojej
paszczy kwasem.- Syknąłem do niego. Pokiwał twierdząco głową.
- Tak. Tak. Już się nie mogę tego
doczekać.- Powiedział i uchylił się przed moją ręką kiedy chciałem go walnąć w
tył głowy. Pokazał mi język i uciekł przed moimi rękoma chowając się za
Keisuke.- Kei. Ratuj mnie. On chcę mnie pobić. To się nazywa przemoc w związku.
- Ja chcę tylko naprostować twój
spaczony charakter. Nic poza tym.- Powiedziałem i wstałem podchodząc do nich.
Kei stał się dla nas swoistego rodzaju ścianą.
- Kei, Nii, Haru na miejsca!-
Zabrzmiał głos Hikari. Spojrzałem na niego i siadając strzeliłem Harutou w tył
głowy. Chłopak skrzywił się i podskoczył łapiąc się za głowę.
- Policzymy się na dachu.
- Spoko.- Oparłem. Hikari cierpliwie
czekał aż skończymy. W klasie zapanowała istna cisza. Każdy z nas czekał na
werdykt nauczyciela. Siedziałem wyprostowany podrygując nogami nerwowo.
Poczułem na swoim lewym kolanie czyjś uścisk. Zamarłem. Harutou opierając twarz
na lewej ręce spoglądał przez okno, ale to ewidentnie jego dłoń spoczywała no
mojej nodze. Zaciskał raz mocniej raz lżej swoje palce w zależności od tego czy
moja noga drgała czy też nie. Keisuke który siedział obok nas przeglądał swój
notes. Położyłem rękę na dłoni Harutou próbując strącić jego rękę ze swojej
nogi, ale wtedy on mocniej wbił palce w moje udo. Skrzywiłem się prostując
delikatnie nogę. Odwróciłem się do niego tyłem. Nie zrobię mu awantury o to, że
maca mnie na terenie szkoły i to jeszcze na lekcji. Spojrzałem na Keisuke kiedy
ręka Harutou delikatnie masowała moje udo sunąc raz w górę raz w dół.
- Co jest?- Zapytał szeptem Kei.
Wskazałem głową na jego notatnik.
- Jak tam oceny?
- Może uda mi się nawet z kilkoma
trójkami zdać. Tak jeżeli się postaram to będę miał dwójki. No i dwie piątki. Z
wf i informatyki.- Powiedział uśmiechając się szeroko.
- Ommm. Senou wie?
- Nic mu jeszcze nie mówiłem. Powiem
mu jak się dowiem, co będzie z biologią.- Powiedział. Drgnąłem gwałtownie kiedy
ręka Harutou zawędrowała za wysoko zatrzymując się na moich pachwinach.
- Wybacz na chwilę.- Szepnąłem do
Keisuke i odwróciłem się do Harutou. Pochyliłem się w jego stronę.- Z łaski
swojej zabierz tą łapę, bo ci ją odetnę.- Warknąłem. Zerknął na mnie zaskoczony
jakby nie rozumiał o co chodzi.
- Tą?- Zapytał i położył mi ja na
kroczu. Wstałem zaskoczony na równe nogi sprawiając, że krzesło upadło z
głośnym łoskotem na podłogę.
- …Nii coś nie tak?- Hikari przerwał
w połowie swój wywód. Spojrzałem na niego oniemiały zaistniałą sytuacją po czym
przecząco pokiwałem głową.
- Przepraszam, to nic takiego. Może
pan kontynuować.- Powiedziałem stawiając swoje krzesło na miejsce. Usiadłem na
nim ale przysunąłem się bliżej Keisuke. Widziałem na ustach Harutou uśmiech.
- Tak więc kolejną grupą z dość
wysoką oceną bo piątką + jest grupa Harutou.- Powiedział Hikari. Spojrzałem
zaskoczony w jego kierunku.- Teraz przez chwilę zajmijcie się sobą. Ja wpiszę
oceny z projektu i oddam wam wasze trzy kartkówki wpisując oceny do dziennika.
Czeka was jeszcze jedna praca klasowa, sprawdzę wasze zeszyty i z tego wystawię
wam oceny.- Dodał i usiadł przed biurkiem otwierając dziennik. Spojrzałem na
Keisuke i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Może z biologii też będziesz miał
wyższą ocenę.- Powiedziałem szeptem. Zaśmiał się cicho pod nosem i pokręcił
przecząco głową.
- Za zeszyt mogę jeszcze dostać
jakąś dobrą ocenę i nic więcej. Jeżeli z tych kartkówek będę miał po dwójce to
będzie dobrze. No i jeszcze ta praca klasowa.- Dodał i skrzywił się
nieznacznie. Dołączyłem do jego niezadowolenia na twarzy kiedy Harutou uwiesił
się mojego ramienia przygniatając moje plecy swoją masą ciała.
- Harutou… złaź. Ciężki jesteś.-
Jęknąłem. Zaśmiał się tylko i przysunął swoje krzesełko bliżej mojego ale nie
zlazł z moich pleców. Chuchał mi ciepłym powietrzem w szyję przez co, co jakiś
czas po plecach przebiegały mi ciarki.
- Nii, Harutou przestańcie się macać
na mojej lekcji.- Powiedział biolog. Spojrzałem na niego oburzony.
- My się nie macamy. To on maca
mnie.- Odparłem. Machnął ręką na znak, że rozumie i szczerze mu to zwisa.
- Kei.- Zaczął gapiąc się w jakąś
kartkę leżącą na jego biurku. Zmarszczył czoło i spojrzał na chłopaka
poprawiając przy tym okulary, które zsunęły mu się na czubek nosa.- Powiedz mi.
Jeżeli ktoś bierze sterydy to jest oskarżony o…?- Zapytał. Nastawiłem uważnie
ucha słuchając odpowiedzi chłopaka. To było pytanie z ostatniej kartkówki. Dość
banalne jak na mój gust. Przecież wszyscy znali na nie odpowiedź, więc po co w
ogóle nauczyciel je zadał.
- Mobbing.- Odparł chłopak.
Uderzyłem czołem o blat stołu czując na sobie załamany ciężar ciała Haru. Oboje
spojrzeliśmy w stronę Keisuke nie mogąc pozbierać się do kupy.
- Mobbing to jest znęcanie
psychiczne w pracy!- Krzyknął nauczyciel. Wypuścił głośno powietrze z płuc zaciskając
palce na nasadzie nosa.- A myślałem, że walnąłeś literówkę, dlatego się ciebie
o to zapytałem. Harutou, jaka jest poprawna odpowiedź?
- Doping.- Odparł wbijając mi brodę
w ramię.
- Z-łaź ze mnie!- Jęknąłem zwalając
go ze swoich pleców.
**
Stałem na przystanku niedaleko
mojego domu. Harutou powiedział, że odbierze mnie po drodze do pizzerii i
„pójdziemy” tam razem. Keisuke miał już tam na nas czekać. W ramach świętowania
zaliczenia projektu z biologii postanowiliśmy udać się we trójkę na pizzę. Powiedziałem
o tym Senou mówiąc mu, żeby mój obiad zostawił mi na kolację. Poprosiłem go
również o to aby przekazał Go gdzie jestem.
Poruszyłem niespokojnie nogami
zerkając na zegarek. Ten głupek mówił, że mam czekać, ale nie wiem jak on chce
tam dojść w dziesięć minut. Keisuke będzie zły. Mogłem na niego nie czekać.
Spojrzałem na bezchmurne niebo. Słońce ostro dawało po oczach. Poruszyłem
zawiązaną na szyi arafatką wpuszczając pod cienką bluzę trochę świeżego
powietrza. Ugoruję się.
Eh. Pierdole. Nie czekam na niego.
Schowałem telefon do kieszeni spodni i ruszyłem w stronę pizzerii. Nie uszedłem
nawet pięciu kroków kiedy przy mnie na jezdni z piskiem opon zatrzymał się
pewien motor. Zerknąłem na niego kątem oka i przystanąłem oniemiały.
Biało-czarna honda z błękitnymi wstawkami i… felgami? Tak to się chyba
nazywało. Nie znałem się zbytnio na pojazdach mechanicznych. Kierowca tego
dzikiego potwora ściągnął z głowy kask i wtedy moja szczęka opadła jeszcze
niżej.
- A ty gdzie mi chciałeś zwiać?-
Harutou sięgnął po drugi kask umocowany gdzieś koło jego nogi. Serio. Jak to
działało i co się z czym jadło nie miałem pojęcia. Rzucił go w moją stronę.
Złapałem go odruchowo i spojrzałem na niego zaskoczony.- No wciskaj go na głowę
i wskakuj. Jeżeli się spóźnimy Keisuke da nam popalić.- Dodał. Otworzyłem
szeroko usta.
- JA mam JECHAĆ na TYM czymś?-
Zapytałem niedowierzając. Spojrzał na mnie jak na kosmitę.
- Masz jakiś problem z jazdą na moim
maleństwie?- Zapytał mrużąc przy tym oczy. Spojrzałem niepewnie na kask oraz na
niebezpieczną maszynę.- No streszczaj się. Zaproszenie wysłać?- Dodał. Lepiej
by Go nigdy nie dowiedział się o tym, że jechałem, a wręcz nawet stałem koło
czegoś takiego.
**
Siedziałem w pizzerii opierając
głowę o blat stołu. Było mi niedobrze. Dowiedziałem się nowej rzeczy o Harutou.
Pirat drogowy z niego i tyle.
- Doniosę na ciebie policji, ty
Świrze.- Jęknąłem cicho gapiąc się na swoje buty. Usłyszałem tylko śmiech
pozostałej dwójki. Przez jego brawurową jazdę nie byłem w stanie zjeść więcej
niż jednego małego kawałka pizzy. Wypiłem też tylko kilka łyków coli po czym
zmuliło mnie i musiałem oddać się chwili odpoczynku.
- Gorąco ci jest dlatego źle się
czujesz. Ściągnij bluzę, a nie wszystko zganiasz na moją jazdę.- Powiedział
Harutou. Zamarłem wstrzymując na chwilę oddech. Wypuściłem go zbyt głośno jak
dla mnie. Uniosłem głowę do góry i spojrzałem na nich. Keisuke wcinał do końca
ostatni kawałek pizzy z kolei jego sąsiad gapił się na mnie.
- Nie jest mi gorąco.- Odparłem.
Wiedziałem, że skapnie się w moim kłamstwie, ale nie chciałem się przy nich
rozbierać. Nawet z głupiej bluzy.
- Nie rób ze mnie idioty. Widzę, że
jest ci gorąco.
- A skąd ty to możesz wiedzieć?-
Zapytałem i sięgnąłem po swoją cole. Upiłem z niej kilka łyków.
- A co ja się tam tym będę
przejmował. To ty się zgrzejesz i się czegoś nabawisz. Starym problemów
narobisz i… o sorry. Zapomniałem, że twoi starzy w ogóle się tobą nie
interesują i mają cię głęboko w dupie.- Dodał i machnął na mnie lekceważąco
ręką. Zacisnąłem mocno zęby. Sięgnąłem po portfel. Wyciągnąłem z niego jeden
banknot i położyłem go na stole uderzając w niego jednocześnie ręką. Wstałem
gwałtownie.
- Dzięki za zaproszenie. Żegnam.-
Odparłem i wyszedłem z pizzerii. Nie będę z nim rozmawiać na te tematy. Nie
będę z nim siedział w jednym pomieszczeniu kiedy nachodzi mnie nieodparta chęć
mordu na tym idiocie. Szedłem szybkim krokiem starając uspokoić swój uśmiech.
Przecież nie rozwalę jakiegoś śmietnika jak jakiś chuligan. Skręciłem w bok
kiedy moim ciałem zatrząsnęła potężna wibracja.- Kurwa.- Jęknąłem wyciągając z
kieszeni telefon. Zapomniałem włączyć dźwięki i właśnie dlatego wibracja
zrobiła mi prawie dziurę w udzie. Nie patrząc na wyświetlacz przyłożyłem
słuchawkę do ucha.- Kurwa Harutou nie mam ochoty z tobą teraz gadać! Daj mi
spokój, a nie…
- Nii…- Usłyszałem płaczliwy i
przytłumiony głos. Zaskoczony spojrzałem na wyświetlacz aby zobaczyć kto tak
właściwie do mnie dzwoni.
- Shin? Co się stało?- Zapytałem
przykładając ponownie słuchawkę do ucha.
- Przepraszam, że z tym do ciebie
dzwonie przeważnie udaje mi się samemu to załatwić, ale… mógłbyś mi pomóc?-
Zapytał. Słyszałem jak powstrzymuje płacz. Przystanąłem. Lepiej nie iść dalej.
- Dawaj. Mów co jest.- Powiedziałem
rozglądając się dookoła.
- Pomóż mi… Aki mnie zabije.-
Powiedział. Zamarłem.
**
Wpadłem na teraz budowy o której
wspomniał mi jakieś dziesięć minut temu Shin. Nim się rozłączyłem powiedział
mi, że Aki’emu odjebało. Uważa, że Shin go zdradził i to ze mną na dodatek.
Dowiedział się jakoś, że chłopak u mnie był i nie daje sobie wytłumaczyć, że
Shin był u mnie z Keisuke. Uderzył go kilka razy i nim stało się coś
poważniejszego Shin zdołał uciec i schować się gdzieś przed nim po czym
zadzwonił do mnie.
Nie wiedziałem dlaczego nie wybrał
Harutou albo kogoś innego. Robiło się już ciemno dlatego nikt nie zwrócił uwagi
na moją postać grasującą na terenie, na który ogólnie rzecz biorąc miałem zakaz
wstępu. Zatrzymałem się nasłuchując.
Budowa była ogromna. Kilka
niedokończonych szkieletów budynków. Pełno piachu, desek i różnego innego
ustrojstwa. Usłyszałem jakiś krzyk dobiegający ze środkowego „budynku”.
Pognałem w tamtym kierunku. Nie wszedłem do niego nawet za głęboko kiedy moim
oczom ukazał się obrazek, który nie ma co tutaj kryć nie przypadł mi do gustu.
Shin leżąc na brzuchu podpierał się dłońmi o ziemię i w ten sposób próbował
wstań. Nad nim stał Aki trzymając jego głowę za włosy, wysoko uniesioną.
Uklęknął przed nim i coś mu powiedział. Z oczu Shin’a leciały łzy. Z wargi oraz
nosa krew.
Aki! Nie żyjesz!
Ruszyłem pędem w stronę chłopaków.
Wpadłem na ich „terytorium” z wyskokiem. Unosząc do góry lewą nogę zatrzymałem
ją na twarzy Aki’ego. Chłopak przeleciał spory kawałek tarzając się w piasku.
Splunąłem na ziemię i stanąłem pomiędzy nim a Shin’em. Strzeliłem kilka razy z
kostek u dłoni i nie spuszczając z niego wzroku podszedłem do niego. Zakaszlał
i spróbował wstać. Kopnąłem go w plecy zmuszając go ponownie do zajęcia pozycji
leżącej. Przekręcił się na plecy i spojrzał na mnie z furią w oczach.
- Kurwa szmaciarzu nie mieszaj się!-
Wydarł się na mnie. Machnąłem nogą kopiąc go w twarz. Jęknął cicho. Usiadłem na
nim okrakiem i strzeliłem ostatni raz z kostek.
- Mam zamiar tak długo cię
napierdalać, aż w końcu zrozumiesz!- Krzyknąłem i wyprowadziłem pierwszy cios.
Biłem na oślep po jego twarzy, torsie i ramionach. Chłopak próbował się bronić
ale jakoś mu to nie wychodziło. Poczułem pieczenie na szyi. Pewnie drapnął mnie
kiedy zająłem się jego twarzą, a zostawiłem w spokoju jego ręce. Ktoś skoczył mi
na plecy. Bez problemu zwaliłem z nich tą postać. Nie słyszałem niczego oprócz
krzyku Aki’ego kiedy rozwalałem mu twarz. I tylko ową twarz widziałem. Nic
więcej.
Raptownie moje ramiona zostały
uniesione do góry, a ja razem z nimi. Zamachnąłem się na śmiecia, który nam
przerwał, ale mój cios został zablokowany. Ktoś złapał mnie za tył głowy i
przyciągnął brutalnie do siebie nadal trzymając mnie za prawą rękę.
Harutou pocałował mnie brutalnie nie
bawiąc się w żadne ceregiele. Wwiercił się swoim językiem do wnętrza moich ust
przytrzymując moje napięte ciało w swoich stalowych ryzach. Muszę go odepchnąć!
Muszę…
Kurwa! Kurwa! Kurwa! Kurwa! Kurwa!
Moje mięśnie bez udziału mojej woli
rozluźniły się pozwalając mu na wszystko czego tylko chciał.
Odsunął się od moich ust zlizując z
warg stróżkę śliny.
- Idioto!- Krzyknął i walnął mi
delikatnie z dynki w czoło. Skrzywiłem się. Oplótł swoją lewą ręką moją szyję i
wyprowadził mnie z tego budynku. Po drodze mijaliśmy Keisuke, który zmierzał w
przeciwną niż my stronę.- Kei, zajmij się nimi.
- Spoko.- Powiedział i wbiegł do
budynku. Harutou ciągnął mnie przez chwilę po czym bezceremonialnie popchnął
mnie na ścianę pobliskiego budynku. Odbiłem się od niej z cichym jękiem po czym
spojrzałem na niego.
- Czego?!- Warknąłem. Obrzucił mnie
wkurwionym spojrzeniem.
- Na mózg ci padło?! Po chuj się w
to wmieszałeś?!
- Mi na mózg padło?! TO chyba wam!
Zamiast pomóc Shino’owi ty mnie wywlokłeś! Ogarnij się! Ten idiota…!-
Krzyknąłem, ale przerwałem w połowie zdania kiedy koło mojej twarzy zatrzymała
się jego ręka.
- Nie mieszaj się do ich popapranego
związku. Nawet jeżeli Aki albo Shin poproszą cię o pomoc. Nie mieszaj się!
- Pojebało cię?!
- Nii, mówię coś! Zignoruj ich
prośby! Tak będzie dla ciebie lepiej!- Wydarł mi się w twarz. Nie zabrałem
wzroku. Nie pozwolę mu się spacyfikować.
- Dla kogo będzie lepiej?! Dla
Aki’ego, bo będzie mógł go tłuc ile wlezie?! To jest chore!- Wydarłem się.
Zaklął cicho pod nosem i zacisnął mi palce na ramieniu. Popchnął mnie w stronę
budynku, z którego wyszliśmy. W naszą stronę zmierzał Keisuke. Sam. Zagotowało
się we mnie. Zostawił ich samych?!
- To kurwa idź tam i sprawdź jak
bardzo to wszystko jest chore!- Wydarł się i mnie puścił. Nie patrząc na niego
ruszyłem w stronę budynku będącego naprzeciwko mnie.
- Czekaj, Harutou. Ty chyba nie
każesz mu tam TERAZ iść?- Usłyszałem zaskoczony głos Keisuke.
- Daj spokój. Ta tempa masa nie
zrozumie do póki nie zobaczy.
- To mu się nie spodoba.
- I trudno się mówi.- Warknął
chłopak kiedy zniknąłem we wnętrzu budynku. Przeszedłem kilka kroków wkurwiony
na cały świat i to co zobaczyłem po chwili wmurowało moje stopy w ziemię. Całą
siłą woli musiałem powstrzymać swoją szczękę aby nie zrobiła dziury w ziemi.
Stałem oniemiały z wypiekami na twarzy przyglądając się naprawdę interesującej scenie.
Aki opierając się plecami o ścianę
zatapiał palce we włosach Shin’a. Chłopak klęczał przed nim trzymając w ustach
jego kutasa. Spodnie Aki’ego leżały obok siwowłosego. Głaskał go po głowie
jęcząc cicho. Patrzył na niego jakimś takim dziwnym wzrokiem.
- Pieprz swój ciasny tyłek swoimi
palcami.- Powiedział zachrypniętym głosem Aki. Zobaczyłem jak Shin bez żadnego
protestu zanurza lewą rękę w swoje spodnie na tyłku. Jęknął cicho wyrzucając delikatnie
swoje biodra do przodu po czym wypuścił głośno powietrze z ust razem z
przyrodzeniem chłopaka. Złapał go w wolną rękę i zaczął go lizać poruszając co
chwilę ręką w górę i w dół. Zauważyłem, że ręką która zniknęła we wnętrzu
spodni poruszała się mniej więcej w tym samym tempie co jego ręka na…- Gdzie
mam dojść? W twoich ustach czy tyłku?
- Proszę. Chcę cię w sobie. Całego.
Szybko.
- I mocno. Tak jak lubisz. Wstawaj.
Nie ma co się cackać. Za chwilę wypieprzę cię tak jak lubisz.- Warknął Aki.
Shin podniósł się z klęczek wyciągając rękę ze spodni. Aki porwał go w ramiona
zaciskając mocno dłonie na jego pośladkach. Popchnął go na ścianę i ugryzł go w
szyję.- Kto ci pozwolił wyciągnąć palce?- Dodał mocno. Shin zadrżał i wtedy
właśnie nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak przyglądał mi się przez chwilę
po czym jęknął głośno wyrzucając głowę do tyłu. To spojrzenie sprawiło, że
mogłem się ruszać. Odwróciłem się na pięcie i tak szybko jak tam poszedłem tak
szybko spierdoliłem aż się za mną kurzyło. Wybiegłem w ciemność panującą na
zewnątrz. Chłodne powietrze w zetknięciu z moją gorącą skórą wywołało raczej
nieprzyjemne uczucie.
Coś wciągnęło mnie w ciemność.
- I jak? Podobało się
przedstawienie?- Zapytał Harutou stojąc za mną i obejmując mnie mocno ramionami
w pasie. Wypuściłem głośno powietrze. Nie wiedziałem, że nadal tutaj jest.
- Co to…?
- Dlatego mówiłem ci abyś sobie
darował.- Powiedział spokojnym głosem opierając policzek na moim ramieniu.
Czułem jego oddech na policzku.
- Ja nie rozumiem…
- Shin jest masochistą i na swoje
szczęście czy nie szczęście okazało się że Aki ma zapędy sadystyczne. Idealna
para. Dlatego nikt się w to nie miesza. Ta dwójka w jednej chwili się bije by
po chwili pierdolić się jak dzikie króliki, tak jak to za pewne widziałeś.-
Dodał. Naparłem rękoma na jego ręce próbując się uwolnić.
- Rozumiem. A teraz mnie puść. Chcę
iść do domu.- Powiedziałem. W duchu prosiłem boga aby nie odkrył mojego
prawdziwego powodu tej nagłej chęci ucieczki.
- Odwiozę cię.- Odparł. Zamarłem. Wtedy
na pewno się zorientuję jeżeli znowu będę musiał przytulić się do jego pleców.-
Znowu będziesz mógł zacisnąć na moich biodrach swoje uda.- Dodał szeptem do
mojego ucha.
- Ah.- Jęknąłem zaskoczony.
Zagryzłem przerażony usta zakrywając je prawą dłonią. Poczułem na sobie
zaciekawione spojrzenie Harutou.- Nie lamp się. Puść.
- Czyżbyś… podniecił się na widok
tego…
- Nie. Ja wcale nie jestem… ah!- Z
mojego gardła ponownie wyrwał się ten krępujący dźwięk, kiedy prawa dłoń
Harutou spoczęła na moim kroczu. Usłyszałem jego cichy śmiech. Zapragnąłem
umrzeć. Zakopać się z palącego wstydu pod ziemią. Przybliżył swoje usta do
mojego ucha.
- No to mi wcale nie wygląda na
podniecenie, wiesz.- Powiedział nadal trzymając rękę na moim kroczu. Próbowałem
ją odciągnąć, ale wtedy zacisnął na nim swoje palce.
- Mmmm. Harutou. Przestań. To nie…
jest… śmieszne.
- Owszem. Nie jest. Powiem, że to…
urocze.
- Hę?!- Odwróciłem gwałtownie głowę
w bok tuż przy jego twarzy. Wtedy nasze usta ponownie się spotkały. Nie
chciałem by teraz mnie całował jeszcze bardziej niż to miało miejsce wcześniej.
Zacisnąłem mocniej usta, ale widocznie Harutou znalazł sposób abym je otworzył.
Pomasował mocniej moje krocze.
Jęknąłem głośno uchylając usta.
Skorzystał z tej okazji i po chwili jego wścibski jęzor grasował po ich
wnętrzu. Ale nie. On byłby chory gdyby skończył tylko na maltretowaniu moich
ust oraz języka. Jego nadal spoczywająca na moim przyrodzeniu ręka zaczęła
masować je i delikatnie ugniatać. Drżałem na całym ciele i bynajmniej nie od
chłodu jaki panował teraz na zewnątrz.
Język Harutou wyczyniał cuda. Po
chwili chłopak złapał moją dolną wargę między zęby i pociągnął ją delikatnie do
siebie by po chwili zassać się na niej. Przeszedł zgrabnie na moją szyję
zostawiając mokre ślady po swoim języku na moim policzku oraz krzywiźnie
szczęki.
- Harutou…przes… ah… tań…-
Powtórzyłem po raz kolejny czując jego język za swoim uchem.
- Dlaczego mam przestawać, jeżeli to
ci się ewidentnie podoba?- Zapytał zachrypniętym głosem. Zadrżałem na całym
ciele.- Oj podoba ci się.- Dodał i trącił nosem moją szyję. Pokręciłem
przecząco głową. Nie wiedziałem co się ze mną działo. Pod powierzchnią skóry
czułem ogień. Straszliwy pożar, którego nie mogłem ugasić. Nie czułem się tak
nawet kiedy sam…
- Puść. Sam się tym zajmę.
- Nie przeczę. Ale nie pozwolę ci na
to.- Powiedział i odwrócił mnie w swoją stronę. Popchnął mnie na ścianę
zbliżając się do mnie. Rozsunął mi nogi kolanem i wsunął je między moje uda.
Przytrzymał mi rękę i odsuwając w dół moją arafatkę na nowo zaczął obsypywać
pocałunkami moją szyję.
- Pojebało cię? Jak to mi nie
pozwolisz?- Zapytałem. Docisnął swoje udo do mojego krocza. Zagryzłem wargę,
aby nie jąknąć po raz kolejny.
- Znalazłem ciekawą… zabawę. Sam ci
w tym pomogę.- Odparł cicho w moją szyję. Potarł udem o moje kroczę.
- Hę….ahh…mmmmmmm…- Nie panowałem
już nad swoim głosem. Poczułem delikatne szczypanie na szyi. Wciągnąłem ze
świstem powietrze przez nos.- Nie! Przestań! Co ja w domu powiem?- Jęknąłem
kiedy zorientowałem się co on robił. Malinka… nieźle.
- To co zawsze mówiłeś jak wracałeś
taki do domu.- Powiedział i spojrzał mi w oczy. Odwróciłem wzrok w bok.
- Nigdy nie musiałem się z czegoś
takiego tłumaczyć. Teraz przez ciebie będę musiał.- Warknąłem patrząc na ziemię
po mojej prawej. Stęknąłem kiedy poruszył swoją nogą znajdującą się pomiędzy
moimi udami.
- Dziewczyna nigdy ci malinki nie
zrobiła?- Zapytał. Czułem na sobie jego wzrok.
- Nie… nie miałem nigdy dziewczyny.-
Odpowiedziałem i wolną ręką podrapałem się po szyi. Czułem na sobie nie dość że
jego wzrok to i oddech. O ciele już nie wspominając.
- A chłopak?- Zapytał ponownie.
Pokręciłem przecząco głową. Złapał moje policzki w dłoń i zmusił mnie do tego
abym spojrzał w jego kierunku. Nic nie powiedział tylko pocałował mnie
namiętnie miażdżąc mi prawie usta. Nim mnie pocałował dojrzałem dziwnego
rodzaju błysk w jego oku. Zamarłem w pewnym momencie. Szarpnąłem głową w bok.
- Harutou… ręka…- Głos mi się
załamał kiedy wyczułem szorstkość jego dłoni na delikatnej skórze mojego
penisa. Trącił nosem mój policzek.
- Spokojnie. Użyję tylko ręki.-
Dodał. A kiedy na niego spojrzałem ponownie mnie pocałował.
Koło nas gdzieś za ogrodzeniem
przejechał jakiś samochód.
**************************************
;D
wiem, ze mam tendencje kończć w nieodpowiednim momencie, ale to w końcu mój znak rozpoznawczy, co nie?
pozdrowionka i do nastepnej niedzieli:)
Hej,
OdpowiedzUsuńrodzice Nii nie żyją, mam pewne przypuszczenia co do tego, ale więcej chciałabym bym wiedzieć, Sotoru i ta jego reakcja jak zobaczył ten kij, rewelacyjna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuej bardzo:)
UsuńJak już dobrze wiesz wszystko wyjaślo się z czasem:)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jak się okazało rodzice Nii nie żyją, mam tutaj przypuszczenia co do tego, ale poczekamy zobaczymy, Sotoru i ta jego reakcja jak zobaczył ten kij, była rewelacyja...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, rodzice Nii nie żyją, mam pewne przypuszczenia co do tego tematu, ale na razie poczekamy... Sotoru i reakcja jak zobaczył ten kij, cudowna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza