niedziela, 20 listopada 2016

8. „Ratować zakochanego Masochistę.”8.

już prawie zbliżamy się do końca tego opowiadania. Pewnie niektórzy przyzwyczaili sie do tego że pisze opowiadania na wiecej niż 30 rozdziałów, ale po przeczytanie kilku moich krótkorozdziałowców szybko sie do takich przyzwyczaicie.
Może napisze coś nowego do jenego z trzech opowiadań, które powstały u mnie w pracy, ale póki co leże odizolowana w swoim pokoju za towarzyszy mojej niedoli majac zasmarkane husteczki, kubek ciepłej herbaty i syrop na kaszel. więc póki moi nowi przyjaciele mnie nie opuszcza ni ma co liczyc na nawet jedno slowo w opowiadaniu. ;/
************************************
Siedziałem u siebie w pokoju na podłodze. Naprzeciwko mnie leżał nieźle już zniszczony kij, który udało mi się znaleźć na strychu. Przeciągnąłem po nim palcami. Niby kawałek drewna, a przywodził tyle przyjemnych wspomnień. Przeciągnąłem palcem po lewej brwi. Skrzywiłem się nieznacznie kiedy nie wyczułem pod nim przyjemnego chłodu metalu.
Oparłem się o łóżku przyglądając się drewnianej „zabawce”. Ciekawe jakby potoczyło się moje życie gdyby… Pokręciłem przecząco głową. Ktoś zapukał do drzwi by po chwili wejść do środka bez zaproszenia. Senou…
- Nii gościa ma…- Urwał. Spojrzałem na niego. Gapił się oniemiały na kij. Zauważyłem ledwo widoczne drżenie jego rąk.- Skąd to masz?- Zapytał. Wskazałem głową na kij dla upewnienia. Kiwnął twierdząco.
- Znalazłem na strychu.- Odparłem.
- Daj. Wywalę to.- Powiedział. Porwałem pospiesznie kij w dłonie. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Spadaj. To prezent. Po za tym nie mam zamiaru go użyć tak jak to sobie wyobrażasz.
- Tylko nie wyłaź z tym na miasto. I schowaj to. Gościa masz.- Dodał szeptem. Uniosłem do góry brew.
- Keisuke?- Zapytałem. Pokręcił przecząco głową i otworzył szerzej drzwi, za którymi stał zarumieniony Shin. Uśmiechnąłem się zaskoczony.- Shin.
- Joł.- Powiedział i wszedł do mojego pokoju.
- Schowaj to.- Syknął Senou. Pokazałem mu język.
- Nie martw się. Przecież mówię, że nie chcę nim nikogo napierdalać. Za dużo zachodu.
- I za dużo leczenia po tym kiju.- Warknął i wyszedł z pokoju. Skrzywiłem się. Shin stał pod drzwiami.
- Siadaj.- Powiedziałem i wskazałem mu miejsce przy stoliku. Usiadł na podłodze i wskazał głową na kij.
- To ten z tego zdjęcia?- Zapytał. Kiwnąłem głową. Przyglądał mu się z ciekawością.
- Chcesz go potrzymać?
- Mogę?
- Spoko. Nikomu w sumie nigdy na to nie pozwoliłem, ale dla ciebie mogę zrobić ten wyjątek. Tylko uważaj i się nie zrań. Złap u nasady. Tam jest delikatniejszy to sobie rąk nie poranisz.- Powiedziałem i podałem mu kij do ręki. Wziął go i przeciągnął po nim dłonią.
- Dość często musiałeś go używać. Jest strasznie poniszczony.
- A robiło się z nim to i owo.- Powiedziałem i zaśmiałem się cicho. Senou wszedł bez pukania i spojrzał na nas przerażonym spojrzeniem. Po chwili wypuścił z ulgą oddech. Położył przed nami sok pomarańczowy w dzbanku oraz dwie wysokie ale wąskie szklanki o grubym szkle.
- Gadaliście o kiju, prawda?- Zapytał Senou.
- No, a co?
- Nic. To dobrze.- Dodał i podszedł do drzwi. Przeleciałem w myślach cały schemat naszej rozmowy.
- Senou ty niewyżyty seksualnie zboku! Wypad!- Wydarłem się na niego i rzuciłem w jego kierunku kapciem, który odbił się od drzwi. Spojrzałem zakłopotany na Shin’a. Uśmiechał się zażenowany.- Sorry za niego.
- Spoko. Przyzwyczaiłem się.
- Sam jesteś?
- Kei ma korki. Nie wiedziałem, że twój brat jest jego korepetytorem.- Powiedział. Uśmiechnąłem się delikatnie i nalałem nam soku do szklanek. Podałem mu jego szklankę.- Dziękuje.
- Spoko. A wiec… co cię do mnie przywiodło?
- Mam kilka niedociągnięć jeżeli chodzi o twoją opowieść i jeżeli by można…to ja bym bardzo chciał…- Plątał się w swojej wypowiedzi. Upiłem łyk soku patrząc na niego zza krawędzi szklanki. Uśmiechnąłem się szeroko obnażając zęby. Odstawiłem szklankę na stoliku i usiadłem po turecku opierając łokcie na kolanach. Pochyliłem się delikatnie w jego stronę.
- Wiedziałem, że ktoś przyjdzie ale nie sądziłem, że ty. I to bez Aki’ego.- Odparłem.
- Nie musze z nim wszędzie łazić.- Za pyskował. Zaśmiałem się cicho. Znowu się o coś pokłócili.
- A więc? Co chciałbyś wiedzieć?
- Mówiłeś, że żadna inna szkoła nie chciała cię przyjąć. Dlaczego?
- Ponieważ pobiłem pewnego dzieciaka i jego ojczulek wystawił mi adekwatne pismo według którego mówiono, że każda szkoła która mnie przyjmie w swoje szeregi zostanie zamknięta.
- Co to był za dzieciak?
- Kolega z klasy.- Odparłem wymijająco.
- A jego ojciec? Kim był?
- Eh. Minister Edukacji, Sportu i Nauki.- Powiedziałem przyglądając się uważnie jego reakcji. Aż go cofnęło z zaskoczenia.- Wiesz. Chciał, aby jego najmłodszy dzieciak miał normalne życie szkolne, a nie prywatne szkoły. Dlatego wysłał go do publicznej budy. Zapomniał tylko, że w takiej szkole nie każdy będzie im dupy wycierał.
- To… jakim cudem przyjęto cię do Akukou?
- Nie wiem. Po prostu mnie przyjęto. Nie wnikałem w to.
- Wymazanie sprayem gabinetu i auta dyrektora?- Zapytał zaskoczony przechylając głowę w bok. Zanim zadał to pytanie myślał przez chwilę i spojrzał na mnie. Zaśmiałem się głośno.
- Koleś za wszystko, co robiliśmy w tej szkole postanowił nas ukarać i odwołał festiwal szkolny.
- Jego siedem samochodów?
- Ja zniszczyłem sześć. Ostatni siódmy samodzielnie zniszczył Dan. Ja tam tylko stałem.
- Jak je zniszczyłeś? Dlaczego?
- Poprzebijałem opony i powybijałem wszystkie szyby za to, że wywalił panią ze sklepiku bo dała na krechę jakiemuś dzieciakowi bułkę. Pociąłem mu całą tapicerkę oraz wybiłem szyby w nowym aucie za to, że zamknął na kłódkę wejście na dach. Zabrałem mu maskę oraz drzwi od bagażnika po tym jak skonfiskował mi rower za kare. Wiesz, jeździłem nim po szkolnym korytarzu. W kolejnym wymontowałem mu wszystkie drzwi jak i kierownice i radio po tym jak powiedział mi, że mam się przefarbować. Ale byłem na niego wtedy wkurwiony. Później… Później…- Myślałem uderzając palcami o usta.- O. No następnie zajebałem mu silnik. Trochę mnie to wysiłku kosztowało. To po tym jak wezwał Go i powiedział mu o wszystkich wcześniejszych razach z jego samochodami. A ostatni raz był wtedy kiedy na moich oczach uderzył Dan ‘a.
- Co wtedy zrobiłeś?- Zapytał szeptem wcześniej głośno przełykając ślinę.
- Jego auto znaleźli na dnie rzeki kilka dni później.
- U… Ukradłeś mu auto i wjechałeś nim do rzeki?!
- Nie. Wziąłem jego samochód i zostawiłem mu liścik na parkingu „zmiana miejsca parkingowego. Ten rzęch szpecił krajobrazy”.
- Wiedział, że to ty?
- Wiedział.
- Zrobiono coś z tym?
- Nie ma świadków, nie ma kary. Oczywiście pół szkoły to widziało ale nikt by mnie nie sypnął.
- A Dan? Za co podpalił mu samochód?
- On podpalił śmietnik. Mieliśmy dać mu święty spokój z samochodami. Nie nasza wina, że ogień poszedł dalej i zapalił mu kolejne porsche.
- Czekaj! To było porsche?!
- Za każdym razem było.
- Czy was do reszty pojebało?!
- Nie. Zrobił bym to jeszcze raz. A Dan podpalił mu auto… znaczy się śmietnik ,po tym jak powiedział o kilka słów za dużo na mój temat. Ja tam chciałem mu wlać, ale Dan mnie powstrzymał.
- Kilka słów za dużo na twój temat? Jakich słów? Jaki temat?- Zapytał. Sięgnąłem po szklankę i upiłem z niej sok. Odstawiłem ją z cichym pyknięciem na stoliku i wytarłem spocone dłonie o dresy. Wypuściłem głośno powietrze czując na sobie jego spojrzenie.
- Shin… Powiem ci… po części, ale jeżeli powiesz o tym komukolwiek to pamiętaj… jesteś wtedy moim wrogiem publicznym numer jeden.- Zastrzegłem sobie patrząc sugestywnie na kij który koło niego leżał. I on na niego spojrzał nim mi dopowiedział.
- Nic nikomu nie powiem.
- Powiedział… powiedział na forum szkoły gdzie są moi rodzice. I w jaki sposób się tam znaleźli.- Odparłem. Objąłem się swoimi ramionami podciągając kolana pod brodę. Shin milczał długą chwilę rozglądając się po moim pokoju. Mogę powiedzieć, że chyba na pewno usłyszałem jak w jego głowie zapala się lampka.
- Nii… gdzie są twoi rodzice?- Zapytał. Shin. To tylko Shin. On nikomu nie powie. Powiem mu tylko połowę prawy. Nic więcej. Mogę mu to powiedzieć. On nie jest taki jak inni.
- Nie żyją. Zginęli na początku mojej szóstej klasy.- Odparłem zaciskając mocno palce na ramionach.
- A jak…
- Shin!- Przerwałem mu uniesionym głosem. Spojrzałem na niego. Drgnął i odwrócił speszony wzrok. Ciekawe jak wyglądałem?
- Przepraszam. Nie chciałem.
- Mmm.- Powiedziałem. Wyprostowałem gwałtownie wszystkie kończyny i z głuchym łoskotem położyłem się na podłodze.- Nie ma co się łamać. Było minęło. Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
- Lubisz Harutou?- Zapytał. Podniosłem się gwałtownie do siadu. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczyma kaszląc przy tym zawzięcie.
- Zwariowałeś?!- Warknąłem na niego. Uśmiechnął się.
- Mi nie chodzi, że go kochasz czy coś. Po prostu zauważyłem, że są między wami lepsze relacje.
- Lepsze relacje?- Zapytałem gapiąc się na blat stołu. Nie kochałem go. Nie lubiłem. Ale owszem były między nami lepsze relacje.- Są.- Przyznałem mu rację.
- Mam tylko nadzieję, że nie zerwie z tobą za szybko.- Powiedział. Na dźwięk słowa „zerwie” poczułem przeszywający ból w sercu. Nie mogłem przez chwilę złapać oddechu.
- Dlaczego?
- Ponieważ lubię z tobą gadać. A jeżeli z tobą zerwie to powie ci to co każdemu. Masz się nie zbliżać bez konkretnego powodu do niego, jego przyjaciół jak i do dachu.
- Świr.
- Świr.- Przytaknął i obaj wybuchliśmy gromkim śmiechem. Ktoś zapukał do drzwi i do środka zajrzał Senou.
- Kei już skończył.- Powiedział. Shin kiwnął głową.
- Musze już iść.
- Spoko. Wpadaj częściej, nie tylko dla tego, że chcesz zapytać o coś, o co wcześniej się cykałeś.
- Następnym razem przyjdę ze świrem.
- Może lepiej nie.- Zaśmiałem się schodząc z nim na dół. Tam już czekał na nas Keisuke. Senou szedł przed nami.
- No weź. Przywiozę ze sobą taki wypasiony sweterek z za długimi rękawami i bajerancką broszkę w kształcie kłódki. Będziemy mogli go w tym uwięzić.
- Ty byś chciał w takim czymś kogoś innego uwięzić.
- Nie. To on mnie tak więzi.- Powiedział i zasłonił zaskoczony usta. Ta wiadomość ewidentnie nie była przeznaczona dla moich uszu.- Eeee…
- Spoko. To są wasze świrowe sprawy.- Powiedziałem unosząc ręce w poddańczym geście. Zaśmiałem się z jego miny.- To są wasze sytuacje więc wiesz, mi to tam wisi nawet dynda.
- Co ci dynda?
- Sytuacja.
- Wiesz o czym oni gadają?- Zapytał Keisuke kiedy Shin ubierał buty. Senou stał koło niego i gładził delikatnie dłoń swojego chłopaka.
- O „sytuacjach”. Kobieca logika. Nie wnikam.- Odparł nie patrząc nawet w naszą stronę. Zauważyłem zaskoczone spojrzenie Shin’a kierowane na rękę przyjaciela.
Oj.
Keisuke będzie musiał mu się wytłumaczyć. Pożegnaliśmy się z nimi. Senou umawiał się na jutrzejsze korki z Keisuke a Shin już szukał telefonu w kieszeni. Poczekałem jeszcze chwilę aż poszli i gwałtownie przystanąłem jak wryty. Odwróciłem się po woli za siebie na Senou który już właził po schodach do góry.
- Senou.- Zagrzmiałem chłodno. Spojrzał na mnie przez ramię.
- Tak?
- Czy ty właśnie powiedziałeś, że jestem „kobietą”?- Zapytałem. Chłopak przyglądał mi się przez chwilę.
- Kurwa.- Padła tylko odpowiedź i pognał pędem po schodach do swojego pokoju. Zaśmiałem się psychopatycznie i ruszyłem pędem za nim. Nogi mu z dupy powyrywam i każe później Go zrobić je na obiad!

^^~^^

Hałas rozchodzący się po klasie zaczął działać mi na nerwy. Po jaką cholerę przychodziłem dzisiaj wcześniej do szkoły nie miałem zielonego pojęcia. Wiedziałem, że dzisiaj Hikari ogłosi na lekcji wyniki naszych prac grupowym i to może dlatego byłem tutaj tak szybko. Skubaniec nie dał się nawet u mnie w domu podejść i nie zdradził jaką ocenę udało nam się zdobyć.
Ziewnąłem przeciągle rozciągając swoje plecy i ramiona. Poszedłbym do domu. Poszedł bym się przespać. Śpi się z kimś. Odpoczywa się samemu. Zamarłem, kiedy przypomniałem sobie słowa tego idioty. Pokręciłem przecząco głową i spojrzałem w stronę wejścia do klasy, w którym stał roześmiany do łez Keisuke. Rozejrzał się po klasie i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i podbiegł do swojej ławki.
- Joł!- Zawołał i podskoczył w miejscu „klaszcząc” stopami. Tak. On właśnie zaklaskał w wyskoku stopami.
- Siema. Dobry humorek?- Zapytałem. Kiwnął głową i wyciągnął z plecaka swoją biologie. I właśnie w tym momencie zabrakło mi powietrza, kiedy dookoła mojej szyi oplotły się ramiona tego Świra.
- Siemasz, Kotek? Twój Król przybył.
- Hę?! Kto jest niby kurwa moim Królem?!- Warknąłem próbując go zwalić ze swoich pleców. Położył się na nich jeszcze bardziej zmuszając mnie do przybrania zgiętej pozycji.
- A teraz Lancecie uniż swe lico…
- SPIERDALAJ!- Krzyknąłem stłumionym głosem kiedy coś mi strzeliło w kręgosłupie. Zaśmiał się i usiadł przy stoliku obok mnie. Wyprostowałem się z trudem ignorując śmiech Keisuke.- Do reszty cię pojebało?
- Plecki moje Kochanie bolą?- Zapytał. Pokazałem mu środkowy palec prawej ręki. Złapał mnie za przegub właśnie tej ręki i przybliżył ją do swojej twarzy po czym przeciągnął swoim szorstkim językiem po palcu, którego dopiero co mu pokazałem. Wyrwałem rękę z jego uścisku.
- Kurwa! Harutou! Dawno niczego nie lizałeś?!
- No… nie.- Powiedział i pokazał mi język. Wytarłem rękę o nogawkę spodni.
- Zaleję ci wnętrze tej twojej paszczy kwasem.- Syknąłem do niego. Pokiwał twierdząco głową.
- Tak. Tak. Już się nie mogę tego doczekać.- Powiedział i uchylił się przed moją ręką kiedy chciałem go walnąć w tył głowy. Pokazał mi język i uciekł przed moimi rękoma chowając się za Keisuke.- Kei. Ratuj mnie. On chcę mnie pobić. To się nazywa przemoc w związku.
- Ja chcę tylko naprostować twój spaczony charakter. Nic poza tym.- Powiedziałem i wstałem podchodząc do nich. Kei stał się dla nas swoistego rodzaju ścianą.
- Kei, Nii, Haru na miejsca!- Zabrzmiał głos Hikari. Spojrzałem na niego i siadając strzeliłem Harutou w tył głowy. Chłopak skrzywił się i podskoczył łapiąc się za głowę.
- Policzymy się na dachu.
- Spoko.- Oparłem. Hikari cierpliwie czekał aż skończymy. W klasie zapanowała istna cisza. Każdy z nas czekał na werdykt nauczyciela. Siedziałem wyprostowany podrygując nogami nerwowo. Poczułem na swoim lewym kolanie czyjś uścisk. Zamarłem. Harutou opierając twarz na lewej ręce spoglądał przez okno, ale to ewidentnie jego dłoń spoczywała no mojej nodze. Zaciskał raz mocniej raz lżej swoje palce w zależności od tego czy moja noga drgała czy też nie. Keisuke który siedział obok nas przeglądał swój notes. Położyłem rękę na dłoni Harutou próbując strącić jego rękę ze swojej nogi, ale wtedy on mocniej wbił palce w moje udo. Skrzywiłem się prostując delikatnie nogę. Odwróciłem się do niego tyłem. Nie zrobię mu awantury o to, że maca mnie na terenie szkoły i to jeszcze na lekcji. Spojrzałem na Keisuke kiedy ręka Harutou delikatnie masowała moje udo sunąc raz w górę raz w dół.
- Co jest?- Zapytał szeptem Kei. Wskazałem głową na jego notatnik.
- Jak tam oceny?
- Może uda mi się nawet z kilkoma trójkami zdać. Tak jeżeli się postaram to będę miał dwójki. No i dwie piątki. Z wf i informatyki.- Powiedział uśmiechając się szeroko.
- Ommm. Senou wie?
- Nic mu jeszcze nie mówiłem. Powiem mu jak się dowiem, co będzie z biologią.- Powiedział. Drgnąłem gwałtownie kiedy ręka Harutou zawędrowała za wysoko zatrzymując się na moich pachwinach.
- Wybacz na chwilę.- Szepnąłem do Keisuke i odwróciłem się do Harutou. Pochyliłem się w jego stronę.- Z łaski swojej zabierz tą łapę, bo ci ją odetnę.- Warknąłem. Zerknął na mnie zaskoczony jakby nie rozumiał o co chodzi.
- Tą?- Zapytał i położył mi ja na kroczu. Wstałem zaskoczony na równe nogi sprawiając, że krzesło upadło z głośnym łoskotem na podłogę.
- …Nii coś nie tak?- Hikari przerwał w połowie swój wywód. Spojrzałem na niego oniemiały zaistniałą sytuacją po czym przecząco pokiwałem głową.
- Przepraszam, to nic takiego. Może pan kontynuować.- Powiedziałem stawiając swoje krzesło na miejsce. Usiadłem na nim ale przysunąłem się bliżej Keisuke. Widziałem na ustach Harutou uśmiech.
- Tak więc kolejną grupą z dość wysoką oceną bo piątką + jest grupa Harutou.- Powiedział Hikari. Spojrzałem zaskoczony w jego kierunku.- Teraz przez chwilę zajmijcie się sobą. Ja wpiszę oceny z projektu i oddam wam wasze trzy kartkówki wpisując oceny do dziennika. Czeka was jeszcze jedna praca klasowa, sprawdzę wasze zeszyty i z tego wystawię wam oceny.- Dodał i usiadł przed biurkiem otwierając dziennik. Spojrzałem na Keisuke i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Może z biologii też będziesz miał wyższą ocenę.- Powiedziałem szeptem. Zaśmiał się cicho pod nosem i pokręcił przecząco głową.
- Za zeszyt mogę jeszcze dostać jakąś dobrą ocenę i nic więcej. Jeżeli z tych kartkówek będę miał po dwójce to będzie dobrze. No i jeszcze ta praca klasowa.- Dodał i skrzywił się nieznacznie. Dołączyłem do jego niezadowolenia na twarzy kiedy Harutou uwiesił się mojego ramienia przygniatając moje plecy swoją masą ciała.
- Harutou… złaź. Ciężki jesteś.- Jęknąłem. Zaśmiał się tylko i przysunął swoje krzesełko bliżej mojego ale nie zlazł z moich pleców. Chuchał mi ciepłym powietrzem w szyję przez co, co jakiś czas po plecach przebiegały mi ciarki.
- Nii, Harutou przestańcie się macać na mojej lekcji.- Powiedział biolog. Spojrzałem na niego oburzony.
- My się nie macamy. To on maca mnie.- Odparłem. Machnął ręką na znak, że rozumie i szczerze mu to zwisa.
- Kei.- Zaczął gapiąc się w jakąś kartkę leżącą na jego biurku. Zmarszczył czoło i spojrzał na chłopaka poprawiając przy tym okulary, które zsunęły mu się na czubek nosa.- Powiedz mi. Jeżeli ktoś bierze sterydy to jest oskarżony o…?- Zapytał. Nastawiłem uważnie ucha słuchając odpowiedzi chłopaka. To było pytanie z ostatniej kartkówki. Dość banalne jak na mój gust. Przecież wszyscy znali na nie odpowiedź, więc po co w ogóle nauczyciel je zadał.
- Mobbing.- Odparł chłopak. Uderzyłem czołem o blat stołu czując na sobie załamany ciężar ciała Haru. Oboje spojrzeliśmy w stronę Keisuke nie mogąc pozbierać się do kupy.
- Mobbing to jest znęcanie psychiczne w pracy!- Krzyknął nauczyciel. Wypuścił głośno powietrze z płuc zaciskając palce na nasadzie nosa.- A myślałem, że walnąłeś literówkę, dlatego się ciebie o to zapytałem. Harutou, jaka jest poprawna odpowiedź?
- Doping.- Odparł wbijając mi brodę w ramię.
- Z-łaź ze mnie!- Jęknąłem zwalając go ze swoich pleców.

**

Stałem na przystanku niedaleko mojego domu. Harutou powiedział, że odbierze mnie po drodze do pizzerii i „pójdziemy” tam razem. Keisuke miał już tam na nas czekać. W ramach świętowania zaliczenia projektu z biologii postanowiliśmy udać się we trójkę na pizzę. Powiedziałem o tym Senou mówiąc mu, żeby mój obiad zostawił mi na kolację. Poprosiłem go również o to aby przekazał Go gdzie jestem.
Poruszyłem niespokojnie nogami zerkając na zegarek. Ten głupek mówił, że mam czekać, ale nie wiem jak on chce tam dojść w dziesięć minut. Keisuke będzie zły. Mogłem na niego nie czekać. Spojrzałem na bezchmurne niebo. Słońce ostro dawało po oczach. Poruszyłem zawiązaną na szyi arafatką wpuszczając pod cienką bluzę trochę świeżego powietrza. Ugoruję się.
Eh. Pierdole. Nie czekam na niego. Schowałem telefon do kieszeni spodni i ruszyłem w stronę pizzerii. Nie uszedłem nawet pięciu kroków kiedy przy mnie na jezdni z piskiem opon zatrzymał się pewien motor. Zerknąłem na niego kątem oka i przystanąłem oniemiały. Biało-czarna honda z błękitnymi wstawkami i… felgami? Tak to się chyba nazywało. Nie znałem się zbytnio na pojazdach mechanicznych. Kierowca tego dzikiego potwora ściągnął z głowy kask i wtedy moja szczęka opadła jeszcze niżej.
- A ty gdzie mi chciałeś zwiać?- Harutou sięgnął po drugi kask umocowany gdzieś koło jego nogi. Serio. Jak to działało i co się z czym jadło nie miałem pojęcia. Rzucił go w moją stronę. Złapałem go odruchowo i spojrzałem na niego zaskoczony.- No wciskaj go na głowę i wskakuj. Jeżeli się spóźnimy Keisuke da nam popalić.- Dodał. Otworzyłem szeroko usta.
- JA mam JECHAĆ na TYM czymś?- Zapytałem niedowierzając. Spojrzał na mnie jak na kosmitę.
- Masz jakiś problem z jazdą na moim maleństwie?- Zapytał mrużąc przy tym oczy. Spojrzałem niepewnie na kask oraz na niebezpieczną maszynę.- No streszczaj się. Zaproszenie wysłać?- Dodał. Lepiej by Go nigdy nie dowiedział się o tym, że jechałem, a wręcz nawet stałem koło czegoś takiego.

**

Siedziałem w pizzerii opierając głowę o blat stołu. Było mi niedobrze. Dowiedziałem się nowej rzeczy o Harutou. Pirat drogowy z niego i tyle.
- Doniosę na ciebie policji, ty Świrze.- Jęknąłem cicho gapiąc się na swoje buty. Usłyszałem tylko śmiech pozostałej dwójki. Przez jego brawurową jazdę nie byłem w stanie zjeść więcej niż jednego małego kawałka pizzy. Wypiłem też tylko kilka łyków coli po czym zmuliło mnie i musiałem oddać się chwili odpoczynku.
- Gorąco ci jest dlatego źle się czujesz. Ściągnij bluzę, a nie wszystko zganiasz na moją jazdę.- Powiedział Harutou. Zamarłem wstrzymując na chwilę oddech. Wypuściłem go zbyt głośno jak dla mnie. Uniosłem głowę do góry i spojrzałem na nich. Keisuke wcinał do końca ostatni kawałek pizzy z kolei jego sąsiad gapił się na mnie.
- Nie jest mi gorąco.- Odparłem. Wiedziałem, że skapnie się w moim kłamstwie, ale nie chciałem się przy nich rozbierać. Nawet z głupiej bluzy.
- Nie rób ze mnie idioty. Widzę, że jest ci gorąco.
- A skąd ty to możesz wiedzieć?- Zapytałem i sięgnąłem po swoją cole. Upiłem z niej kilka łyków.
- A co ja się tam tym będę przejmował. To ty się zgrzejesz i się czegoś nabawisz. Starym problemów narobisz i… o sorry. Zapomniałem, że twoi starzy w ogóle się tobą nie interesują i mają cię głęboko w dupie.- Dodał i machnął na mnie lekceważąco ręką. Zacisnąłem mocno zęby. Sięgnąłem po portfel. Wyciągnąłem z niego jeden banknot i położyłem go na stole uderzając w niego jednocześnie ręką. Wstałem gwałtownie.
- Dzięki za zaproszenie. Żegnam.- Odparłem i wyszedłem z pizzerii. Nie będę z nim rozmawiać na te tematy. Nie będę z nim siedział w jednym pomieszczeniu kiedy nachodzi mnie nieodparta chęć mordu na tym idiocie. Szedłem szybkim krokiem starając uspokoić swój uśmiech. Przecież nie rozwalę jakiegoś śmietnika jak jakiś chuligan. Skręciłem w bok kiedy moim ciałem zatrząsnęła potężna wibracja.- Kurwa.- Jęknąłem wyciągając z kieszeni telefon. Zapomniałem włączyć dźwięki i właśnie dlatego wibracja zrobiła mi prawie dziurę w udzie. Nie patrząc na wyświetlacz przyłożyłem słuchawkę do ucha.- Kurwa Harutou nie mam ochoty z tobą teraz gadać! Daj mi spokój, a nie…
- Nii…- Usłyszałem płaczliwy i przytłumiony głos. Zaskoczony spojrzałem na wyświetlacz aby zobaczyć kto tak właściwie do mnie dzwoni.
- Shin? Co się stało?- Zapytałem przykładając ponownie słuchawkę do ucha.
- Przepraszam, że z tym do ciebie dzwonie przeważnie udaje mi się samemu to załatwić, ale… mógłbyś mi pomóc?- Zapytał. Słyszałem jak powstrzymuje płacz. Przystanąłem. Lepiej nie iść dalej.
- Dawaj. Mów co jest.- Powiedziałem rozglądając się dookoła.
- Pomóż mi… Aki mnie zabije.- Powiedział. Zamarłem.

**
Wpadłem na teraz budowy o której wspomniał mi jakieś dziesięć minut temu Shin. Nim się rozłączyłem powiedział mi, że Aki’emu odjebało. Uważa, że Shin go zdradził i to ze mną na dodatek. Dowiedział się jakoś, że chłopak u mnie był i nie daje sobie wytłumaczyć, że Shin był u mnie z Keisuke. Uderzył go kilka razy i nim stało się coś poważniejszego Shin zdołał uciec i schować się gdzieś przed nim po czym zadzwonił do mnie.
Nie wiedziałem dlaczego nie wybrał Harutou albo kogoś innego. Robiło się już ciemno dlatego nikt nie zwrócił uwagi na moją postać grasującą na terenie, na który ogólnie rzecz biorąc miałem zakaz wstępu. Zatrzymałem się nasłuchując.
Budowa była ogromna. Kilka niedokończonych szkieletów budynków. Pełno piachu, desek i różnego innego ustrojstwa. Usłyszałem jakiś krzyk dobiegający ze środkowego „budynku”. Pognałem w tamtym kierunku. Nie wszedłem do niego nawet za głęboko kiedy moim oczom ukazał się obrazek, który nie ma co tutaj kryć nie przypadł mi do gustu. Shin leżąc na brzuchu podpierał się dłońmi o ziemię i w ten sposób próbował wstań. Nad nim stał Aki trzymając jego głowę za włosy, wysoko uniesioną. Uklęknął przed nim i coś mu powiedział. Z oczu Shin’a leciały łzy. Z wargi oraz nosa krew.
Aki! Nie żyjesz!
Ruszyłem pędem w stronę chłopaków. Wpadłem na ich „terytorium” z wyskokiem. Unosząc do góry lewą nogę zatrzymałem ją na twarzy Aki’ego. Chłopak przeleciał spory kawałek tarzając się w piasku. Splunąłem na ziemię i stanąłem pomiędzy nim a Shin’em. Strzeliłem kilka razy z kostek u dłoni i nie spuszczając z niego wzroku podszedłem do niego. Zakaszlał i spróbował wstać. Kopnąłem go w plecy zmuszając go ponownie do zajęcia pozycji leżącej. Przekręcił się na plecy i spojrzał na mnie z furią w oczach.
- Kurwa szmaciarzu nie mieszaj się!- Wydarł się na mnie. Machnąłem nogą kopiąc go w twarz. Jęknął cicho. Usiadłem na nim okrakiem i strzeliłem ostatni raz z kostek.
- Mam zamiar tak długo cię napierdalać, aż w końcu zrozumiesz!- Krzyknąłem i wyprowadziłem pierwszy cios. Biłem na oślep po jego twarzy, torsie i ramionach. Chłopak próbował się bronić ale jakoś mu to nie wychodziło. Poczułem pieczenie na szyi. Pewnie drapnął mnie kiedy zająłem się jego twarzą, a zostawiłem w spokoju jego ręce. Ktoś skoczył mi na plecy. Bez problemu zwaliłem z nich tą postać. Nie słyszałem niczego oprócz krzyku Aki’ego kiedy rozwalałem mu twarz. I tylko ową twarz widziałem. Nic więcej.
Raptownie moje ramiona zostały uniesione do góry, a ja razem z nimi. Zamachnąłem się na śmiecia, który nam przerwał, ale mój cios został zablokowany. Ktoś złapał mnie za tył głowy i przyciągnął brutalnie do siebie nadal trzymając mnie za prawą rękę.
Harutou pocałował mnie brutalnie nie bawiąc się w żadne ceregiele. Wwiercił się swoim językiem do wnętrza moich ust przytrzymując moje napięte ciało w swoich stalowych ryzach. Muszę go odepchnąć! Muszę…
Kurwa! Kurwa! Kurwa! Kurwa! Kurwa!
Moje mięśnie bez udziału mojej woli rozluźniły się pozwalając mu na wszystko czego tylko chciał.
Odsunął się od moich ust zlizując z warg stróżkę śliny.
- Idioto!- Krzyknął i walnął mi delikatnie z dynki w czoło. Skrzywiłem się. Oplótł swoją lewą ręką moją szyję i wyprowadził mnie z tego budynku. Po drodze mijaliśmy Keisuke, który zmierzał w przeciwną niż my stronę.- Kei, zajmij się nimi.
- Spoko.- Powiedział i wbiegł do budynku. Harutou ciągnął mnie przez chwilę po czym bezceremonialnie popchnął mnie na ścianę pobliskiego budynku. Odbiłem się od niej z cichym jękiem po czym spojrzałem na niego.
- Czego?!- Warknąłem. Obrzucił mnie wkurwionym spojrzeniem.
- Na mózg ci padło?! Po chuj się w to wmieszałeś?!
- Mi na mózg padło?! TO chyba wam! Zamiast pomóc Shino’owi ty mnie wywlokłeś! Ogarnij się! Ten idiota…!- Krzyknąłem, ale przerwałem w połowie zdania kiedy koło mojej twarzy zatrzymała się jego ręka.
- Nie mieszaj się do ich popapranego związku. Nawet jeżeli Aki albo Shin poproszą cię o pomoc. Nie mieszaj się!
- Pojebało cię?!
- Nii, mówię coś! Zignoruj ich prośby! Tak będzie dla ciebie lepiej!- Wydarł mi się w twarz. Nie zabrałem wzroku. Nie pozwolę mu się spacyfikować.
- Dla kogo będzie lepiej?! Dla Aki’ego, bo będzie mógł go tłuc ile wlezie?! To jest chore!- Wydarłem się. Zaklął cicho pod nosem i zacisnął mi palce na ramieniu. Popchnął mnie w stronę budynku, z którego wyszliśmy. W naszą stronę zmierzał Keisuke. Sam. Zagotowało się we mnie. Zostawił ich samych?!
- To kurwa idź tam i sprawdź jak bardzo to wszystko jest chore!- Wydarł się i mnie puścił. Nie patrząc na niego ruszyłem w stronę budynku będącego naprzeciwko mnie.
- Czekaj, Harutou. Ty chyba nie każesz mu tam TERAZ iść?- Usłyszałem zaskoczony głos Keisuke.
- Daj spokój. Ta tempa masa nie zrozumie do póki nie zobaczy.
- To mu się nie spodoba.
- I trudno się mówi.- Warknął chłopak kiedy zniknąłem we wnętrzu budynku. Przeszedłem kilka kroków wkurwiony na cały świat i to co zobaczyłem po chwili wmurowało moje stopy w ziemię. Całą siłą woli musiałem powstrzymać swoją szczękę aby nie zrobiła dziury w ziemi. Stałem oniemiały z wypiekami na twarzy przyglądając się naprawdę interesującej scenie.
Aki opierając się plecami o ścianę zatapiał palce we włosach Shin’a. Chłopak klęczał przed nim trzymając w ustach jego kutasa. Spodnie Aki’ego leżały obok siwowłosego. Głaskał go po głowie jęcząc cicho. Patrzył na niego jakimś takim dziwnym wzrokiem.
- Pieprz swój ciasny tyłek swoimi palcami.- Powiedział zachrypniętym głosem Aki. Zobaczyłem jak Shin bez żadnego protestu zanurza lewą rękę w swoje spodnie na tyłku. Jęknął cicho wyrzucając delikatnie swoje biodra do przodu po czym wypuścił głośno powietrze z ust razem z przyrodzeniem chłopaka. Złapał go w wolną rękę i zaczął go lizać poruszając co chwilę ręką w górę i w dół. Zauważyłem, że ręką która zniknęła we wnętrzu spodni poruszała się mniej więcej w tym samym tempie co jego ręka na…- Gdzie mam dojść? W twoich ustach czy tyłku?
- Proszę. Chcę cię w sobie. Całego. Szybko.
- I mocno. Tak jak lubisz. Wstawaj. Nie ma co się cackać. Za chwilę wypieprzę cię tak jak lubisz.- Warknął Aki. Shin podniósł się z klęczek wyciągając rękę ze spodni. Aki porwał go w ramiona zaciskając mocno dłonie na jego pośladkach. Popchnął go na ścianę i ugryzł go w szyję.- Kto ci pozwolił wyciągnąć palce?- Dodał mocno. Shin zadrżał i wtedy właśnie nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak przyglądał mi się przez chwilę po czym jęknął głośno wyrzucając głowę do tyłu. To spojrzenie sprawiło, że mogłem się ruszać. Odwróciłem się na pięcie i tak szybko jak tam poszedłem tak szybko spierdoliłem aż się za mną kurzyło. Wybiegłem w ciemność panującą na zewnątrz. Chłodne powietrze w zetknięciu z moją gorącą skórą wywołało raczej nieprzyjemne uczucie.
Coś wciągnęło mnie w ciemność.
- I jak? Podobało się przedstawienie?- Zapytał Harutou stojąc za mną i obejmując mnie mocno ramionami w pasie. Wypuściłem głośno powietrze. Nie wiedziałem, że nadal tutaj jest.
- Co to…?
- Dlatego mówiłem ci abyś sobie darował.- Powiedział spokojnym głosem opierając policzek na moim ramieniu. Czułem jego oddech na policzku.
- Ja nie rozumiem…
- Shin jest masochistą i na swoje szczęście czy nie szczęście okazało się że Aki ma zapędy sadystyczne. Idealna para. Dlatego nikt się w to nie miesza. Ta dwójka w jednej chwili się bije by po chwili pierdolić się jak dzikie króliki, tak jak to za pewne widziałeś.- Dodał. Naparłem rękoma na jego ręce próbując się uwolnić.
- Rozumiem. A teraz mnie puść. Chcę iść do domu.- Powiedziałem. W duchu prosiłem boga aby nie odkrył mojego prawdziwego powodu tej nagłej chęci ucieczki.
- Odwiozę cię.- Odparł. Zamarłem. Wtedy na pewno się zorientuję jeżeli znowu będę musiał przytulić się do jego pleców.- Znowu będziesz mógł zacisnąć na moich biodrach swoje uda.- Dodał szeptem do mojego ucha.
- Ah.- Jęknąłem zaskoczony. Zagryzłem przerażony usta zakrywając je prawą dłonią. Poczułem na sobie zaciekawione spojrzenie Harutou.- Nie lamp się. Puść.
- Czyżbyś… podniecił się na widok tego…
- Nie. Ja wcale nie jestem… ah!- Z mojego gardła ponownie wyrwał się ten krępujący dźwięk, kiedy prawa dłoń Harutou spoczęła na moim kroczu. Usłyszałem jego cichy śmiech. Zapragnąłem umrzeć. Zakopać się z palącego wstydu pod ziemią. Przybliżył swoje usta do mojego ucha.
- No to mi wcale nie wygląda na podniecenie, wiesz.- Powiedział nadal trzymając rękę na moim kroczu. Próbowałem ją odciągnąć, ale wtedy zacisnął na nim swoje palce.
- Mmmm. Harutou. Przestań. To nie… jest… śmieszne.
- Owszem. Nie jest. Powiem, że to… urocze.
- Hę?!- Odwróciłem gwałtownie głowę w bok tuż przy jego twarzy. Wtedy nasze usta ponownie się spotkały. Nie chciałem by teraz mnie całował jeszcze bardziej niż to miało miejsce wcześniej. Zacisnąłem mocniej usta, ale widocznie Harutou znalazł sposób abym je otworzył.
Pomasował mocniej moje krocze.
Jęknąłem głośno uchylając usta. Skorzystał z tej okazji i po chwili jego wścibski jęzor grasował po ich wnętrzu. Ale nie. On byłby chory gdyby skończył tylko na maltretowaniu moich ust oraz języka. Jego nadal spoczywająca na moim przyrodzeniu ręka zaczęła masować je i delikatnie ugniatać. Drżałem na całym ciele i bynajmniej nie od chłodu jaki panował teraz na zewnątrz.
Język Harutou wyczyniał cuda. Po chwili chłopak złapał moją dolną wargę między zęby i pociągnął ją delikatnie do siebie by po chwili zassać się na niej. Przeszedł zgrabnie na moją szyję zostawiając mokre ślady po swoim języku na moim policzku oraz krzywiźnie szczęki.
- Harutou…przes… ah… tań…- Powtórzyłem po raz kolejny czując jego język za swoim uchem.
- Dlaczego mam przestawać, jeżeli to ci się ewidentnie podoba?- Zapytał zachrypniętym głosem. Zadrżałem na całym ciele.- Oj podoba ci się.- Dodał i trącił nosem moją szyję. Pokręciłem przecząco głową. Nie wiedziałem co się ze mną działo. Pod powierzchnią skóry czułem ogień. Straszliwy pożar, którego nie mogłem ugasić. Nie czułem się tak nawet kiedy sam…
- Puść. Sam się tym zajmę.
- Nie przeczę. Ale nie pozwolę ci na to.- Powiedział i odwrócił mnie w swoją stronę. Popchnął mnie na ścianę zbliżając się do mnie. Rozsunął mi nogi kolanem i wsunął je między moje uda. Przytrzymał mi rękę i odsuwając w dół moją arafatkę na nowo zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję.
- Pojebało cię? Jak to mi nie pozwolisz?- Zapytałem. Docisnął swoje udo do mojego krocza. Zagryzłem wargę, aby nie jąknąć po raz kolejny.
- Znalazłem ciekawą… zabawę. Sam ci w tym pomogę.- Odparł cicho w moją szyję. Potarł udem o moje kroczę.
- Hę….ahh…mmmmmmm…- Nie panowałem już nad swoim głosem. Poczułem delikatne szczypanie na szyi. Wciągnąłem ze świstem powietrze przez nos.- Nie! Przestań! Co ja w domu powiem?- Jęknąłem kiedy zorientowałem się co on robił. Malinka… nieźle.
- To co zawsze mówiłeś jak wracałeś taki do domu.- Powiedział i spojrzał mi w oczy. Odwróciłem wzrok w bok.
- Nigdy nie musiałem się z czegoś takiego tłumaczyć. Teraz przez ciebie będę musiał.- Warknąłem patrząc na ziemię po mojej prawej. Stęknąłem kiedy poruszył swoją nogą znajdującą się pomiędzy moimi udami.
- Dziewczyna nigdy ci malinki nie zrobiła?- Zapytał. Czułem na sobie jego wzrok.
- Nie… nie miałem nigdy dziewczyny.- Odpowiedziałem i wolną ręką podrapałem się po szyi. Czułem na sobie nie dość że jego wzrok to i oddech. O ciele już nie wspominając.
- A chłopak?- Zapytał ponownie. Pokręciłem przecząco głową. Złapał moje policzki w dłoń i zmusił mnie do tego abym spojrzał w jego kierunku. Nic nie powiedział tylko pocałował mnie namiętnie miażdżąc mi prawie usta. Nim mnie pocałował dojrzałem dziwnego rodzaju błysk w jego oku. Zamarłem w pewnym momencie. Szarpnąłem głową w bok.
- Harutou… ręka…- Głos mi się załamał kiedy wyczułem szorstkość jego dłoni na delikatnej skórze mojego penisa. Trącił nosem mój policzek.
- Spokojnie. Użyję tylko ręki.- Dodał. A kiedy na niego spojrzałem ponownie mnie pocałował.
Koło nas gdzieś za ogrodzeniem przejechał jakiś samochód.
 **************************************
;D
wiem, ze mam tendencje kończć w nieodpowiednim momencie, ale to w końcu mój znak rozpoznawczy, co nie?
pozdrowionka i do nastepnej niedzieli:)





4 komentarze:

  1. Hej,
    rodzice Nii nie żyją, mam pewne przypuszczenia co do tego, ale więcej chciałabym bym wiedzieć, Sotoru i ta jego reakcja jak zobaczył ten kij, rewelacyjna...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuej bardzo:)
      Jak już dobrze wiesz wszystko wyjaślo się z czasem:)

      Usuń
  2. Hej,
    wspaniale, jak się okazało rodzice Nii nie żyją, mam tutaj przypuszczenia co do tego, ale poczekamy zobaczymy, Sotoru i ta jego reakcja jak zobaczył ten kij, była rewelacyja...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, rodzice Nii nie żyją, mam pewne przypuszczenia co do tego tematu, ale na razie poczekamy... Sotoru i reakcja jak zobaczył ten kij, cudowna...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń