niedziela, 8 marca 2020

ODI ET AMO rozdział 4

to już ostatni rozdział tej historii. Będzie on najkrótszy z nich wszystkich, który ma być po prostu zakończeniem całej historii, aby nie zostawić jej takim nieogarnięciu.
Mam nadzieje, że takie zakończenie was usatysfakcjonuje.
Zyczę miłego czytania:)
**************************************************************

Mówiłem już, że ja to mam zajebiste szczęście? Jeżeli nie mówiłem tego wcześniej to powiem to własnie teraz.
 W tym o to momencie.
 A więc...
 Ja to mam zajebiste szczęście!
 Wszystko zaczeło się dość niewinnie.
 Kto by pomyślał, że grill, woda, ładna pogoda, kompielówki i chwila relaksu przyprawią mnie o mini zawał i poprzewracają moje priorytety oraz zasady życiowe o stoosiemdziesiąt stopni.
 Na pewno nie byłem to ja.
  A zaczeło się tak banalnie.
 Korzystając z ostatniego słonecznego wekeendu w tym roku razem z rodzinką zrobiliśmy grilla nad basenem. Lano oraz Eta zaprosili swoich znajomych. Było grillowane mięcho i fajna chłodna woda. Mogłem sobie pogadać z innymi Omegami. Pierwszy raz od początku roku miałem zrobione wszystkie lekcje i projekty. Serio miałem pierwsze takie wolne i fajne trzy dni.
 A tak własnie myślałem jeżeli mam być dokładny w swoich wyjasnieniach.
 No bo tak miało być!
 Więc jak skończyłm w zaborczym uścisku wkurwionej Alfy, która warczała na każdego, kto chciał się do mnie zbliżyć wciskając moją twarz (ogólnie całe ciało) w swój wielki tors. Zaciskał zęby na swoim przedramieniu, aby nie zrobić mi krzywdy.
 A ja?!
 O zgrozo!
 Ja właśnie drżałem w jego ramionach, złapany w sidła gorączki. Ruja przyszła o dwa tygodnie za szybko. Przez tego idiotę wszystko się u mnie poprzestawiało!
 Jak do tego mogło dojść?
 Jakbym był pod wodą słyszałem głos mojej ciotki tłumaczący Pablo, że nic mi nie zrobi i nie musi widzieć w niej zagrożenia. Prosiła go aby podał mi zastrzyk.

 JAKI ZASTRZYK?! CHCEMY ABY NASZA ALFA NAS WZIĘŁA! TU! OD RAZU! WIEM! CHCEMY MIEĆ Z NASZĄ ALFĄ MŁODE! TO GENIALNY POMYSŁ! WTEDY NASZA ALFA BĘDZIE Z NAMI JUZ ZAWSZE!

 Nie chce tego! Gadasz głupoty bo mamy ruje!

 MY TEGO PRAGNIEMY!

 Głos w mojej głowie zabrzmiał tak intensywnie, że aż mnie zabolało i zamdliło. Dosłownie. Miałem wrażenie, że moje ciało uderzyło o coś z impetem przeszywając mnie bólem. I do tego te mdlości,
 - Pablo....- Powiedziałem słabo. Błagalnie. O co prosiłem? Nie miałem pojęcia, ale chciałem aby w końcu coś z tym zrobił.
 - POŁÓŻ SIĘ.- Pierwszy raz w życiu usłyszałem jego głos Alfy. Był inny niż te wszystkie głosy, które wcześniej wydawały mi wkurwiające mnie polecenia. Był głeboki i zachrypnięty. Brzmiał jakby dobiegał z dna jakiejś studni. Całym moim ciałem wstrząsnął silny dreszcz. Posłusznie wykonałem jego polecanie mimo, że nie chciałem tego robić. W moich oczach pojawuiy się łzy, kiedy ubrany tylko w kompielówki pochylił się nade mną. Chciałem temu zaprzeczyć, ale jego polecenia nie mogłem zignorować. Moje ciało nie chciało się słuchać. Jego głos był jedyny któremu musiałem się podporządkować nawet jeżeli upokorzenie jakie odczuwałem miałoby mnie z tego tytułu zabić.
 Pablo wsunął twarz w zagłębienie mojej szyi i zaciągnął się mocno moim zapachem. Nic więcej. Oddychał spokojnie w moją szyje nie pozwalając mi się nawet ruszyć. Po kilku minutach poczułem straszliwy ból w lewym udzie. Mogłem ruszyć ciałem. Gorączka zaczęła powoli ustępować- podał mi zastrzyk.
 Leżąc pod nim wyciągnąłem delitanie rękę do góry i dotknąłem jego szyi. Drgnął, ale tylko tyle. Spojrzałem na pozostałych. Stali bądź siedzieli w bezpiecznej odległości.
 - Lano serio?- Zapytałem zaskoczony kiedy zobaczyłem jak siedział na krzesełku najbliżej nas. Na drugim postawił popcorn, butelkę coli oraz paczkę chusteczek nawilżanych.
 - Pornola na żywo jeszcze nie oglądałem, więc wiesz.- Powiedział obojętnie wzruszając ramionami i wpychając sobie do ust garść popcornu.
 Przyszykował się jak do seansu w sexkinie!
 - Głupi Dupek.- Mruknąłem. Ten zaśmiał się cicho.
 - Do usług. Dzisiaj trochę dłużej zajmie mu uspokojenie się jak widzę. Weźcie się w końcu bzyknijcie i spoarujcie to będzie po problemie.
 - Nigdy się z nim nie sparuje.- Syknąłem. Podskoczyłem przestraszony, kiedy koło mojego ucha usłyszałem głośne warknięcie.- Co warczysz?!
 - Dobra rada Młody.- Zaczął mój kuzyn. Spojrzałem na niego i klepnąłem Pablo delikatnie w tył głowy bo nie przestawał warczeć.- Mów takie rzeczy, iedy to on panuje nad swoim ciałem i ma głęboko w dupie zdanie swojej Alfy, bo w przeciwnym razie w złości i zazdrości serio cię gdzieś bzyknie na środku uliy i jakoś zerwie z ciebie tą obrożę, aby cię ugryźć.
 - Co ma do tego jego Alfa?
 - Jesteście tacy sami. Ty nie chcesz go, a on nie chce ciebie. Tylko, że jego alfa chce ciebie, a twoja Omega jego. Po prostu jak z dziećmi. Gdybyście tylko dopuścili do władzy swoje drugie ja już pierwszego dnia w kawiarni byście to zrobili. Mając gdzieś to, że inni patrza.

     ****
 O.K.
 Postanowiłem.
 Dogadałem się z moją Omegą. Przedyskutowaliśmy tą kwestię. Oboje. Szanując swoje zdanie i poglądy. Ona uszanowała moją niechęć do wszelkich Alf i wysłuchała co mam do powiedzenia. Ja wysłuchałem jej starając się spojrzeć przez jej różowo-lukrowy pryzmat na Pablo.
 Podsumowując.
 Pablo szanuje Omegi, nie narzuca im swojego zdania ani woli. Jest inny. Pomaga nam, a czasami ma przebłyski tego, że o nas dba.
 Myśląc o nim w tej kwestii kilka długich dni i nocy doszedłem do druzgocących wniosków.
 Tak samo jak moja Omega chcę Pablo. Chcę jego jak i jego Alfę. I nie, że moja Omega tego chce. To ja tego chcę! A najgorsze jest to, iż wiedziałem że i tak nie będę go mieć.
 Ponieważ jestem Omegą.
 A on najbardziej na świecie nie chcę się właśnie z żadną wiązać.


     *****


 Wiedziałem, że tym ruchem wywołam zamieszanie w jadalni, w której znajduje się ciotka z rodziną oraz znajomi Lano, którzy przyszli odbębnić z nim kilka zaległych projektów.
 Z początku każdy spojrzał na mnie tak normalnie, odpowiadając na moje powitanie i wrócili do swoich wcześniejszych czynności. Ale kiedy tylko zasiadłem do stołu coraz więcej osób zaczęło mi się przyglądać z niedowierzaniem
 Nie zdziwiłem się kiedy po chwili usłyszałem ostrzegawcze warczenie. Każdy odsunął się ode mnie momentalnie nie chcąc niepotrzebnie drażnić zaborczej natury Pablo. Widać było, że chłopak jest niezadowolony z faktu iż to znowu jego Alfa wzięła górę i postanowiła się odezwać.
 - Nora gdzie masz obrożę?- Zapytała moja kuzynka. Była zaskoczona Z resztą jak wszyscy o czym chwilę wcześniej wspomniałem. No i tylko ona miała na tyle odwagi aby zadać nurtujące wszystkich pytanie przy wtórze warczenia Pablo. Widać było, że chłopak ma problem z zapanowaniem nad swoją Alfą. Wzruszyłem ramionami. Za chwilę i tak mu przejdzie i będzie miał mnie głęboko gdzieś.
 - Zdjąłem.
 - Dlaczego?
 - A dlaczego by nie. Nawet jak jej nie mam żadna Alfa bez mojej zgody nie ma prawa mnie ruszyć.
 - Innofre.- Zagapiłem się na Pablo bo to on użył w ten osobliwy sposób mojego imienia.- W tej chwili idź z łaski swojej ubrać tą cholerną obrożę, bo jak nie to sam osobiście ci w tym pomogę nim się na ciebie rzucę.
 - Nie ty, a twoja Alfa. i tak w sumie mi to zwisaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!- Krzyknąłem, kiedy zostałem gwałtownie uniesiony do góry i zarzucony na ramię człowieka giganta. Bez słowa ruszył ze mną w stronę schodów.- Pablo! Postaw mnie do cholery jasnej! Masz mnie postawić ty.... ty.... ty.... zmutowana genetycznie brzozo!
 - Sam się o to prosiłeś. I nie krzycz.
 - Bo co? Już nawet nie mam prawa....
 - W tej kwestii nie!- Rzucił mnie na łóżko w moim pokoju i rozejrzał się po nim dokładnie. Wiedziałem czego szuka. Kiedy ją znalazł podszedł do mnie razem z obrożą w ręku.
 - Nie! Ja nie chcę!
 - Nie rozumiesz, że mogę Ci się stać coś złego. Że ja mogę Cię zaatakować?!
 - Może ja właśnie tego chcę?!- Krzyknąłem. Warknął i popchnął mnie na poduszki po czym usiadł na mnie okrakiem. Miał całe czerwone oczy. Z jego ust wystawał ostre kły. Wkurwił się na całego. Ale ja nie miałem zamiaru tak łatwo odpuścić. Broniłem się, kopałem, szczypałem, drapałem, ale nie miałem najmniejszych szans. Zapiął obrożę na mojej szyi i zostawiając swoje dłonie pochylił się delikatnie w moją stronę.
 - Wiem Mały, że chcesz. Od jakiś trzech miesięcy chcesz. Obiecuje, że to ja cię ugryzę i zostanę twój. Ale to jeszcze nie ten moment. Poczekaj do ukończenia szkoły. Po zakończeniu roku szkolnego pierwsza ruja jaką dostaniesz będzie momentem kiedy cię oznaczę. Dobrze?- Zapytał patrząc mi głęboko w oczy. Czekał cierpliwie. Wiedziałem, że przemawia teraz świadomy swoich słów Pablo mimo, że jego oczy w niektórych miejscach zmieniły barwę na czerwoną. Alfa czaiła się pod powierzchnią obserwując mnie uważnie. Jedyna Alfa której pragnąłem i która nie zrobi mi krzywdy.
 - Dobrze.- Odparłem cicho. Pochylił się nade mną i pocałował mnie delikatnie w czoło.
 - Dziękuje, że na mnie poczekasz, ale proszę Cię. Nie ściągaj tej cholernej obroży.


      ****


 Tak jak obiecał tak zrobił. W wakacje po zakończeniu roku szkolnego oznaczył mnie i uczynił swoim. Chociaż on mówił, że się mylę, bo to ja uczyniłem go swoim i to on należał do mnie.
 Poszliśmy na ten sam uniwerek, a kiedy obaj obroniliśmy swoje prace magisterskie Pablo dotrzymał kolejnego danego mi słowa i został moim mężem.
 Alfa nienawidząca Omegi.
 Omega nienawidzący Alfy.
 Z jednym wyjątkiem dla obu przypadków. Bo jak kochać to tylko jedno i na zawsze. Z własnego wyboru, a nie wyboru więzi i pragnień ciała. Jeżeli przetrzyma się pragnienia pozna się naprawdę danego człowieka. Wtedy pragnienia i więź to miły dodatek do prawdziwego uczucia.
 Tylko wtedy jest się naprawdę szczęśliwym.....



Koniec:)

***************************************************************************

I to tyle z naszej historii się wyklarowało. 
Zyczę wam miłego popołudnia i pozdrawiam serdecznie:)
Gizi03031

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz